niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 35 :)


WESOŁYCH ŚWIĄT DIRECTIONERS!!!!! <3
 
 
 
P.S No i oczywiście One Direction pod choinką!!! :D
 
 
____________________________________________________________________________

 
Kilka miesięcy później:
-Ej! Wstawaj skarbie. Jest 8...- usłyszałam głos Bonnie jak przez mgłę. Leniwie otworzyłam oczy. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojej przyjaciółki.
-Wiesz co ci powiem...- Bonnie uniosła jedną brew do góry.- Czasami nienawidzę tej roboty...- uśmiechnęłam się lekko, a zaraz potem oberwałam poduszką.- Za co to?
-Otóż za to, że jest 8 a ty marudzisz.... Chłopaki musieli wstać o 6, żeby się doprowadzić do porządku i dojechać na wywiad...
-Biedactwa...- podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Duże okna przez które wdzierało się słońce. Pod ścianą stał mały stolik z bukietem róż i 2 fotele. Typowy pokój hotelowy. A może raczej nie do końca typowy. W końcu to apartament.
-Co ci zamówić na śniadanie?
-Nie wiem. Zdaje się na ciebie.- odpowiedziałam.
-Ok. Masz być na dole za 40 min. Ubrania masz przygotowane.- powiedziała wychodząc z pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Co z tego, że jest styczeń... Tu i tak jest gorąco. Świeci słońce... Tak jak to LA bywa. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Oczy już od dłuższego czasu mam brązowe, zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Soczewki już mi nie przeszkadzają. Wpatrywałam się w swoje odbicie. Nie mogłam uwierzyć, gdzie jestem, a przede wszystkim kim teraz jestem. Gdy myślę, że jeszcze niecałe 5 miesięcy temu miałam na imię Anita, wyjechałam do Anglii, żeby oderwać się od ojca, który potem chciał mnie zabić to zastanawiam się co jest bardziej nierealne. Moja przeszłość... Czy moja teraźniejszość. Chyba przeszłość... Chociaż w sumie... Kto by pomyślał, te kilka miesięcy temu, że będę robiła karierę w branży muzycznej, że będę pracowała nad własną płytą? Nikt. A tu niespodzianka! Czteroletni kontrakt ze Scottem, który jest menagerem JB oraz z Somy Music. Zbieram materiał na płytę. Wypuściłam jeden singiel. Udzielam wywiadów itd... Właśnie jestem w USA w towarzystwie The Wanted. Oni grają tu kilka koncertów właściwie, dzisiaj będzie ostatni, w których ja poniekąd też biorę udział. Wcześniej jeździłam z Cher. W ten oto sposób uczę się fachu od bardziej doświadczonych. Jeśli chodzi o moją przeszłość... To już zakończony temat. Staram się do tego nie wracać. A Bonnie, Troy, Roy i Alice mnie w tym wspierają. Tak, powiedziałam Bonnie o mojej przeszłości. Właściwie to ona mnie przyłapała na przeglądaniu albumu który dostałam od 1D i musiałam jej jakoś wytłumaczyć skąd go mam, więc powiedziałam prawdę. Myślałam, że się wkurzy, że to przed nią ukrywałam, ale jej reakcja była kompletnie inna. Teraz ona jest moją stylistką.  Troy zrezygnował z bycia ochroniarzem w agencji. Teraz zajmuje się wyłącznie moją ochroną wraz z Roy’em. I tak oto teraz wszyscy wiedziemy życie pełne naszych zdjęć w gazetach... A jeśli chodzi o One Direction... No cóż. Nie widuję ich zbyt często. Właściwie to wiem tylko tyle co przeczytam w gazetach lub w Internecie. Ostatnio widziałam ich w czasie MSG. Wydaje mi się, że już ułożyli sobie życie tak jak i ja.  Z tego co wiem Zayn spotyka się z Perrie, co już oficjalnie potwierdzili. Louis ma ponoć kogoś na oku, ale nikt nic nie wie. Niall cały czas kręci z Lindsey, jednak jak na razie to nic poważnego, przynajmniej Alice tak twierdzi. Harry jak to Harry wolny strzelec a jeśli chodzi o Liam’a to chodzą plotki, że spotyka się z tancerką o imieniu Danielle. Poznałam ją gdy prowadziła w zastępstwie moje zajęcia taneczne. Muszę przyznać, że jest strasznie urocza. Cieszę się ich szczęściem!
Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy. Wróciłam do pokoju, gdzie z szafy wyjęłam przygotowane
Przez Bonnie ubrania.

   Gdy tylko się przebrałam wyszłam z pokoju. Troy siedział na kanapie przed telewizorem.
-A ty co tu tak siedzisz tato?- zapytałam dając mu buziaka.
-Ja mam wolne. Dzisiaj Roy z tobą idzie.- odpowiedział z uśmiechem. Pokazałam mu tylko język i wyszłam. Zjechałam windą do hotelowej restauracji. Bonnie siedziała z Roy’em przy stole koło okna. Od razu do nich podeszłam.
-A nie mówiłem, że będzie świetnie w tym wyglądać?- krzyknął uradowany Roy. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mela... To on ci ciuchy wybierał.- powiedziała z uśmiechem Bonnie.
-Dzięki... A tak poza tym to jakie plany na dziś?- zapytałam. Maja przyjaciółka wyjęła z torby notes i zaczęła go kartkować.
-Otóż skarbie...- zaczęła.- od 10- 10:30 masz wywiad, potem od 11 od 2 pm sesję zdjęciową dla jakiegoś magazynu, kurde nawet nie zapisałam dla którego! Ugh... Później masz ok. godziny na lunch. Ok. 3:30 pm prawdopodobnie jedziesz na wspólny wywiad z chłopakami. I tu mała zmiana planów. Nie będziesz miała wolnego czasu... Scott dziś dzwonił, że chce się z tobą spotkać ok. 6 pm. Więc wrócisz do hotelu a potem od przyśle po ciebie samochód. No i oczywiście ok. 8 pm. Nasz być gotowa na koncert... To jak na razie wszystko.
-I ja mam wszędzie za wami łazić?- lekko się do niego uśmiechnęłam.- No błagam was. Przecież ja umrę. Tyle godzin na nogach!- Gdy Roy zaczął użalać się nad sobą kelner przyniósł nam śniadanie.
-Roy! Uspokój się!- szturchnęła go Bonnie, zaczęliśmy jeść.
Pół godziny później siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy w stronę studia. Musieliśmy wyjść tylnym wyjściem, bo przed hotelem zabrała się grupa moich fanów. Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam. Przez całą drogę się wygłupialiśmy. Bonnie robiła zdjęcia, a Roy wymieniał się ‘bardzo śmiesznymi’ żartami z szoferem. Ja w między czasie pisałam coś na tt. Zaraz po przyjeździe przywiałam się z reporterką. Początkowo rozmowa toczyła się wokół mojego życia, czyli historyjki którą już doskonale znałam na pamięć i traktowałam ją jako moje prawdziwe życie. Wszystko szło gładko, dopóki nie zapytała o 1D i TĄ aferę sprzed kilku miesięcy. Jeszcze niedawno oczy by mi zaszły łzami, ale nie teraz! Teraz miałam wszystko wyuczone, opanowane do perfekcji. I pomyśleć, że w podstawówce moja nauczycielka z zajęć teatralnych mówiła, że jestem kiepską aktorką. Chciałabym teraz zobaczyć jej minę. Potem przyszedł czas na rozmowę ze słuchaczami. Jako pierwsza dodzwoniła się dziewczyna o imieniu Bella.
-Który zespól bardziej lubisz. The Wanted czy One Direction. I którego z chłopaków najbardziej.- jej pytanie mnie nie zaskoczyło. Chociaż nie do końca wiedziałam co mam odpowiedzieć. W głowie starałam się ułożyć jakąś dyplomatyczną odpowiedź, żeby nie wywołać wojny.
-Myślę, że oba zespoły są równie dobre. Jednak osobiście wybrałabym TW znam ich bardzo dobrze i spędziłam z nimi sporo czasu. Jeżeli chodzi o 1D, no cóż nie znam ich zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. A odpowiadając na twoje 2 pytanie, to nie potrafię wybrać. Wszyscy są świetni.
-Dziękujemy ci Bello za telefon.- powiedziała kobieta. Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań fanów. Potem wywiad dobiegł końca.
Zaraz potem pojechaliśmy na sesję zdjęciową. Co prawda nie pierwszy raz miałam pozować do zdjęć, ale mino to się denerwowałam. Jak się okazało pierwsza część sesji ma być związana z tańcem. Gdy tylko weszłam do garderoby grupa stylistów, zaczęła bawić się moim wyglądem. Siedząc bezczynnie na krześle przypomniała mi się pierwsza sesja z Cher. Na początku nie wiedziałam co mam robić. Później z Cher zaczęłyśmy się wygłupiać, rzucać miśkami, które nas otaczały. Jak się okazało zdjęcia wyszły wystrzałowe! Nie wiem jakim cudem, ale w to już nie wnikałam. Przebrałam się w ubrania które mi przynieśli i wyszłam z garderoby. Od razu podbiegła do mnie kobieta  o czarnych włosach.
-No więc na początku zaczniesz po prostu tańczyć. Ja wraz z moją pomocniczką będziemy ci robić zdjęcia. Potem zatańczysz coś innego. Postaraj się robić dość efektowne figury, resztą my się zajmiemy.- skinęłam tylko głową i stanęłam na tle białego płótna. Efektowne figury... Łatwo jej powiedzieć. Nie miałam, żadnego pomysłu, dopóki nie włączyli muzyki. Co prawda nie znałam tej piosenki, ale miała fajny bit.
Po zakończeniu ‘pierwszej fazy’ wróciłam do garderoby. Gdy mnie malowali Bonnie się śmiała, że chcą zrobić ze mnie Bad Girl. Jak się okazało miała rację! Mocny makijaż i dość wyzywające ciuchy. Czyli czarny obcisły top i krótka spódniczka. Do włosów doczepili mi kilka kolorowych pasemek. Moja przyjaciółka oczywiście musiała to wszystko skomentować. Po godzinie wyszłyśmy z budynku.
-Teraz wracamy do hotelu coś zjeść, czy wybieramy się na miasto?- zapytał Roy.
-Do hotelu.- powiedziałam szybko.- no chyba, że wy wolicie gdzieś indziej.
-Ja cię popieram. Zamkniemy się w pokoju. Nikt nie będzie nam robił zdjęć.- powiedziała Bonnie z uśmiechem i włożyła słuchawki w uszy.
Po 30 minutach, znaleźliśmy się pod hotelem. Oczywiście tak jak wcześniej musieliśmy wejść tylnymi drzwiami. Od razu poszliśmy do pokoju chłopaków.
-Macie coś do jedzenia?!- krzyknął Roy gdy tylko otworzył drzwi i usiadł na kanapie koło Toma.
-Nie. Ale mam zamiar zamówić pizze- oznajmił Max.
-Wybawicielu!!- ukłonił się przed nim Roy. W tym samym momencie do pokoju wszedł Troy.
-Co tu się dzieje? Stary ja wiem,  że jesteś homo, ale Max’a o to nie podejrzewałem.- powiedział i szybko poszedł do łazienki, a Max za nim. Z rozbawieniem stałam i przyglądałam się tej całej sytuacji.
-Wiedzę, że się nie doczekam jedzenia.- mruknął pod nosem Roy.- Jay... Chodź ze mną.- Po chwili obaj wyszli z pokoju. Ja usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor. Zaraz potem przyszedł Seev i Nathan.
-Co robicie po wywiadzie?- zapytałam nie odrywając oczy od ekranu.
-Jedziemy na lotnisko po dziewczyny...- powiedziała cała trója chórem.
-Jedziesz z nami?- zapytał Stykes.
-Nie... Mam się stawić u managera, ma ponoć dla mnie jakąś niespodziankę. Nawet boje się pomyśleć jaką, ale z drugiej strony jestem strasznie ciekawa.
-Ej co robimy? Nudzi mi się.- jęknął Nath. Tom tylko wywrócił oczami.- No co?
-I ty się zastanawiasz dlaczego mówimy na ciebie baby Nathan...- chłopak tylko skinął głową.
-O matko... No bo normalny człowiek chciał by sobie odpocząć a tobie się nudzi jak małemu dziecku.- wytłumaczył Siva.
-A ja myślę, ma racje... I nawet wiem co możemy zrobić.- chłopaki spojrzeli na mnie wyczekująco.- Otóż może byśmy wyszli do fanów? Nie przed hotel ale na balkon. Będzie śmiesznie!
-No! Mela chodź pójdziemy na dół do restauracji może maja jakieś cukierki...- powiedział Nath.
-A temu tylko cukierki w głowie...- zawołał z tyłu Max. Wszyscy się cicho zaśmialiśmy.
-Nie dla mnie ciulu tylko dla fanów!- krzyknął chłopak. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju. Pobiegliśmy w stronę windy. Gdy znaleźliśmy się na dole poszliśmy do obsługi. Jak się okazało mieli trochę cukierków. Byli zdziwieni jak powiedzieliśmy o naszym pomyśle, ale nas poparli. Szybko wróciliśmy na górę. Po drodze spotkaliśmy Roy’a i Jay’a. W między czasie streściliśmy nasz plan. W pokoju Max siedział z Troy’em i resztą na kanapie.
-Mamy!- krzyknęłam z radością. Wszyscy zerwali się na równe nogi. Wyszliśmy na balkon. Gdy tylko nas zobaczyli usłyszeliśmy głośny pisk. Przywitaliśmy się z osobami znajdującymi się na dole. Chłopaki zaczęli się wygłupiać. W Pewnym momencie Nathan powiedział, że jeżeli ładnie zaśpiewają jakąś piosenkę to dostaną nagrodę. Ledwo skończył mówić a już niektórzy zaczęli śpiewać Glad You Came. Przyłączyliśmy się do nich. Co jakiś czas rzucając garść łakoci. Po kilku minutach wróciliśmy do środka. Szybko zjedliśmy pizze i zaczęliśmy się zbierać. Po wywiadzie tak jak wcześniej było ustalone chłopaki pojechali na lotnisko a ja z Bonnie oraz Troy’em udaliśmy się na spotkanie z moim menagerem. Sekretarka zaprowadziła nas do gabinetu. Scott akurat rozmawiał przez telefon. Usiedliśmy na kanapie.
-Cześć wam.- powiedział.- tak jak mówiłam mam bardzo dobre wieści.- uśmiechnął się szeroko. Dlaczego wydaje mi się, że ta wiadomość niezbyt mi się spodoba, pomyślałam.
-Ok. A czy mógłbyś nas oświecić?- zapytałam lekko zdenerwowana.
-No więc mam takie dwie dobre wiadomości. Pierwszą jest to, że Justin zgodził się nagrać z tobą piosenkę na twój pierwszy album.- Troy poklepał mnie po plecach. Wymusiłam lekki uśmiech.- Nie cieszysz się?
-Cieszę...- odpowiedziałam.- Ale ja chcę usłyszeć ta drugą nowinę, bo mam wrażenie, że ta druga jest jeszcze bardziej ciekawa.
-I tu się wcale nie mylisz. No więc...- Scott wziął głęboki oddech.- Od wtorku będziesz towarzyszyła chłopcom z One Direction w ich trasie koncertowej...- I tu urwał mi się film. On na serio powiedział to co usłyszałam czy mi się tylko wydawało? Gapiłam się na niego z nadzieją, że powie mi, że to żart. Ścisnęło mi żołądek i poczułam się jak bym miała zaraz zemdleć.
-Że... Że co?!- wydukałam po dłuższej chwili. Spojrzałam na Bonnie i Troy’a. Byli równie zaskoczeni jak ja. Moja przyjaciółka nie wiedziała jak ma zareagować. W sumie to ja też. Miałabym spędzić z nimi kilka dni? To chyba jakiś żart. Na to nie byłam przygotowana!
-Prawda, że świetnie!- klasnął w dłonie mój uradowany menager.
-Tak.- powiedziałam gdy tylko wszystko do mnie dotarło.
-Dzięki nim zdobędziesz nowych fanów! Przecież wiesz jak ludzie funkcjonują. Jeżeli powiesz im, że lubisz ich idola, oni automatycznie zaczynają lubić ciebie. Dzięki nim osiągniesz jeszcze większy sukces! Wyobrażasz to sobie!?- patrzyłam się na niego jak na osobę która uciekła z zakładu psychiatrycznego. Gdybyś tylko wiedział kim ja naprawdę jestem, powiedziałam w myślach.
-To naprawdę świetna wiadomość.- odezwał się Troy.- A jak długo mielibyśmy im towarzyszyć?
-Jeszcze nie wiem. Dowiecie się w trakcie. W każdym bądź razie w poniedziałek jak Melisa spotka się z Simonem to wszystkiego się dowie... Bo on to załatwił.
-Jasne.- odpowiedziałam bez większego entuzjazmu.
-Mam nadzieję, że pamiętasz swoje plany na najbliższy czas?- zapytał Scott, a ja skinęłam twierdząco głową.- Na wszelki przypadek ci przypomnę. No więc jutro masz wolne, ale wieczorem idziesz z Nathan’em jako osoba towarzysząca na premierę a potem na bankiet...- gdy tak wymieniał co mnie będzie czekało przez najbliższe kilka dni,  właściwie to tygodni nerwowo zerkałam na zegarek. Do koncertu została tylko godzina, a jeszcze mieliśmy pojechać do hotelu po ubrania i zrobić próbę dźwiękową... Spojrzałam na znudzoną Bonnie, która udawała, że interesuje ją to co mówi mój menager.
-Scott...- odezwał się w pewnym momencie Troy.- Sory, ale my musimy się zbierać. Za niecałą godzinę mamy koncert.
-To już?! Nie no jasne zmykajcie... Dobrej zabawy.
-Dzięki. Cześć.- rzuciłam i szybko wyszłam z gabinetu. Wzięłam głęboki oddech. Mój mózg na chwilę przestał działać.  Nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero po kilku sekundach doszłam no siebie. Bonnie się dziwnie na mnie patrzyła.
-Pięknie...- powiedziałam zdenerwowana.
-Dasz radę... To tylko kilka dni, poza tym masz nas!- odpowiedziała z entuzjazmem Bonnie.
-Jak coś ja się nimi zajmę...- dorzucił Troy.
-No dobra... A tak w ogóle to co teraz robimy? Mamy 40 min żeby dojechać. Nie wyrobimy się, żeby wstąpić do hotelu.
-Oto się nie martw. Ciuchy już są na miejscu... gdy Scott się ekscytował tymi koncertami z 1D wysłałam do stylistki chłopaków sms-a, żeby wzięła ci ubrania.
-Matko! Jesteś wielka!- powiedziałam i mocno ja przytuliłam. Potem wybiegliśmy z budynku i pobiegliśmy do samochodu.
Na miejsce, w którym miał się odbyć koncert przyjechaliśmy z kilku minutowym opóźnieniem. Chłopaki właśnie wychodzili na scenę. Pomachałam im tylko i poszłam do garderoby. Szybko się przebrałam. Stanęłam przy wyjściu na scenę. Zaraz potem stanęła koło mnie Naresha i zaczęłyśmy rozmawiać. Nagle przede mną wyrósł Nath i wyciągną mnie na scenę.
-Show Time...- powiedział wręczając mi mikrofon.

 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 34 :)

Przez cała drogę w samochodzie panowała cisza. Gdy tylko dojechaliśmy od razu wbiegłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było udanie się do łazienki  w celu wzięcia zimnego prysznica. Wyszłam po 15 minutach. Założyłam swój ulubiony sweter z Myszką Micky. Przez dłuższy czas siedziałam na łóżku z nogami przyciągniętymi do brody, ze słuchawkami w uszach i tępo gapiłam się w okno, a właściwie w to co było za nim. Samochody, kilka spacerujących osób, jakaś para, pies, bezchmurne niebo, a na nim migocące gwiazdy, okrągły księżyc. To co kiedyś wydawało mi się fajne... poszarzało, stało się dołujące. Zwłaszcza niebo. Całkiem niedawno mogłam wpatrywać się w nie godzinami i myśleć, że jutro będzie kolejny dzień który będzie znacznie lepszy od dzisiejszego. A teraz?  A teraz, gdy spojrzę w gwiazdy, które zaraz zastąpi słonce zwiastując nowy dzień, zastanawiam się jak długo jeszcze wytrzymam. Myślałam, że sobie poradzę, ale chyba przeceniłam swoje możliwości. Świadomości tego co zdarzyło się w ciągu kilku  ostatnich tygodni bolała. I to cholernie! A może jednak źle się stało, że nie umarłam? Wtedy bym tak nie cierpiała, a chłopakom i tak nie zrobiło by to różnicy, przecież i tak są przekonani, że mnie zabili. Jednak z drugiej strony nie poznałabym Bonnie, Cher, TW i wielu innych świetnych osób. Szkoda tylko, że muzę ich wszystkich okłamywać. A teraz jeszcze ta propozycja Simona... Chciałabym ją przyjąć i nie chcę.  Stoję w martwym punkcie. Gdy ją przyjmę, będę musiała ciągle kłamać i możliwe, że będę narażona na spotkania z 1D. Jednak to mogło by być fajnym przeżyciem, które pozwoliło by mi chociaż na chwilę zapomnieć o niektórych rzeczach.
Bawiłam się wizytówką Simona, rozważając wszystkie za i przeciw. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.  To było oczywiście Troy, a któżby inny. Usiadł koło mnie, pogłaskał po plecach. Oparłam głowę na jego ramieniu i teraz razem gapiliśmy się w okno.
-I co? Przyjmiesz tą propozycję?- zapytał zapalając lampkę. Po chwili w pokoju zrobiło się jaśniej. Spojrzałam na niego i... i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Po prostu się rozpłakałam. Pierwszy raz od ‘mojego pogrzebu’.- Ej. Nie płacz! Wszystko się ułoży. Jesteś silna...- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nie Troy! Nie jestem... Tez tak myślałam, ale się myliłam. A teraz sobie z tym nie radzę.
-Ale łzy nie są dowodem słabości...
-Może dla ciebie, bo dla mnie tak. Troy, ja już nie mam siły!
-Tak ci się wydaję, ale ja wiem swoje i uważam, że powinnaś przyjąć propozycje Simona. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ile osób chciało by być w tej chwili na twoim miejscu.
-Chciałabym, ale się boję.- spojrzałam na niego. Na jego twarzy ‘zawisło’ pytanie: ”Czego?”. Otarłam łzy i wzięłam głęboki oddech.- Wszystkiego. Boję się, że ktoś dogrzebie się to tego, że ta cala śmierć to ustawka, że będę musiała wszystkich okłamywać, że będę spotykała chłopaków... Liam’a...- Gdy wypowiedziałam jego imię, łzy ponownie napłynęły do moich oczu.- I spojrzę na nich to wszystko powróci, nawet jeżeli teraz znają mnie jako Melisę Maynard, to nie wiedzą, że wciąż jestem tamtą Anitą. Po prostu boje się tego potwornego bólu... To mnie przerasta...
-No właśnie! Wciąż jesteś tą samą Anita, która uciekła od ojca, która prawie naprawdę umarła. Tą Anitą, która wybrała najbezpieczniejszą opcję uratowania swojego ukochanego i przyjaciela, bo wiedziała, że to będzie dla nich najlepsze... Mela, zrozum. Ty jesteś wciąż tamtą silną dziewczyną, tylko, że teraz z nową przeszłością i trochę innym wyglądem. Nie możesz się teraz tak poddać. Zobacz jak daleko zaszłaś! Nie możesz tego spieprzyć!
-A jeśli Anita umarła?- cicho zapytałam.
-Nie... Na nadal żyje. Widzę ją codziennie, tylko ze teraz ma trudny okres który zaraz się skończy.- Nic nie mówiłam. Analizowałam jego słowa. Może ma rację?- Więc jutro mówimy wszystko z  Alice, Tomem i Carlosem, a potem zadzwonisz do Simona i powiesz,  ze podejmiesz się współpracy.- Mocno mnie przytulił.
-Wiesz, co? Jesteś zajebistym tatą. Ale to trochę dziwne, że jesteś tylko o 6 lat starszy.
-Sam się nie spodziewałem, że w wieku 24 lat będę miał 18- letnią córkę.- uśmiechnął się, a ja wybuchłam śmiechem. On wie co mi powiedzieć, żebym poczuła się lepiej.
-Idź spać, bo jutro jedziemy na kolejny zabieg.
-Mi się nie chce spać. Muszę się uspokoić. Obudź mnie.- pocałowałam go  policzek i Troy wyszedł z mojego pokoju. Ja potem wzięłam laptopa.

 Kilka godzin później:
Około 9 obudził mnie dźwięk budzika. Leniwie otworzyłam oczy. Czyli dziś mam zadzwonić do Simona... Na samą myśl przeszły mnie ciarki. Będzie fajnie, pomyślałam. Wstałam z łóżka i od razu wyszłam z pokoju.
-Troy! Gdzie jesteś?- krzyknęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zawołałam jeszcze raz. Nic.- Troy!
-Chodź do kuchni.- usłyszałam głos, który z całą pewnością nie należał do Troy’a ale do jakiegoś innego chłopaka. Niepewnie szłam przed siebie. W kuchni na krześle siedział czarnowłosy chłopak.
-Hej.- powiedziałam podejrzliwie.
-Cześć.- odpowiedział uśmiechnięty.- Ty jesteś Mela?
-No tak... A ty to?
-Roy.- podał mi rękę i przeszył mnie wzrokiem.- Jestem przyjacielem Troy’a.
-Ok. A gdzie on jest?
-Pojechał do biura, zadzwonili do niego z samego rana. Chyba to był Carlos. Kazał mi tu przyjść i cię na ten zabieg podwieźć. Siadaj.
-Wy robicie w tej samej branży?- Chłopak skinął głową. Po chwili zauważyłam, że bacznie mi się przygląda. No tak, przecież mam na sobie duży sweter z myszką Micky.- Musisz się tak na mnie patrzeć?- zapytałam lekko zirytowana.
-Yyyyy. Nie muszę, ale podziwiam widoki. A tak swoją droga ładne nogi.- odpowiedział z uśmiechem. Spojrzałam na niego i chciałam mu coś powiedzieć, ale nie zdążyłam.- Spoko, dziewczyny to nie moje klimaty.- Nie do końca zrozumiałam o co mu chodziło.- Teraz ty możesz się tak na mnie nie patrzeć?
-Mogę. Ty jesteś.... Hym...
-Homo? Tak.- odpowiedział w pełni normalnie. Lekko się zdziwiłam, zazwyczaj mało kto potrafi się przyznać do swojej orientacji.
-Spoko. To wszystko zmienia. Przynajmniej nie musze się iść przebierać.- zaśmiałam się cicho. Zrobiłam sobie płatki i dosiadłam się do Roy’a. Zaczęliśmy rozmawiać. Jak się okazało ma 20 lat i od zawsze mieszka w Londynie. Ma chłopaka Sama. Poza tym, że pracuje jako ochroniarz w jakieś firmie od czasu do czasu bawi się w modela. Od samego początku został wtajemniczony w moje życie, więc rozmawialiśmy głównie o nim. W ten oto sposób zleciała nam godzina. Potem poszłam się przebrać w to:

-Fajne buty...- powiedział chłopak wstając z kanapy.- A tak poza to mogę prosić o zdjęcie i autograf?- zrobił maślane oczy.
-Żartujesz?
-Nie. Będę miał sławną znajomą! Czujesz to? Imprezy, bankiety i tak dalej?- rozmarzył. Zaczęłam się cicho śmiać.
-Dobra chodź tu!- Roy podszedł i zrobił nam zdjęcie.
-Dodam na tt i facebook’a. Ludzie będą mi zazdrościć!
-Daj spokój. Chodźmy bo się spóźnimy!
Potem pojechaliśmy do szpitala. Po godzinie czekania zostałam przyjęta. Było jakieś opóźnienie. Zabieg nie należał do przyjemnych. Godzinę później wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na ciastko, które obiecał mi Roy jeśli nie będę płakać. Nie płakałam! Zabrał mnie do jakiejś niedużej przytulnej kawiarni. Już w drzwiach poczułam aromat świeżo parzonej kawy. Usiadłam przy okrągłym stoliku, który stał przy oknie, a w tym czasie mój towarzysz poszedł nam coś zamówić. Zdałam się na jego gust. Wrócił po kilku sekundach. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie zapytał o tą propozycje Simona. Gdy mu powiedziałam, że się waham wygłosił całą przemowę, dlaczego powinnam się zgodzić. Nawet nie wiedziałam skąd wziął tak długą listę argumentów ‘za’.
-A teraz idź zadzwoń. Zanim zmienisz zdanie.- powiedział z szerokim uśmiechem. O dziwo zrobiłam tak, jak mi powiedział. Wyjęłam telefon i wpisałam numer. Gdy usłyszałam pierwszy sygnał ogarnęła mnie panika, albo raczej stres. Nikt nie odbiera. Zgłosiła się sekretarka, więc się nagrałam. Roy na mnie patrzył zaciekawiony. Po chwili zadzwonił jego telefon. Chłopak szeroko się uśmiechnął.
-To Troy. Myśli, że cię porwałem.
-I się nie myli.- pokazałam mu język i upiłam łyk ciepłej kawy.
-Chodźmy... Bo chłopaczyna zaczyna panikować.- zaśmiał się cicho. Gdy już mieliśmy wychodzić z lokalu zadzwonił mój telefon.
-Simon.- powiedziałam cicho. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam. Umówiłam się na spotkanie ok. 7 pm u niego w biurze. Roy mocno mnie przytulił. Poszliśmy do samochodu.
W domu, wraz z Troy’em, czekała na nas Alice. Uśmiechnęła się na nasz widok. Powiedziałam jej o dzisiejszym spotkaniu. Początkowo myślałam, że się nie zgodzi, ale się myliłam.
-Uważam, że to naprawdę świetny pomysł!- powiedziała kobieta z uśmiechem.- My się wszystkim zajmiemy. Ja się musze zbierać bo obiecałam dzieciakom, że gdzieś się razem wybierzemy. Daj znać, jak ci poszła rozmowa.
-Jasne. Odprowadzę cię.- uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy w stronę drzwi.
-Cieszę się, że sobie tak dobrze radzisz.- przytuliła mnie.
-Dzięki.- odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi. Bonnie prawie wpadła na Alice. Trochę śmiesznie to wyglądało. Wpuściłam Bonnie do środka. I od razu zaciągnęłam ją do mojego pokoju. Oczywiście zauważyła, przyjaciela Troy’a. Jednak gdy jej powiedziałam, że nie jest w jego typie trochę się zasmuciła -Muszę ci coś pokazać!- pisnęła radośnie moja przyjaciółka.- Dawaj laptopa.- Zrobiłam to o co prosiła.- Patrz!- Pokazała mi stonkę na fb. I to nie byle jaką... fanpage’a, którego założyły te dwie dziewczyny, które wczoraj poznałam. 2 godz. Po powstaniu tej strony było już 100 osób, które to polubiły. A wśród nich Troy, Roy i Bonnie. Chłopaki mi nic nie powiedzieli, pomyślałam i zaczęłam przeglądać co tam jest. Były nasze zdjęcia z wczoraj i link do występu.
-One są szalone! Musze ci powiedzieć coś jeszcze...
-Słucham. Mam nadzieje, że to nic strasznego...- powiedziała niepewnie.
-Chyba nie. Dziś jestem umówiona na spotkanie z Simonem Cowellem.- dziewczyna szeroko otworzyła oczy i nic nie mówiła. Wyglądała na zaskoczoną. Wczoraj jej nic nie mówiłam na ten temat.- Halo! Tu ziemia do Bonnie!
-Jeeeeeestem... Ale ty to tak na serio?- zapytała. Skinęłam głową dziewczyna zaczęła piszczeć i skakać z radości.- Tak się cieszę!
-Właśnie widzę, ale... Mam prośbę.- Bonnie spoważniała.- Nie wiem w co się ubrać. Pomórz mi.- Podeszłyśmy do szafy.
-Matko ile ty masz tych ciuchów. Zaraz ci coś wybiorę.- zaczęła przeglądać wszystkie ubrania.- Coś eleganckiego, stonowanego, ale na luzie...- mruczała pod nosem. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jej wyczynom.- To powinno być ok.
Wzięłam od niej ubrania i poszłam się przebrać.
-Idealne. Jak wszystko wypali to będziesz moją stylistką.- uśmiechnęłam się.
-Liczyłam, że to powiesz.- przytuliła mnie mocno.- Lepiej się zbieraj, bo już 6.- Przegnałyśmy. 10 minut później siedziałam już w samochodzie. Strasznie się bałam. Bolał mnie brzuch. Troy cały czas się uśmiechał.
-Pójdziesz tam ze mną, co nie?- zapytałam. Chłopak skinął głowa i podgłosił muzykę. Oparłam głowę o szybę.
Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy pod wielki budynek. Wyszłam z samochodu i pewnym krokiem szłam przez hol. Wsiedliśmy do windy. Gdy dojechaliśmy na 7 piętro miałam ochotę stamtąd zwiać.
-Już za późno...- powiedział Troy, jakby czytał mi w myślach. Zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam Simon.
-Nawet nie wiedz jak bardzo się cieszę, że się zgodziłaś.- powiedzial z uśmiechem mężczyzna.- Siadajcie.- Zdjęłam płaszcz i usiadłam koło mojego kumpla. Simon w tym czasie wyjął z szuflady jakąś teczkę.- Rozmawiałem z kilkoma osobami oraz zapoznałem ich z filmikiem z twojego wczorajszego występu. Mam już kilku menagerów którzy chcieliby z tobą współpracować.- Podał mi kartkę z nazwiskami oraz wytwórnie z którymi mają kontrakty. Od razu zauważyłam nazwisko menagera One Direction. Z nim nie chciałabym współpracować, powiedziałam w myślach. Kolejne znane mi nazwisko należało do menagera Justina. Było jeszcze przynajmniej 5 innych, których wcale nie kojarzyłam.
Simon potem przedstawił mi wstępne kontrakty i jak by miało wyglądać moje życie przez najbliższy okres czasu. Po bardzo długich dyskusjach wybraliśmy menagera JB. Cowell podał mi jego nr telefonu, adres e-mail.
-Ja już się zajmę zorganizowaniem waszego spotkania.- Powiedział uradowany mężczyzna. Potem podpisałam z nim umowę i pożegnaliśmy się.
-I co aż tak źle było?- zapytał Troy.
-Może nie... Wiesz mam ochotę piszczeć z radości... Trochę to do mnie nie podobne.- odpowiedziałam. Wyszliśmy z budynku.
Po 40 min byliśmy już w domu. Szybko poszłam do swojego  pokoju. Wzięłam laptopa. Załogowałam się na tt. Od razu zauważyłam wiadomość od Simona. „Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.” Gdy to przeczytałam lekko się uśmiechnęłam. „Ja również mam taką nadzieję.” Szybko odpisałam. Włączyłam głośno muzykę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie.

 

Wiem, że rozdział beznadziejny i nudny. Ale postaram się poprawić. Liczę na Wasze komentarze J

 

sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 33 :)

Wstałam około 9, ale jakoś kompletnie nie chciało mi się wstawać z łóżka... Spojrzałam na telefon. Miałam 2 wiadomości. Jedna od Cher, a druga od Nathana... Mimo iż doskonale pamiętam, że nie dawałam mu mojego numeru jakoś mnie to nie zdziwiło, że mam jego numer... Ale miałam ochotę go zabić. Najpierw otworzyłam wiadomość od Cher. „ Koło południa przywiozę ci ubrania. :* Trzymaj się J xxx” Spoko, pomyślałam i zaczęłam czytać wiadomość od Stykes’a. „Powodzenia ! J Mam nadzieję, że nie wymiękniesz... :P Do zobaczenia ;) xxx” Zastanawiałam się czy mam mu odpisać... I po kilku minutach doszłam do wniosku, że to zrobię. „ Dzięki ale i tak cię zabije cię! Do zobaczenia ;]”. Wysłałam wiadomość i wzięłam laptopa. Od razu zalogowałam się na tt. Odpisałam kilku osobom i łaskawie zwlokłam swoje zwłoki z łóżka. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, po chwili wróciłam do pokoju. Wzięłam z krzesła za duży sweter i zeszłam na dół. Troy siedział przy blacie kuchennym, czytając gazetę. Po całej kuchni krążył zapach świeżo parzonej kawy.
-Jaki zapach... Załapię się na kawę?- zapytałam z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie i skinął głową. Potem podał mi kubek z gorąca kawą. Usiadłam koło niego. Siedzieliśmy w ciszy.- Wiesz co? Zachowujesz się tak jakbyś miała jakieś 40 lat. Siedzisz w kuchni z gazetą w ręce popijając kawę...
-A co mam innego robić? Czekałem aż się obudzisz.- powiedział i odłożył gazetę.- Stresujesz się?
-Nie... Wcale...- odpowiedziałam z sarkazmem. – W niezłe bagno mnie wpakowaliście...- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-To nie my! Wszystkiemu winna Becky gdyby się nie rozchorowała nie musiałabyś śpiewać.
-Oj weź się zamknij...- Mruknęłam pod nosem i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę, podeszłam do okna. Niby świeciło słońce, ale nie było zbyt ciepło jak to jesienią bywa... Poszłam do łazienki wysuszyć włosy a potem je zakręciłam lokówką. W między czasie przyszła Cher. Przebrałam się w ubrania które mi przyniosła, kilka razy zaśpiewałyśmy i po chwili wyjechaliśmy z  domu. Przez całą drogę śmialiśmy się. Troy chwilami próbował nas ogarnąć, ale mu to nie wychodziło.
Po ponad 30 minutach  jazdy dotarliśmy wreszcie na miejsce. Wielki tłum ludzi kręcił się po całym parku. Na scenie śpiewały właśnie dziewczyny z Little Mix... Poszłyśmy za scenę, gdzie już byli wszyscy moi nowi ‘znajomi’ i dziewczyny z grupy tanecznej, które mają po nas wystąpić. Wszędzie coś się działo, tu ktoś sprawdzam sprzęt, a tam ktoś rozstawiał statywy. Rozejrzałam się dokoła w poszukiwaniu jednej osoby, którą odrazy wypatrzyłam.
-Hej lalusiu...- powiedziałam podchodząc do Stykes’a. Jay jęknął i objął mnie ramieniem.
-Stary, ale ci pojechała...- mruknął Tom z chytrym uśmieszkiem.
-Cześć skarbie...- Odpowiedział z uśmiechem.- Nie możesz mnie zabić, tu jest pełno ochroniarzy...- zaśmiał się i schował za Max’a. Ten spojrzał na niego zdziwiony, a ja wraz z resztą zaczęłam się śmiać.
Gadaliśmy do czasu aż przyszła po mnie Cher i zabrała mnie od nich.
-Mel.. Dasz radę. Nie stresuj się. Wczoraj świetnie ci poszło. Wszystko będzie ok.- zaczęła nawijać jak najęta
-Cher. Ja się nie denerwuje, ale ty tak. A teraz idź na tą scenę i zrób show!- powiedziałam i kopnęłam ja na szczęcie. Zgromadzeni przywitali ją brawami. Po chwili zaczęła śpiewać. Gdy nadeszła moja kolej tam sam facet co wczoraj dał mi mikrofon oraz wypchnął na scenę. Cham, przeszło mi przez myśl.
Laughtin’ so damn hard
Crashed your dad’s new car...
Usłyszałam słowa, dopiero wtedy zorientowałam się, że zaraz ja mam śpiewać. Nagle dopadła mnie trema. Cher wzięła mnie za rękę. Wspólnie zaczęłyśmy śpiewać refren. Serce waliło mi jak oszalałe. Sama się sobie dziwiłam, że jeszcze jakimś cudem wydobywam z siebie dźwięki. Ale po chwili cały stres minął. Czułam się tak jak kiedy byłam u Cher i jak głupie skakałyśmy po łóżku śpiewając różne piosenki. Teraz też zaczęłyśmy się wygłupiać. To całkiem faje. Nie dziwię się jej, że tak bardzo lubi swoją pracę. W tłumie zobaczyłam Bonnie, która stała wraz z naszym szefem. Pomachałam im, a Bon zaczęła skakać i coś krzyczeć. Niedużo brakowało, żebym wybuchła śmiechem. Jedna na szczęście się powstrzymałam. Gdy skończyłyśmy śpiewać, ukłoniłyśmy się. Zaszłyśmy ze sceny.
-Ja się przebiorę i pójdę po Bonnie, ona tam już długo nie wytrzyma.- powiedziałam.
Przebrałam się  w to:

Gdy wyszłam z prowizorycznej przebieralni, wpadłam na jakiegoś faceta.
-Przepraszam.- powiedziałam szybko i chciałam odejść, ale mnie zatrzymał.
-Cześć. Właśnie cię szukałem.- oderwałam wzrok od moich butów. Zobaczyłam znajomą twarz, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam.
-Dzień dobry.- odpowiedziałam niepewnie.
-Jestem Simon...- O cholera! No tak! Wujek Simon. Ale kurde co on ode mnie chce?!
-Miło mi poznać. Melisa Maynard.
-Jesteś spokrewniona z Conorem?- zapytał zdziwiony. Kolejny... Przez moją głowę przebiegło kilka niezbyt ładnych słów od adresem osoby, która wybrała mi to nazwisko.
-Nie.- odpowiedziałam krótko.

-Chciałem pogratulować ci występu. Byłaś naprawdę niesamowita.
-Dziękuję.
-Mam dla ciebie propozycję...- spojrzałam na niego zaskoczona.- Chciałbym nawiązać z tobą współpracę. Masz naprawdę świetny głos i jestem pewien, że jeśli się zgodzisz to osiągniesz sukces.- Stałam jak wryta, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po prostu kompletna pustka.
-Sama nie wiem...- powiedziałam po chwili.
-To moja wizytówka, chciałbym, żebyś jutro do mnie zadzwoniła, obojętne o której godzinie, to umówimy się na spotkanie i wszystko ci powiem... Wiem, że ciężko jest podjąć decyzję od tak.- pstryknął palcami.- Ale proszę Cię zastanów się.
-Jasne.- powiedziałam bawiąc się niedużą karteczką. W tym samym momencie przyszła Cher i zaczęła gadać z Simonem. W tym czasie się ulotniłam.
-Czekaj! A ty dokąd?- zapytał Stykes.
-Po znajomą... Wczoraj ją poznałeś.
-Nie poczekasz, na nasz występ??- Parker spojrzał na mnie błagalnie.- A tak swoją drogą byłaś świetna...
-Dzięki.- lekko się uśmiechnęłam.- I poczekam na wasz występ. Poszłabym pod samą scenę, ale obawiam się, że fanki Stykes’a mi nie pozwolą.- Posłałam mu złośliwy uśmieszek.- Więc się nie martwcie i tak tu wrócimy. Obiecałam jej, że was pozna więc nie mam innego wyjścia.- powiedziałam. Po chwili wyszłam zza sceny i zadzwoniłam do Bon, żeby się dowiedzieć gdzie jest. Jak się okazało cały czas stała tam gdzie wcześniej. Gdy tylko ją znalazłam rzuciła się na mnie. Myślałam, że  mnie udusi. Cały czas powtarzała jak jest ze mnie dumna, że było cudownie itd.
-Tylko, żebyś mi się tu teraz do show biznesu nie przeniosła.- powiedział z uśmiechem mój szef. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Gdy usłyszałyśmy stado piszczących dziewczyn. No tak Nath na scenie. Pociągnęłam przyjaciółkę za ręką i podeszłyśmy do sceny najbliżej jak się tylko dało. Gdy zaczęli śpiewać zaczęłyśmy tańczyć, o ile można to było nazwać tańcem... W każdym bądź razie świetnie się bawiłyśmy. Szkoda, że to były tylko 3 piosenki, pomyślałam i pomachałam chłopakom, oni od razu nas zauważyli.
-Dobra... Chodź.- powiedziałam do koleżanki w wydostałyśmy się z tego tłumu.
-Matko! Nie mogę uwierzyć, że ich poznam! Jak wyglądam? Włosy w porządku? Nie pobrudziłam się?- zaczęła nawijać jak jakaś opętana. Ja się tylko zaczęłam śmiać.
-Skarbie wyglądasz świetnie. Weź się uspokój! Bo cię jeszcze za jakąś wariatkę wezmą...
-Masz rację. Już się ogarniam.- powiedziała biorąc głęboki wdech. Ochroniarze sprawdzili nasze identyfikatory  i bez problemu wpuścili nas za scenę. Myślałam, że Bonnie zaraz zemdleje, gdy tylko zobaczyła ta wszystkie gwiazdy. Pociągnęłam ją za rękę i podeszłam do chłopaków z  The Wanted. Przedstawiłam ich sobie nawzajem i zaczęliśmy gadać. Moja przyjaciółka w między czasie robiła sobie z nimi zdjęcia. Stanęłam z boku. Zaczęłam się bawić telefonem.
-Można prosić o autograf?- oderwałam wzrok od ekranu telefonu. Spojrzałam na uśmiechniętego Nathana, który machał jakąś kartką i długopisem.
-Wszystko ok.?- zapytałam, on tylko pokiwał.- Idiota.- Mruknęłam pod nosem. Wzięłam od niego kartkę i ‘artystycznie’ się na niej podpisałam.
-Dziękuję!- powiedział i pocałował mnie w policzek. No po prostu debil... pomyślałam.
-Mela. Chodź tu chcę ci kogoś przedstawić.- usłyszałam głos Cher. Rozejrzałam się dookoła, stała obok 5 chłopaków. Kogo jak kogo, ale ich wszędzie poznam, nawet jeśli stoją do mnie tyłem. Nagle zrobiło mi się gorąco. Kurde! Zapomniałam, że oni tu będą! Za jakie grzechy, co?! Czy ja nie mogę sobie spokojnie żyć? Inne dziewczyny robią wszystko, żeby ich spotkać i im się nie udaję, a mnie kurde wszędzie prześladują.
-Mela, idziesz?- jeszcze raz usłyszałam Cher.
-Zaraz.- powiedziałam cicho. I wpadłam na pomysł. Podeszłam do Bonnie, która właśnie gadała z Max’em.
-Porwę ją na chwilę, ale później oddam.- Uśmiechnęłam się do niego. Dziewczyna był zszokowana, ale się nie opierała. Może to trochę nie ładnie z mojej strony, że ją wykorzystuję, Jednak jestem pewna, że nie będzie  miała nic przeciwko temu,  nawet będzie skakała z radości, a mi przy okazji uratuje życie. Cały czas patrzyła na mnie zdziwiona. Lekko się uśmiechnęłam, mimo iż żołądek mi się skręcał , serce waliło mi jakby miało zaraz wyskoczyć. Czułam się tak jakbym wchodziła do paszczy lwa, który od dawna nic nie jadł. Błagam zabierzcie mnie stąd!
-Co tam?- zapytałam Cher podchodząc do niej.
-Chciałam ci przedstawić moich znajomych.- powiedziała uradowana i pokazała ręką na 1D. Cholera, moja psychika zaraz wysiądzie, pomyślałam. Bonnie mocniej ścisnęła moją rękę.
-Hej.- lekko się uśmiechnęłam.- Jestem Mela, a to moja przyjaciółka Bonnie.
-Fajnie was poznać.- wyszczerzył się Horan, gdy Liam był nieobecny, Zayn próbował coś powiedzieć, a Lou i Harry się na mnie gapili. Spojrzałam na nici pytająco.
-Czy... Czy... Czy my się już wcześniej gdzieś nie spotkaliśmy?- wydukał Tomo. Wiedziałam, że nie chodzi mu o to, że przypominam mu Anitę, ale o nasze spotkanie w Tesco.
-Debilu... To ta laska z  Tesco!- szturchnął go Harry.
-Brawo Styles!  Aleś ty spostrzegawczy.- mruknęłam.
-Wy się znacie?- zapytał w końcu Zayn.
-Powiedzmy, że tak...- zaczęłam.- Kilka dni temu prawie rozjechali mnie wózkiem w Tesco.- Niall zaczął się    śmiać.
-Chłopaki niezły podryw.- powiedział gdy opanował swój śmiech.
-Oj weź się zamknij.- walną go Lou. Bonnie poprosiła ich o zdjęcia i autografy. A ja poczułam na sobie czyjś wzrok. I chyba nawet wiedziałm czyj. Nie chciałam się odwrócić, ale coś robiło to za mnie. W końcu spojrzałam na Liam’a który do tej pory się nie odzywał. Wpatrywał się we mnie pustymi oczami, ale definitywnie nad czymś się zastanawiał.
-Czego mi się tak przyglądasz?- zapytałam sucho. Zdziwiłam się, że mi się udało, bo tak naprawdę miałam ochotę się rozpłakać, stąd uciec i mocno go przytulić.
-Po prostu  mi kogoś przypominasz...- powiedział smutno.- Ale to nic, przepraszam.- odwrócił wzrok. Zrobił mi się go strasznie żal. Poczułam się jakoś dziwnie...
-Przykro mi z powodu twojej znajomej...- wypaliłam zanim się zorientowałam.- Była dzielna.- dokończyłam wbijając wzrok w podłogę. Poczułam na sobie jego zaskoczony wzrok.
-Heh. Dzięki. Masz racę, była dzielna...- powiedział bacznie mi się przyglądając. Payne do cholery, nie gap się tak na mnie! Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że zauważył mój tatuaż na karku, pomimo że byłam pewna iż dobrze był przykryty pudrem i nikt nie powinien go zauważyć. Cher podeszła mocno do chłopaka i go przytuliła. Wzięłam torbę i odeszłam na bok.
-To co z ta kawą.- usłyszałam koło ucha głos Harry’ego. Niech by go szlag...
-Chciałbyś...- mruknęłam od nosem.
-Weź nie bądź taka... Tylko jeden raz. Proszę.- mówił spokojnie. Nie chciałam się godzić, ale jak bym w dalszym ciągu odmawiała to by mi i tak nie dał spokoju. Jak to kiedyś powiedział :”Lubię dziewczyny o które trzeba trochę powalczyć...” Punkt bez wyjścia... A może jednak nie? Kontem oka zobaczyłam Nathana, który bawił się telefonem. Yeah, bingo!
-A niby czemu miałabym się zgodzić?- zapytałam, żeby zyskać trochę czasu. Gdy Hazz wymieniał jakieś argumenty, których i tak nie słyszałam pisałam sms-a „Pomóż mi!!! Weź mi się pomóż jakoś od Styles’a oderwać, bo mnie już zaczyna wkurzać.” Gdy tylko wysłałam spojrzałam na Stykes’a. Lekko się uśmiechnął i pokręcił głową. „ Weź nie bądź taki. Proszę?” wysłałam mu kolejnego sms-a. „Coś za coś :]” szybko odpisał, zaraz po przeczytaniu kiwnęłam twierdząco. Stwierdzam fakt iż płeć przeciwna jest beznadziejnie beznadziejna.
-... ale najważniejszym powodem jest to, że chcę cię przeprosić... Przekonałem cię?- już mu miałam odpowiedzieć, ale odezwał się mój ‘wybawiciel’.
-Hej skarbie... O! Cześć Harry. Przepraszam, ale musze ją porwać umówiliśmy się na kawę.- powiedział z uśmiechem.- Mam nadzieją, że się nie obrazisz...
-Jasne, że nie.- lekko się uśmiechnął. Nathan wziął mnie za rękę.

-Dzięki.- powiedziałam i go przytuliłam.
-Nie ma za co... To teraz idziemy na kawę.
-Dupek...
-Sama się zgodziłaś...- poruszał śmiesznie brwiami.
-Po raz kolejny, dupek. A piwo wchodzi w  grę?- zapytałam, a mój towarzysz tylko skinął głową. Napisałam Bonnie oraz Troy’owi sms-a że idę na spacer i poszliśmy na to obiecane piwo. Zanim doszliśmy do stoiska z napojami, między innymi tez tymi procentowymi sporo gadaliśmy. Potem poszliśmy usiąść na ławce. Nagle poczułam, że ktoś lekko złapał mnie za ramię. Zobaczyłam dwie uradowane dziewczyny, w moim wieku albo nawet trochę młodsze.
-Matko! Byłaś świetna! Od dziś jesteśmy twoimi wielkimi fankami!- powiedziała jedna z nich.
-Heh... Fajnie, dzięki.- uśmiechnęłam się lekko.
-A tak w ogóle o jestem Monika.- powiedziała brunetka.- A to jest Lili.- pokazała na blondynkę.- Mogłabyś nam podać swojego twittera?
-Jasne... albo lepiej wy podajcie mi swoje.- Dziewczyny aż podskoczyły z radości. Nathan siedział zdziwiony. Chyba chodziło mu o to, że na niego nie zwracały uwagi. Monika i Lili podyktował mi nazwy swoich kont i od razu dałam im follow.
-Wielkie dzięki! Szykuj się na swój własny fanpage na facebook’u.- powiedziały chórem.
-Bez przesady... Wystąpiłam tylko jeden raz i jak na razie nie planuję nic więcej, poza tym i tak byłam tak jakby na zastępstwie.
-Oj tam, oj tam... My wiemy, co mówimy.- uśmiechnęła się blondynka.  Potem Nathan zrobił nam zdjęcie i moje pierwsze fanki zniknęły gdzieś w tłumie. Stykes siedział z obrażoną miną popijając piwo. Gdy się tak mu przyglądałam zaczęłam się z niego śmiać,
-Coś jest ze mną nie tak... Ładne 2 dziewczyny nawet mnie nie zauważyły... Zazwyczaj piszczą na mój widok.- powiedział zamyślony. Zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać, po chwili on dołączył do mnie. Potem zadzwonił jego telefon, jak się okazało to był Seev musieli już jechać, więc go odprowadziłam. Po drodze znalazłam Troy’a i poszliśmy coś zjeść. Opowiedziałam mu o moich ‘pierwszych fankach’ oraz o tym jak Nathan uratował mnie dzisiaj przed napalonym Harry’m. Chłopak miał z tego niezły ubaw. Nie mógł opanować śmiechu. Nagle w koło rozległy się piski. Odruchowi się odwróciłam i spojrzałam na scenę. One Direction... Serio oni są moją klątwą....
-Chcesz iść?- zapytał całkiem poważnie Troy.
-Nie... No co ty! Tu jest tak fajnie. A jeśli chodzi o nich to zaśpiewają 3 piosenki i pójdą...- powiedziałem niezbyt pewna swoich słów.
Na początku zaśpiewali What Makes You Beautiful, oraz Live While We’re Young.
-A teraz zaśpiewamy ulubioną piosenkę naszej przyjaciółki, której już z nami nie ma...- usłyszałam poważny ton głosu Louis’a i nogi się pode mną ugięły. Z głośników rozległy się pierwsze nuty ‘Moments’. Stałam jak wryta. Nie mogłam się ruszyć. Było już dość ciemno niektórzy wyjęli zapalniczki. Do oczu napłynęły mi łzy. Gdy Liam skończył śpiewać swoją zwrotkę, zauważyłam jak zbiegł ze sceny.  Zayn pobiegł za nim, ale po chwili wrócił.
-Troy... Błagam cię chodźmy stąd.- powiedziałam łamiącym się głosem. Chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodu.

__________________________________________

Hej! J Przepraszam za opóźnienie. Mam nadzieję, że wybaczycie. Jeśli chodzi o rozdział to nie mam zdania. Wszystko zależy od Was.

A teraz mam pytanie takie czysto HIPOTETYCZNE!!!

Załóżmy, że mam pomysł ma 2 bloga... Po 1 kto by go czytał. A po 2 kto miałby byś głównym bohaterem? Zayn i Lou odpadają, bo już mam na nich pomysł. Harrego, jeśli mam być szczera, to nie widzę w głównej roli. Myślałam nad Niallem i jedna osoba to popiera. J Ewentualnie nad Liamem, ale o nim już piszę...

CZEKAM NA WASZE ZDANIE J

niedziela, 11 listopada 2012

Kilka dni później:
-Podwójne latte.- powiedziałam do Bonnie, która stała dziś za barem. Ja w między czasie usiadłam na krześle. Przez ostatni kilka dni sporo się zmieniło. Znalazłam prace w kawiarni, jako kelnerka. Troy nie był szczęśliwy na wieść, że chce zacząć pracować, ale musiał to zaakceptować. Lepsze to niż siedzieć cały dzień w domu. Tutaj poznałam Bonnie. Jest naprawdę miła. Namówiła mnie na zajęcia taneczne, na które chodzimy w poniedziałki, środy i piątki po południu, a tak konkretnie to na break dance i hip- hop. Tam też poznałam parę fajnych osób.
-Proszę...- powiedziała dziewczyna podstawiając mi pod nos 2 filiżanki z ciepłą kawą. Po chwili zaniosłam je do stolika przy którym siedziały jakieś kobiety i poszłam na zaplecze. Usiadłam przy stoliku i wyjęłam telefon z kieszeni mojego firmowego fartuszka. Miałam zamiar zadzwonić do Troy’a i mu zameldować, że nikt na mnie nie napadł i mam się całkiem dobrze, (on ostatnio, a właściwie od kiedy zaczęłam pracować stał się strasznie nad opiekuńczy) ale przyszła Bonnie.
-Skarbie, przyszedł do ciebie jakiś przystojniak z...- spojrzałam na nią wyczekująco.-Z Cher Lloyd! Czego mi nie powiedziałaś, że ją znasz!? Ale ci zazdroszczę!
-Nie ma się czym chwalić... a poza tym zaraz ją poznasz.- uśmiechnęłam się do niej.- Powiedz im, że zaraz przyjdę.- Dziewczyna wyszła z małego pomieszczenia. Podeszłam do stolika na którym stały butelki z wodą i wzięłam jedną do ręki. Po co Cher przyszła tu z Troy’em? Przecież zaraz ma próbę razem z Becky w Hyde Parku przed jutrzejszym festiwalem, pomyślałam Upiłam łyk chłodnej wody, wzięłam głęboki oddech i do nich podeszłam. Bonnie właśnie robiła sobie zdjęcie z Cher. Gdy to zobaczyłam szeroko się uśmiechnęłam.
-Hej. Tak z czystej ciekawości... Co wy tu robicie?- zapytałam, witając się ze znajomymi.
-Musisz mi pomóc! Błagam cię!- powiedziała Lloyd.
-Ale o co chodzi?- zapytałam spokojnie.
-Becky się rozchorowała i nie mam z kim zaśpiewać ‘Oath’ i...
-Nie! Nie ma mowy! Cher, nawet mnie o to nie proś...- przerwałam jej.
-Mela, ja cię nie proszę tylko błagam! Już to przecież śpiewałaś! Dasz radę, mam podobną tonację do Becky... No błagam cię, no!- powiedziała robiąc maślane oczy.
-Nie! Troy weź jej coś powiedz.- spojrzałam na niego, ale on tylko wzruszył ramionami.- Dzięki...- syknęłam pod nosem.- Nie ma mowy! Nie i jeszcze raz nie!
-Co tu się dzieje?- Zapytał facet koło, trzydziestki. Mój szef... Ups! No to mamy mały problem, pomyślałam.
-Bardzo przepraszam, wszystko panu wytłumaczę.
-Cher?- zapytał patrząc na nią, brunetka tylko kiwnęła głową.- Miło mi cię poznać... No to o co chodzi?
-Moja znajoma z którą miałam jutro wystąpić na festiwalu, rozchorowała się. I wpadłam na pomysł, żeby Mela z nią zaśpiewała, ale ona nie chce się na to zgodzić...- powiedziała ze smutkiem. Mój szef groźnie na mnie spojrzał.
-Nie chce się zgodzić powiadasz?- mrukną cicho.
-Nie patrzcie tak na mnie!- powiedziałam głośno. Głupio się poczułam gdy zorientowałam się że oczy wszystkich tu zgromadzonych były zawieszona na mnie.
-Panno Maynard! Albo pójdziesz z panną Lloyd na ta próbę, albo wylatujesz z pracy ze skutkiem natychmiastowym.- oznajmił poważnie mój szef. Cher uśmiechnęła się triumfalnie. Jak ja nie lubię takich sytuacji! Gdybym nie znała w miarę dobrze mojego szefa, zaprotestowałabym, ale ostatnio zwolnił kelnerkę za to, że nie postawiła w tym miejscu co trzeba jakiś kartonów, więc chyba lepiej nie ryzykować. Popatrzyłam na nich... wszyscy się we mnie wpatrywali. Zaklęłam w myślach.
-Ugh! No dobra...- powiedziałam cicho i usłyszałam oklaski. WTF?!
-Super! Jutro przyjdę! A teraz się nie martw zastąpię cię, a ty leć na tą próbę! Mam nadzieję, że zobaczymy się dziś na zajęciach.- powiedziała uradowana Bonnie.  Tego co zauważyłam to ja jako jedyna się zbytnio z tego nie cieszyłam. Mój szef się uśmiechnął i poklepał mnie po ramieniu. Odetchnęłam ciężko i poszłam na zaplecze po torbę. W co ja się wpakowałam?! Wzięłam to co miałam wziąć i do nich wróciłam.
-Zabije cię za to!- syknęłam do Cher.
-Też cię kocham.- odpowiedziała i wsiedliśmy do samochodu.
Po 5 minutach byliśmy już w domu. Poszłam do swojego pokoju spakowałam w torbę ubrania na zajęcia taneczne i przebrałam się w to:

 Po chwili do nich wróciłam. Całą drogę nikt nic nie mówił. No i dobrze. Byłam w takim nastroju, że miałam ochotę ich wszystkich rozszarpać. W co ta wredna baba mnie wpakowała?!
Po 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. Od razu zauważyłam rozstawioną scenę. Może nie była jakaś wielka, ale i tak na mnie zrobiła wrażanie. I pomyśleć, że mam na niej zaśpiewać... Gdy szliśmy przez park Cher cały czas coś mówiła, ale ja jej nie słuchałam. Po prostu się rozglądałam.
-Cześć chłopaki!- krzyknęła uradowana Cher, zaraz po tym jak weszliśmy za scenę. Byłam tak zajęta oglądaniem tego wszystkiego co się tu działo, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, do kogo ona to powiedziała. Dopiero gdy mnie zawołała zauważyłam, że stoi koło chłopaków z The Wanted. Gdybym wiedziała, że oni tu będą wzięłabym z domu płytę, żeby mi ja podpisali, pomyślałam.
Cher przedstawiła mnie całej piątce i zaczęliśmy gadać.
-Max, a tak przy okazji to wszystkiego najlepszego! Bo znając cb pewnie na tt nie zaglądałeś.- powiedziałam.
-Dzięki... Haha. Skąd wiesz? Jesteś naszą fanką?- zapytał.
-No ba! Jedna z najwierniejszych.- odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać. Potem podałam im moją nazwę na tt i  zaczęli mnie obserwować! Co jak co, ale jestem niezła. Mam zaledwie 20 obserwujących, no teraz 26, w tym Cher, Becky, całe TW i oficjalne konto zespołu. Haha... Ja to mam szczęście. Potem poznałam jeszcze Ritę i Conora.
-Wy jesteście rodzeństwem?- wypalił roześmiany Nathan. Teraz wszyscy patrzyli na mnie i na Conora.
-Nie!- powiedzieliśmy równocześnie i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Masz rację... Rodzeństwo... A może małżeństwo?!- zapytał Tom. Wszyscy po raz kolejny zaczęliśmy się głośno śmiać.
-No już, już. Porywam wam pannę Maynard na próbę.- Wyciągnęła mnie na scenę Cher. Powiedziała mi jak to wszystko ma wyglądać, że najpierw ona śpiewa 2 piosenki a potem w czasie refrenu wchodzę ja. Potem wepchnęła mnie znowu za scenę i zaczęła śpiewać. Najpierw ‘With ur love’ a potem ‘Want u back’ W między czasie ja tańczyłam za sceną z Conorem. Nagle jakiś facet wręczył mi mikrofon i wypchnął na scenę. Cher właśnie kończyła refren, a ja miałam zaraz zacząć śpiewać solówkę Becky. Najdziwniejsze było w tym wszystkim to, że kompletnie się nie stresowałam, po mimo że przede mną stała dość spora grupa gapiów.
Gdy skończyłyśmy śpiewać, wróciłyśmy za scenę.
-I czego ty nie chciałaś tego śpiewać?! Mogę powiedzieć, że zrobiłaś to lepiej niż Becky.- powiedział Troy.
-Cher! Rośnie ci spora konkurencja.- krzyknęła Rita wychodząc na scenę. Chwilę później poszłam z Cher do stoiska z napojami i poszłyśmy się przejść.
-Kurde!- krzyknęłam patrząc na zegarek. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.- Ugh...  za 40 min mam zajęcia taneczne!
-To no chodź. Jeszcze może zdążysz...- powiedziała i rzuciłyśmy się biegiem przez park. Po kilku minutach intensywnego biegu byłyśmy przy scenie i szukałyśmy Troy’a. W między czasie pobiegłam za kulisy i wzięłam swoja torbę z ubraniami. Tam też znalazłam mojego ochroniarza, więc szybko mu wszystko wyjaśniłam.

Pół godziny później wbiegłam szybko do szatni, która na moje nieszczęście była już pusta i się przebrałam. Potem poszłam do sali gdzie miałam zajęcia.
-Bardzo przepraszam za spóźnienie.- wydyszałam stając koło Bonnie.
-Nic się nie stało, twoja koleżanka już cię usprawiedliwiła.- powiedział trener. Spojrzałam na moją znajomą, ale ona się tylko uśmiechnęła, więc odwzajemniłam gest.- No dobra, skoro jesteśmy już wszyscy w komplecie, to zaczynamy zajęcia.- powiedział chłopak i zaczął pokazywać układ którego będziemy się dziś uczyć. Bonnie szturchnęła mnie lekko w ramie i spojrzała wyczekująco.
-Nie pytaj...- powiedziałam i wywróciłam oczami. Zaraz potem trener kazał nam się porządnie rozgrzać i zaczęliśmy się uczyć układu.
 
Po długich i potwornie męczących zajęciach całą grupą poszliśmy do szatni. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w moje wcześniejsze ubrania. Wraz z Bonnie przegnałam się ze wszystkimi i wyszłyśmy z pomieszczenia. Szłyśmy długim oświetlonym korytarzem zaglądając co jakiś czas przez drzwi do innych sal, w których też odbywały się zajęcia.
-Melisa! Zaczekaj!- usłyszałam za sobą męski głos.- Mela!- odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka w czapce z daszkiem, okularach przeciw słonecznych i w bluzie z kapturem. Kiepski kamuflaż bo pewnie na zewnątrz jest już ciemno, ale w dalszym ciągu nie wiedziałam kim on jest.- Matko! Czego ten budynek jest taki duży... Już myślałem, że cię tu nie złapię.- powiedział  i zdjął okulary.
-Nathan?- zapytałam zdziwiona.- Yyyyy... A co ty tutaj robisz?- Bonnie stała jak posąg i gapiła się na chłopaka jak w jakiś obraz.
-Czy ty czegoś przez przypadek wcześniej nie zgubiłaś?
-Yyyyy... Raczej nie... A tak przy okazji poznaj moją przyjaciółkę Bonnie.
-Miło mi.- uśmiechnął się do niej.- No to przejrzyj wszystkie swoje rzeczy...- powiedział zadowolony z siebie. Podeszłam do pobliskiego parapetu i zaczęłam przeglądać zawartość torby. I chyba brakowało w niej telefonu?! Kurde!
-No dobra... Wiem... Wsiałam telefon. Tak?- Nath skinął głową i wyją z kieszeni moją zgubę.-Dzięki.
-Nie ma za co.- odpowiedział.
-Jeszcze jedno pytanie... Skąd wiedziałeś, ze tu jestem?- spytałam lekko zdziwiona. Przecież to nie jest jedyna szkoła tańca w Londynie.
-Jakąś godzinę temu gdy jeszcze byliśmy na próbie, zadzwonił telefon, leżał na ławce więc odebrałem, jak się okazało dzwonił Troy bo chciał się dowiedzieć czy ma po ciebie przyjechać.
-I on ci powiedział, że mam tu zajęcia...­-dokończyłam za niego.- Mogłam się domyślić. Jeszcze raz dzięki.
-Nathan mogę prosić o autograf i zdjęcie?- odezwała się ni stąd ni zowąd Bonnie. Ja zaczęłam się śmiać. Chłopak oczywiście się zgodził. Zrobiłam im kilka zdjęć.
-Do zobaczenia jutro.- powiedział Stykes i się z nami przegnał. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która nadal była w wielkim szoku. Wcale się jej nie dziwię. Jakieś kilka godzin temu poznała Cher a teraz on. To dużo emocji jak na jeden dzień... Pociągnęłam ją za rękę.
-O matko! Mel! Poznałam go! Aaaaaa.... Jaka ja jestem szczęśliwa! Patrz jakie ładne zdjęcie! Zaraz wstawię na tt! Inne dziewczyny będą mi zazdrościć!- mówiła uradowana Bonnie, a ja tylko się śmiałam.
-Uspokój się! Jak będziesz grzeczna jutro poznasz resztę... I może jeszcze Ritę i Conora, a może jeszcze kogoś...- powiedziałam starając się uspokoić. Wtedy dziewczyna zaczęła skakać z radości po całym korytarzu. To chyba nie był dobry pomysł, żeby jej o tym mówić, przyszło mi na myśl. Po jakiś 10 minutach gdy się opanowała wyszłyśmy z budynku i poszłyśmy do pobliskiego baru. Byłam potwornie głodna. Ostatnio jadałam śniadanie ok. 7 rano a jest 7 wieczorem. Po prostu umierałam z głodu! Zamówiłyśmy dużą pizze i usiadłyśmy przy stole. Zanim kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie, opowiedziałam jej co się działo na próbie, kogo poznałam itd. Potem moją uwagę przykuł telewizor w którym zobaczyłam 5 doskonale znanych mi twarzy. Właśnie zaczynał się jakiś wywiad z One Direction. Błagam tylko nie oni, pomyślałam w myślach i zajęłam się jedzeniem pizzy. Moja przyjaciółka z wielkim zainteresowaniem wpatrywała się w wielką plazmę wiszącą na ścianie. Reporterka z wielkim uśmiechem przywitała się z chłopakami i zaczęła zadawać pytania. Na początku nie zwracałam na to zbytniej uwagi, ale jedno pytanie z wielkim hukiem obiło się o moje uszy. „W jaki sposób zginęła wasza przyjaciółka?” Kurwa, że co?! Przecież mieli o to nie pytać! Wysłałam szybko to Alice i do Troy’a sms-a żeby włączyli telewizory na tym kanale. Przez dłuższą chwilę, żaden z nich się nie  odzywał.
-Tak naprawdę nie wiemy zbyt wiele... Zanim Anita została postrzelona nas już stamtąd zabrali...- odpowiedział zszokowany Niall. Nie tylko on był mocno zaskoczony. Żaden z nich nie spodziewał się  takiego pytania. Nie dziwię się ich reakcji, przecież ich menager i Alice z Tomem mieli się tym zając! Do moich oczu zaczęły napływać łzy ale starałam się je powstrzymać. Co było dość trudne. Potem zauważyłam, że Niall i Liam mają na szyi moje nieśmiertelniki... A właściwie te od Anity. Payne ściął włósy i o ile wzrok mnie nie myli zrobił sobie tatuaże...Wtedy pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
-Zaraz wracam.- powiedziałam do Bonnie i szybko poszłam do toalety. Tam wybuchłam płaczem. Po jakiś 10 minutach gdy się uspokoiłam wróciłam na salę.
-Wszystko ok.?
-Tak.- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-Widzę, że tak nie jest...- powiedziała spokojnie i uważnie mi się przyglądała.- Ty... Ty znałaś tę dziewczynę, tak? Bo oczy ci się zaszkliły jak o nią zapytała.- Kurde dziewczyno! Niezła jesteś...
-Można tak powiedzieć...
-Przykro mi...- powiedziała ze smutkiem.
-Możemy o tym nie gadać? Proszę cię...          
-Jasne.- odpowiedziała i zaczęłam się ekscytować tym kogo dzisiaj poznała. Od razu poprawiła mi tym humor. Ok. 9 pm. Wróciłam do domu. W salonie siedział Troy, Alice, Tom i Carlos... Jak ja dawno ich nie widziałam... Zwłaszcza w takim składzie. Poszłam do niech i zaczęliśmy rozmawiać na temat tego wywiadu. Jak się okazało reporterka złamała jakąś tam umowę i będą musieli zapłacić za to jakąś karę, bo to jest ‘temat zakazany dla prasy’ jak to określił kiedyś Carlos. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem poszłam do swojego pokoju...

 __________________________________________________________
Hej... Tak wiem, że rozdział beznadziejny ale nie musiałam chyba coś dodać, co nie???  Kompletnie mi sie nie podoba.. ale cóż.... -,-
 
A teraz zapoznajcie się z nową bohaterką...
Bonnie, 20 lat. Uwielbia taniec i modę. Ok kilku lat pracuje jako kelnerka... ( jaka jest wyjdzie w trakcie xD )