niedziela, 23 grudnia 2012

Rozdział 35 :)


WESOŁYCH ŚWIĄT DIRECTIONERS!!!!! <3
 
 
 
P.S No i oczywiście One Direction pod choinką!!! :D
 
 
____________________________________________________________________________

 
Kilka miesięcy później:
-Ej! Wstawaj skarbie. Jest 8...- usłyszałam głos Bonnie jak przez mgłę. Leniwie otworzyłam oczy. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz mojej przyjaciółki.
-Wiesz co ci powiem...- Bonnie uniosła jedną brew do góry.- Czasami nienawidzę tej roboty...- uśmiechnęłam się lekko, a zaraz potem oberwałam poduszką.- Za co to?
-Otóż za to, że jest 8 a ty marudzisz.... Chłopaki musieli wstać o 6, żeby się doprowadzić do porządku i dojechać na wywiad...
-Biedactwa...- podniosłam się na łokciach i rozejrzałam po pokoju. Duże okna przez które wdzierało się słońce. Pod ścianą stał mały stolik z bukietem róż i 2 fotele. Typowy pokój hotelowy. A może raczej nie do końca typowy. W końcu to apartament.
-Co ci zamówić na śniadanie?
-Nie wiem. Zdaje się na ciebie.- odpowiedziałam.
-Ok. Masz być na dole za 40 min. Ubrania masz przygotowane.- powiedziała wychodząc z pokoju. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Co z tego, że jest styczeń... Tu i tak jest gorąco. Świeci słońce... Tak jak to LA bywa. Poszłam do łazienki. Spojrzałam w lustro. Oczy już od dłuższego czasu mam brązowe, zdążyłam się do nich przyzwyczaić. Soczewki już mi nie przeszkadzają. Wpatrywałam się w swoje odbicie. Nie mogłam uwierzyć, gdzie jestem, a przede wszystkim kim teraz jestem. Gdy myślę, że jeszcze niecałe 5 miesięcy temu miałam na imię Anita, wyjechałam do Anglii, żeby oderwać się od ojca, który potem chciał mnie zabić to zastanawiam się co jest bardziej nierealne. Moja przeszłość... Czy moja teraźniejszość. Chyba przeszłość... Chociaż w sumie... Kto by pomyślał, te kilka miesięcy temu, że będę robiła karierę w branży muzycznej, że będę pracowała nad własną płytą? Nikt. A tu niespodzianka! Czteroletni kontrakt ze Scottem, który jest menagerem JB oraz z Somy Music. Zbieram materiał na płytę. Wypuściłam jeden singiel. Udzielam wywiadów itd... Właśnie jestem w USA w towarzystwie The Wanted. Oni grają tu kilka koncertów właściwie, dzisiaj będzie ostatni, w których ja poniekąd też biorę udział. Wcześniej jeździłam z Cher. W ten oto sposób uczę się fachu od bardziej doświadczonych. Jeśli chodzi o moją przeszłość... To już zakończony temat. Staram się do tego nie wracać. A Bonnie, Troy, Roy i Alice mnie w tym wspierają. Tak, powiedziałam Bonnie o mojej przeszłości. Właściwie to ona mnie przyłapała na przeglądaniu albumu który dostałam od 1D i musiałam jej jakoś wytłumaczyć skąd go mam, więc powiedziałam prawdę. Myślałam, że się wkurzy, że to przed nią ukrywałam, ale jej reakcja była kompletnie inna. Teraz ona jest moją stylistką.  Troy zrezygnował z bycia ochroniarzem w agencji. Teraz zajmuje się wyłącznie moją ochroną wraz z Roy’em. I tak oto teraz wszyscy wiedziemy życie pełne naszych zdjęć w gazetach... A jeśli chodzi o One Direction... No cóż. Nie widuję ich zbyt często. Właściwie to wiem tylko tyle co przeczytam w gazetach lub w Internecie. Ostatnio widziałam ich w czasie MSG. Wydaje mi się, że już ułożyli sobie życie tak jak i ja.  Z tego co wiem Zayn spotyka się z Perrie, co już oficjalnie potwierdzili. Louis ma ponoć kogoś na oku, ale nikt nic nie wie. Niall cały czas kręci z Lindsey, jednak jak na razie to nic poważnego, przynajmniej Alice tak twierdzi. Harry jak to Harry wolny strzelec a jeśli chodzi o Liam’a to chodzą plotki, że spotyka się z tancerką o imieniu Danielle. Poznałam ją gdy prowadziła w zastępstwie moje zajęcia taneczne. Muszę przyznać, że jest strasznie urocza. Cieszę się ich szczęściem!
Wzięłam szybki prysznic. Wysuszyłam włosy. Wróciłam do pokoju, gdzie z szafy wyjęłam przygotowane
Przez Bonnie ubrania.

   Gdy tylko się przebrałam wyszłam z pokoju. Troy siedział na kanapie przed telewizorem.
-A ty co tu tak siedzisz tato?- zapytałam dając mu buziaka.
-Ja mam wolne. Dzisiaj Roy z tobą idzie.- odpowiedział z uśmiechem. Pokazałam mu tylko język i wyszłam. Zjechałam windą do hotelowej restauracji. Bonnie siedziała z Roy’em przy stole koło okna. Od razu do nich podeszłam.
-A nie mówiłem, że będzie świetnie w tym wyglądać?- krzyknął uradowany Roy. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Mela... To on ci ciuchy wybierał.- powiedziała z uśmiechem Bonnie.
-Dzięki... A tak poza tym to jakie plany na dziś?- zapytałam. Maja przyjaciółka wyjęła z torby notes i zaczęła go kartkować.
-Otóż skarbie...- zaczęła.- od 10- 10:30 masz wywiad, potem od 11 od 2 pm sesję zdjęciową dla jakiegoś magazynu, kurde nawet nie zapisałam dla którego! Ugh... Później masz ok. godziny na lunch. Ok. 3:30 pm prawdopodobnie jedziesz na wspólny wywiad z chłopakami. I tu mała zmiana planów. Nie będziesz miała wolnego czasu... Scott dziś dzwonił, że chce się z tobą spotkać ok. 6 pm. Więc wrócisz do hotelu a potem od przyśle po ciebie samochód. No i oczywiście ok. 8 pm. Nasz być gotowa na koncert... To jak na razie wszystko.
-I ja mam wszędzie za wami łazić?- lekko się do niego uśmiechnęłam.- No błagam was. Przecież ja umrę. Tyle godzin na nogach!- Gdy Roy zaczął użalać się nad sobą kelner przyniósł nam śniadanie.
-Roy! Uspokój się!- szturchnęła go Bonnie, zaczęliśmy jeść.
Pół godziny później siedzieliśmy w samochodzie i jechaliśmy w stronę studia. Musieliśmy wyjść tylnym wyjściem, bo przed hotelem zabrała się grupa moich fanów. Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam. Przez całą drogę się wygłupialiśmy. Bonnie robiła zdjęcia, a Roy wymieniał się ‘bardzo śmiesznymi’ żartami z szoferem. Ja w między czasie pisałam coś na tt. Zaraz po przyjeździe przywiałam się z reporterką. Początkowo rozmowa toczyła się wokół mojego życia, czyli historyjki którą już doskonale znałam na pamięć i traktowałam ją jako moje prawdziwe życie. Wszystko szło gładko, dopóki nie zapytała o 1D i TĄ aferę sprzed kilku miesięcy. Jeszcze niedawno oczy by mi zaszły łzami, ale nie teraz! Teraz miałam wszystko wyuczone, opanowane do perfekcji. I pomyśleć, że w podstawówce moja nauczycielka z zajęć teatralnych mówiła, że jestem kiepską aktorką. Chciałabym teraz zobaczyć jej minę. Potem przyszedł czas na rozmowę ze słuchaczami. Jako pierwsza dodzwoniła się dziewczyna o imieniu Bella.
-Który zespól bardziej lubisz. The Wanted czy One Direction. I którego z chłopaków najbardziej.- jej pytanie mnie nie zaskoczyło. Chociaż nie do końca wiedziałam co mam odpowiedzieć. W głowie starałam się ułożyć jakąś dyplomatyczną odpowiedź, żeby nie wywołać wojny.
-Myślę, że oba zespoły są równie dobre. Jednak osobiście wybrałabym TW znam ich bardzo dobrze i spędziłam z nimi sporo czasu. Jeżeli chodzi o 1D, no cóż nie znam ich zbyt dobrze, ale mam nadzieję, że to się niedługo zmieni. A odpowiadając na twoje 2 pytanie, to nie potrafię wybrać. Wszyscy są świetni.
-Dziękujemy ci Bello za telefon.- powiedziała kobieta. Odpowiedziałam jeszcze na kilka pytań fanów. Potem wywiad dobiegł końca.
Zaraz potem pojechaliśmy na sesję zdjęciową. Co prawda nie pierwszy raz miałam pozować do zdjęć, ale mino to się denerwowałam. Jak się okazało pierwsza część sesji ma być związana z tańcem. Gdy tylko weszłam do garderoby grupa stylistów, zaczęła bawić się moim wyglądem. Siedząc bezczynnie na krześle przypomniała mi się pierwsza sesja z Cher. Na początku nie wiedziałam co mam robić. Później z Cher zaczęłyśmy się wygłupiać, rzucać miśkami, które nas otaczały. Jak się okazało zdjęcia wyszły wystrzałowe! Nie wiem jakim cudem, ale w to już nie wnikałam. Przebrałam się w ubrania które mi przynieśli i wyszłam z garderoby. Od razu podbiegła do mnie kobieta  o czarnych włosach.
-No więc na początku zaczniesz po prostu tańczyć. Ja wraz z moją pomocniczką będziemy ci robić zdjęcia. Potem zatańczysz coś innego. Postaraj się robić dość efektowne figury, resztą my się zajmiemy.- skinęłam tylko głową i stanęłam na tle białego płótna. Efektowne figury... Łatwo jej powiedzieć. Nie miałam, żadnego pomysłu, dopóki nie włączyli muzyki. Co prawda nie znałam tej piosenki, ale miała fajny bit.
Po zakończeniu ‘pierwszej fazy’ wróciłam do garderoby. Gdy mnie malowali Bonnie się śmiała, że chcą zrobić ze mnie Bad Girl. Jak się okazało miała rację! Mocny makijaż i dość wyzywające ciuchy. Czyli czarny obcisły top i krótka spódniczka. Do włosów doczepili mi kilka kolorowych pasemek. Moja przyjaciółka oczywiście musiała to wszystko skomentować. Po godzinie wyszłyśmy z budynku.
-Teraz wracamy do hotelu coś zjeść, czy wybieramy się na miasto?- zapytał Roy.
-Do hotelu.- powiedziałam szybko.- no chyba, że wy wolicie gdzieś indziej.
-Ja cię popieram. Zamkniemy się w pokoju. Nikt nie będzie nam robił zdjęć.- powiedziała Bonnie z uśmiechem i włożyła słuchawki w uszy.
Po 30 minutach, znaleźliśmy się pod hotelem. Oczywiście tak jak wcześniej musieliśmy wejść tylnymi drzwiami. Od razu poszliśmy do pokoju chłopaków.
-Macie coś do jedzenia?!- krzyknął Roy gdy tylko otworzył drzwi i usiadł na kanapie koło Toma.
-Nie. Ale mam zamiar zamówić pizze- oznajmił Max.
-Wybawicielu!!- ukłonił się przed nim Roy. W tym samym momencie do pokoju wszedł Troy.
-Co tu się dzieje? Stary ja wiem,  że jesteś homo, ale Max’a o to nie podejrzewałem.- powiedział i szybko poszedł do łazienki, a Max za nim. Z rozbawieniem stałam i przyglądałam się tej całej sytuacji.
-Wiedzę, że się nie doczekam jedzenia.- mruknął pod nosem Roy.- Jay... Chodź ze mną.- Po chwili obaj wyszli z pokoju. Ja usiadłam na kanapie. Włączyłam telewizor. Zaraz potem przyszedł Seev i Nathan.
-Co robicie po wywiadzie?- zapytałam nie odrywając oczy od ekranu.
-Jedziemy na lotnisko po dziewczyny...- powiedziała cała trója chórem.
-Jedziesz z nami?- zapytał Stykes.
-Nie... Mam się stawić u managera, ma ponoć dla mnie jakąś niespodziankę. Nawet boje się pomyśleć jaką, ale z drugiej strony jestem strasznie ciekawa.
-Ej co robimy? Nudzi mi się.- jęknął Nath. Tom tylko wywrócił oczami.- No co?
-I ty się zastanawiasz dlaczego mówimy na ciebie baby Nathan...- chłopak tylko skinął głową.
-O matko... No bo normalny człowiek chciał by sobie odpocząć a tobie się nudzi jak małemu dziecku.- wytłumaczył Siva.
-A ja myślę, ma racje... I nawet wiem co możemy zrobić.- chłopaki spojrzeli na mnie wyczekująco.- Otóż może byśmy wyszli do fanów? Nie przed hotel ale na balkon. Będzie śmiesznie!
-No! Mela chodź pójdziemy na dół do restauracji może maja jakieś cukierki...- powiedział Nath.
-A temu tylko cukierki w głowie...- zawołał z tyłu Max. Wszyscy się cicho zaśmialiśmy.
-Nie dla mnie ciulu tylko dla fanów!- krzyknął chłopak. Wziął mnie za rękę i wyszliśmy z pokoju. Pobiegliśmy w stronę windy. Gdy znaleźliśmy się na dole poszliśmy do obsługi. Jak się okazało mieli trochę cukierków. Byli zdziwieni jak powiedzieliśmy o naszym pomyśle, ale nas poparli. Szybko wróciliśmy na górę. Po drodze spotkaliśmy Roy’a i Jay’a. W między czasie streściliśmy nasz plan. W pokoju Max siedział z Troy’em i resztą na kanapie.
-Mamy!- krzyknęłam z radością. Wszyscy zerwali się na równe nogi. Wyszliśmy na balkon. Gdy tylko nas zobaczyli usłyszeliśmy głośny pisk. Przywitaliśmy się z osobami znajdującymi się na dole. Chłopaki zaczęli się wygłupiać. W Pewnym momencie Nathan powiedział, że jeżeli ładnie zaśpiewają jakąś piosenkę to dostaną nagrodę. Ledwo skończył mówić a już niektórzy zaczęli śpiewać Glad You Came. Przyłączyliśmy się do nich. Co jakiś czas rzucając garść łakoci. Po kilku minutach wróciliśmy do środka. Szybko zjedliśmy pizze i zaczęliśmy się zbierać. Po wywiadzie tak jak wcześniej było ustalone chłopaki pojechali na lotnisko a ja z Bonnie oraz Troy’em udaliśmy się na spotkanie z moim menagerem. Sekretarka zaprowadziła nas do gabinetu. Scott akurat rozmawiał przez telefon. Usiedliśmy na kanapie.
-Cześć wam.- powiedział.- tak jak mówiłam mam bardzo dobre wieści.- uśmiechnął się szeroko. Dlaczego wydaje mi się, że ta wiadomość niezbyt mi się spodoba, pomyślałam.
-Ok. A czy mógłbyś nas oświecić?- zapytałam lekko zdenerwowana.
-No więc mam takie dwie dobre wiadomości. Pierwszą jest to, że Justin zgodził się nagrać z tobą piosenkę na twój pierwszy album.- Troy poklepał mnie po plecach. Wymusiłam lekki uśmiech.- Nie cieszysz się?
-Cieszę...- odpowiedziałam.- Ale ja chcę usłyszeć ta drugą nowinę, bo mam wrażenie, że ta druga jest jeszcze bardziej ciekawa.
-I tu się wcale nie mylisz. No więc...- Scott wziął głęboki oddech.- Od wtorku będziesz towarzyszyła chłopcom z One Direction w ich trasie koncertowej...- I tu urwał mi się film. On na serio powiedział to co usłyszałam czy mi się tylko wydawało? Gapiłam się na niego z nadzieją, że powie mi, że to żart. Ścisnęło mi żołądek i poczułam się jak bym miała zaraz zemdleć.
-Że... Że co?!- wydukałam po dłuższej chwili. Spojrzałam na Bonnie i Troy’a. Byli równie zaskoczeni jak ja. Moja przyjaciółka nie wiedziała jak ma zareagować. W sumie to ja też. Miałabym spędzić z nimi kilka dni? To chyba jakiś żart. Na to nie byłam przygotowana!
-Prawda, że świetnie!- klasnął w dłonie mój uradowany menager.
-Tak.- powiedziałam gdy tylko wszystko do mnie dotarło.
-Dzięki nim zdobędziesz nowych fanów! Przecież wiesz jak ludzie funkcjonują. Jeżeli powiesz im, że lubisz ich idola, oni automatycznie zaczynają lubić ciebie. Dzięki nim osiągniesz jeszcze większy sukces! Wyobrażasz to sobie!?- patrzyłam się na niego jak na osobę która uciekła z zakładu psychiatrycznego. Gdybyś tylko wiedział kim ja naprawdę jestem, powiedziałam w myślach.
-To naprawdę świetna wiadomość.- odezwał się Troy.- A jak długo mielibyśmy im towarzyszyć?
-Jeszcze nie wiem. Dowiecie się w trakcie. W każdym bądź razie w poniedziałek jak Melisa spotka się z Simonem to wszystkiego się dowie... Bo on to załatwił.
-Jasne.- odpowiedziałam bez większego entuzjazmu.
-Mam nadzieję, że pamiętasz swoje plany na najbliższy czas?- zapytał Scott, a ja skinęłam twierdząco głową.- Na wszelki przypadek ci przypomnę. No więc jutro masz wolne, ale wieczorem idziesz z Nathan’em jako osoba towarzysząca na premierę a potem na bankiet...- gdy tak wymieniał co mnie będzie czekało przez najbliższe kilka dni,  właściwie to tygodni nerwowo zerkałam na zegarek. Do koncertu została tylko godzina, a jeszcze mieliśmy pojechać do hotelu po ubrania i zrobić próbę dźwiękową... Spojrzałam na znudzoną Bonnie, która udawała, że interesuje ją to co mówi mój menager.
-Scott...- odezwał się w pewnym momencie Troy.- Sory, ale my musimy się zbierać. Za niecałą godzinę mamy koncert.
-To już?! Nie no jasne zmykajcie... Dobrej zabawy.
-Dzięki. Cześć.- rzuciłam i szybko wyszłam z gabinetu. Wzięłam głęboki oddech. Mój mózg na chwilę przestał działać.  Nie wiedziałam co się dzieje. Dopiero po kilku sekundach doszłam no siebie. Bonnie się dziwnie na mnie patrzyła.
-Pięknie...- powiedziałam zdenerwowana.
-Dasz radę... To tylko kilka dni, poza tym masz nas!- odpowiedziała z entuzjazmem Bonnie.
-Jak coś ja się nimi zajmę...- dorzucił Troy.
-No dobra... A tak w ogóle to co teraz robimy? Mamy 40 min żeby dojechać. Nie wyrobimy się, żeby wstąpić do hotelu.
-Oto się nie martw. Ciuchy już są na miejscu... gdy Scott się ekscytował tymi koncertami z 1D wysłałam do stylistki chłopaków sms-a, żeby wzięła ci ubrania.
-Matko! Jesteś wielka!- powiedziałam i mocno ja przytuliłam. Potem wybiegliśmy z budynku i pobiegliśmy do samochodu.
Na miejsce, w którym miał się odbyć koncert przyjechaliśmy z kilku minutowym opóźnieniem. Chłopaki właśnie wychodzili na scenę. Pomachałam im tylko i poszłam do garderoby. Szybko się przebrałam. Stanęłam przy wyjściu na scenę. Zaraz potem stanęła koło mnie Naresha i zaczęłyśmy rozmawiać. Nagle przede mną wyrósł Nath i wyciągną mnie na scenę.
-Show Time...- powiedział wręczając mi mikrofon.

 

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 34 :)

Przez cała drogę w samochodzie panowała cisza. Gdy tylko dojechaliśmy od razu wbiegłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było udanie się do łazienki  w celu wzięcia zimnego prysznica. Wyszłam po 15 minutach. Założyłam swój ulubiony sweter z Myszką Micky. Przez dłuższy czas siedziałam na łóżku z nogami przyciągniętymi do brody, ze słuchawkami w uszach i tępo gapiłam się w okno, a właściwie w to co było za nim. Samochody, kilka spacerujących osób, jakaś para, pies, bezchmurne niebo, a na nim migocące gwiazdy, okrągły księżyc. To co kiedyś wydawało mi się fajne... poszarzało, stało się dołujące. Zwłaszcza niebo. Całkiem niedawno mogłam wpatrywać się w nie godzinami i myśleć, że jutro będzie kolejny dzień który będzie znacznie lepszy od dzisiejszego. A teraz?  A teraz, gdy spojrzę w gwiazdy, które zaraz zastąpi słonce zwiastując nowy dzień, zastanawiam się jak długo jeszcze wytrzymam. Myślałam, że sobie poradzę, ale chyba przeceniłam swoje możliwości. Świadomości tego co zdarzyło się w ciągu kilku  ostatnich tygodni bolała. I to cholernie! A może jednak źle się stało, że nie umarłam? Wtedy bym tak nie cierpiała, a chłopakom i tak nie zrobiło by to różnicy, przecież i tak są przekonani, że mnie zabili. Jednak z drugiej strony nie poznałabym Bonnie, Cher, TW i wielu innych świetnych osób. Szkoda tylko, że muzę ich wszystkich okłamywać. A teraz jeszcze ta propozycja Simona... Chciałabym ją przyjąć i nie chcę.  Stoję w martwym punkcie. Gdy ją przyjmę, będę musiała ciągle kłamać i możliwe, że będę narażona na spotkania z 1D. Jednak to mogło by być fajnym przeżyciem, które pozwoliło by mi chociaż na chwilę zapomnieć o niektórych rzeczach.
Bawiłam się wizytówką Simona, rozważając wszystkie za i przeciw. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.  To było oczywiście Troy, a któżby inny. Usiadł koło mnie, pogłaskał po plecach. Oparłam głowę na jego ramieniu i teraz razem gapiliśmy się w okno.
-I co? Przyjmiesz tą propozycję?- zapytał zapalając lampkę. Po chwili w pokoju zrobiło się jaśniej. Spojrzałam na niego i... i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Po prostu się rozpłakałam. Pierwszy raz od ‘mojego pogrzebu’.- Ej. Nie płacz! Wszystko się ułoży. Jesteś silna...- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nie Troy! Nie jestem... Tez tak myślałam, ale się myliłam. A teraz sobie z tym nie radzę.
-Ale łzy nie są dowodem słabości...
-Może dla ciebie, bo dla mnie tak. Troy, ja już nie mam siły!
-Tak ci się wydaję, ale ja wiem swoje i uważam, że powinnaś przyjąć propozycje Simona. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ile osób chciało by być w tej chwili na twoim miejscu.
-Chciałabym, ale się boję.- spojrzałam na niego. Na jego twarzy ‘zawisło’ pytanie: ”Czego?”. Otarłam łzy i wzięłam głęboki oddech.- Wszystkiego. Boję się, że ktoś dogrzebie się to tego, że ta cala śmierć to ustawka, że będę musiała wszystkich okłamywać, że będę spotykała chłopaków... Liam’a...- Gdy wypowiedziałam jego imię, łzy ponownie napłynęły do moich oczu.- I spojrzę na nich to wszystko powróci, nawet jeżeli teraz znają mnie jako Melisę Maynard, to nie wiedzą, że wciąż jestem tamtą Anitą. Po prostu boje się tego potwornego bólu... To mnie przerasta...
-No właśnie! Wciąż jesteś tą samą Anita, która uciekła od ojca, która prawie naprawdę umarła. Tą Anitą, która wybrała najbezpieczniejszą opcję uratowania swojego ukochanego i przyjaciela, bo wiedziała, że to będzie dla nich najlepsze... Mela, zrozum. Ty jesteś wciąż tamtą silną dziewczyną, tylko, że teraz z nową przeszłością i trochę innym wyglądem. Nie możesz się teraz tak poddać. Zobacz jak daleko zaszłaś! Nie możesz tego spieprzyć!
-A jeśli Anita umarła?- cicho zapytałam.
-Nie... Na nadal żyje. Widzę ją codziennie, tylko ze teraz ma trudny okres który zaraz się skończy.- Nic nie mówiłam. Analizowałam jego słowa. Może ma rację?- Więc jutro mówimy wszystko z  Alice, Tomem i Carlosem, a potem zadzwonisz do Simona i powiesz,  ze podejmiesz się współpracy.- Mocno mnie przytulił.
-Wiesz, co? Jesteś zajebistym tatą. Ale to trochę dziwne, że jesteś tylko o 6 lat starszy.
-Sam się nie spodziewałem, że w wieku 24 lat będę miał 18- letnią córkę.- uśmiechnął się, a ja wybuchłam śmiechem. On wie co mi powiedzieć, żebym poczuła się lepiej.
-Idź spać, bo jutro jedziemy na kolejny zabieg.
-Mi się nie chce spać. Muszę się uspokoić. Obudź mnie.- pocałowałam go  policzek i Troy wyszedł z mojego pokoju. Ja potem wzięłam laptopa.

 Kilka godzin później:
Około 9 obudził mnie dźwięk budzika. Leniwie otworzyłam oczy. Czyli dziś mam zadzwonić do Simona... Na samą myśl przeszły mnie ciarki. Będzie fajnie, pomyślałam. Wstałam z łóżka i od razu wyszłam z pokoju.
-Troy! Gdzie jesteś?- krzyknęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zawołałam jeszcze raz. Nic.- Troy!
-Chodź do kuchni.- usłyszałam głos, który z całą pewnością nie należał do Troy’a ale do jakiegoś innego chłopaka. Niepewnie szłam przed siebie. W kuchni na krześle siedział czarnowłosy chłopak.
-Hej.- powiedziałam podejrzliwie.
-Cześć.- odpowiedział uśmiechnięty.- Ty jesteś Mela?
-No tak... A ty to?
-Roy.- podał mi rękę i przeszył mnie wzrokiem.- Jestem przyjacielem Troy’a.
-Ok. A gdzie on jest?
-Pojechał do biura, zadzwonili do niego z samego rana. Chyba to był Carlos. Kazał mi tu przyjść i cię na ten zabieg podwieźć. Siadaj.
-Wy robicie w tej samej branży?- Chłopak skinął głową. Po chwili zauważyłam, że bacznie mi się przygląda. No tak, przecież mam na sobie duży sweter z myszką Micky.- Musisz się tak na mnie patrzeć?- zapytałam lekko zirytowana.
-Yyyyy. Nie muszę, ale podziwiam widoki. A tak swoją droga ładne nogi.- odpowiedział z uśmiechem. Spojrzałam na niego i chciałam mu coś powiedzieć, ale nie zdążyłam.- Spoko, dziewczyny to nie moje klimaty.- Nie do końca zrozumiałam o co mu chodziło.- Teraz ty możesz się tak na mnie nie patrzeć?
-Mogę. Ty jesteś.... Hym...
-Homo? Tak.- odpowiedział w pełni normalnie. Lekko się zdziwiłam, zazwyczaj mało kto potrafi się przyznać do swojej orientacji.
-Spoko. To wszystko zmienia. Przynajmniej nie musze się iść przebierać.- zaśmiałam się cicho. Zrobiłam sobie płatki i dosiadłam się do Roy’a. Zaczęliśmy rozmawiać. Jak się okazało ma 20 lat i od zawsze mieszka w Londynie. Ma chłopaka Sama. Poza tym, że pracuje jako ochroniarz w jakieś firmie od czasu do czasu bawi się w modela. Od samego początku został wtajemniczony w moje życie, więc rozmawialiśmy głównie o nim. W ten oto sposób zleciała nam godzina. Potem poszłam się przebrać w to:

-Fajne buty...- powiedział chłopak wstając z kanapy.- A tak poza to mogę prosić o zdjęcie i autograf?- zrobił maślane oczy.
-Żartujesz?
-Nie. Będę miał sławną znajomą! Czujesz to? Imprezy, bankiety i tak dalej?- rozmarzył. Zaczęłam się cicho śmiać.
-Dobra chodź tu!- Roy podszedł i zrobił nam zdjęcie.
-Dodam na tt i facebook’a. Ludzie będą mi zazdrościć!
-Daj spokój. Chodźmy bo się spóźnimy!
Potem pojechaliśmy do szpitala. Po godzinie czekania zostałam przyjęta. Było jakieś opóźnienie. Zabieg nie należał do przyjemnych. Godzinę później wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na ciastko, które obiecał mi Roy jeśli nie będę płakać. Nie płakałam! Zabrał mnie do jakiejś niedużej przytulnej kawiarni. Już w drzwiach poczułam aromat świeżo parzonej kawy. Usiadłam przy okrągłym stoliku, który stał przy oknie, a w tym czasie mój towarzysz poszedł nam coś zamówić. Zdałam się na jego gust. Wrócił po kilku sekundach. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie zapytał o tą propozycje Simona. Gdy mu powiedziałam, że się waham wygłosił całą przemowę, dlaczego powinnam się zgodzić. Nawet nie wiedziałam skąd wziął tak długą listę argumentów ‘za’.
-A teraz idź zadzwoń. Zanim zmienisz zdanie.- powiedział z szerokim uśmiechem. O dziwo zrobiłam tak, jak mi powiedział. Wyjęłam telefon i wpisałam numer. Gdy usłyszałam pierwszy sygnał ogarnęła mnie panika, albo raczej stres. Nikt nie odbiera. Zgłosiła się sekretarka, więc się nagrałam. Roy na mnie patrzył zaciekawiony. Po chwili zadzwonił jego telefon. Chłopak szeroko się uśmiechnął.
-To Troy. Myśli, że cię porwałem.
-I się nie myli.- pokazałam mu język i upiłam łyk ciepłej kawy.
-Chodźmy... Bo chłopaczyna zaczyna panikować.- zaśmiał się cicho. Gdy już mieliśmy wychodzić z lokalu zadzwonił mój telefon.
-Simon.- powiedziałam cicho. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam. Umówiłam się na spotkanie ok. 7 pm u niego w biurze. Roy mocno mnie przytulił. Poszliśmy do samochodu.
W domu, wraz z Troy’em, czekała na nas Alice. Uśmiechnęła się na nasz widok. Powiedziałam jej o dzisiejszym spotkaniu. Początkowo myślałam, że się nie zgodzi, ale się myliłam.
-Uważam, że to naprawdę świetny pomysł!- powiedziała kobieta z uśmiechem.- My się wszystkim zajmiemy. Ja się musze zbierać bo obiecałam dzieciakom, że gdzieś się razem wybierzemy. Daj znać, jak ci poszła rozmowa.
-Jasne. Odprowadzę cię.- uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy w stronę drzwi.
-Cieszę się, że sobie tak dobrze radzisz.- przytuliła mnie.
-Dzięki.- odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi. Bonnie prawie wpadła na Alice. Trochę śmiesznie to wyglądało. Wpuściłam Bonnie do środka. I od razu zaciągnęłam ją do mojego pokoju. Oczywiście zauważyła, przyjaciela Troy’a. Jednak gdy jej powiedziałam, że nie jest w jego typie trochę się zasmuciła -Muszę ci coś pokazać!- pisnęła radośnie moja przyjaciółka.- Dawaj laptopa.- Zrobiłam to o co prosiła.- Patrz!- Pokazała mi stonkę na fb. I to nie byle jaką... fanpage’a, którego założyły te dwie dziewczyny, które wczoraj poznałam. 2 godz. Po powstaniu tej strony było już 100 osób, które to polubiły. A wśród nich Troy, Roy i Bonnie. Chłopaki mi nic nie powiedzieli, pomyślałam i zaczęłam przeglądać co tam jest. Były nasze zdjęcia z wczoraj i link do występu.
-One są szalone! Musze ci powiedzieć coś jeszcze...
-Słucham. Mam nadzieje, że to nic strasznego...- powiedziała niepewnie.
-Chyba nie. Dziś jestem umówiona na spotkanie z Simonem Cowellem.- dziewczyna szeroko otworzyła oczy i nic nie mówiła. Wyglądała na zaskoczoną. Wczoraj jej nic nie mówiłam na ten temat.- Halo! Tu ziemia do Bonnie!
-Jeeeeeestem... Ale ty to tak na serio?- zapytała. Skinęłam głową dziewczyna zaczęła piszczeć i skakać z radości.- Tak się cieszę!
-Właśnie widzę, ale... Mam prośbę.- Bonnie spoważniała.- Nie wiem w co się ubrać. Pomórz mi.- Podeszłyśmy do szafy.
-Matko ile ty masz tych ciuchów. Zaraz ci coś wybiorę.- zaczęła przeglądać wszystkie ubrania.- Coś eleganckiego, stonowanego, ale na luzie...- mruczała pod nosem. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jej wyczynom.- To powinno być ok.
Wzięłam od niej ubrania i poszłam się przebrać.
-Idealne. Jak wszystko wypali to będziesz moją stylistką.- uśmiechnęłam się.
-Liczyłam, że to powiesz.- przytuliła mnie mocno.- Lepiej się zbieraj, bo już 6.- Przegnałyśmy. 10 minut później siedziałam już w samochodzie. Strasznie się bałam. Bolał mnie brzuch. Troy cały czas się uśmiechał.
-Pójdziesz tam ze mną, co nie?- zapytałam. Chłopak skinął głowa i podgłosił muzykę. Oparłam głowę o szybę.
Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy pod wielki budynek. Wyszłam z samochodu i pewnym krokiem szłam przez hol. Wsiedliśmy do windy. Gdy dojechaliśmy na 7 piętro miałam ochotę stamtąd zwiać.
-Już za późno...- powiedział Troy, jakby czytał mi w myślach. Zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam Simon.
-Nawet nie wiedz jak bardzo się cieszę, że się zgodziłaś.- powiedzial z uśmiechem mężczyzna.- Siadajcie.- Zdjęłam płaszcz i usiadłam koło mojego kumpla. Simon w tym czasie wyjął z szuflady jakąś teczkę.- Rozmawiałem z kilkoma osobami oraz zapoznałem ich z filmikiem z twojego wczorajszego występu. Mam już kilku menagerów którzy chcieliby z tobą współpracować.- Podał mi kartkę z nazwiskami oraz wytwórnie z którymi mają kontrakty. Od razu zauważyłam nazwisko menagera One Direction. Z nim nie chciałabym współpracować, powiedziałam w myślach. Kolejne znane mi nazwisko należało do menagera Justina. Było jeszcze przynajmniej 5 innych, których wcale nie kojarzyłam.
Simon potem przedstawił mi wstępne kontrakty i jak by miało wyglądać moje życie przez najbliższy okres czasu. Po bardzo długich dyskusjach wybraliśmy menagera JB. Cowell podał mi jego nr telefonu, adres e-mail.
-Ja już się zajmę zorganizowaniem waszego spotkania.- Powiedział uradowany mężczyzna. Potem podpisałam z nim umowę i pożegnaliśmy się.
-I co aż tak źle było?- zapytał Troy.
-Może nie... Wiesz mam ochotę piszczeć z radości... Trochę to do mnie nie podobne.- odpowiedziałam. Wyszliśmy z budynku.
Po 40 min byliśmy już w domu. Szybko poszłam do swojego  pokoju. Wzięłam laptopa. Załogowałam się na tt. Od razu zauważyłam wiadomość od Simona. „Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.” Gdy to przeczytałam lekko się uśmiechnęłam. „Ja również mam taką nadzieję.” Szybko odpisałam. Włączyłam głośno muzykę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie.

 

Wiem, że rozdział beznadziejny i nudny. Ale postaram się poprawić. Liczę na Wasze komentarze J