sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 23 ^^

Ze specjalną dedykacją dla moich ukochanych Agnieszek!! ( które mnie ciągle męczyło o ten rozdział) xD
Koooocham was!! :*****          

 " Dzień jak z dobrego kryminału..."

Zawartość tej koperty była co najmniej szokująca. Wyjęłam z niej kilka zdjęć. I to nie byle jakich! Jedno z nich pokazywało mnie całującą się z Liam’em. Stop! To przecież było wczoraj! Żaden z chłopców nie mógł tego zrobić! 2 następne zdjęcia wyglądały identycznie. Co tu jest grane?! Na kolejnych byłam ja z Niallem jak go przytulałam. Ale to przecież było dzisiaj rano! Na następnym była cała nasza szóstka. To zdjęcie również zostało zrobione dzisiaj tyle, że u nich w domu. Przyglądałam się zdjęciom i zauważyłam, że były zrobione pod pewnym kontem... Czyli ktoś musiał być gdzieś wysoko. Może na drzewie? Wyjrzałam przez okno. Faktycznie było jedno drzewo z którego można było ‘zajrzeć do mojego pokoju i salonu chłopaków, ale ono było dość daleko jednak to nic, gdy się ma dobry sprzęt. Nogi się pode mną ugięły. Nie wiedziałam co mam o tym sądzić. Nadal nic nie rozumiałam. Jeszcze raz zajrzałam do koperty. Była tam jakaś kartka. List.
                            „Witaj skarbie!
                            Prawda, że śliczne są te zdjęcia? Sam je zrobiłem. Mam nadzieję,
                            Że ci się podobają. J Swoją drogą masz wspaniałych przyjaciół...
                            Chciałbym, żebyś przedstawiła mi swojego wybranka.
                            Musisz wiedzieć, że wiem o wszystkim co się dzieje. Nie wstyd ci,
                           Że nasyłasz policję na własnego tatusia? No ale cóż...
                            Wkrótce się spotkamy!
                                    Twój Tata :* ”
Usiadłam bezradnie na łóżku. List został napisany po polsku. Czego on ode mnie chce? Co?! Przeglądałam po raz kolejny zdjęcia i nie mogłam uwierzyć, że on się do czegoś takiego posunął. Baję się! Tak! Cholernie się boję... ale nie o mnie. Tylko o chłopaków. Ja sobie jakoś dawałam radę z ojcem, ale co jeśli on ich skrzywdzi? Wie, że mi na nich zależy. Chciałam usiąść i płakać, ale nie miałam siły. Po prostu siedziałam i czytałam po raz kolejny list lub przeglądałam zdjęcia. Mimo wszystko łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Jak zahipnotyzowana kołysałam się w przód i w tył.
-Hej. Alice zaraz przyjdzie. Mamy ważny ślad...- przerwał Carlos zaraz po tym jak wszedł do mojego pokoju.- Stało się coś?- zapytał i usiadł koło mnie. Podałam mu kopertę ze zdjęciami. Jakoś nie obchodziło mnie, że na kilku z nich namiętnie się całowałam z jednym z członków jednego z najpopularniejszego Boysbandu na świecie. A co tam!
-Tam też jest list...
-O kur... To ty z nim??- spojrzał na mnie kontem oka.- Z resztą nie ważne.- gdy skończył przeglądać zdjęcia wziął list. Do pokoju weszła Alice.- Możesz przeczytać ja nic nie rozumiem.- powiedział i podał zdjęcia kobiecie. Było widać, że jest wyraźnie zaskoczona tym co zobaczyła. Jednak do jednego ze zdjęci się uśmiechnęła, tylko na chwilę. Wzięłam kartkę i zaczęłam tłumaczyć treść listu. Żadnemu się to nie spodobało. Wyglądali na jeszcze bardziej przybitych i pogrążonych w myślach. A ja z każdą kolejną upływającą sekundą i minutą coraz bardziej sobie uświadamiałam co może się stać. To mnie przerażało! Po pewnym czasie Alice w raz z Carlosem zaczęli mi wyjaśniać po co tak naprawdę tu przyszli. Godzinę później mężczyzna pojechał a moja szefowa zmieniła mi opatrunek.
 
Dwa dni później:
Ok. 7 obudził mnie straszny ból brzucha. No może nie do końca. Właściwie to bolała mnie rana po postrzale. W domu nie było nikogo. Alice wywiozła swoje dzieci do babci, a ona sama nie wracała z pracy. Oprosiła chłopaków, żeby się mną zaopiekowali, więc cały wczorajszy dzień spędziłam z tymi wariatami. Najpierw robiliśmy wspólnie 2 taki album jaki dostałam od nich w prezencie, a wieczorem oglądaliśmy mecz. Jeżeli chodzi o sprawę mojego ojca, wiem nie wiele, jak na razie mają jakiegoś podejrzanego który chce współpracować.
Spróbowałam się podnieść, ale od razu opadłam na łóżko. Ból był zbyt silny. Leki przeciw bólowe były na drugim końcu pokoju. Sama nie mogłam po nie pójść, więc spróbowałam zadzwonić do Liam’a. Dzwoniłam kilka razy, ale nie odbierał. Zrezygnowana napisałam do Niall’a. On zapewne już nie śpi, pomyślałam.
„Hej. J Co się dzieje? Próbowałam się dodzwonić do Liam’a
ale ni odbiera...”

                                     „Wszystko ok. J Paul u nas jest, a on chyba zostawił
                                        swój telefon w pokoju.”

„Aha. To poproś go, żeby do mnie przyszedł jak już
Paul pójdzie. J
                                     „Jasne J
Leżałam na tym łóżku i nie mogłam się ruszyć. W między czasie przeglądałam zdjęcia na telefonie.
-Hej. Już jestem.- powiedział Payne i wszedł do pokoju.- Co jest grane?
-Możesz mi podać leki? Strasznie mnie boli...- nawet nie dokończyłam, a on już  mi je podał.- Wielkie dzięki.- powiedziałam i połknęłam leki.- Co chciał Paul?
-Budził nas. Heh... Chciał nam przypomnieć o spotkaniu z Simon’ em. A czy jutro nadal aktualne?
-Jasne! Tak łatwo się bólowi nie poddam.- odpowiedziałam a on delikatnie mnie pocałował.
-To dobrze. A co sobie księżniczka życzy na śniadanie?- zapytał.
-I, że tobie się tak chce?- skinął tylko głową…- Więc zdaję się na szefa kuchni.- Po chwili zniknął za drzwiami. Włączyłam TV. Od razu na kanał muzyczny. Wolałam nie ryzykować słuchania niż zbyt miłych rzeczy na mój temat. Wolałam po prostu mieć mniej zmartwień. Ostatnio mam ich wystarczająco dużo. Nawet nie zauważyłam kiedy wrócił Liam.
-Śniadanie podano.- podał mi tacę na której były tosty i sok pomarańczowy ( mój ulubiony).
-Dzięki.- powiedziałam.- Jak chcesz to się częstuj.- chłopak się tylko uśmiechnął, ale zaraz potem ziewnął.- Ok. To o której przyszedł Paul?
-Przed 6.- odpowiedział i przetarł oczy.
-Kładź się.- poklepałam łóżko koło siebie.- I tak na razie cię nigdzie nie puszczę. Jeszcze możesz mim się przydać.- pokazałam mu język. Liam od razu położył się koło mnie. Nagle coś zaszeleściło pod poduszką. Chłopak wyjął spod niej zdjęcie. To z Francji na którym byłam z jakimś chłopcem. Na jego twarzy było widać... szok? Po krótkiej chwili jednak się zaczął uśmiechać.
-Skąd je masz?- powiedział  pomachał mi zdjęciem przed nosem.
-Nie wiem... Ostatnio jak przeglądałam albumy to znalazłam i jakoś tak zostawiłam na łóżku. A co?
-Możesz chwilę zaczekać? Ja skoczę tylko po coś do domu...
-No dobra. Wracaj szybko.- uśmiechnęłam się. Liam szybko wybiegł z mojego pokoju. Co się stało? Nie wiem.
Po niecałych 10 minutach wrócił. Usiadł tam gdzie wcześniej i wziął do ręki moje zdjęcie. Zaczął się śmiać.
-Co jest grane?- zapytałam zdezorientowana.
-Spójrz...- powiedział podając mi zdjęcie. Zatkało mnie! To zdjęcie, które przyniósł było identyczne jak to co ja miałam w albumie.
-Ale... Jak to... Skąd je masz?
-Pamiątka z wyjazdu do Francji... Teraz już wiem dlaczego wydawało mi się, że już cię wcześniej spotkałem.
-Hahaha... Serio? To ty? Nie no nie wierzę! Matko! To ja od dzieciństwa cię znam? Jeju. A wiesz, że tak właśnie ostatnio myślałam, że chciałabym się z nim, znaczy z tobą, spotkać.
-Przeznaczenie?
-Raczej nic nie dzieje się bez przyczyny... Nadal w to nie wierzę.
Przez dłuższy czas rozmawialiśmy o naszym ‘odkryciu’. Liam trochę mi opowiadał. On w porównaniu do mnie cos tam pamięta. Później pomógł mi się przebrać w dresy i luźny
T-shirt. Ok. 12 przyszła pozostała 4. Oczywiście opowiedzieliśmy im tą historię. Chłopaki zaczęli coś gadać, że to przeznaczenie, że to romantyczne i takie tam... Ok. 3 pm. Całe One Direction poszło się szykować na spotkanie z Simon’ em.
Włączyłam laptopa i zaczęłam przeglądać różne polskie strony internetowe. Jakiś czas później wyszłam na balkon. Czułam się już znacznie lepiej. Pogoda była całkiem ładna. Słońce świeciło, ale w oddali było widać ciemne deszczowe chmury. Stałam tak oparta o barierkę i myślałam. O czym? O wszystkim. O mojej obecnej sytuacji. O tym w jakim stopniu narażam chłopaków. I o tym co mogę zrobić, żeby z tego jakoś wyjść. Z moich rozmyślań wyrwał mnie telefon.
-Zayn? Co znowu?- zapytałam.
-Wyjdź na balkon.
-No już. A teraz mi powiedz, o co ci chodzi?- zapytałam i spojrzałam na chłopaka który stał po przeciwnej stronie na balkonie.
-Nie wiem, którą bluzę wybrać...- w jednej ręce miał niebieską bluzę, a w drugiej czarną. Obie z białymi rękawami.
-Hahahaha.... Pojebało cię do reszty?! Haha...
-Weź pomórz! Nie bądź taka powiedział błagalnym tonem.
-Heh... No dobra. To w czym idziesz?- zapytałam, bo na balkonie stał w samych bokserkach.
-W kremowych rurkach do tego biały T-shirt i czarne Nike.
-Ta czarna.- powiedziałam starając się nie wybuchnąć śmiechem. Stoi jakieś nie całe 80 m ode mnie i dzwoni.
-Dzięki!! Ratujesz mi życie.- Gdy wszedł do środka nie wytrzymałam. Zaczęłam się śmiać. Po chwili znowu zadzwonił telefon.
-Anita. Pomóż! Nie wiem na którą koszulę się zdecydować.- Jak to powiedział zaczęłam się śmiać.- Ej wszystko w porządku?
-Hahaha... Tak już się odwracam.- Liam stał na sąsiednim balkonie. On w porównaniu do Malik’a był prawie gotowy
-Skąd wiedziałaś? Z resztą mniejsza o to. Czerwona czy niebieska?
-Niebieską.- powiedziałam z powagą, gdy tylko się trochę ogarnęłam.- Liam, a kto wam normalnie ciuchy wybiera? Co?
-Nasza stylistka, ale wyjechał z mężem i Lox na wakacje. A o nas nie pomyślała.
-Heh. Tak bywa. Udanej zabawy.
-Dzięki. Do jutra.- powiedział i się rozłączył. Ja zaraz potem wróciłam do środka. Usiadłam na parapecie i zaczęłam czytać jakiś kryminał. Jak by mi go było ostatnio mało w moim życiu. Książka opowiada historię nastolatka, którego ściga mafia. Musi wyjechać z rodzinnego miasta i zmienić tożsamość. Czuję się jak by to było pisane o mnie...
Przez okno zauważyłam jak chłopaki wyjeżdżają. No to zapowiada się spokojny wieczór. Dawno takiego nie było.
Jakiś czas później do mojego pokoju przyszła Alice wraz z Carlosem, Paulem i Tomem. Co tu jest grane? Po co ta cała delegacja?!
-Musimy pogadać.- zaczął Paul.
-Sprawy się skomplikowały.- dodał Tom.
-Mamy złe wiadomości.- powiedział Carlos i cała trójka spojrzała na Alice. Ona sama wzięła głęboki oddech.
-Będziesz musiała wyjechać.- oznajmiła ze smutkiem i powagą w głosie.
-Że co proszę?!- zapytałam z niedowierzaniem.
-Musisz wyjechać. I to jeszcze dziś.- powiedział Tom.- Jak już ci mówiłem wszystko się skomplikowało.
-Dobra. Już! Rozumiem. Nie nic nie rozumiem. Ale dlaczego? Wytłumaczycie mi to czy mam się sama domyślać?- zapytałam lekko wkurzona, a Carlos zaczął mi wszystko opowiadać. Zajęło mu to jakieś 10 minut.
-Ok. Stop! Czy ja dobrze rozumiem?- ogarnęłam swoje myśli i kontynuowałam.- Złapaliście tego 2 gościa. On zaczął z wami współpracować. Powiedział, że mój ojciec kazał im mnie do siebie przyprowadzić. A gdyby coś nie wyszło, to mnie mają zabić. A do tego mój ojczulek wynajął płatnego mordercę. Tak?
-W wielkim skrócie to tak.- powiedział Carlos. Nogi się pode mną ugięły. Gdybym nie siedziała to na pewno bym się przewróciła. Co to ma być? Wyszedłby z tego bardzo ciekawy kryminał.
-Jak sama widzisz. Najlepiej będzie jeśli wyjedziesz. My zyskamy na czasie, a ty nadal będziesz żyła. Twój ojciec wie gdzie jesteś i wie, na kim ci zależy. Co nam już z resztą udowodnił...- oznajmił Carlos. Chciałam zaprzeczyć, ale nie mogłam. To prawda!
-Anita zrozum. Poza tym ja nie mogę ryzykować bezpieczeństwa chłopaków. Wiesz co by było gdyby...- przerwałam Paulowi.
-Dobra. Paul. Nie musisz kończyć. W brew pozorom aż taka głupia nie jestem!- wzięłam głęboki oddech, żeby się uspokoić.
-Za 3,5 h masz samolot.  Lecisz do Ameryki konkretnie do Miami na Florydzie. Tam będziesz mieszkała   u jednego z Agentów Federalnych. Zebraliśmy wszystkie twoje dokumenty, włącznie ze świadectwami. Tu masz dokumenty którymi się będziesz posługiwała w najbliższym czasie. Musisz zmienić numer telefonu. Zerwać wszystkie kontakty z chłopakami i moimi dziećmi. Skasować profile na portalach społecznościowych, dotychczasowego maila. Ze mną i ze swoimi dziadkami możesz się kontaktować z tego numeru. Pamiętaj do nikogo innego nie możesz dzwonić. Po prostu musisz zapaść się pod ziemię.- Gdy to powiedziała zrobiło mi się słabo. Dopiero po chwili pełni zrozumiałam jej słowa.- My już pójdziemy. Ty spakuj najpotrzebniejsze rzeczy. Nie chcemy, żeby twój ojciec się czegoś domyślił, więc za 2 godziny przejedzie tu taksówka. W niej będzie czekał na ciebie ten agent u którego zamieszkasz. Pamiętaj, że musisz wyjść przez ogród.
-Czyli to tak na serio?
-Jak chcesz możesz napisać list do chłopaków i się z nimi pożegnać. Możesz napisać, że wyjeżdżasz, ale nie podaj powodu nie mów gdzie i na jak długo...
-Alice. No właśnie a na jak długo wyjeżdżam?
-Tego nie wiemy. Jak wszystko dobrze pójdzie to do zakończenia śledztwa, a jeżeli coś się skompiluje to możesz już tu nigdy nie wrócić.
-Zajebiście... Ale ja tak nie chce!
-Paul tu jeszcze zostanie i wszystkiego przypilnuje.- powiedział Tom i wyszli. Usiadłam na kanapie... I co dalej? Ja nic nie wiem.
-Hej, mała. Nie łam się.- usłyszałam głos Paula. Który raz ja już to słyszę. Ugh...- Wszystko będzie dobrze.- podszedł i mnie przytulił.
-Dlaczego to robisz? Najpierw jesteś niemiły a teraz mnie pocieszasz?- zapytałam ocierając pojedynczą łzę z mojego policzka.
-Szczerze?- skinęłam tylko głową.  Nie miałam siły żeby cos powiedzieć.- sprawdziłem cię. Zawsze tak robię. Byłem nie miły bo znałem twoją przeszłość. Jak sama wiesz jest ona nie ciekawa. Myślałem że chcesz... Nie wiem może na przykład ich okraść czy coś. Ale teraz już wszystko wiem i chciałbym cię przeprosić za miej zachowanie. No dobra koniec tego... Chodź pomogę ci się spakować.
-Dzięki Paul. Jesteś spoko.- powiedziałam i tym razem to ja go przytuliłam. Wyjęłam walizkę i zaczęłam zbierać swoje rzeczy. Od zawsze chciałam pojechać do Miami, ale nie w takich okolicznościach. Godzinę później poszłam wziąć prysznic. Włosy zakręciłam lokówką, tak że miałam sprężynki. Zrobiłam lekki makijaż. Na końcu ubrałam się w czarne rurki, białą bluzkę i do tego czarną marynarkę i szpilki w tym samym kolorze. Do przyjazdu taksówki zostało mi jeszcze jakieś pół godziny, więc usiadłam na kanapie.
-Może napiszesz do nich list?- zapytał mężczyzna.- Bezie lepiej jeżeli będą przynajmniej cokolwiek wiedzieli.
-I co ja w nim napiszę?! Że musze wyjechać bo ściga mnie płatny morderca?! Daruj...
-A może po prostu im podziękujesz, przeprosisz za to, że tak wyjeżdżasz bez pożegnania i poprosisz, żeby cię nie szukali.- Przeprosisz... Po tym słowie zrozumiałam, ze muszę napisać ten list. Przecież ja jutro miałam zjeść z Liamem kolację... Poczułam się jak kompletna egoistka!
-Może i masz rację?- przygryzłam dolną wargę i wyjęłam kartę. Zaczęłam pisać. Do oczu napływały mi łzy. Czemu tak cholernie ciężko jest się rozstać z przyjaciółmi. Drugich takich już nigdy nie znajdę. Najbardziej bolał fakt, że mogę już nigdy tu nie wrócić.
-Kończ już. Przyjechali.- powiedział Paul. Schowałam kartkę do koperty na której wcześniej napisałam imiona chłopaków. (żeby nie było w kolejności alfabetycznej)
-Przekażesz im to?- zapytałam a on się tylko lekko uśmiechnął. Uspokoiłam się i wyszłam z domu. Tak jak kazała mi Alice. Od tyłu. Po chwili siedziałam już koło Sama, tak się nazywa ten agent. Facet po 30-tce o zielonych oczach i jasnych włosach. Całkiem przystojny... Heh! Co jak co marne pocieszenie.
Więc żegnaj Anglio!- pomyślałam i włożyłam słuchawki w uszy. Ruszyliśmy w stronę lotniska...
 
********************************
Heeey xD I tak o to mamy rozdział 23... ^^ Co o nim sądzicie. Moim zdaniem jest całkiem całkiem... Jak myślicie co będzie dalej?
Pozdrawiam!! :*
 

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział zajebisty jak zawsze ;) A Anita nie może tak wyjechać. Ona musi wrócić i musi " urzerać" się dalej z chłopakami i co najważniejsze powinna być z Liam'em. Czekam jak najszybciej na następny i dzięki za dedykacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział supeeer :). Po pierwsze: spodziewałam się, że w kopercie będą jakieś zdjęcia od ojca ;p. Po drugie: akcja z Liam'em jest taaaakaaaa słodka, że masz pisać takich więcej :). Po trzecie: to jak Anita im pomagała wybrać ciuchy...hahahaha. Myślałam, że nie wyrobie ;)Po czwarte: ONA NIE MOŻE TAK PO PROSTU WYJECHAĆ!!!! Liam ma ją spotkać na lotnisku albo coś takiego. Ale ma być romantycznie :). Widziałam kilka błędów ale tak bardzo nie rzucają się w oczy. I pisz szybko następny bo ja czekam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przykro mi... xD ale wyjedziei nikt nie złapie jej na lotnisku :P ( nie ma tak dobrze :P )a następny najprawdopodobniej będzie w weekend :P Wies, że cie kocham xD

      Usuń