wtorek, 4 września 2012

Rozdział 24

                                               "Głuchy telefon... I jedna wielka niewiadoma"

Oczami Niall’a:
Spotkanie z wujkiem Simonem... No cóż NUDA! Jedyna zaleta- dużo jedzenia. Długo rozmawialiśmy o naszej karierze, wakacjach i oczywiście o tej całej strzelaninie. Od razu można było zauważyć, że Liam nie chce o tym rozmawiać. Prawdę mówiąc nie przepadam za takimi spotkaniami, gdzie trzeba być ‘kulturalnym’ i uważać na swoje zachowanie.
Za oknem cały czas byli jacy s fotoreporterzy. Nic dziwnego. Pierwszy raz od prawie 2 tygodni wyszliśmy oficjalnie jako One Direction. Z nudów wszedłem na tt z cichą  nadzieją, że będzie Anita to popiszemy. Ale nic. Nie ma jej. Kilka godzin w restauracji zazwyczaj by mi nie przeszkadzało jednak dziś wolałem siedzieć w domu z gitarą na kolanach i pisać piosenki...
-Niall, a jak ci tam idzie pisanie piosenek? Będzie kolejny hit?- zapytał Simon.
-Czy hit? Nie wiem. Ale parę piosenek mam.- odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.
-Ostatnio sypie nimi jak z rękaw.- powiedział Harry, a ja się cicho zaśmiałem. Później rozmawialiśmy na temat naszej nowej płyty. Prawdę mówiąc jakoś nie za specjalnie mnie to obchodziło. Jakos tak dziwnie się czuję. Sam nie wiem dlaczego.
Ok. 9 pm przegnaliśmy się z Simonem i pojechaliśmy do MSC. Zazwyczaj to ja miewałem takie pomysły. Ale tym razem to pomysł Malika. Do domu dotarliśmy ok. 10 pm. Standardowo weszliśmy tylnym wejściem.
-Jak dobrze być w domu!- krzyknąłem rzucając się na kanapę w salonie.
-No już nie marudź  stary. Chociaż w sumie ta ja też jestem padnięty.- powiedział Liam u usiadł koło mnie. Mój wzrok przykuła biała koperta.
-Co to?- pokazałem na nią palcem. Payne po chwili wziął ją do ręki. Było widać, że się zdziwił.- Co na niej pisze?
-Harry, Liam, Louis, Niall...
-O! Ja!- przerwałem kumplowi.
-I Zayn. To pismo Anity...- Co tu jest grane? Dlaczego pisze list? Przecież może zadzwonić, przyjść, albo napisać.- Chłopaki, chodźcie tu!- Krzyknął Payne i po chwili pozostali stali już przy nas.
-Co to?- zapytał Louis wyrywając mu z rąk kopertę.- To dziwne.- szepnął i oddał ją Liamowi.
-No czytaj a nie się gapisz.- powiedział Zayn  popijając colę.
Wszyscy usiedli na kanapie i teraz czekaliśmy, aż Liam zacznie czytać…
 
Oczami Liam’a:
-Już czytam.- powiedziałem i wyjąłem kartkę.

Chłopcy,
Heh... Nie wiem co mam Wam napisać.
Piszę ten list bo chcę się z Wami pożegnać. Prawdę mówiąc miałam wątpliwości czy mam go pisać czy nie ale doszłam do wniosku, że powinnam. Wyjeżdżam. Nie wiem gdzie i nie wiem na jak długo, jednak mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się spotkamy. Jestem pewna, że nie wracam do Polski, więc proszę. Nie szukajcie mnie i nie próbujcie się ze mną kontaktować bo Wam się nie uda. Zapewne zastanawiacie się dlaczego wyjeżdżam? Po prostu, dogoniła mnie przeszłość, chyba mogę to tak nazwać i nie chcę Was na nic narażać.
Chciałabym Wam za wszystko podziękować. Tak każdemu z osobna, ale nie mam tyle czasu bo tego jest naprawdę dużo! Te ostatnie tygodnie były najwspanialsze w moim życiu! J
BARDZO WAM ZA TO WSZYSTKO DZIĘKUJĘ!
Liam, ( mam nadzieję, że się nie obrazicie ) chcę Cię starsze PRZEPROSIĆ! Wiem, że jutro mieliśmy zjeść wspólnie kolację. Mam nadzieję, że mi wybaczysz... Nawet sobie nie wyobrażasz jak mi jest strasznie z tego powodu przykro. Mam nadzieję, że mi to kiedyś wybaczysz. Uwierz Bardzo Cię lubię i resztę tych idiotów też ( Nie czytaj tego na głos! Ale ciebie najbardziej! )
Proszę, wybaczcie mi to! Jednak nie mogę inaczej. Jest mi strasznie ciężko się z Wami rozstać. Będę za Wami strasznie tęsknić! Co ja gadam?! Już tęsknię chociaż jeszcze tu jestem.
Kocham Was!
Anita!
 
-TO chyba jakiś żart!- oburzył się Harry. Prawdę mówiąc sam w to nie wierzyłem. Ona nie mogła wyjechać od tak sobie! Ale z drugiej strony ten list wydaje się być prawdziwy... Na karate widać nawet ślad po paru łzach.
-Może... Nie wiem... Oby...- powiedziałem niepewnie.
-Na 100% ona chce nas nabrać!- oznajmił Niall.- Zaraz do niej zadzwonię.- powiedział i wyjął telefon po chwili stal się jakiś dziwnie blady.- „Nie ma takiego numeru”...
-Jak to „Nie ma takiego numeru” Co? Niemożliwe.- krzyknął Lou i tez próbował się dodzwonić. Ja wraz z resztą poszedłem w jego ślady...
-„Nie ma takiego numeru”- zamruczałem pod nosem.
-To samo...- oznajmił Zayn.
-Zaczekajcie! Coś tu jeszcze pisze.- Krzyknął Harry, który przed chwilą wyrwał mi kartkę z rąk.
P.S
Skasowałam tt, fb, maila i skypa oraz zmieniłam numer telefonu. Najlepiej będzie jeżeli nie będziecie utrzymywali ze mną kontaktu. Jeżeli wszystko się ułoży to ja Was znajdę.
Nie martwcie się o mnie. Wszystko będzie dobrze. J
Tęsknię </3
 
-Chłopaki to chyba nie jest żart. Faktycznie skasowała tt i fb.- powiedział ze smutkiem Niall.
-Maila i skypa też.- dodał Malik.
-Nie wierze... Co tu jest grane?
-Liam, nie tylko ty chciałbyś wiedzieć,- powiedział Louis i poklepał mnie po ramieniu.
-Wiecie co... Jutro zadzwonimy do Alice i się zapytamy czy coś o tym wie, bo zapewne nie ma jej w domu. Na razie nic innego nie możemy zrobić.- powiedział Harry.- A na razie idźmy spać... Dobranoc- dodał i poszedł na górę. Chwilę później wszyscy poszliśmy w jego ślady.
Wziąłem szybki, zimny prysznic i usiadłem na łóżku. Dlaczego wyjechała? Gdzie? Na jak długo? Czy jeszcze ją kiedyś zobaczę? Nie mam pojęcie, co mam o tym wszystkim myśleć. Położyłem się. Próbowałem zasnąć, ale na marne. Cały czas miałem ją przed oczami. Ok. 2 nad ranem poszedłem do kuchni. Jak się okazało nie tylko ja nie mogłem spać. W kuchni zastałem Horana, który też nie mógł zasnąć- jak się później okazało z tego samego powodu co ja.
Dopiero ok. 4 udało mi się zasnąć, ale tylko na 3 godziny. Wziąłem telefon i zadzwoniłem do Alice. Może przynajmniej ona coś wie...
 
Oczami Zayna:
WoooW! Wstałem po 7. Rzadkość. Zszedłem do kuchni gdzie siedział Liam.
-Ty już wstałeś?!- zapytał zdziwiony.
-Jak widać. Jakoś nie mogłem spać.
-Trzeci do kompletu!- krzyknął Niall wstając z podłogi.
-Ok... A co ty tu robisz?- zapytałem
- Nie mogłem spać więc przyszedłem coś zjeść, potem przyszedł Liam, gadaliśmy a jak poszedł to postanowiłem coś jeszcze zjeść i... chyba zasnąłem.- dodał ciszej. Ja z Liamem zaczęliśmy się śmiać.- To nie jest śmieszne!  Jak widzę nie tylko ja nie mogłem spać!
-O cześć chłopcy!
-O Larry!- krzyknąłem.- Witamy wśród żywych!
-Chyba pół martwych...- powiedzial Harry pokazując język. Usiedliśmy wszyscy na kanapie i zaczęliśmy rozmawiać o tym liście.
-Dzwoniłem dzisiaj do Alice... Powiedziała, że ona tylko powiedziała, że wyjeżdża. A Alice się na to zgodziła do Lindsey, Daisy, Lucy i Max są u babci.- oznajmił Liam.
-Czyli nadal nic nie wiemy....- powiedział Lou.
-Ej!! Przecież mamy monitoring przed domem, po tej akcji z fankami. Gdyby pójść i przejrzeć wczorajsze taśmy, albo po prostu zapytać ochroniarzy...
-Zayn! Bracie! Jesteś genialny!- krzyknął Liam.
-No wiesz. Czasem ta piękna główka o pięknej twarzy i zabójczych włosach potrafi cos wymyślić.- Wszyscy zaczęli się śmiać.
Chwilę później poszliśmy do ochroniarzy. Wszyscy spali, a przecież jest już 7: 30!! Za co my im płacimy? Za to, że śpią?! A co lepsze nie mogliśmy żadnego z nich obudzić, więc musieliśmy się posunąć po bardzie drastyczne środki. Zimna woda! Po paru sekundach krzyku wszyscy byli już na równych nogach. Gdy tylko doprowadzili się do porządku zaczęliśmy przeglądać taśmy... Przez pierwsze 3 godziny nic się nie działo. Ok. 19 przyszedł do nas Paul?! Co dziwniejsze miał ze sobą kopertę!
-Co tu jest grane?- zapytał Josh. Jeden z ochroniarzy. Liam w mu streścił o co chodzi. Gdy już byliśmy pewni kto przyniósł ten list, doszliśmy do wniosku, że musimy pogadać z Paulem. Od początku jej nie lubił... Mógł coś jej nagadać. Na szczęście ma dzisiaj do nas przyjść, więc będzie musiał nam to wszystko wyjaśnić.
 
Oczami Anity:
Cały lot siedziałam i gapiłam się w okno słuchając smutnych piosenek. Sam spał, jak chyba większość ludzi w tym samolocie... Czułam się podle i nadal się czuję... Najbardziej boli to, że umówiłam się z Liam’em i zamiast się tym cieszyć siedzę w jakimś durnym samolocie do Miami. Czuję się jak... ugh! Sama nie wiem, chyba nawet najgorsze słowa tego nie określą. Jednak teraz musze się nauczyć bez nich żyć, zacząć wszystko od nowa. I wiem, że będzie cholernie ciężko. Bo oni są WSZĘDZIE!
Wylądowaliśmy ok. 4 nad ranem. Na lotnisku czekała na nas jak się potem okazało, żona Sama z jego 9 letnią córką ( wielką fanką Justina... Niall jest jego fanem). I zaczyna się. Teraz wszystko będzie mi się z nimi kojarzyć. Christina, żona Sama, jest szczupłą brunetką zaś jego córka Mia, małą drobną szatynką. Zdziwiło mnie, że mała wstała tak wcześnie tylko po to żeby przyjechać po tatę, którego nie widziała nie wiem jak długo z mojego powodu. Kurde! Czy wszystko musi być takie dołujące?! Po ciepłym przywitaniu pojechaliśmy do ich domu, który znajdował się niedaleko wybrzeża. Nieduży ale modny. Christina zaprowadziła mnie do pokoju na piętrze. Skrócony opis, nie duży, przytulny, urządzony nowocześnie z przepięknym widokiem na ocean. Właśnie wschodziło słońce... Ten widok... Boski!
-Mam nadzieję, że pokój ci odpowiada. Możesz się rozpakować, jak chcesz coś zjeść to mów nie krępuj się, a w razie czego wiesz gdzie mnie znaleźć.
-Dziękuje jest idealny. Ale na razie się położę, jestem zmęczona.- powiedziałam do kobiety.
-Dobrze.-odpowiedziała i wyszła. Rozejrzałam się dokładnie po pokoju. Walizkę postawiłam koło łóżka. Wzięłam aparat i wyszłam na balkon. Właśnie słuchałam „Be all right” Justina- I czego ja Ci nie wierzę?!- powiedziałam na głos i zaczęłam robić zdjęcia.  Może i nie jestem tu do końca dla przyjemności, ale kto wie czy jeszcze kiedyś tu przyjadę? Ok. 6 położyłam się i próbowałam zasnąć.
Wstałam ok. 11 i zaczęłam się rozpakowywać, nagle ktoś zapukał do mojego pokoju.
-Można?- usłyszałam cichy głos dziewczynki.
-Jasne, wchodź.- próbowałam powiedzieć w miarę wesołym tonem, ale mi to nie wyszło.
-Przyszłam, bo pomyślałam, że przyda ci się pomoc przy rozpakowywaniu...
-Dzięki. Ale nie musisz.- lekko się do niej uśmiechnęłam. Gdy ja wyciągałam kolejna rzeczy z walizki sporo rozmawialiśmy. Jak się okazał jest wielką, oddaną fanką, Justin i One Direction (znowu oni...) i wielu innych. Strasznie się rozgadała jak to by chciała, żeby ktoś z jej idoli dał jej follow. W pewnym momencie zaczęła oglądać album od chłopaków.
-Ty ich znasz?!- zapytała krzykliwym głosem.
-No.. Tak jakby...
-No ale te wszystkie zdjęcia! To ty jesteś tą dziewczyna, którą postrzelili i Payne cię uratował.
-Ja...- powiedziałam cicho i usiadłam obok niej.-Możemy o tym nie rozmawiać?
-Dobra...- odpowiedziała smutno. Było wyraźnie widać, że chciałaby się czegoś na ich temat dowiedzieć.
-Mam do ciebie prośbę...- spojrzała na mnie z nadzieją.- Chcę, żebyś nikomu nie mówiła, że mnie znasz, że to mnie postrzelili i nie pisała chłopakom na tt, że wiesz gdzie jestem... A jak wrócę do Londynu to ich poproszę, żeby cię obserwowali na tt. Dobrze?
-Naprawdę?! Super! Nikomu nie powiem.- mocno mnie przytuliła.
-To co chcesz o nich wiedzieć?- zapytałam i chwilę później posypały się pytania...

Oczami Liam’a:
Od rana żaden z nas nie mógł znaleźć sobie miejsca. Kręciliśmy się po domu, bo nadal nigdzie nie mogliśmy wychodzić, i czekaliśmy na Paula. W między czasie z chłopakami dodaliśmy na profil zespołu na tt jak i na nasze wspólne zdjęcie z Anitą z dopiską „Gdzie jesteś? ;(”.. Zaczęliśmy oglądać jakiś nudny film, gdy przyszedł Paul.
-Hej chłopcy. A co wy tacy bez humoru?- zapytał spokojnie, a cała nasza piątka rzuciła mu gniewne spojrzenie.- Ok... Co jest grane? Kablówkę wam odłączyli?
-Ty i to twoje poczucie humoru...- prychnął pod nosem Niall.
-Dowiem się o co chodzi, czy mam zgadywać?- zapytał z irytacją w głosie. On jest takim dobrym aktorem czy mi się tylko wydaje?
-O to!- krzyknął Harry- i rzucił w niego kopertą z listem od Anity. Ten przeczytał go z uwagą.
-I to całe zamieszanie jest o jakąś tam laskę?- zapytał.
-Nie o jakąś tam laskę...- zacząłem.
-... tylko o naszą przyjaciółkę!- dokończył Niall.
-Mów co ty jej nagadałeś, że aż wyjechała co?- zapytał Lou.
-O co wam chodzi?!- krzyknął mężczyzna z oburzeniem.
-A o to, że to ty przyniosłeś tu ten list!- krzyknąłem i wstałem z kanapy. Targało mną zbyt wiele emocji. Sam nie wiem co czułem. Było widać, że moje słowa go zszokowały.
-Wiesz Paul... Może i jesteśmy bandą dzieciaków, ale swój rozum mamy...- zaczął Zayn, ale przerwał mu Paul.
-Brednie... Że niby ja...
-Tak, ty! Może i jestem bez mózgiem jak to ty czasem na mnie mówisz, ale też potrafię coś wymyślić.- wstał i podszedł bliżej naszego ‘podejrzanego’.- Ta cała sytuacja wydała nam się bardzo dziwne, więc z samego rana poszliśmy do ochroniarzy...- Z każdym słowem kumpla mina Paula stawała się coraz bardziej mniej wyraźna. Z zaciekawieniem przyglądałem się jego reakcji. W jednej chwili wyglądał na wyluzowanego a zaraz potem na przestraszonego i niepewnego.- i obejrzeliśmy taśmy z wczoraj. Widzieliśmy jak to ty wchodzisz do salonu i kładziesz tą kopertę na stoliku.- dokończył mulat.
-No i...?
-Paul! Do jasnej cholery! Skąd ty ją wziąłeś, co?!- wybuchnął Niall. W normalnej sytuacji starałbym się go uspokoić, ale nie dziś...
-Powiesz czy nie?- zirytował się Harry.
-Matko, co za banda bachorów...- powiedział Paul bardziej do siebie niż do nas.- Jak szedłem do was to zobaczyłem ją zapłakaną jak wychodzi z domu, z walizką w ręce. Chyba miała zamiar przyjść do was, ale jak mnie zobaczyła to podbiegła i powiedziała, żebym to wam przekazał, więc to zrobiłem.
-A teraz pytanie za sto punktów... Dlaczego ja ci nie wierzę?- zapytałem patrząc mu prosto w oczy.
-Bo mi od zawsze nie ufasz... A teraz was przepraszam, ale musze już iść.- powiedział poczym wyszedł. Gdy tylko drzwi się zamknęły. Niall znowu wybuchł.
-Co on sobie wyobraża?! Najpierw nazywa Anitę, jakąś tam laską, a potem kłamie, że nic nie wie i tylko to nam przekazał. Co tu jest w ogóle grane?!- wykrzyczał i opadł na fotel.- Ja mam tego dosyć!!
-Nie  tylko ty...- powiedział Lou.
-Jest za nami ktoś kto najbardziej to przeżywa...- usłyszałem tak jakby z oddali głos Zayn’a.- Ale nawet całkiem dobrze to ukrywa...- dodał i spojrzał na mnie. Ma racje. Ukrywam to, ale oni i tak wiedzą swoje. Potrafią ze mnie czytać jak z otwartej księgi, a ja z nich. Po chwili cała 4 podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Chyba, tego było mi trzeba...
Resztę dnia spędziliśmy na wspominaniu dawnych, ale nie dawnych czasów. Niall prawie cały czas płakał, ja sam miałem świeczki w oczach. Pozostali z resztą też. Każdy z nas przez tak krótki okres się z nią zżył. Wiedzieliśmy, że będzie musiała wyjechać, ale myśleliśmy, że będziemy utrzymywać kontakt. A teraz nawet nie wiemy gdzie jest...

 **************************
Hello J jak tam po rozpoczęciu roku szkolnego i po pierwszym dniu?
Żyjecie jakoś?
Strasznie Was przepraszam... Miałam znacznie większe ambicje na ten rozdział, a wyszło.. jak wyszło -,-. Postaram się poprawić :D W następnym szykuje się niezła afera! Przynajmniej jak na razie jest w planach xD
Liczę na komentarze!
 


 

 

 

 

2 komentarze:

  1. Szkoła jak to szkoła -.- Rozdział jak zwykle świetny ;) Już nie mogę się doczekać tej afery :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm, szczerze to fakt trochę ci nie wyszedł. Ale nie mówię, że jest zły :) Po prostu moim zdaniem nie oddałaś tych wszystkich emocji które odczuwali chłopcy, ale wiem że trudniej się wcielić w chłopaka niż w dziewczynę jeśli się nią jest :P Myślę, że zrozumiałaś wszystko co ci tu przekazałam :) I z niecierpliwością czekam na następny rozdział.

    OdpowiedzUsuń