środa, 30 maja 2012

Rozdział 16 ;)


Kilka dni później: piątek

Oczami Anity:
Przez te 3 dni sporo się działo... Znacznie przybliżyłam się do chłopaków, a zwłaszcza do Liam’a. Postanowiliśmy, że będzie mnie uczył śpiewać. I tak się spotykamy wszyscy wieczorem u nich i śpiewamy piosenki a Daddy mi czasami mówi, co źle robię, lub mówi jakby było lepiej, ale to i tak bardzo rzadko się zdarza. Taka lekcja śpiewu jest 100 razy lepsza niż w szkole muzycznej. Nawet sama zauważyłam, że robię postępy. Wcześniej szło mi całkiem dobrze, a teraz... Bardzo dobrze! Ostatnio nawet zaśpiewałam piosenkę Adele- Someone Like You. A o tym zajściu... Chodzi mi o to co się stało, albo raczej właściwie nie... Wcale nie rozmawiamy. I on, i ja zachowujemy się tak, jakby się nic nie stało. Niall obiecał mi, że nauczy mnie grać na gitarze, a Lou na klawiszach. Nauka z Louis’em idzie mi znacznie szybciej, bo kiedyś trochę grałam... Mama mnie uczyła. Harry nawet ostatnio zdradził mi swój tajny przepis na naleśniki. A jeśli chodzi o Zayn’a... Uuuu... To się sporo działo. Przyznał mi się, że podoba mu się Daisy, ale na razie nie chce się zbyt angażować. Ja go rozumiem. Cieszę się, że mi zaufał, bo z tego co wiem nie lubi rozmawiać o swoich uczuciach. Założyłam się z nim również, że w ciągu 2 tygodni żuci palenie. Skoro zależy mu na najstarszej córce Alice... Jestem bardzo ciekawa czy mu się uda. Żeby nie było ma zacząć od poniedziałku. Chłopcy obiecali mi, że będą go pilnowali, i że będą zabierali mu wszystkie papierosy jakie tylko zobaczą z zasięgu ręki. Ale się chłopczyna wpakował... Jeszcze nie wiemy, co zrobię jeśli on wygra a ja przegram, albo na odwrót. Znając nas to będzie coś głupiego... Daisy... Co ja mogę powiedzieć. Dziewczyna cały czas jest załamana. Codziennie przychodził do niej Zayn... Wydaje mi się, że ona się do niego zbliżyła. No i prawidłowo! Może zapomni w końcu o tym dupku Austinie. Alice, awansowała i przenieśli ją na wydział kryminalny... Teraz pracuje w mniej stabilnych godzinach, ale nie jest źle. Wydaje mi się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. I oby tak dalej!
Wstałam ok. 7 i poszłam doprowadzić się do porządku. Dzisiaj piątek! Czyli już popołudnie będę miała prawdopodobnie wolne. Po 10 minutowej porannej toalecie, udałam się do garderoby. Zapowiadał się ładny dzień... Przynajmniej do południa. Ubrałam się w czarne szorty i bokserkę w tym samym kolorze i na to założyłam krótką, luźną bluzką w kwiatki. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Wzięłam jeszcze swoją MP4 i zeszłam na dół żeby przygotować śniadanie. Włożyłam słuchawki w uszy i puściłam sobie Cher Lloyd. Po kuchni biegała Alice, a Tom w pośpiechu jadł jakąś kanapkę. Wyjęłam telefon z kieszonki i spojrzałam na godzinę. Była 7:15 a oni już biegali...
-Cześć... A wy już nie śpicie?- zapytałam zdziwiona i wzięłam z lodówki puszkę coli.
-A no niestety nie.- zaczęła zaspana Alice.
-Na nasz nieszczęście mamy jakąś ważną sprawę i nas wezwali za 5 minut musimy wyjechać z domu.- dokończył Tom.
-Aha... Może zrobić wam szybko jakieś kanapki i kawę?
-Ja poproszę tylko kawę.- powiedział Tom i posłał mi uśmiech.
-A mi jeśli możesz zrób też jakieś kanapki, a ja w tym czasie pójdę się przebrać.
-Nie ma problemu.
5 minut później oni już pojechali. Nie miałam co robić. Pomyślałam, że dzieciaki obudzę jakieś półgodziny później niż zwykle. Wyjęłam truskawkowy jogurt i usiadłam przed telewizorem. Włączyłam sobie MTV i tak spędziłam jakieś 30 minut. Chwilę potem przyszła Daisy. Poprosiłam ją żeby poszła obudzić Lucy i Max’a. W tym czasie ja zrobiłam naleśniki, które nauczył mnie robić Hazza. Może nie są takie dobre jak jego, ale jak na pierwszy raz wyszły mi bardzo dobre.
-Anita...- zaczęła Lucy.- Dzisiaj jest bardzo ładna pogoda i jest bardzo ciepło...
-Może pójdziemy popływać w basenie?- dokończył za nią Max.
-No nie wiem...
-Anita! To jest bardzo dobry pomysł! Jest ładnie. Oni potrafią pływać, poza tym część basenu jest zrobione specjalnie dla nich, a my będziemy ich pilnować i będziemy się opalać... No nie daj się prosić.- powiedziała Daisy i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
-No dobra. To za godzinę wszyscy spotykamy się przy basenie! Ja z Daisy pójdziemy przygotować leżaki coś do jedzenia i picia. A wy idźcie sobie wziąć jakieś zabawki i oczywiście się przebrać!
-Aaaaaa! Hura!- krzyknęła Lucy wraz z Max’em i oderwali się od stołu.
-Ej! Stop!- krzyknęłam i oboje na mnie spojrzeli.- Ale śniadanie musicie dokończyć... Wracać do stołu bo potem nie dostaniecie lodów.
-Lody... Pycha!- krzyknął mały i jednym kęsem zjadł resztę swojego śniadania.
Tak jak obiecałam godzinę później wszystko było już gotowe. Pobiegłam do swojego pokoju i przebrałam się z czarne bikini. Chwilę później cała nasza 4 siedziała w ogrodzie na leżakach i pałaszowała lody czekoladowe. Potem Max i Lucy wskoczyli do basenu i zaczęli się chlapać, a ja gadałam z Daisy i chłopakach. Przyznała mi się, że bardzo lubi Zayn’a. Przyznam się, bardzo mnie to ucieszyło.
-Ani... Chodź popływać, albo raczej się po wygłupiać. Przez te kilka dni byłam zbyt spokojna.- powiedziała do mnie z uśmiechem.
-No... Widzę, że wszystko wraca do normy!- powiedziałam i wstałam.
-Ty masz tatuaże?!- zapytała zdziwiona. No tak... Sama o nich zapomniałam.
-Nom... A co?
-Nic! Fajne. Ile masz tych tatuaży?
-Trzy.- powiedziałam i zaczęłam pokazywać jej moje tatuaże. Na lewym boku mam napis: ‘Love lives forever’. Na prawym biodrze mam napis po arabsku, który oznacza ‘bądź szczęśliwa’ i na plecach, tuż nad pupą mam skupisko gwiazdek i ten tatuaż zrobiłam sobie na 18. Chwilę pogadałyśmy jeszcze i wskoczyłyśmy do wody. Pływałyśmy przez godzinę i wróciłyśmy na leżaki.. W między czasie bawiliśmy się z dzieciakami i się wygłupialiśmy nawet nie zauważyliśmy kiedy minął nam czas.
Położyłam się wraz z Daisy na leżakach. Obie włożyłyśmy słuchawki w uszy, o Max’a i Lucy nie musiałyśmy się martwić, wsunęłyśmy okulary przeciw słoneczne na nosy i zaczęłyśmy się opalać... W końcu trzeba korzystać z pięknej londyńskiej pogody... Nagle poczułam jak ktoś oblewa mnie zimną wodą a sekundę później usłyszałam pisk mojej przyjaciółki.
-Pojebało!- zaklęłam po polsku i zdjęłam okulary. Przed moimi oczami ukazała się uradowana twarzyczka Lou i Hazzy. W tej chwili miałam ochotę im je trochę poobijać, ale cóż... Spojrzałam na Daisy. Jej reakcja była identyczna. A nad nią stał Zayn i Niall.
-Sory! Nie dałem rady ich zatrzymać.- powiedział zdyszany Liam gdy tylko wszedł do ogrodu.
-Ty, ty, ty, i ty.- pokazałam palcem kolejno na Zayn’a, Niall’a, Louis’a i Hazzę.- Doigraliście się. Ze mną nie warto zadzierać.
-Ze mną też.- dopowiedziała Daisy i posłałyśmy sobie znaczące uśmiechy. Po prostu rozumiałyśmy się bez słów. Liam stał cały czas w tym samym miejscu, a chłopaki zrobili krok do tyłu i patrzyli na nas zdezorientowani. Po chwili z Daisy ruszyłyśmy biegiem z miejsca i wepchnęłyśmy całą czwórkę do wody, ale my nie wpadłyśmy. Liam stał z otwartą buzią.
-Że co?! Wy we dwie na nich? Ale... Że jak? Nie no!- mówił Li z niedowierzaniem. A my we dwie zaczęłyśmy się śmiać.
-Co to było!?- krzyknął Zayn wypluwając wodę.- Będę miał uraz do końca życia!
-Zayn... Ale przecież ty już masz uraz do wody...- powiedziała Daisy pokazując mu język, a chłopak spojrzał na nią zszokowany.
-Pięknisiu... To był rewanż.- powiedziałam pokazując mu język.
-Taa...- mruknął wychodząc z wody.- Harry...- podał rękę chłopakowi, pomógł mu wyjść z basenu i poruszał brwiami. Loczek odpowiedział mu tylko promiennym uśmiechem i wyjął coś z kieszeni... W tym czasie Niall i Lou wyszli z basenu, a Liam rozsiadł się na moim leżaku. Przyjrzałam się temu co trzymał w ręce Hazz. To były... prezerwatywy z jego podobizną. I to całe opakowanie!
-Co to?- zapytałam, pomimo iż doskonale wiedziałam.- Po co ci tego aż tyle, co?
-No wiesz... Przezorny zawsze zabezpieczony.- odpowiedział na moje pytanie. Gdy otwierał zębami opakowanie podbiegła do niego  Lucy, a po niej Max. I wepchnęli go do wody.- To nie było miłe...- powiedział i wyszedł z wody.- Zayn wiesz co robić!- dał mu kilka opakowań i zaczęli napełniać je wodą. Lou podszedł do mnie i mnie mocno przytulił tak, że nie mogłam się ruszyć.
-To nie będzie bolało.- wyszeptał mi do ucha. Podobnie zrobił Niall.
-Liam! Weź nie bądź taki! Pomóż człowiekowi w potrzebie co!?- krzyknęłam z wyrzutem w głosie.
-Ale, co ja im mogę zrobić? Ich jest 4 a ja jeden...- odpowiedział i wyją z kieszeni telefon. Obstawiam, że zaczął robić zdjęcia lub nagrywać. Spojrzałam na niego złowrogo.- Pff! Co z ciebie z tatuś!
-Taki dobry, który pozwala się czasem zabawić swoim dzieciom.- odpowiedział i zaczął się śmiać. W tym momencie Zayn i Harry wzięli do ręki kilka prezerwatyw z wodą i wycelowali z naszym kierunku. Schyliłam głowę i Lou oberwał w twarz. Puścił mnie i przeczesał włosy ręką. Daisy nie miała tyle szczęścia i oberwała w brzuch, ale tez wyrwała się z objęć chłopaka. Obie równocześnie podbiegłyśmy do basenu gdzie był ‘arsenał broni’ i wzięłyśmy kilka. Ja rzuciłam w Zayn’a, Niall’a i Liam’a ( musi być jakaś kasa za to, że nie pomógł!) I tak o to rozpętała się ta bitwa... xD
-Ooooo... Balonik!- usłyszałam uradowany głosik Max’a który właśnie nadmuchał jedną z prezerwatyw. Nastała chwilowa przerwa i wszyscy wybuchliśmy nieopanowanym śmiechem. Chłopiec nie wiedział o co chodzi i się na nas dziwnie patrzył. Gdy się opanowaliśmy powróciliśmy do swojego wcześniejszego zajęcia. Stałam nad brzegiem basenu, Harry wycelował we mnie ‘balonikiem’, a ja wskoczyłam do basenu. Wolałam zrobić to, niż dostać w twarz. ‘ Siedziałam’ chwilę pod wodą, po chwili wynurzyłam się i podpłynęłam do brzegu. Liam wyciągnął do mnie rękę, aby mi pomóc. Zastanawiałam się przez ułamek sekundy czy wciągnąć go do wody czy nie... Jednak postanowiłam tego nie robić, przecież chce mi pomóc. Chwyciłam jego dłoń, a on wyciągnął mnie z wody. Muszę przyznać, że chłopak ma sporo siły, ja trochę ważę...
-Ładne tatuaże...- wyszeptał mi do ucha.
-Serio? Myślałam, że nie lubisz jak dziewczyna ma tatuaże.
-Nie... Mi to nie przeszkadza.
-Ty... Ty masz tatuaże?!- zapytał zdziwiony Zayn, a ja schowałam się z Liam’em.- Spokojnie... Amunicja się skończyła. A teraz odpowiedz na pytanie.
-Co w wszyscy się uwzięliście na te dziary!? Tak, mam trzy. Zayn. Ty i Harry sprzątacie ten bałagan.- pokazałam ręką na ogród gdzie poniewierały się szczątki baloników i opakowania po nich. Nagle pouczyłam jak ktoś mnie przytula.
-Anita... Głodny jestem.- powiedział cicho Max.
-Zaraz co ci zrobię tylko się przebiorę.- odpowiedziałam.
-Ja mam pomysł!- krzyknął blondyn.- Wy się idźcie przebrać, a my u nas zrobimy obiad!
-Dobry pomysł- Przytaknął Lou.- Mam nadzieję, że lubicie gotowaną marchewkę.- Nasza czwórka przytaknęła.
-To robimy tak. Niall, Louis i ja idziemy do nas zrobić coś na szybko. A Zayn i Harry to posprzątają. Anita, Max, Lucy i Daisy idą się przebrać i przychodzą do nas.-  powiedział Liam i wszyscy zaczęli rozchodzić się w swoją stronę.
Jakieś 40 minut później ja i małolaty, byliśmy już u chłopaków. Max z Lucy bawił się zabawkami Liam’a z Toy Story. A my nakrywaliśmy do stołu. Obiad był pyszny! Zjedliśmy i posprzątaliśmy. Nagle do salonu przyszedł jakiś mężczyzna i dziwnie na nas patrzył. Po mimie Malik’a można było domyślić się, że go nie lubi. Po chwili doszłam do wniosku, że to jest ich menager.
-Wiesz, że wynaleźli telefony?!- zapytał wkurzony Harry.
-A może byście się tak ze mną kulturalnie przywitali i przedstawili mi waszych gości?- zapytał Paul. Chłopcy z wielka niechęcią powiedzieli ‘Cześć.’ A później wstał Liam i przedstawił mnie oraz dzieci moich pracodawców, swojemu menagerowi.- Ooooo... To jest ta rozsławiona Anita, która buntuje mi moje gwiazdki... A ten malec to zapewne przyszywany syn Liam’a...
-Paul! Daruj sobie!- krzyknął Liam. Teraz już rozumiałam, dlaczego nie trawią swojego menagera. Atmosfera zrobiła się bardzo napięta, więc postanowiłam pójść,, pożegnałam się z chłopakami i szlam w stronę drzwi, gdy podbiegł do mnie Lou i mnie mocno przytulił.
-Nie zostawiaj mnie z nim! Proszę!- powiedział ze smutkiem w głosie.
-Daj spokój. Nie będzie aż tak źle.- powiedziałam i wyszliśmy z ich willi.
Wróciliśmy na ‘nasz teren’ i rozłożyliśmy się ponownie w ogrodzie. Poszłam po cos do picia i zaczęłam się bawić z małymi. Daisy w tym czasie poszła po coś do picia. Jakąś godzinę, później zadzwonił telefon, ale to nie był mój ani Daisy. Pod leżakiem leżała komórka Liam’a. Spojrzałam na ekran. Dzwonił Niall. ‘Pewnie w ten sposób próbują odnaleźć zgubę.’ Pomyślałam. Niestety nie zdążyłam odebrać i wysłałam z numeru Liam’a sms-a do Horan’a, że to  ja mam telefon i później przyniosę. Kilka minut później wrócili Brown’owie. Zabrali Max’a i Lucy. Nawet nie wiem gdzie, jedynie powiedzieli, że im się śpieszy i żebym zajęła się Daisy bo maluchy zabierają ze sobą. Gdy wyjechali, zaniosłam szklanki do mieszkania i powiedziałam Daisy, że idę do chłopaków oddać telefon i za jakieś 10- 15 minut wrócę. Znając ich to mnie tak szybko nie puszczą. Ona nie chciała iści więc poszła do swojego pokoju, a ja skierowałam się w stronę wyjścia.

Oczami Daisy:
Anita poszła oddać telefon, ja jakos nie miałam ochoty nigdzie iść, więc zostałam w domu. Staram się, żeby wszystko wróciło do normy, ale nadal nie mogę się ogarnąć po rozstaniu z Austinem. Zayn mi bardzo pomógł, jednak to ciągle boli. Ja go naprawdę chyba nadal kocham... Leżałam na łóżku i gapiłam się bezmyślnie w sufit. Doszłam do wniosku, że jest bardzo interesujący, choć tak na prawdę nic tam nie ma... Tylko jedna wielka biała plama. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi, byłam święcie przekonana, że to Anita więc nawet nie podnosiłam się z łóżka. Po krótkiej chwili moim oczom ukazał się... Austin?!..
-Co ty tu do jasnej cholery robisz?! Co?!- zapytałam ze złością.
-B... bo my... mu... mu... musimy no pogadać.- powiedział jąkając się. Od razu zorientowałam się, że jest pijany. Zamkną na sobą drzwi i szedł w moim kierunku. Miał jakiś taki dziwne wzrok... Pomijając to, że był pijany. Patrzyła na mnie z takim pożądaniem...?
-A niby o czym ty chcesz rozmawiać co? Spieprzyłeś mi życie i tyle! Wynoś się stąd!
-Jesteś taka... Marrr...- i zaczął rozbierać mnie wzrokiem. Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę jak ja wyglądam. Leżałam oparta na łokciach, a na sobie miałam krótką, zieloną sukienkę. Jeszcze jak by było mało, to podwinęła mi się tak, że odsłaniała mi prawe udo.
-Weź wyjdź.
-Nie... Zbyt długo na to czekałem... Ale dłużej już nie mogę. Muszę dostać to czego chcę!- powiedział, a ja zdenerwowana wstałam z łóżka.
-Wynoś się!- warknęłam przez zęby.
-Nie kotku.- powiedział i podszedł bliżej. Palcem delikatnie przejechał po moim
dekolcie. Na całym ciele poczułam przyjemny dreszcz. Patrzyłam na niego i nie mogłam się ruszyć. Sama nie wiem dlaczego... Może dlatego, że nadal cos do niego czułam? Po chwili pocałował mnie w usta. Najpierw delikatnie a potem coraz bardziej go pogłębiał. Instynktownie zaczęłam odwzajemniać pocałunek. Chciałam przestać ale nie mogłam! Jego ręce zaczęły pieścić moje ciało. Wziął mnie na ręce i zaczął iść w stronę łóżka. Położył mnie delikatnie na pościeli i zaczął całować po szyi, a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Wiedziałam co się za chwilę stanie. Ale ja nie mogłam nic na to poradzić on i tak był ode mnie silniejszy, przecież po pierwsze był o 2 lata starszy, a poza tym chłopcy są silniejsi os dziewczyn. Przez głowę przebiegały mi różne myśli... Austin zdjął spodnie i próbował mnie rozebrać. Na szczęście ta sukienka miała kilka zamków i nie było tak łato... Heh jedyna dobra rzecz. W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi.
-Nawet nie próbuj.- powiedział chłopak i zatkał mi jedną ręką usta. Ja wiedziałam, że jeżeli to Anita to i tak po chwili wejdzie. Po chwili drzwi się po woli otworzyły. Austin chyba tego nie zauważył i ‘robił swoje’. Przyznam się, że się ucieszyłam. Nagle do pokoju wparował Zayn! Zaciągnął ze mnie napalonego chłopak i rzucił go na podłogę. Po chwili w moim pokoju pojawił się Liam. Podbiegł do mnie i mnie przytulił. W tym czasie do pokoju wparowała Anita. Gdy tylko zorientowała się co jest grane wyjęła telefon i zadzwoniła po policję. Chwile później do pokoju przyszedł Louis, Niall i Hazz. Zayn ‘oddał’ Austina Louis’owi i Haremu. Mulat podbiegł do mnie i mnie przytulił. Łzy zaczęły mi się lać strumieniami.
-Wszystko w porządku. Jestem tutaj, On już nic ci nie zrobi.- wyszeptał mi do ucha.
-Widzę, że nie rozpaczałaś po mnie zbyt długo. Już znalazłaś sobie następnego... Jesteś zwykłą suką!- krzyknął i zaczął się szarpać, ale chłopcy go nie puścili. Anita podeszła do niego i przywaliła mu z liścia, tak mocno, że zaczerwienił mu się policzek.
-Lepiej się ubierz lalusiu... Bo jeżeli tego nie zrobisz to będziesz paradował w samych bokserkach po komisariacie. Gdy tylko się trochę uspokoił Liam staną przy drzwiach, a Lou i Hazz puścili go żeby się ubrał. Anita cały czas go obserwowała. Zayn cały czas mnie obejmował... Zaraz po tym do pokoju przyszedł Niall z 3 policjantami. Dwóch zabrało mojego byłego ze sobą a jeden został i zadał mam wszystkim kilka pytań. Gdy tylko Anita odprowadziła policjanta. Chłopcy usiedli koło mnie i zaczęli mnie pocieszać. Siedziałam roztrzęsiona na łóżku i płakałam...

Oczami Zayn’a:
Gdy wszedłem do pokoju Daisy i zobaczyłem co się ta dzieje, miałem ochotę zabić tego chłopaka. Bez zastanowienia zrzuciłem go z niej. Chwilę później był już unieszkodliwiony. Serce mi się kroiło, gdy widziałem ją w takim stanie. Siedziała zapłakana, roztrzęsiona i w tulona w Payne’a. Podszedłem i ja przytuliłem, nie wyobrażałem sobie togo co czuje. Chłopak którego kochała, zdradził ją z jej przyjaciółką, a kilka dni później próbuje ja zgwałci! Jakim to trzeba być facetem, żeby dopuścić się do czegoś takiego! Gdy policja go zabrała miałem ochotę skakać z radości, ale się powstrzymałem. Wiedziałem, że przez najbliższy czas nie będzie przez niego cierpiała. Wszyscy usiedliśmy koło Daisy i próbowaliśmy ją pocieszyć, wiadomo, ze w takiej sytuacji nie jest łatwo... Dziewczyna opowiedziała nam wszystko od początku do końca... Po pewnym czasie zasnęła na moich kolanach... Lubiłem patrzeć jak śpi. Ostrożnie położyłem ja na łóżku. I wszyscy wyszliśmy z jej pokoju. Wróciłem z chłopakami do naszego domu. Przez cały czas nie mogłem się ogarnąć...

Oczami Anity:
Szok! Nic więcej nie powiem. Jaką godzinę po tym jak chłopcy poszli do siebie wrócili rodzice Daisy. Opowiedziałam i całą historię. Początkowo nie mogli uwierzyć. Tom postanowił załatwić te sprawę w sądzie, bo nie wyobrażał sobie, że tak bezkarnie ktoś może krzywdzić jego ukochaną córkę. Potem poszłam go sklepu po czekoladę. Doskonale wiedziałam, że jak Daisy się obudzi będzie jej potrzebowała. Ona topi w niej swoje smutki.
Po 30 minutach wróciłam ze sklepu z pełną siatka zakupów. Jako, że był dzisiaj piątek, postanowiłam kupić sobie chipsy, jakieś ciastka i jeszcze parę innych rzeczy żeby spędzić miły wieczór z laptopem, książką lub telewizorem. Poszłam do swojego pokoju. Otworzyłam drzwi... W środku panował półmrok. Postawiłam zakupy na podłodze i włączyłam światło. Odwróciłam się i na łóżku zobaczyłam... Chłopaków! Mieli jakieś dziwne miny, a Niall miał w oczach strach.
-Jak ja się za wami stęskniłam! Co wy tu robicie? Jakim cudem wy się tu z naleźliście i w jakim celu? Co wy macie takie dziwne miny? Wydaje mi się, że nie chodzi tu tylko o Daisy...
-Nom...- mruknął Lou.
-Możemy tu na trochę zostać?- zapytał Niall z przerażeniem w głosie. Zastanawiałam się co jest grane...
-Jasne. Nie ma problemu...
-Uprzedzę twoje pytanie...- przerwał mi Liam.- Siadaj to ci wszystko opowiemy...

*************************************************************

Chciałybyśmy bardzo Was przeprosić!!
Wiemy,  że z dużym opóźnieniem dodajemy ten rozdział. Zbliża się koniec roku szkolnego i wypadałoby trochę oceny poprawić... Jak się przez cały rok obija to na koniec niestety... xD
Prosimy o wyrozumienie. ;)
Za to, że tyle czekaliście postanowiłyśmy napisac troszeczkę dłuższy ten rozdział...
My mamy co do niego mieszane zdanie, ale sądzimy, że jest całkiem spoko. Jednak opinia zależy od was.
Tak ostatnio doszłyśmy do wniosku, że życie bohaterów tego opowiadanie jest zbyt kolorowe, więc najprawdopodobniej w następnym rozdziale nastąpi wielkie BUM! xD Będzie smutno... Chyba... Jeszcze nie wiemy... Okaże się. Tak na prawde wszystko zalezy od naszej weny. xD

                              PROSIMY O KOMENTARZE!!!!!  ;)

środa, 16 maja 2012

Rozdział 15 ;)

- Louis!- krzyknęłam ale on nie zareagował tylko przybliżył swoją twarz do mojej... Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów- Co ty robisz?!
-Nic... Jak by się Daddy dowiedział to by mnie zabił!- przerwał na chwilę poczym kontynuował.-Mam dla ciebie propozycje nie do odrzucenia...- powiedział i cmokną mnie w czoło.
-Jaką? A czy mógłbyś ze mnie zejść, bo mi jest niewygodnie...- spojrzałam na niego pytająco.
-Zejdę z ciebie jak się zgodzisz...
-Lou! Ale na co ja mam się zgodzić?
-Wpadliśmy z chłopakami na pomysł... Żebyś nagrała z nami w naszym studiu tą piosenkę, którą napisał Niall.
-Że co?! Hahaha... Przecież ja nie umiem śpiewać.
-A na ognisku to z nami śpiewałaś!- powiedział Tommo i pokazał mi język. Wtedy do pomieszczenia wszedł Zayn.
-Cho cho cho... Co tu się dzieje! Zostawić was na chwilę samych...- powiedział i zaczął się śmiać.- Co wy tak właściwie robicie?
-Kochanie... Weź mi pomóż próbuję ją przekonać do naszego pomysłu... Ale ona nie chce się zgodzić mówi, że nie umie śpiewać, więc stosuję siłę.
-Loui... – powiedział z politowaniem Zayn.
-No właśnie! Lou złaś ze mnie! Nie ważysz 2 kilogramy ale 50 razy tyle!- gdy to powiedziałam Loui zrobił obrażoną minę... Faktycznie trochę przesadziłam z tą wagą.
-Tommo... Weź się jej posłuchaj bo jak tu Liam z Hazzą wparuje to się wkurzą.- poparł mnie Malik. Już drugi raz w ciągu ostatnich 5 min słyszałam, że Liam by się wkurzył gdyby nas tak zobaczył. O co im chodzi?!
-No już, już...- powiedział Loui podnosząc swoje boskie pośladki z moich bioder.- Jak coś to tego nie było.- szepnął mi do ucha gdy tylko wstałam, a ja pokiwałam twierdząco głową. Po chwili przyszli do nas pozostali.
-I co?- zapytał Niall i podał mi lemoniadę.
-No właśnie nie chce... Weźcie jej coś powiedzcie! Chłopaki! Ona twierdzi, że nie umie śpiewać!- wykrzyczał Lou.
-Oj... No weź się ogarnij!- powiedział Liam i lekko szturchną kumpla.- A ty Anita, masz tu tekst i nie ma dyskusji.
-Ale...
-Nie ma żadnego ale... Masz zaśpiewać. I nie obchodzi mnie, że ‘’nie masz głosu” bo jak by to była prawda to nie proponowalibyśmy ci czegoś takiego tak?
-WooW!- usłyszałam wkoło podziw chłopaków dla Liam'a, którzy patrzyli na mnie wyczekująco.
-Ech... No dobra!!- gdy to powiedziałam nastąpiła kumulacja ich energii. Tak się zaczęli drzeć i skakać jak przestraszone małpy w zoo. Istna dzicz.- Spokój!  Bo się rozmyślę.- Nagle wszyscy się uspokoili i podeszli mnie przytulić. Potem Liam rozdzielił tekst pomiędzy naszą 6, przećwiczyliśmy kilka razy. Harry przyniósł mi mikrofon i poszedł ustawić sprzęt... Parę minut później zaczęliśmy nagrywać. Najpierw śpiewał Harry, potem Niall refren śpiewaliśmy wspólnie, następna byłam ja, Liam i Zayn który jak zwykle śpiewał tą ‘’inną’’ część piosenki. Nagraliśmy kilka razy, żeby wybrać najlepszą wersję.
-Ok. chłopaki ja idę.
-Eeeeee... Czemu?!- wybuchnął udawanym płaczem Niall i powiesił mi się na szyi.
-Chcę jeszcze pójść na spacer.- powiedziałam. Naprawdę miałam zamiar to zrobić, bo chciałam zobaczyć czy jest tam ta dziewczyna. Ciągle się o nią martwiłam.
-O tej godzinie i w taką pogodę?- zdziwił się Zayn.
-Oj bez przesady. Po pierwsze nie jest późno, po drugie pogoda nie jest taka straszna.
-Mogę się przyłączyć?- zapytał z uśmiechem Liam.
-Jasne!- podeszłam i objęłam go ramieniem.- Ktoś jeszcze?- i po chwili pozostali się zgłosili.- Ok. To chodźmy.
Wyszliśmy z od nich z domu. Pogoda była nie za ciekawa... Niebo było pochmurne, ale nasze humory nie. Jak zwykle Louis robił z siebie debila, więc cały czas się śmialiśmy. Nawet nie wiem kiedy doszliśmy do parku. Pochodziliśmy bez celu gdy nagle Niall wypalił z lodami. Mi się nie chciało iść ale doszłam do wniosku, że co ja będę robić. Poszliśmy do małej kawiarenki za parkiem i usiedliśmy jak najdalej od okien. Kelnerka porosiła chłopców o autograf i o zdjęcie, ale chciała żebym ja też była na tym zdjęciu. Zaskoczyła mnie.
-Przynajmniej mamy dużą porcję lodów na kosz firmy.- powiedział z swoim boskim uśmiechem Harry. A my mu przytaknęliśmy.
Przesiedzieliśmy tam godzinę kulturalnie rozmawiając... Nie było ludzi więc nikt nie prosił chłopaków o zdjęcia i autografy. Jednak dziwnie się czułam... Oni mi opowiedzieli o sobie wszystko. Harry nawet tą historię z pilotem i wiele innych, ze swojej przeszłości, a ja aby się śmiałam z tego co mówią. Bo co ja mogłam im powiedzieć?! To że byłam zmuszana do kradzieży!? Tak naprawdę oni nic o mnie nie wiedzą. Nawet Liam’a okłamałam z tymi bliznami, ale może tak będzie dla nich lepiej. Chciałabym im powiedzieć, ale z drugiej strony nie wiem jak na to zareagują.
-Anita?- wyrwał mnie z zamyśleń głos Zayn’a .
-Sory. Zamyśliłam się. To co wracamy?
-Chyba tak.- odpowiedział Lou.
Wyszliśmy z kawiarni, w między czasie doszliśmy do wniosku, że ta kawiarnia będzie stałym miejscem naszych spotkań... A raczej dopóki ich fani się nie dowiedzą. Szliśmy wąską ścieżką gdy przy moście zobaczyłam jakąś dziewczynę. Nie wiedziałam czy to była Lindsey czy nie. Przybliżyliśmy się do mostu... Tak to była na 100% ona.
-Chłopaki. Wy idźcie a ja was zaraz dogonię.- popatrzyli na mnie dziwnie, a ja nie zwracając na to uwagi pobiegłam w stronę mostu. Miałam rację, że to ona. Stała i pustym wzrokiem wpatrywała się a taflę wody. Po jej policzkach spływały łzy. Była posiniaczona. Z nosa leciała jej krew. Była ubrana w czarne dresy i niebieską bluzę. Stanęłam koło niej i przez chwilę się nie odzywałam. Tylko się jej przyglądałam.
-Hej. Lindsey... Miałaś do mnie dzwonić. Wszystko w porządku?- nie odpowiedziała.- Kto ci to zrobił?
-Nie twoja sprawa!- warknęła wycierając łzy. Podałam jej chusteczkę, na początku się wahała, ale po chwili ją wzięła.
-Dzięki.
-To powiesz co ci się stało?- Milczała... Co sprawiało, że mnie tym raniła. Po prostu, ktoś jej zrobił coś takiego, że ona bała się komukolwiek zaufać. Ona może nie mieć tyle siły co ja i może sobie zrobić coś głupiego.
Doskonale wiedziałam, że jeżeli mi nic nie powie to nie będę mogła jej pomóc.
-Anita!- usłyszałam za sobą wołanie chłopców. Odwróciłam się w ich stronę.
-Zaraz... poczekajcie jeszcze chwilę.- powiedziałam i odwróciłam się do Lindsey, ale jej już tam nie było... Rozpłynęła się w powietrzu.- Zabiję was!
-Nas?! Za co? A co to była za dziewczyna?- zapytał z uśmiechem Niall.
-Przestraszyliście ją.
-My?- zapytali wszyscy chórem.
-Tak wy...- gdy wracaliśmy opowiedziałam chłopakom o Lindsey. Po ich minach nie wiedziałam co tak naprawdę czują, zdziwienie, obrzydzenie tym że ktoś tak potraktowała dziewczynę czy może się o nią martwili.
Doszliśmy pod willę moich pracodawców i się pożegnaliśmy. Była prawie 9. Poszłam do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Na stole leżała kartka. Alice z Tomem, Max’em i Lucy pojechali do znajomych. Daisy siedzi u siebie w pokoju... Zrobiłam 2 kanapki z Nutellą , wzięłam 2 szklanki soku i poszłam zobaczyć do Daisy. Siedziała i wpatrywała się pustym wzrokiem w ścianę... Ona na serio kocha tego Austina.
-Hej kochanie.- powiedziałam siadając koło niej. Podałam jej sok. Upiła łyk może dwa i zaczęła płakać...- Weź nie płacz bo i ja będę płakała.- przytuliłam ją.- Chcesz, żeby powódź była czy co?- zapytałam a na jej twarzy pojawił się grymas przypominający uśmiech.- Od razu lepiej. Zobaczysz wszystko będzie dobrze i nie mówię ci tego żeby cię pocieszyć tylko dlatego, że ja to wiem. Znajdziesz lepszego, albo  nie...- spojrzała na mnie swoim pustym wzrokiem. Dopiero teraz zobaczyłam jakie miała podkrążone i zaczerwienione oczy. Obraz nędzy i rozpaczy.- No ewentualnie ten chłopak znajdzie, a może już nalał, ciebie.- Daisy wtuliła się we mnie. Siedziałyśmy tak w milczeniu i nawet nie wiem kiedy zasnęła. Ok. 9 poszłam do swojego pokoju. Telefon rzuciłam na łóżko i poszłam wziąć prysznic... Siedziałam tam dobre pól godziny... Przebrałam się w zadurzą bluzkę piłkarską Barcelony, która mi sięgała do połowy uda. ^^ Hahaha... Jestem Leo Messi... Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, że ktoś siedzi na moim łóżku. Zapaliłam światło.
-Liam? A co ty tu? O tej porze?
-Przyszedłem ci płytę dać...- powiedział  z lekkim uśmiechem.- Ślicznie wyglądasz... Kibic barcy?- zapytał i się zaśmiał pod nosem.
-Niekoniecznie... Po prostu lubię takie bluzki...- odpowiedziałam i pokazałam mu język. Liam podał mi płytę. Wzięłam laptopa i w czasie gdy się włączał ja poszłam do garderoby przebrać się w cos normalnego i może w końcu oddałabym Liam’owi jego ubrania... Chwile później wróciłam ubrana w biały T-shirt i błękitne dresy.
-A mogę wiedzieć jak się tu dostałeś?
-Przyszedłem akurat jak wróciła Alice, więc mnie wpuściła.- włączyłam płytę.- Tu masz dwie wersje... Jedną zmiksowaną a druga typowo akustyczną.- powiedział i usiedliśmy na łóżku. Pierwsza była wersja akustyczna... Głos Hazzy, Horanka, Liam’a, Zayn’a... Jak ich słuchałam miałam ciary. A jeśli chodzi o mnie to nie zaśpiewałam aż tak źle jak mi się wydawało.- Widzisz... A nie mówiłam, że masz super głos!?- zapytał z wyrzutem i zrobił obrażoną minię.
-Ok... A teraz się przyznaj się. Ile razy przekształcałeś mój głos?- spojrzał na mnie zszokowany.
-Ani razu... Kiedy to do ciebie dotrze, że masz taki super głos!- zaśmiał się pod nosem.- Ale ty uparta jesteś.- Potem posłuchałam tej drugiej wersji. Też fajna.
-Liam? Ty to sam miksowałeś?
-Nie... Z Zayn’em. A co kiepsko wyszło?
-Jest świetne. Już nie wiem która wersja lepsza!
-Serio?
-No tak!- powiedziałam i pocałowałam go w policzek i zaczęłam się śmiać.
-Z czego się śmiejesz?
-Hahaha... Tak mi przyszło na myśl, że moje jeszcze kiedyś płytę razem nagramy...
-I to nie jest głupi pomysł...- powiedział i się zamyślił.
Pogadaliśmy jeszcze chwilę i cały czas słuchaliśmy płyty. Nagle Liam wstał.
-Czy zechce mi Pani uczynić ten zaszczyt i ze mną ten jeden raz zatańczyć?- podał mi rękę i posłał mi śliczny uśmiech. W jego oczach błyszczały iskierki radości.
-Ależ oczywiście.- powiedziałam i się ukłoniłam. Chwilę potem zaczęliśmy tańczyć do naszej piosenki. Taki typowy przytulaniec...- pomyślałam i się uśmiechnęłam pod nosem.- Kto cię nauczył tak tańczyć?
-Heh... Trochę sam, trochę mama, jeszcze trochę w X- Factor a resztę to już sam.- powiedział i przyciągnął mnie bliżej siebie. I tak sobie tańczyliśmy w siebie wtuleni na środku mojego pokoju. Czułam się jak we śnie. Wszystko było takie... no takie inne! A Liam to taki książę z bajki. ‘Brakuje mi jedynie cudownej długiej sukni a jemu eleganckiego fraka’- pomyślałam. Poczułam jak po policzku spływa mi łza.
-Hej... Wszystko w porządku?- zapytał i swoją delikatną  podniósł mój podbródek. Spojrzałam w jego czekoladowe oczy i łzy same zaczęły mi spływać po policzkach.
Czułam się jakbym była zahipnotyzowana... nie mogłam się ruszyć. Moja głowa pękała mi od ogromu szczęścia.  Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Nawet nie wiem jak to się stało, że tak nagle nasze twarze zaczęły dzielić. Czułam na sobie jego ciepły oddech. Prawie się pocałowaliśmy gdy nie stąd ni zowąd do mojego pokoju wpadła Daisy. Ja z Liam’em odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni.
-Nic nie widzę, nic nie słyszę, ciemna jestem...Ja tylko po książkę. - powiedziała Daisy z lekkim uśmiechem.- Nie przeszkadzajcie sobie.
-Ale to nie tak jak myślisz...- zaczęłam
-My tylko tańczyliśmy... Nagraliśmy dzisiaj nowa piosenkę w której śpiewa Anita.
-Tak się teraz mówi? A jaką piosenkę?- Liam podszedł do mojego laptopa i ponownie ją puścił. Usiedliśmy wszyscy na łóżku i zaczęliśmy słychać.
-A to był taki ładny obrazek... Pasujecie do siebie...- powiedziała Daisy po czym wybuchła płaczem. Przytuliłam ją.
-To ja może już pójdę...- powiedział Liam wstając z łóżka.
-Nie Liam... Proszę zostań.- wydukała przez łzy dziewczyna.- Potrzebuje męskiego ramienia.- wstała i wtuliła się w Payne’a. ‘I kto tu z kim słodko wygląda?!’ pomyślałam. Daisy cały czas siedziała wtulona w naszego przyjaciela i płakała.- A jeśli chodzi o piosenkę to jest boska. Przekażcie to Niall’owi.
- A skąd wiesz, że to on pisał?- zapytałam.
-No bo on ma taki... Jak by to powiedzieć... Taki styl. Przecież ja jestem ich wielką fanką to chyba wiem co nie?!
-Nie zła jesteś!- powiedział Liam i pocałował ją we włosy. Siedzieliśmy tak chyba do północy. Gdy Daisy zasnęła. Odprowadziłam Liam’a.
-Ej! Mogę cię o cos zapytać?
-Tak.- odpowiedział mi chłopak.
-No bo wiesz ty jesteś przyjacielem Zayn’a... Czy jemu się podoba Daisy? Przynajmniej ja odniosłam takie wrażenie...
-Wiesz... On jest skomplikowany...  On nie umie mówić o swoich uczuciach. Ale jak dzisiaj z nim gadałem to dowiedziałem się tylko tyle, że bardzo ja lubi ale czy coś więcej to ci nie powiem, bo sam nie wiem.
-Aha. Dzięki.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
-Ale jak cos to nie wiem tego ode mnie... Dobranoc.- powiedział i z niknął w mrokach nocy... A ja wróciłam na górę położyłam się koło śpiącej już Daisy i zasnęłam....
------------------------------------

 Hello ;)
Macie! Lou nie pocałował Anity! Dostałam tyle pogróżek, że wolałam tego nie pisać...  xD I jeszcze jęczałyście o Liam’a, więc proszę. Z góry mówię, że im tak łatwo ze sobą nie pójdzie... Będą musieli na siebie poczekać, o ile w ogóle ze sobą będą ( przyznam się, że nie mam jeszcze pomysłu) xD.
Mam nadzieję, że wam się podoba.

                            PROSZĘ O KOMENTARZE xD

niedziela, 13 maja 2012

Rozdział 14


Oczami Anity:
-Hej Zayn! I co z Daisy?- zapytałam gdy tylko chłopak pojawił się na schodach.
-Nie za ciekawie.- powiedział i wszyscy spojrzeliśmy na niego pytającym wzrokiem.- Zerwała z chłopakiem.
-Ale dlaczego?! Jeszcze wczoraj było wszystko ok.
-Anita... Jedno ci powiem to nie jest historia z happy end’em.
-Powiedziała ci coś?- zapytał zatroskany Daddy.
Zayn powiedział nam to co wcześniej jemu opowiedziała Daisy.
-Matko! Co za cham! Biedactwo z niej! I to jeszcze z przyjaciółką!?- krzykną zbulwersowany Harry. W tym momencie zadzwonił telefon Liam’a. Po jego minie można było się domyślić, że to raczej nie dzwoni jego mama. Wstał z niewyraźną i podszedł do okna. Słyszałam tylko jego odpowiedzi.
‘’Cześć. Nie ma nas w domu.’’ (...) ‘’ A nie możesz kiedy indziej?” (...) „ Paul! Weź się nie drzyj mi do słuchawki!” (...) „No dobra... W takim razie za pół godziny, ale o co chodzi?” (...) „Ehhh Dobra.”
 -Kto to był?- zapytał Louis.
-No kto to mógł dzwonić?- spytał Liam z nuta sarkazmu w głosie.- Paul! Będzie u nas za pół godziny.
-Po kiego ch....- zaczął Zayn, ale mu przerwałam.
-Opanuj się! Dzieci tu są.
-Sory... Już się doprowadzam do porządku.- powiedział i puścił mi oczko.- A co on znowu od nas chce?
-Scenariusz na następny filmik dla nas ma.- odpowiedział zrezygnowany Liam.
-To on wam to ustawia?- wszyscy pokiwali twierdząco głowami. Mieli wyraźny smutek w oczach.- Chłopaki! Przecież już nie jesteście dziećmi! Chyba możecie mu postawić jakieś ultimatum, przecież gdyby nie wy to on by nie zarabiał tyle kasy i pewnie siedział by na kanapie popijając piwo i oglądając Modę Na Sukces!- gdy to powiedziałam chłopcy parsknęli śmiechem.- Wsi fani kochają was za to jacy jesteście, a w tej chwili to Paul robi z was swoje zabawki. Z całą pewnością wszyscy wasi fani uważają was na 5 młodych, przystojnych, szalonych, lekko walniętych, uśmiechniętych kolesi... a może i dzieci.
-Może i ona ma rację.- powiedział Niall.- Prawdę mówiąc ja już mam tego dosyć.
-Pogadajcie z nim.- powiedziałam i popatrzyłam na nich znacząco.
-Spróbujemy. Ale teraz musimy już iść, bo Paul zaraz przyjedzie a u nas w domu jest bałagan.- powiedział Liam i popatrzył znacząco na Zayn’a
-No co to nie moja wina! Bałagan sam się zrobił.- odpowiedział mulat i pokazał tatuśkowi język, a po chwili wyszli.

Oczami Zayn’a:
Właśnie wróciliśmy do domu i ogarnęliśmy trochę salon po naszej bitwie z bitą śmietaną w roli głównej. Usiedliśmy wszyscy na kanapie i czekaliśmy na naszego ‘ukochanego’ menagera. Jak ja go nie lubię! Sam nie wiem czemu! Ma w sobie coś co mnie denerwuje. To jego poczucie humoru. Trzeba się zrelaksować i pomyśleć o czymś innym... Ciekawe jak tam się Daisy czuje. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i zapomni o tym Justinie,  Austinie czy jak mu tam. Cały czas mam przed oczami jej zapłakaną twarz...
-Halo! Gwiazdo ty moja! Paul do Malik’a! Halo tu ziemia!- z rozmyślań wyrwał mnie Paul?! Ale... Skąd on się tu wziął?! Pewnie ‘odpłynąłem’ i nie zauważyłem kiedy przyszedł. Tyle dobrego, że chociaż ten moment przegapiłem. Spojrzałem na niego złowrogim spojrzeniem.
-Ooooo... Mój najdroższy i najukochańszy menager Paul! Jak ja się za tobą stęskniłem.- powiedziałam z sarkazmem, a on tylko wywrócił oczami.
-Ja za tobą też.- odpowiedział. Matko! Czy on jest taki pusty!- Chłopaki mam tu dla was scenariusz. Macie się nauczyć na poniedziałek. Przyjedziemy ze wszystkimi i nakręcimy tu u was w salonie.
-Jeszcze czego.- powiedział Harry.
-Nie! Ja nie wytrzymam! I posłucham rady Anity... Paul! Weź się sam tego dziadostwa! Nie mam zamiaru się tego uczyć! Fani kochają za to nas kim jesteśmy, a nie za marne wypociny jakiegoś durnego scenarzysty!- wybuchnąłem, a na twarzy naszego menagera pojawiło się wyraźne zdziwienie.
-Ja tak samo myślę! Ty robisz z nas niewolników. My chcemy robić takie filmiki jak za czasów gdy byliśmy w X- Factor. Anita ma rację! Przecież w każdej chwili możemy cię zwolnić...- powiedział Liam.
-My tak samo!- krzyknęli pozostali. Paul wziął głęboki oddech.
-Widzę, że moje gwiazdeńki się buntują... To zróbmy tak. Nakręcimy to w poniedziałek, a następny zrobicie sobie sami.
-Jakoś ci nie wierzę.- powiedział z powagą Louis i spojrzał na niego podejrzliwie.- Ok. to gdzie jest haczyk?
-No to uwierz i nie ma żadnego haczyka. A nie długo Simon chce się z wami spotkać jeszcze nie mam szczegółów spotkania. A tym czasem uspokójcie się i do zobaczenia.- powiedział po czym skierował się w stronę drzwi.-A i jeszcze jedno. Co to za Anita? Chciałbym ją lepiej poznać... Ma na was spory wpływ.
-Znajoma. I raczej jej nie poznasz... Przynajmniej  nie szybko. Żegnaj!- powiedział Niall, Menager popatrzył się chwilę na nas i wyszedł.
-Myślicie, że on to tak na serio powiedział?- zapytał Harry.
-Nie wydaje mi się... coś za łatwo mu to przyszło.- odpowiedziałem a oni mi tylko przytaknęli.- On cos kombinuje...
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę w salonie, obejrzeliśmy jakiś film i rozeszliśmy się do swoich pokoi.

Oczami Liam’a:
Wyszedłem na balkon i zobaczyłem na sąsiednim Zayn’a. Właśnie palił papierosa i wyglądał na bardzo zamyślonego... Ciekawe o czym on tak myśli...
Zastanawia mnie ta cała sytuacja u Anity. Niby Zayn był smutny jak mówił o tym, że Daisy rozstała się ze swoim chłopakiem, ale oczy miał wyraźnie uśmiechnięte...
Po chwili postanowiłem pójść do przyjaciela i z nim o tym porozmawiać.
-Hej.- powiedziałem i usiadłem koło Malik’a.- Stary nad czym tak myślisz?
-O wielu sprawach.- odpowiedział i wypuścił dym z płuc.
-Mogę cię o coś zapytać?- skinął twierdząco głową.- Ta cała akcja z Daisy... No bo wiesz... Jak mam mówiłeś o tym, że zerwała z Austinem to niby byłeś smutny, ale oczy ci się śmiały... Czy ty coś do niej czujesz?
-Ja... Ja nie wiem. Chyba tak.
-Wow! Zayn czynisz postępy! Właśnie pierwszy raz powiedziałeś mi bez większego problemu o swoich uczuciach!- powiedziałem i szturchnąłem go lekko w bok, a on uśmiechną się pod nosem.- Podoba ci się?
-No tak.
-Lubisz ją?
-Tak.
-Dobrze się z nią dogadujesz?
-Raczej tak.
-No to w czym problem.
-Wiesz, że tak na prawdę to ja sam tego nie wiem.- powiedział zrezygnowany.- Nie wydaje mi się, żeby jak na razie chciała mieć kolejnego chłopaka. A poza tym nie chciałbym jej wciągać w świat gdzie na każdym kroku paparazzi czekają na najmniejsze potknięcie.
-Rozumiem...A musisz być od razu chłopakiem? Nie lepiej przyjacielem? Oczywiście tak na początek. Ona teraz potrzebuje wsparcia. A późnej będzie ci łatwiej.
-Może i masz trochę racji.
-Ja?! Ja jako Daddy Direction mam zawsze racje!- powiedziałem dumnie i zaczęliśmy się śmiać. Po chwili się uspokoiliśmy i siedzieliśmy przez moment w ciszy. W między czasie Zayn wypalił drugiego papierosa
-Liam?- zapytał mój przyjaciel a ja na niego spojrzałem.- Teraz ja cię mogę o coś zapytać?
-Hahaha... Dzisiaj mamy dzień zwierzeń? No dajesz.
-Powiedzmy...   Heh... Nie wiem czy wiesz, ale ja też swój rozum mam.
-Serio! Od kiedy! Czego nic nie mówiłeś. Trzeba to uczcić!
-Liam!
-Tak, przepraszam już się doprowadzam do porządku.
-Czy podoba ci się Anita?
-To żeś dowalił.- powiedziałem i pokazałem mu język. Nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.- Nom...- odpowiedziałem nie pewnie.
-To czego nic nie robisz?
-A po co? Przecież ona i tak pod koniec wakacji wyjeżdża... A poza tym, tak ty,  nie chce jej wciągać w nasze życie... Znaczy mi chodzi o ciekawość mediów, przecież oni się do wszystkiego dogrzebią... Nie chciałbym, żeby z tego powodu cierpiała...
-Rozumiem, ale przecież jej pobył tutaj będzie można przedłużyć... Tylko ona musi mieś powód, żeby zostać...
-No może...Wiesz Zayn my to jesteśmy genialni!
-Hahahaha... No, bez kitu! My i te nasze boskie problemy!- powiedział i zaczęliśmy się śmiać.
Fajnie jest mieć tak z kim pogadać... Posiedzieliśmy jeszcze trochę i zawołał nas Niall, więc podnieśliśmy się z balkonu i zeszliśmy na dół.
 
Oczami Anity:
Alice i Tom już wrócili. Opowiedziałam im cała historię z Daisy... A właściwie tylko co powiedział Zayn. Dziewczyna cały czas śpi... To może i dobrze.
Siedziałam u siebie w pokoju i się nudziłam. Nagle wpadłam na pomysł, żeby odwiedzić chłopaków. Chwilę później wyszłam z domu. Nagle zaczęło padać. „Jak ja się cieszę, że mam do nic tak blisko”- pomyślałam i drzwi do ich willi otworzył mi jeden z ich ochroniarzy.
-Dzięki Bogu! Ty tylko ty... Już myślałem, że kolejna napalona fanka chce tu od tyłu wejść...
-No co ty?! To one aż takie mądre są, żeby tylnym wejściem wejść?- zaczęliśmy się śmiać. Josh, bo tak na imię ten ochroniarz, bardzo dobrze mnie zna... nie raz ‘przemycał’ do mnie chłopaków bo fanki potrafią spać pod ich domem.- Gdzie chłopcy?- zapytałam z lekkim uśmiechem.
-W studiu... Śpiewają... chodź cię zaprowadzę.- odpowiedział i zaczął się kierować w stronę nie dużych białych drzwi. Nawet nie wiedziałam, że mają mini studio... chociaż w sumie to mogłam się domyślić... Minęliśmy część domu która jest przeznaczona wyłącznie dla ochroniarzy i po chwili stałam już przed dźwiękoszczelnymi, szklanymi drzwiami.
-Dzięki.- powiedziałam a Josh się oddalił. Stałam jeszcze przez chwile i obserwowałam to co się dzieje w środku. Po chwili niepewnie nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Niall siedział przy oknie na wysokim krześle z gitarą w ręce, Lou właśnie rozsiadł się przy białym fortepianie. Pozostała 3 rozstawiała statywy. Pomieszczenie jest bardzo przestronne i jasne, podzielone na 2 części, które oddziela dźwiękoszczelna szyba. W pierwszej części znajduje się cały panel sterowania tym sprzętem... W drugiej zaś, są różne instrumenty i wszystko czego sobie dusza zapragnie... W rogu stoi nawet mała lodówka! Hahaha...Obstawiam, że dla Niall’a. W pewnej chwili  z głośników, które są rozstawione prawie po całym pomieszczeniu, usłyszałam cichy, delikatny dźwięk gitary i pianina. Zaczęli śpiewać... Najpierw na rozśpiewkę ‘One thing’, ‘More Than This’ i jeszcze ‘Taken’. Siedziałam na krześle przed tym stołem, na którym jest pełno różnych ‘guziczków’
i płakałam... Po prostu się wzruszyłam... Oni powinni nagrać płytę na której będą tylko akustyczne wersje. Nagle otworzyły się drzwi i przede mną  staną Lou i Hazza.
-Wszystko w porządku?- zapytał loczek.
-Tak.- odpowiedziałam z uśmiechem i otarłam łzy. Chwile później pojawili się pozostali.
-To dlaczego płaczesz?- spojrzał na mnie Lou.
-Wzruszyłam się... Wy tak cudownie razem brzmicie... Nie no! Ja nic po za tym, że było pięknie to nie powiem, bo nie wiem co...- gdy to powiedziałam wszyscy mnie mocno przytulili...- Ej... Ch... Chłopaki! Ja się tu... Zaraz uduszę!- powiedziałam ledwo łapiąc oddech i w tym samym momencie odskoczyli ode mnie jak oparzeni.
-Przepraszamy.- powiedział Zayn i pocałował mnie w czoło.
-Wiecie wy co!- powiedziałam z wyrzutem.- Ja myślałam, że my się przyjaźnimy a wy mi tym czasem chcecie życie odebrać!? Tak być nie może! Nara panowie!
-Ej!- krzyknęli wszyscy chórem.- Weź nie bądź taka.- powiedział ze smutna miną Styles. Prawie wybuchłam śmiechem, ale na całe szczęście udało mi się zachować powagę. Odwróciłam się z stronę drzwi.
-No weź... Nie obrażaj się.- powiedział Niall i posłał mi największy uśmiech jaki tylko umie.
-My cię tak bardzo kochamy!- powiedział Liam i mocno mnie przytulił.
-Jak ty możesz w ogóle posądzać nas o to, że chcielibyśmy cię zabić. My życie za ciebie oddamy...- powiedział Lou z powagą, ale ja nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać.
-Orzesz ty! Brać ją.- na  początku nie wiedziałam o co Zayn’owi chodzi. Po chwili wziął mnie na ręce i wniósł do studia. Położył mnie na podłodze, a potem wszyscy zaczęli mnie łaskotać.
-To nie fair! Tak pięciu na jedną! Hahahaha... Chłopaki! Weźcie się ogarnijcie!- krzyczałam przez śmiech.- Przestańcie. Louis. Jak się uwolnię to pożałujesz!- nagle przestał mnie łaskotać.
-Chłopaki możecie zostawić mnie samego z Anitą? Muszę z nią pogadać.- powiedział i poruszał brwiami. Chłopaki spojrzeli na niego pytająco. Z tego co zauważyłam  Liam’owi nie za bardzo to się spodobało, ale po chwili wyszli.
 Gdy tylko zamknęli drzwi Louis usiadł na mnie okrakiem i przycisnął do podłogi.
-Hej skarbie.- powiedział i pocałował w policzek
-No hej.- odpowiedziałam i próbowałam się podnieść, ale on jeszcze mocniej przygniótł do podłogi, ale były by jaja jak by teraz wrócili... To stanowczo była ta niezręczna, dwuznaczna sytuacja. .- Louis!- krzyknęłam ale on nie zareagował tylko przybliżył swoją twarz do mojej... Dzieliło nas zaledwie kilka milimetrów..

 CDN... :P



Hej ;) jak wam się to coś podoba?! Bo ja się przyznam, że mi nie za bardzo... Jest nudny i w ogóle. -,-‘ Nie wiedziałam co mam pisać, bo moje  ‘kochane’ koleżanki zostawiły mnie z tym samą  a same gdzieś na wycieczkę pojechały i nie powiedziały jak planują rozkręcić dalej akcję...
DZIEWCZYNY JAK MIAŁYŚCIE INNE PLANY NO TO SORY!! ;p TO WASZA WINA... nie moja! XD N przyszłoś dajcie znać!
Wiem, że dziewczyny chcą wywołać nie długo jakąś aferę... Ale z kim w roli głównej i w jakiej sprawie to pojęcia nie mam... Ale to tylko kwestia czasu ;)



PROSZĘ O KOMENTARZE!! ;)


I jeszcze coś ode mnie!
Może nie powinnam tego pisać, ale po prostu nie mogę!!
Ludzie czy wedłóg was jest to normalne, żeby dziewczyna w wieku np.: 14 popełniła samobjstwo?!
Bo jak dla mnie nie! JAkim to trzeba być człowiekiem, żeby komuś zrójnować psychikę do tego stopnia, żeby ta osoba nie mogła już wytrzymać na tym świecie! Nie wiem jak was ale mnie to poprost przeaża. Jak wczoraj powiedziałam mojej mamie o takiej jednej dziewczynie z NY, to stwierdziła, że była wariatką! Może...
Niektórzy ludzie nie wiedzą jak czymś takim mogą kogoś łatw zranić!!
Czasami dla jednych to co było ich miłością sprawia, że posówają się do takich czynów!!
Mnie ze złości telepie gdy tylko o tym pomyślę!
Śmierć tej dziewczyny z NY podwójmnie mnie uderzyła, bo kiedyś z nią pisałam... I fakt, że nic szczególnego na jej temat nie wiedziałam, była fajna i w ogóle...
A to jesy jej ostatni tweet:
"i choose to end my suffering. thanks to & for make my life better. but i can't anymore.. off to a better place"

Nie wiem co hejterzy chcieli przez to osiągnąć! Ale mogą być z siebie dumni! Bo teraz nie tylko sprawili ból tej dziewczynie ale też jej bliskim... ;(


niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 13 ;)

Obudziłam się o 7. W końcu dzisiaj zaczyna się mój pierwszy ‘konkretny’ dzień pracy. W zeszłym tygodniu przyzwyczajałam się do otoczenia, ale dziś zaczyna się praca... I tak wiem, że nie będzie ciężko. Wstałam powoli z łóżka, żeby nie obudzić wciąż śpiącej Daisy, i poszłam do łazienki. Szybko doprowadziłam się do porządku. Pogoda nie była zbyt piękna, więc włożyłam ciemne niebieskie rurki, do tego turkusowy T-shirt, granatową bluzę i czarne trampki. Za oknem niby świeciło słońce, ale też było pochmurnie. Po cichu wymknęłam się z pokoju i zeszłam na dół, żeby zrobić śniadanie. Punktualnie o 8 rano wszystko było gotowe. Chwilę później do kuchni przyszła Alice ze swoim mężem i dziećmi. Oczywiście po za Daisy. Tuż przed 9 Alice i Tom wyszli do pracy a ja zostałam z Max’em i Lucy. Najpierw bawiliśmy się zabawkami potem poszliśmy do pokoju małej, gdzie bawiliśmy się w księżniczki, a Max był naszym dzielnym rycerzem.
-To ja was chodzę i szukam po całym domu a wy co?!- zapytała zdyszana Daisy wchodząc do pokoju.
-Oj no siostra...- spojrzała na nią Lucy, takim samym wzrokiem jak ten kot z Sherek’a.- My się bawimy w księżniczki.
-Ooooo... Jak słodko.
-Chcesz cos do jedzenia?- zapytałam
-Nie dzięki właśnie zjadłam płatki. Jakieś plany na dzisiaj?
-Nie. A co?
-Nic tak się pytam.- powiedziała i wyszła z pokoju. Ja w tym czasie zaproponowałam dzieciakom bajkę. Trwa chwilowa kłótnia, ale stanęło na Toy Story.
-Hej. Anita mogę pójść do Austina? Zadzwonił, że chce się jak najszybciej spotkać. Nie  mam pojęcia o co może chodzić.
-Dobra. Idź, ale wrócić nie długo na obiad.
-Dzięki. Pa.
Gdy Daisy wyszła przysiadłam się do Max’a i Lucy i zaczęłam z nimi oglądać bajkę. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć, ale nikogo nie widziałam, ale pod drzwiami leżało jakieś pudełko. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Dobra chłopaki. Wiem, że to wy. Wchodzicie czy będziecie dalej siedzieli w tych krzakach co?- wtedy z pomiędzy drzew wyskoczył Zayn, Louis i Harry. A zza rogu domu, wyszedł Niall z Liam’em.
-Mówiłem, że będzie wiedziała, że to my!- powiedział z lekka zdołowany Harry.
-Skarbie.- powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.- Gdyby nie to, że tu są moje ubrania w których byłam u was na ognisku to bym się nigdy nie domyśliła.- na twarzy chłopaka od razu pojawił się wielki uśmiech.- A tak po za tym to co was do mnie sprowadza?- spytałam i wpuściłam ich do domu. Wtedy też zobaczyłam, że Niall ma jakieś kartki i gitarę, a Lou  coś trzyma za plecami.
-O tuż Horanek napisał piosenkę i chcemy się skonsultować, czy może być, czy tez ją jeszcze trzeba poprawić.- powiedział z uśmiechem Zayn i poszedł przywitać się z małymi.
-A że nasz kochany żarłok dawno nie miał weny postanowiliśmy to opić!- powiedział uradowany Louis.
-Ale ja nie mogę. A po za tym po imprezie ci jeszcze nie starczyło?
-Możesz, możesz!- powiedział chłopka i wyciągną zza pleców 2 duże butelki soku marchewkowego.
-Hahaha... Wy to macie pomysły!
-No widzisz. Było hard party to teraz trzeba zadbać o zdrowie.
-Masz rację.- powiedziałam i poszliśmy do salonu. Horan rozsiadł się na dywanie, a ja z chłopami na kanapie. Lucy siedziała na kolanach Hazzy, chyba się w nim zakochała... A Max jak zwykle u Liam’a.
-A gdzie jest Daisy?- zapytał Niall.
-Nie ma jej. Poszła do swojego chłopaka.- gdy to powiedziałam zobaczyłam w oczach Zayn’a smutek? Nie wiem o co chodzi, ale coś mi się wydaje, że mu Daisy w oko wpadła, no ale cóż... Niestety jest zajęta.
-No trudno. Nie wie co traci.- powiedział Niall i zaczął grać wolną, spokojną melodię, a po chwili zaczął śpiewać. Jaki on ma głos! Piosenka była o wiecznej przyjaźni... Gdy słuchałam tej wstępnej wersji piosenki, popłakałam się. Nie wiem czemu. Ona po prostu jest piękna. W pewnym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Przetarłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Liam’a. Przytuliłam się do niego i wysłuchałam  do końca.
-I jak?- zapytał Niall gdy skończył śpiewać.- Anita wszystko w porządku?
-Tak...- powiedziałam ocierając łzy.- Wiesz co! Ja cię uduszę. Jak ty mogłeś napisać coś takiego!- zobaczyłam smutek w jego oczach, wszyscy się na mnie popatrzyli.- Coś tak zajebistego! Człowieku ja tu ryczę. Piękne, wspaniałe i tylko spróbuj coś zmienić to  nie ręczę za siebie.- podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Brawo stary!- krzyknął Louis.
-Mi się bardzo podoba!- powiedziała Lucy.
-No to możemy już poić pierwszy sukces piosenki. Anitko. Poproszę szklanki.- gdy to powiedział poszłam do kuchni. Po chwili już przyniosłam 8 szklanek. Louis zaczął trząść tymi sokami, chyba w celu zrobienia fontanny, ale mu to nie za specjalnie wychodziło.
-Patrzcie! Kotek chodzi po ogrodzie!- krzykną Harry. I zaczął biec w stronę szklanych drzwi prowadzących na taras.
-Harry!- krzyknęłam ale było już za późno. Styles walną całym ciałem w drzwi i wylał na nie sok który miał w szklance. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Kto tu postawił tę szybę.- powiedział masując głowę.
-Biedactwo.- powiedział Louis całując w głowę loczka.- Szkrabie, przecież tu są drzwi.- Wszyscy zaczęliśmy się  jeszcze głośniej śmiać.
-To nie jest śmieszne.- powiedział zbulwersowany Harry.
-Śmiech śmiechem, ale trzeba to posprzątać. Niall mop stoi tam za tymi małymi drzwiami. Lou posadź go na fotelu i wyjmij z zamrażarki coś zimnego i  przyłóż mu do czoła. Zayn idź z dzieciakami do kuchni. A ty Liam chodź ze mną poszukać czegoś czym będzie  można to zmyć.
Kilka minut później wróciłam z Liam’em do salonu. Zayn był w kuchni, Lou przykładał Hazzie woreczek z mrożonkami do czoła... A Niall... bardzo ciekawe zjawisko. Mył drzwi mopem śpiewając i tańcząc makarenę.
-Niall! Dziecko kochane...- powiedziałam i dopiero wtedy cała reszta zauważyła co on wyprawia.
-No co?! Kazałaś wytrzeć to wycieram.
-Matko kochana...-powiedział Payne wywracając oczami.
Jakieś 15 minut później nie było śladu po tym ‘wypadku’.
-Chłopaki zjecie z nami obiad?- zapytałam.
-Bardzo chętnie.
-To super! Jak tak to po pierwsze powiedzcie co zrobić bo nie mam pomysłu, a po drugie to mi pomożecie.
-Ja wiem! Kotlet z piersi kurczaka, ryż i jakaś dobra sałatka. Co wy na to?- zapytał Zayn. Wszyscy pokiwaliśmy twierdząco głowami.
-Z racji, że Niall’a strach wpuszczać do kuchni zajmie się dziećmi... Prawda?- zapytałam i spojrzałam znacząco na blondyna. Chłopak tylko się uśmiechnął i poszedł z Max’em i Lucy na górę.
-Ja się zajmę kurczakiem.- powiedział Malik.
-Ja i Lou robimy sałatkę i zajmiemy się ryżem.- wyszczerzył się Hazza.
-No to w takim razie Ja z Anitą nakrywam do stołu.
-Super! Tylko chłopcy... Proszę was nie zróbcie tutaj bałaganu, nie wiem ale może na obiad przyjdzie Alice i Tom, więc błagam was nic nie schrzańcie. Ok.?
-Tak jest! Ty tu rządzisz.- uśmiechnął się Tommo. Pokazałam chłopakom gdzie co jest i wzięli się do roboty. Ja zajęłam się nakrywaniem do stołu.
Półtorej godziny później siedzieliśmy przy stole i czekaliśmy na nasz obiad. Po chwili do jadali wparował Zayn trzymając ponakładane porcje na tacy. Następny przyszedł Lou również z tacą.
-Smacznego.- powiedział Harry po czym się ukłonił.
-Gdzie Daisy już powinna być?
-Nie wiem, ale jak wróci to sobie najwyżej odgrzeje.- powiedział Niall i zaczął pałaszować swoją gigantyczną porcję.
Obiad przebiegł nam w spokoju. Stwierdzam fakt, że chłopcy świetnie sobie radzą w kuchni. Co było dość dziwne, jednak się z tego powodu cieszę. Właśnie zanosiłam z Harry’m talerze gdy po domu jak torpeda wpadła zapłakana Daisy, trzasnęła drzwiami i bez żadnego słowa pobiegła na górę.
-Pójdę do niej i wezmę obiad.- zaproponował Zayn i po chwili to zrobił.
 
Oczami Daisy:
Nie wierzę! Do jasnej cholery nie wierzę! Mój świat tak nagle legł w gruzach... Tak z dnia na dzień... Jeszcze wczoraj wszystko było dobrze! Mówił, że mnie kocha, nigdy nie zostawi, że chce być ze mną na zawsze, że nigdy nie spojrzy na inną, nigdy nie zdradzi! Przytulał mnie i całował. A dzisiaj kurwa co?! Dzwoni z samego rana z tekstem, że się za mną stęsknił i chce się spotkać... Nie wyczułam co się święci...
 
Wyszłam z domu i od razu pobiegłam w stronę parku, bo właśnie tam zawsze się z nim spotykałam. To było nasze ulubione miejsce... Jak zwykle siedział na ‘naszej’ ławce o robił coś w telefonie. Gdy tylko mnie zauważył zaczął iść w moją stronę.
-Cześć.- powiedział i mnie pocałował.
-No hej... Co to za ważna sprawa nie cierpiąca zwłoki?- zapytałam i usiedliśmy na ławce.
-Musimy pogadać... O nas...- powiedział i spojrzał w moje oczy. Nie rozumiałam o co chodzi.-Bo  widzisz...- zaczął i spuścił wzrok.
-No powiedz to wreszcie. O co chodzi?
-No bo... Ja mam kogoś innego...- powiedział Austin i przygryzł dolną wargę. ‘Ja mam kogoś innego... mam kogoś innego... kogoś innego...’ te słowa odbijały się echem w mojej głowie.
-Że co?- zapytała z niedowierzaniem i zaczęłam się śmiać.
-Ej. Ja mówię serio. Jestem z nią już jakieś pół roku...- spojrzałam na niego z niedowierzaniem i żalem.- Zrozum nie kocham cię już...
-Ty chyba sobie jaja robisz!
-Nie.
-Czyli ty to tak na serio?
-Tak, ale proszę nie gniewaj się. Chcę żebyśmy zostali przyjaciółmi. Byliśmy ze sobą 2 lata i dużo dla mnie znaczysz.
-No chyba cię pojebało skarbie! Czekaj, czekaj, bo się pogubiłam... Czyli ty od pół roku działałeś na dwa fronty? Przez ten czas byłeś ze mną i z tamtą drugą?! Do jasnej cholery! Byliśmy ze sobą 2 lata... Jeszcze wczoraj mówiłeś, że mnie kochasz i namiętnie mnie całowałeś! A dzisiaj co? ‘ Mam kogoś innego’ i ‘Zrozum już cię nie kocham’... O co w tym wszystkim chodzi. I do tego chcesz, żebyśmy zostali przyjaciółmi!
-Noo tak.
-Wiesz co Austin! Jesteś cholernym dupkiem! Działającym na dwa fronty! W dodatku poniżasz się jeszcze do tego poziomu i chcesz zostać moim przyjacielem.- zaczęłam się na niego coraz głośniej wydzierać.- Nawet przed chwilą mnie pocałowałeś. I to dla ciebie nic nie znaczyło?! Nie wierzę myślałam, że jesteś inny, ale się myliłam. Spałeś z nią?!- zero reakcji.- Pytam się czy z nią spałeś?
-Tak...- odpowiedział niepewnie
-Pięknie! Co ona ma czego ja mnie mam! Czy tylko tobie chodziło o sex!? Wiesz co, wypierdalaj z mojego życia! Nie chcę cię widzieć na oczy ani nie chce o tobie słyszeć... Jesteś tylko wstrętnym, gnojem. Rozumiesz!
-Ej! Daisy skarbie! Ale ja nie chce cię stracić.
-Hahaha... Świetny dowcip. Trzeba było pomyśleć zanim się  z nią przespałeś... nie chcesz mnie stracić?! Do prawdy?- zapytałam z sarkazmem.- No to mam dla ciebie wiadomość! Już mnie straciłeś! Nie chce cię znać!- wykrzyczałam te słowa i zaczęłam biec przed siebie. Łzy spływały mi po policzkach. Czułam się tak jak by ktoś wbił mi nóż w plecy. Właściwie to tak było! Przed chwilą dowiedziałam się, że osoba którą bardzo kocham i na której mi cholernie zależy ma kogoś innego! Moje serce pękło. Nie chciałam jeszcze wracać do domu więc zaczęłam krążyć po parku. Cały czas płakałam, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. I co lepsze miał inną już od pół roku i w dodatku z nią sypiał! Usiadłam na ławce. W koło mnie spacerowały same zakochane pary. A jeszcze wczoraj ja wyglądałam tak z Austin’em. Przynajmniej mi się tak wydawało. Cały czas byłam zdenerwowana dosłownie mną telepało. W sercu czułam taki cholerny ból! Po chwili wstałam i zaczęłam się kierować w stronę domu. Gdy wracałam zobaczyłam Austina z nią... Siedzieli na ławce i się namiętnie całowali. Nagle zamarłam! Tą dziewczyną jest jedna z moich najlepszych przyjaciółek. Nie wytrzymałam i podbiegłam do nich.
-O cześć Sophie. Widzę, że świetnie się bawisz. Jesteś zwykłą suką!- wykrzyczałam jej w twarz po czym wylałam na nią wodę która stała koło ławki.- Ups! Przepraszam.
-Daisy!- krzykną Austin.
-Wielkie dzięki za to, że spieprzyliście mi życie! Nienawidzę was! Jesteście siebie warci! Powiedziałam i zaczęłam biec. Po jakiś 10 minutach intensywnego biegu byłam już w domu. Nie zwracając uwagi na to co się dzieje trzasnęłam drzwiami i pobiegłam na górę.
 
Nie mieści to mi się w głowie. Jak osoba która mówi, że ci kocha może tak cię skrzywdzić?! Leżałam na łóżku... Patrzyłam się w jeden punkt na suficie i płakałam. Łzy same spływały mi po policzkach. Czuję się jak ostatnia zdzira! W dodatku on od pół roku jest z moją przyjaciółką, której wszystko mówiłam. Pewnie niezły ubaw miał Austin jak mu mówiła to co ja jej powiedziałam... I że ja nic nie zauważyłam?! Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi, ale nic nie powiedziałam. Jednak po chwili do mojego pokoju wszedł Zayn z tacą na której był nałożony obiad, jednak nie miałam ochoty na to żeby cokolwiek zjeść.

Oczami Zayn’a:
Gdy Daisy wbiegła zapłakana do domu zaniepokoiłem się. Nie miałem pojęcia o co chodzi, więc pod pretekstem zaniesienia jej obiadu poszedłem na górę. Gdy zapukałem do drzwi, nie podpowiedziała. Domyśliłem się, że jest w ‘ciężkim’ stanie i wszedłem do pokoju. Zobaczyłem ją leżącą na  łóżku. Cała zapłakana wpatrywała się pustym, a za razem smutnym wzrokiem w sufit. Postawiłem tacę z obiadem na szafce i podszedłem do niej.
-Hej skarbie co się stało?- nic nie odpowiedziała tylko usiadła. Po chwili przytuliła się do mnie i wybuchła płaczem. Zdawałem sobie sprawę, że nie ma co ją głupio pocieszać, więc tylko ją objąłem i głaskałem po plecach, żeby ją uspokoić. Widok płaczącej dziewczyny zawsze łamał mi serce, ale ten widok to już całkowicie. Po mimo, że nie wiedziałem o co chodzi cierpiałem razem z nią. Po jakiś 15 minutach się uspokoiła.
-Daisy... Co się stało?- gdy tylko zapytałem dziewczyna położyła się na moich kolanach, wbiła swój wzrok w okno i zaczęła opowiadać. Cały czas płakała.
-Wiesz Zayn co jest najgorsze w tym wszystkim? To że był z nią od pół roku, sypiał z nią, a mnie cały czas traktował tak samo jak wcześniej, czyli mnie całował i zachowywał się jak gdyby nigdy nic. I w dodatku to jedna z moich najlepszych przyjaciółek.
-Przykro mi.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Przyznam się, że ta wiadomość nawet mnie trochę ucieszyła. Zdaję sobie sprawę, że to jest z lekka nie ludzkie... Ale on mi się spodobała. A wiadomość, że jest wolna dawała mi pole do manewru. Wiem, że nie szybko dojdzie do siebie.  Nie jestem jakąś tam hieną żerującą na ludzkim nieszczęściu, ale mam nadzieję, że będę miał u niej szansę.
-Zobaczysz... Wszystko się ułoży. Znajdziesz sobie drugiego, dużo lepszego i jeszcze będziesz szczęśliwa. Taka super dziewczyna jak ty nie będzie miała z tym problemu.
-Tak myślisz?- zapytała łamiącym się głosem.
-Ja to wiem skarbie.
-Zayn... Dziękuję ci, że tu jesteś.- powiedziała i się we mnie wtuliła, a po chwili zasnęła na moich kolanach. Delikatnie ja podniosłem i położyłem na łóżku. Wyglądała tak słodko i bezbronnie. Jak ten chłopak mógł jej coś takiego zrobić! On chyba serca nie ma! A ta jej przyjaciółka wcale nie lepsza...
Popatrzyłem na nią przez chwilę. Zanim wyszedłem z jej pokoju podszedłem do niej i delikatnie musnąłem jej delikatne, malinowe wargi. Ona tylko zamruczała coś pod nosem, a ja wyszedłem i sierowałem się w stronę schodów...
------------------------------------------
 
A o to i rozdział 13. ;D Jak się wam podoba? Mamy nadzieję, że może być, bo nam osobiście to jakoś tak nie za bardzo...
 Tak się zastanawiamy czy zeswatać Daisy z Zayn’em czy wprowadzić nowego bohatera... Weźcie nam pomóżcie!!



                  PROSIMY O KOMENTARZE!!

wtorek, 1 maja 2012

Rozdział 12 :P

Ten rozdział chcę zadedykować Agnieszka15... :* Dziewczyno to mnie ciągle zaskakujesz!!! Dzięki za wszystko!!! :* ;)
-----------------------

Pierwszy wyszedł Harry i otworzył drzwi. Gdy już wszyscy wygramolili się z pojazdu poszłam za chłopakami. Do klubu dostaliśmy się bez żadnego problemu, a tak właściwie to weszliśmy tylnim wejściem. Z tego co zauważyłam to oni bywają tu dość często... Najpierw szliśmy długim, ciemnym korytarzem. Dopiero po chwili znaleźliśmy się w sali pełnej tańczących ludzi. Z głośników płynęła głośna, rytmiczna, typowo klubowa muzyka. Kolorowe światła rozświetlały  całe pomieszczenie. Już ‘na wejściu’  czuło się taką niezwykłą atmosferę. Ten klub
znacznie różnił się od tych które są w Polsce. To miejsce ma w sobie to coś... cały czas szłam za chłopakami. Kilka sekund później znaleźliśmy się na ‘balkonie’ gdzie znajdowało się specjalnie dla nas przygotowane miejsce. Rozsiedliśmy się na czerwonej skórzanej kanapie. Po chwili kelner przyniósł nam drinki i zaczęła się zabawa... Na początku siedzieliśmy i kulturalnie popijaliśmy wszyscy to co nam przynieśli. Po trzech kolejkach Zayn, Niall, Louis i Harry zeszli na dół na parkiet. A ja zostałam z Liam’em.
-Mogę być chamski i niedyskretny?- zapytał spuszczając wzrok.
-No. Dajesz.
-Masz kogoś?
-Ja?! Hahaha... Nie... I że to niby miało być chamskie?- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Oj tam... Żartujesz! Taki ideał dziewczyny...
-No nie. Mówię serio. A ty?- spojrzałam na niego sącząc powoli drinka.
-No coś ty! Jasne, że nie.
-To ja nie wierzę. Proszę cię! Nie dość, że ideał pod każdym względem to jeszcze wolny... Chłopcze... Przecież ty możesz wybierać w tysiącach dziewczyna na świecie.
-Łatwo powiedzieć... Myślisz, że tak łatwo jest z jakąś pogadać jak na mój widok zaczynają piszczeć, płakać, a nawet czasami mdleją, a jak cos powiem to się zacinają...- uśmiechną się delikatnie od nosem.
-Dobra wygrałeś... W takim razie za nieodnalezioną jeszcze miłość!-  powiedziałam i stuknęliśmy się kieliszkami.
-Zdrowie.
Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i też zeszliśmy na dół do chłopaków. Impreza rozkręciła się na maxa. Do północy wcale nie schodziliśmy z parkietu. Tańczyłam ze wszystkimi chłopakami i z kompletnie nieznanymi mi ludźmi. W pewnym momencie na środek wyszedł Zayn, z lekka podpity, ale jeszcze kontaktował, i zaczął tańczyć breakdance. Potem dołączył do niego Liam, Louis i Harry, a na samym końcu Niall ze swoim boskim tańcem irlandzkim. To wyglądało komicznie! Ciekawe połączenie tańca irlandzkiego z piosenką ‘ I’m sexy and I know it’’. Dookoła nich zebrała się dość spora grupka ludzi, którzy klaskali i gwizdali... Hahaha... Najbardziej to do nich Horan pasował. Co za dziecko! Stałam pomiędzy jakimiś dwoma dziewczynami, które ciągle mówiły, że oni są boscy i takie tam... Ja jednak wolałam się z nich ponabijać. Taka piątka ‘genialnych’ głąbów! Gdy skończyła się piosenka chłopcy zebrali gromkie oklaski i znowu zaczęli tańczyć. Tyle, że tym razem już normalnie. Ja zaraz po ich występie poszłam do baru po jakieś drinka, gdzie poznałam uroczego Włocha o imieniu Stefano... Cały czas z nim gadałam, ale też czasami zerkałam na Payne’a. Stwierdziłam, że jest sexowny... Chyba na serio te parę drinków mi do głowy uderzyło. Liam patrzył na
mnie błagalnym wzrokiem, bo jakaś blondi się go uczepiła, obstawiam, że to jakaś fanka...

Oczami Liam’a:
Tańczyłem na parkiecie z jakąś natrętną blondi. Fakt... Może i ładna, ale nachalna jak nie wiem co! Hazza i Loui stali w koncie i rozglądali się za potencjalnymi ‘ofiarami’, a Niall i Zayn wywijali na środku parkietu. Co chwilę patrzyłem na Anitę, która siedziała przy barze i gadała z jakimś gościem. Nie mogłem się powstrzymać, żeby na nią nie spojrzeć... Strasznie dobijała mnie myśl, że gada z tym chłopakiem. Przyznaję się! Czułem się zazdrosny...
Po chwili udało mi się ‘zgubić’ tę blondynę i podszedłem do Anity.
-Można panią prosić?- zapytałem podając jej rękę.
-Oczywiście.- odpowiedziała i zeszła z krzesła. Wyciągnąłem ja na parkiet.
-A ty co zazdrosny?
-A co byś powiedziała jeśli odpowiem, że tak?
-Yyy... Może... Że milo, ale w pełni nie potrzebnie.- powiedziała i puściła mi oczko.
-Jak tam twoja nowa koleżanka?- spojrzałem na nią pytającym wzrokiem. A dopiero po chwili skojarzyłem fakty.
-Oj daj spokój. Nie mój typ...
-Cos ty taki wybredny?- pokazała mi język.- W takim razie jaki jest twój typ?
-Nie mam w brew pozorom wygórowanych oczekiwać... Miła, fajna i taka, z którą można pogadać i poimprezować...
-A wygląd?
-Nie jest ważny... A co?
-Nic. Tak się pytam...- odpowiedziała i przysunęła się bliżej mnie. Nasze twarze dzieliły dosłownie milimetry.- Jako twoja przyjaciółka jestem po prostu ciekawa.
-Odbijany!- krzyknął mi koło ucha Malik, wyraźnie wstawiony... I zabrał mi
partnerkę, a mnie pozostawiając na pastwę Niall’a. Nie no, no zawaliście.
Malik zatańczył z nią 3 piosenki, a później poszedł na podryw. Larry siedzieli przy stoliku i pili kolejne drinki. Obstawiam, że będzie wieeeelki kac...
W klubie byliśmy do 3 nad ranem, czyli do momentu w którym chłopaki zaczęli wymiękać. Zadzwoniłem po ochroniarza, żeby po nas przyjechał. 10 minut później siedzieliśmy już w samochodzie. Droga powrotna zajęła nam nie całe 15 minut. Gdy stanęliśmy przed naszą willą zawołałem 2 ochroniarzy. Niestety sam z Anitą nie dał bym rady wtaszczyć ich do środka... Pierwszy w środku znalazł się Zayn chwilę później po nim Niall. Posadziliśmy ich na kanapie i poszliśmy po Styles’a i Tommo, którzy ‘gwałcili się’ z samochodzie... Gdy tylko otworzyliśmy drzwi obaj wypadli... Anita z jednym ochroniarzem odniosła Harry’ego, a ja z drugim Louis’a. Weszliśmy do środka i stanęliśmy wszyscy jak wryci! Na naszych oczach Horan z Malikiem się całowali... i... Nie no nie wierzę! Kątem oka zauważyłem, że Anita nie wytrzymała i zaczęła to nagrywać... Ledwo powstrzymywaliśmy się od śmiechu. Ochroniarze wzięli Louis’a na górę. Ja pomogłem Anicie posadzić Styles’a  na fotelu i zaczęliśmy rozdzielać naszych kochasiów.
-No już chłopaki. I tak dobrze wiecie, że nie będzie z tego dzieci!- powiedziała dziewczyna i zrzuciła z Niall’a wpół ubranego Zayn’a.
-Coś mi się wydaje, że jak im to opowiem to nie uwierzą!
-Mamy jeszcze nagranie!- powiedziała tryumfalnie Anita i wybuchła śmiechem. Jakieś pół godziny później wszyscy czterej leżeli już w łóżkach. Zaprowadziłem Anitę do mojego pokoju i dałem jej biały T-shirt.
-Idź się przebierz, a ja pościelę ci łóżko.
-Ok.- powiedziała i schowała się za drzwiami łazienki. W między czasie pościeliłem łóżko jej łóżko w sąsiednim pokoju i sam się przebrałem. Po chwili do pokoju weszła Anita... ubrana w moją bluzkę, która wyglądała na niej jak bardzo krótka sukienka.
-Ej. A co Louis zrobił z Fizzy?
-Odwiózł ją do jakieś ciotki.
-Aha... To dobrze...- powiedziała i uśmiechnęła się pod nosem.- To gdzie śpię?
-Chodź cię zaprowadzę.  No chyba, że chcesz tutaj.
-Twój dom ty decydujesz.
-W takim razie śpisz w pokoju obok.- podniosłem swoje zacne cztery litery, żeby ją zaprowadzić do pokoju.
-Zostań... Trafię. Ty się kładź spać. I się nie kłóć.
-No dobra...- odpowiedziałem zrezygnowany.
-Dobranoc.- powiedziała i zamknęła drzwi. Położyłem się w łóżku i sam nie wiem kiedy zasnąłem.
Kilka godzin później:
Otworzyłem oczy... Zerknąłem na zegarek. O matko! Już 2 po południu! Przekręciłem się na drugi bok a tu...  BUM! Obok mnie śpi Anita... A z jakiej pary ona tu śpi, przecież... Mniejsza o to. Wziąłem mój telefon i zrobiłem jej zdjęcie... nie mogłem się powstrzymać. Tak słodko wyglądała. Leżałem jeszcze przez chwile i się jej przyglądałem. Nagle moją uwagę przykuły blizny na jej lewej ręce... Co ona sobie zrobiła? Cięła się? Czy może jakiś niefortunny wypadek? Zastanawiałem się jeszcze przez chwile. W końcu poszedłem do łazienki doprowadzić się po porządku. Jakieś 15 minut później wyszedłem z pokoju i poszedłem na dół. Przygotowałem zapas wody i aspiryny. Jak wstaną no będzie ich strasznie suszyć. Poszedłem do kuchni i zrobiłem gofry z bita śmietaną i truskawkami. Gdy skończyłem do kuchni przyszła Anita.
-Hej.- powiedziała z uśmiechem i pocałowała mnie w policzek.
-Cześć.
-Gofry! Pycha! A chłopaki gdzie?
-Śpią. I lepiej ich nie budzić, bo będą strasznie marudni.- odpowiedziałem podając jej talerz i szklankę soku.- A ciebie głowa nie boli?
-Dzięki. Może troszkę. A co?
-Nie nic. Wczoraj sporo wypiłaś, chłopaki już by jęczeli.
-Nie takie rzeczy się w Polsce piło.
-Mogę ci o coś zapytać?- kiwnęła twierdząco głową.- Jakim cudem ty się w moim łóżku znalazłaś?
-Sory... Wiem, że nie powinnam, ale w pokoju Louis’a było tak głośno, że nie mogłam zasnąć.- powiedziała i upiła łyk soku.
-Co? O no nie mów...
-No niestety mówię.
-Po śniadaniu tam zajrzę.

 Oczami Anity:
Obudziłam się w łóżku Liam’a, ale jago już nie było, więc zeszłam na dół. Moje przeczucie mnie nie myliło. Był w kuchnie i robił gofry. Porozmawialiśmy chwilę, między innymi na temat tego jak ja się znalazłam u niego w pokoju. Chwile później poszliśmy zajrzeć do pokoju Louis’a. Skrótem mówiąc widok niecodzienny.  Śpiący Hazza, kompletnie nagi, wtulony z swojego przyjaciela... Na całe szczęście obaj byli przykryci kołdrą. Poprzyglądaliśmy się im po czym wróciliśmy do pokoju Liam’a. Poszłam doprowadzić się do porządku. Liam siedział na łóżku i pewnie siedział na twitterze. Po 20 minutach już byłam ogarnięta, więc wróciłam po pokoju i usiadłam koło niego.
-Co robisz?
-Odpisuję fanom. Fajna robota, ale trochę dużo tego.
-Spoko.
-Anita?
-Co?
-Bo jak spałaś to zauważyłem na twojej ręce kilka blizny... Skąd je masz?- zapytał, a ja zastygłam. Zaskoczył mnie! I co ja mam mu powiedzieć?! No prawda raczej odpada... Ale jak bym była ostrożniejsza to by tego nie zauważył.
-Yyy... Taki wypadek mały głupi wypadek z dzieciństwa...
-Na pewno? Martwię się  o ciebie.
-Tak.- lekko się uśmiechnęłam.- Po za tym widać, że nie są świrze...
-Niech ci będzie, ufam ci.- powiedział i pocałował mnie w czoło. Jedna osoba która  mi ufa, chociaż skłamałam
Na całe szczęście te blizny nie są do siebie równoległe. Posiedzieliśmy tak do 5 po południu. A potem poszliśmy na spacer do parku. Chodziliśmy ponad godzinę bez celu i cały czas się śmialiśmy.
-Wiesz Liam... Już widzę nagłówki w jutrzejszej gazecie... ‘’ Liam Payne spędził dzień ze swoją ukochaną... Ale co zrobił z synem?!’’
-Uspokój się. Bo może napiszą coś w stylu ‘’ Liam Payne był na spacerze ze swoja dziewczyną, ale bez syna... Czyżby go zabił?!’’
-Dobra! Poddaję się! Morderca zwyciężył!- powiedziałam i szturchnęłam go w bok. Ciągle rozglądałam się za tą dziewczyną... Lindsey czy jak jej tam... Jednak nigdzie jej nie widziałam. Pewnie wróciła do domu.
Chwilę później wróciliśmy do willi chłopaków. Louis, Harry, Niall i Zayn sobie jeszcze spali... Ja nie miałam zamiaru jeszcze wracać do siebie, bo koniecznie chciałam zobaczyć reakcje chłopaków jak wstaną. Obstawiam, że nic nie pamiętają, więc chcę zobaczyć ich miny jak się dowiedzą co oni wczoraj wyprawiali..
Usiedliśmy na kanapie przed telewizorem i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Parę minut później na dół zszedł Niall...
-Woooody! Woooody!- mówił zaspany. Odwróciliśmy się w jego stronę. Horan ciągle z zamkniętymi oczami krążył po salonie.
-WooW! Niall! Ty pierwszy raz w życiu nie mówisz o jedzeniu.- powiedział Liam i poszedł mu dać aspirynę i butelkę wody. Blondyn popił tabletkę i rzucił się na fotel.
-A tak swoja drogą po mimo, że mnie głowa napierdala i mnie suszy to głodny jestem! Tato no!- w tym momencie naszym oczom ukazał się Louis który niósł na rękach śpiącego Styles’a.
-Nasze dwa gołąbeczki przyszły.- powiedziałam i wybuchłam śmiechem!
-Woooody! Woooody!- powiedział najpierw Tommo a później to cos co niósł na rękach. Payne podniósł się z kanapy i podał im to samo co przed chwilą Niall’ owi.
-Ja pierdole! Moja głowa! Woooody!- usłyszeliśmy zaspany głos Malik’a. Wypił chyba nawet mniej ode mnie a ma kaca... polska wódka by go zniszczyła... o.O
- Mamy cos od bólu głowy? I woooodę! A najlepiej duuużo wody!- powiedział rzucając się na kanapę. Liam przyniósł mu to o co prosił.- Po pierwsze. Która godzina?
-Prawie 7 po południu.- odpowiedziałam.
-Aha... Ok. Pamięta ktoś coś z imprezy.
-Nie...- powiedzieli chórem Louis, Niall i Harry.
-Tak!- krzyknęłam z Liam’em jak najgłośniej się dało i zaczęliśmy się śmiać.
-Ciiiiiszej!- syknął Hazza pod nosem
-Będę wam wdzięczny jak mi streścicie co się tam działo, bo około północy mi się film urwał.
-Wiem. Bo to co robiłeś... Hahaha... Nie zrobiłbyś tego na trzeźwo.- powiedziałam.
-Ło kurwa! Już się boję! Aż tak źle może nie było. Dajecie przyjmę to na kratę.- powiedział i wziął łyk wody.
-Oj Zayn... Zaraz po północy, tańczyłeś z Niemką i powiedziałeś jej, że jest ładniejsza od ciebie...- powoli powiedział Liam i w tym momencie Malik wypluł wodę
którą miał w buzi na Lou.- Później zacząłeś swój striptiz... Musieliśmy cię z barmanem uspokajać...
-Hahaha...- wybuchnął sowim jakże charakterystycznym śmiechem blondyn.
-Ty wcale nie lepszy!- wtrąciłam.
-Anita ma rację.- przytakną mi Liam.- Cyrk był jak wróciliśmy do domu... Pomijając fakt, że nie mogliście ustać na nogach. To ty! Panie Horan! I pan panie Malik! Bardzo ładnie razem wyglądaliście...- powiedział i zaczął się śmiać, a ja razem z nim.
-Nie rozumiem...- powiedział Louis.
-Żebyście się chłopaki widzieli, jak się całowaliście! Przyssaliście się do siebie jak pijawki.- powiedziałam ledwo powstrzymując napad śmiechu.
-Nie nie wierzę!- zaprotestował Niall.
-A ja wiedziałem, że tak będzie!- krzyknął Liam.- No to moi kochani musimy was zdołować... Bowiem mamy to uwiecznione.- gdy to powiedział podeszłam do Zayn’a i pokazałam mu nagranie... A później podeszłam do Niall’a.
-My nic nie pamiętamy...- powiedzieli obaj chórem.
-Ale fajnie, że my byliśmy grzeczni... Co nie Hazziątko?
-Taa... Nom...- powiedziałam z wyraźna nutą sarkazmu w głosie.- Louis! Powiedziałeś do barmana, że ma ładniejszy i zgrabniejszy tyłek od twojego!- Tommo zerwał się na równe nogi i pomacał swoje pośladki.
-Nie! To nie może być prawda!
-A jednak. A ty Harry chciałeś zadzwonić do Paul’a i powiedzieć mu, że zgwałciłeś dziewczynę i będziesz miał z nią bliźniaki, ale udało się nam cię powstrzymać. I coś mi się wydaje, że wraz z Lou spędziłeś upojną noc...
-Nie... Nic się między nami nie wydarzyło... Prawda?- spojrzał na Lou z nadzieją.
-Oj mój szkrabie... Ja nic nie pamiętam.
-Ej! Ale to co się działo zostaje między naszą 6 i nikt ma się o tym nie dowiedzieć. Ok.?- zapytał Niall. Wszyscy mu przytaknęliśmy.
Posiedzieliśmy jeszcze przez chwilę i poopowiadaliśmy co się działo. Pod koniec naszej rozmowy Zayn stwierdził, że to chyba będzie nie zapomniana noc, której i tak nie pamięta...
 
Punktualnie o 8 wieczorem nawet 5 minut przed,  byłam już w domu. Alice, Tom, Max i Lucy siedzieli w salonie i oglądali jakąś bajkę.
-Cześć.- powiedziałam do domowników.
-O już jesteś! Jaka punktualność...- powiedziała Alice z uśmiechem.- Jak tam po imprezie?
-Bardzo dobrze. Bardzo fajnie... Najlepsze impreza w życiu! Dziękuję.- powiedziałam i przytuliłam Alice jak i Tom’a.- Gdzie jest Daisy?
-U swojego chłopaka... Ale za jakieś niecałe pół godziny powinna już wrócić.
-Aha...- powiedziałam i poszłam do siebie. To młoda ma chłopaka i się zgreda jedna nie pochwaliła?! Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam to była kąpiel z dużą ilością piany. Siedziałam w wannie ponad pół godziny, gdy tylko wyszłam przebrałam się w pidżamę i rzuciłam się na łóżko! Jak dobrze być w domu! Leżałam... Gapiłam się w sufit i uśmiechałam się sama do siebie... Przypominała mi się impreza i miny chłopaków jak im opowiadaliśmy co oni wyczyniali. Bezcenne! Właśnie oglądałam filmik z Zayn’em i Niall’em w rolach głównych gdy do pokoju weszła Daisy.
 -Hello!- krzyknęła uradowana.
-Hej.- odpowiedziałam udając obrażoną.
-No co jest?
-Ty cholero jasna! Masz chłopaka i się nie chwalisz?!- powiedziałam po czym zaczęłam się śmiać.- Jak ma na imię? Ile ma lat? Jak długo jesteście razem? Gdzie się poznaliście? Jaki on jest? Przystojny chociaż?- zbombardowałam ją pytaniami tak jak ona to robi.
-Oj no... Ma na imię Austin i ma 17 lat. Jesteśmy razem już jakieś 2 lata. Poznaliśmy się w szkole. Jest miły, fajny trochę crazy i oczywiście przystojny...
-WooW! 2 lata? Szacun!
- No to teraz ty! Jak tam po imprezie? Co się działo? Fajnie było? Poznałaś kogoś? Gdzie byliście? Było Hard Party? Fajną muzykę w klubie grali? Spałaś u nich prawda? Zrobili coś głupiego? O której wróciliście? Chłopaki mają dużego kaca?- Daisy sypała pytaniami jak z rękawa. Po kim ona to ma?! Ani Tom, ani Alice nie są aż tak wygadani! Gdy przestała już się dopytywać opowiedziałam jej prawie wszystko... Oczywiście pamiętałam o tym, co obiecałam chłopkom więc na pytanie
‘Czy zrobili coś głupiego?’ odpowiedziałam tylko, że tak i nic więcej jej nie powiedziałam. Siedziałyśmy bardzo długo i nawet nie wiem kiedy zasnęłyśmy...
Podsumowując sobotę i niedzielę stwierdzam... WEEKEN BARDZO UDANY!
 
I jak się wam podoba? Chyba to trochę głupie wyszło co nie? Jednak mam nadzieję, że może być... xD



         PROSIMY O KOMENTARZE!! ;)