Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Liczę na komentarze :)
***
Zaraz po filmie wszyscy
udaliśmy się na after party. Kręciłam się z kieliszkiem szampana między
stolikami i ludźmi. Co jakiś czas witając się z osobami, których wcześniej nie
zauważyłam. Niemalże na drugim końcu sali znalazłam stolik przy którym
siedziała Danielle wraz z Troy’em, więc dosiadłam się do nich. Lecz oni nie
zwrócili na mnie większej uwagi. Zaśmiałam się lekko i wyjęłam telefon.
Zalogowałam się na twittera. Od razu zauważyłam aferę związaną z Zaynem i
Perrie, i ich zaręczynami oraz z tym, że Danielle przyszła na premierę chociaż
nie była już z Liamem. Pokręciłam z dezaprobatą głową. Napisałam kilka twetów
związanych z filmem, który mi się naprawdę podobał. Chwilami miałam zły z
oczach. Z resztą jak chyba wszyscy. Byłam z nich dumna i mimo wszystko
cieszyłam się, że przyszłam. Bonnie miała racje, nie wybaczyłabym sobie, gdyby
mnie tu nie było. Gdy chłopcy dziękowali wszystkim za przybycie oraz wsparcie
nie wytrzymałam. Płakałam razem z resztą ich bliskich. Po przemowach rozległy
się gromkie brawa, a zaraz potem każdy zajął się sobą. Jedni krążyli przy
stołach z jedzeniem, jak to robił Niall, inni rozmawiali a jeszcze inni ruszyli
w stronę parkietu. Ja po prostu dalej siedziałam na swoim miejscu i rozglądałam
się dookoła. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam głowę i
zobaczyłam Zayna.
-Straszna afera?- zapytał
przygryzając wargę.
-Czy ja wiem. Wszyscy są w
szoku. Jak ja sama.- uśmiechnęłam się lekko.- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-No wiesz babska
solidarność i te sprawy...- zaśmiał się, przeczesując ręką włosy.- W sumie to
nie wiedział nikt poza Liamem.
Spojrzałam na niego
zszokowana. Nie miałam mu za złe, że mi nic nie powiedział, ale naprawdę
zdziwiłam się, że Liam jako jedyny o tym wiedział. Zawsze mówili sobie o
wszystkim.
-No to wielka afera mnie
czeka?
-Nie wiem, Zayn. Na razie
wszyscy są w szoku. Myślę, że nie będzie źle.- uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
Malik spojrzał w głąb sali
uśmiechając się szeroko po czym zniknął niczym ninja. Spojrzałam w stronę, w
którą jeszcze przed chwilą parzył mulat i zobaczyłam Liama. Jednym łykiem
dopiłam zawartość kieliszka i odstawiłam go na tace kelnerowi, zabierając z
niej pełną lampkę. Upiłam nie duży łyk. Miałam nadzieję, że Liam mnie ominie i
pójdzie dalej. Niestety chwilę później uświadomiłam sobie, iż stoję praktycznie
przy ścianie. Zaklęłam w duchu. Chłopak podszedł do mnie niepewnym krokiem, ze
wzrokiem wbitym w swoje buty. Przyglądałam mu się przez chwilę nie wiedząc jak
powinnam zareagować. Liam powoli podniósł na mnie wzrok i lekko się uśmiechnął.
-Zatańczysz?- zapytał
wyciągając w moją stronę dłoń. Uniosłam jedną brew do góry i spojrzałam w
stronę stolika, przy którym siedziała Danielle wraz z Troy’em i kiwali
twierdząco głowami.
-Ja to wezmę.- odezwał się
ni stąd ni zowąd Niall, wyrywając mi z ręki kieliszek. Spojrzałam na niego, ale
on tylko się szeroko uśmiechnął. Mój mózg podpowiadał mi, że to jest jeden
wielki spisek. Skinęłam twierdząco głową doskonale wiedząc, że nie mam innego
wyjścia. Liam ujął moją dłoń i ruszyliśmy w stronę parkietu.
-W końcu!- usłyszałam za
sobą uradowany głos Harry’ego. Pokręciłam z dezaprobatą głową. Miałam nadzieję,
że nie będzie chciał przeprowadzić ze mną poważnej rozmowy. Nie miałam jednak
zbyt wiele czasu, żeby się nad tym zastanawiać bo zaczepił nas Simon.
-Jestem pod wrażeniem.-
powiedział mężczyzna, klepiąc Liama po
ramieniu.- Cieszę się, że zdecydowałaś się jednak przyjść.- zwrócił się tym
razem do mnie.
-Ja też.- odpowiedziałam
szybko.
-Może to nie jest
najlepszy moment, ale czy moglibyście wpaść za tydzień do mnie do biura? Musimy
przedyskutować parę rzeczy.
-Jasne.- mruknął Payne.
-Mela ty też.
-Ja? Po co?- zapytałam
zszokowana. Nie wiedziałam czy mam się bać, czy nie. A jak zwykle z zachowania
Simona nie wiele się dało wywnioskować.
-Spokojnie. Sprawy
organizacyjne.- odchrząknął.- To ja już nie będę wam przeszkadzał. Udanej
zabawy.- uśmiechnął się do nas i podszedł bliżej Liama.- Powodzenia synu.-
poklepał go po ramieniu i poszedł w stronę Tory’a. Spojrzałam na chłopaka
zdziwiona, ale on sam wydawał się być w szoku. Najwyraźniej też nie spodziewał
się tych słów i nie wiedział o co chodzi. Zanim dotarliśmy na środek sali
zaczepiło nas jeszcze parę osób, gratulując Liamowi. Przy okazji, jak się
później dowiedziałam, poznałam parę kilka przydatnych osób i Payne mówił mi,
kto do czego może mi się przydać. Starałam się wszystko zapamiętać, ale to było
dość trudne zadanie.
Gdy weszliśmy inne pary,
rytmiczna muzyka zmieniła się w wolną, wręcz leniwą. Czy ja zawsze musze mieć
takie szczęście? Zawsze, kiedy akurat z nim tańcze włączają wolnego. Miałam
ochotę zrobić coś Zaynowi. Parę dni wcześniej przyznał mi się, że to on układał
listę na after party. Westchnęłam i położyłam rękę na jego ramieniu. Przez
chwilę tańczyliśmy w ciszy.
-Mogę... muszę z tobą
porozmawiać.- odezwał się. Zaklęłam w myślach. Wiedziałam, że tak będzie.
Wiedziałam! To było zbyt oczywiste.
-Teraz?- zapytałam, chcąc
odwlekać tą rozmowę jak najdłużej. Domyślałam się o co mu chodzi, ale nie byłam
też pewna. Chłopak skinął twierdząco głową. Patrzyłam na niego przez chwilę.-
Przepraszam, ale musze iść.- powiedziałam wyrywając się z jego uścisku.
Odwróciłam się i szybkim krokiem zaczęłam się przedzierać przez tłum ludzi. Nie
wiedziałam w która stronę mam iść. Kilka sekund później zauważyłam drzwi z
napisem „Dla personelu” i dla vipów, dodałam w myślach. Gdy je otworzyłam,
zobaczyłam schody. Bez namysłu zaczęłam się po nich wspinać. Kilka minut
później znalazłam się na dachu budynku, z którego roztaczał się widok na
Londyn. Podeszłam do jego krawędzi i lekko się wychyliłam. Na dole stała duża
grupa fanów, policji i paparazzich. Jęknęłam cicho i zrobiłam dwa kroki do tyłu
zanim ktoś mnie zauważył. Potarłam zmarznięte ramiona. Usiadłam na niedużym
murku, który osłaniał kanał wentylacyjny. Wpatrywałam się przed siebie, nie
wiedząc co mam z sobą zrobić.
-Wiedziałem, że cię tu
znajdę.- usłyszałam za sobą głos i lekko podskoczyłam.- Nie chciałem cię
przestraszyć.- Nasunął mi materiał na ramiona. Gdy lekko odwróciłam głowę
zobaczyłam, że to była jego kurtka.
Zignorowałam jego słowa. W
sumie mogłam się domyślić, że Liam za mną pójdzie. On się łatwo nie poddaje.
Jak to kiedyś ujął „cecha wrodzona”.
-Chcę z tobą
porozmawiać... znaczy musze to zrobić!- powiedział zdeterminowanym głosem
stając przede mną.
-Ale może ja nie chce?
Miałeś tyle czasu i okazji żeby to zrobić ale nie... więc przykro mi czas
minął.- mruknęłam wstając i zdejmując jego kurtkę. Chciałam już odejść, ale
złapał mnie za ramię i lekko odwrócił w swoją stronę.
-Przecież wiesz, że nie
odpuszczę...
-Ale kurwa dlaczego teraz?
Ugh?
Liam wbił zwój wzrok w
buty i schował ręce do kieszeni. To był dobry moment, żeby odejść ale chciałam
znać odpowiedź na zadane mu pytanie. Z resztą chłopaków pogodziłam się jeszcze
w lutym, a on mnie unikał. Na początku sama chciałam mu wszystko wyjaśnić, ale on
tego nie chciał i ciągle mnie unikał.
-Nie wiem? Może dlatego,
że się bałem...
-Niby czego?- uniosłam
jedną brew do góry.
-Nie mam pojęcia. OK.?
Bałem się całej prawdy. Bałem się usłyszeć tego co powiesz, bo nie ważne co to
by było uwierzyłbym ci. Nie chciałem, żebyś znowu mnie zraniła. Nie wiem!- powiedział głośno.- Nie chciałem się
czuć tak jak wtedy gdy powiedzieli mi, że Anita... znaczy, że ty nie żyjesz!
Wiesz jak ja się wtedy do cholery czułem? Jednego dnia myślisz, że jesteś
szczęśliwy. Masz wszystko czego zapragniesz. Poznajesz kogoś kto wywraca twój
świat do góry nogami. Później tego kogoś zabijają na twoich oczach. Ty sobie z
tym nie radzisz, a gdy już zaczynasz się oswajać z całą sytuacją okazuje się,
że tamta osoba nadal żyje i to pod twoim nosem. I traktuje cię jak śmiecia. Ty
chcesz co zrobić ale nie wiesz co. Ta osoba zaczęła nowe życie i nie ma w nim
dla ciebie miejsca.- Wpatrywał się we mnie zaszklonymi oczami pełnymi bólu i
smutku.- Znajomo brzmi, co nie?- zaśmiał się nerwowo, wycierając jedną łzę
spływająca po policzku. Odwróciłam wzrok. Świadomość, że doprowadziłam go do
płaczu, stała za mną i wbijała mi nóż w plecy raz za razem. Gdy dotarło do
mnie, że to nie był pierwszy raz, miałam ochotę zeskoczyć z tego budynku.
-Gdy ja chciałam o tym
porozmawiać, to ty mnie unikałeś. Więc teraz zrób to co robiłeś przez parę
ostatnich miesięcy i zejdź mi z drogi.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Po
chwili go ominęłam i ruszyłam w stronę drzwi ewakuacyjnych. Serce waliło jak
oszalałe. Zaczęłam, żałować tych słów. Nie oszukujmy się. Chciałam żeby
wszystko było tak jak dawniej. Przynajmniej w możliwym stopniu.
-Serio?- krzyknął za mną.-
Serio tego chcesz?
Zacisnęłam dłoń na klamce,
starając się powstrzymać łzy napływające mi do oczu.
-Wiesz co, Anita. Naprawdę
mi na tobie zależało i nadal zależy! Ale wszystko zależy od ciebie!- podniósł
głos.-Ty możesz zdecydować co będzie dalej.- dodał ciszej.- Wiesz... jeszcze
przed tym jak rozstałaś się z Nathanem, przyszedł do mnie.
Odwróciłam się w jego
stronę. Doskonale wiedziałam, że między tymi zespołami była dość napięta
atmosfera. Zaciekawiło mnie po co Nath do niego poszedł.
-Przyszedł…- kontynuował.-
przyszedł mi powiedzieć, że jeszcze tego samego dnia z tobą zerwie…
-C-c-co?- poczułam ucisk w
gardle. I łzy z którymi do tej pory walczyłam spłynęły po moich policzkach.
-Powiedział, że wie jak mi
na tobie zależy i że ty nigdy nie spojrzysz na niego tak jak na mnie.- zaczął
łamać się mu głos.
Zaczęłam się cała trząść.
Nawet nie wiedziałam dlaczego. Miałam w sobie górę sprzecznych emocji. Byłam
zła na Nathana, że poszedł do niego i mu to powiedział. Z drugiej strony byłam
nawet szczęśliwa, że to zrobił. Ale dalej byłam na niego zła, że się poddał.
Wiedziałam też, że miał pieprzoną racje!
-Powiedział, żebym dał ci czas
jak i sobie.- zaczął iść w moją stronę.- Zrobiłem to. Kazał mi się nie
poddawać. I wiedz, że się nie poddam.- starł kciukiem łzę z mojego policzka.-
Ale nie będę też na ciebie naciskał. Chcę zacząć wszystko od nowa, ale tak
naprawdę wszystko jest w twoich rękach.
Nic nie powiedziałam. Nie
byłam wstanie. Spuściłam głowę i starałam się ogarnąć samą siebie i swoje
myśli.
Liam delikatnie podniósł
moją głowę za podbródek. Zmuszając mnie tym samym do spojrzenia mu w oczy. Mimo
to odwróciłam jednak wzrok.
-Zrezygnuje... ale pod
jednym warunkiem. Odpuszczę jeżeli powiesz mi patrząc w oczy, że już nich dla
ciebie nie znaczę.
Poczuła ukucie w sercu. To
był cios poniżej pasa. Nie mogłam mu tego powiedzieć bo nie był mi obojętny.
Biłam się ze swoimi myślami. Byłam w sytuacji bez wyjścia. No może z jednym lub
dwoma, ale w tej chwili nie wiedziałam które lepsze. Mogłam zrobić to co mi
kazał i tego żałować do końca życia lub tego nie zrobić i być może wszystko
było by tak jak dawniej. Bałam się.
-Liam... ja ni…- nie dokończyłam
bo mnie pocałował. Najpierw pomyślałam, że to było chamskie, a potem, że
chciałam to zrobić, więc odwzajemniłam pocałunek.
-Przepraszam... za
wszystko…- powiedziałam gdy się ode mnie odsunął.
-Cicho. Nic nie mów.-
przytulił mnie mocno do siebie.- Wiem o wszystkim. Powiedzieli mi wczoraj.-
pocałował mnie w czubek głowy.- Dopiero wczoraj…
-W końcu się
doczekaliśmy!- usłyszałam za sobą głos Harry’ego który obejmował ramieniem
Louisa. Obaj byli już lekko wstawieni, a ja z Liamem zaskoczeni. Nie wiedziałam
skąd oni się tu wzięli.
-To takie urocze!-
powiedział Lou udając, że zaczyna płakać ze wzruszenia.- Jak wy razem słodko
wyglądacie... Wiesz, Harry. Myślę, że powinniśmy robić listę gości i odkładać
pieniądze na wesele!
-Po co je odkładać?
Przecież mamy ich w chuj!- zaśmiał się Styles.
Liam pokręcił głowa z
niedowierzaniem, a ja zaczęłam się z nich śmiać. Może byli znacznie bardziej
wstawieni niż sądziłam na początku.
-Chłopaki, idziemy na dół.
Już! Bo jeszcze coś sobie zrobicie!- jęknął Payne pchając ich w stronę drzwi.
-O nieeeeee!- zajęczał
Tomlinson.- Nasz irytujący Daddy wrócił z wakacji.
Uśmiechnęłam się pod
nosem, ale zaraz potem posmutniałam. Dotarło do mnie to co mówił mi kiedyś
Niall. Od mojej „śmierci” Liam zaczął wszystko olewać i przestał pełnić rolę
tatusia. Po chwili znowu się uśmiechnęłam, uświadamiając sobie, że może jednak
wszystko wróci do normy. Odwróciłam się w stronę krawędzi dachu i spojrzałam w
dół. Nadal stało tam bardzo dużo osób.
-Jeżeli ci przytulę to
zepchniesz mnie z tego dachu?- usłyszałam za sobą głos Zayna. Odwróciłam się w
jego stronę z uśmiechem. Byłam pewna, iż żartuje, ale jak zobaczyłam wyraz
twarzy odniosłam wrażenie, że jednak mówi poważnie.- Trochę się rozmazałaś.-
uśmiechnął się lekko podając mi moja torebkę, w której miałam kosmetyki. Szybko
wyjęłam kosmetyczkę, a Zaynowi wręczyłam lusterko, żeby mi je przytrzymał.
Wyglądałam jak panda, a on mówił, że trochę się rozmazałam.- Cieszę się, że
wszystko sobie wyjaśniliście.
-Właściwie to tego nie
zrobiliśmy...- odezwał się za jego plecami Liam.- Ale to zrobimy.- dodał
szybko.
-To dobrze. Słyszałem, że
Lou zaczął wam planować wesele…- zaśmiał się Malik.
-Zayn! Nie ruszaj tym
lusterkiem!- warknęłam na niego.
-Liam, zabierz ją do domu
i wszystko sobie wyjaśnijcie. Ja jakoś ludzi spławię. W sumie nie będzie trudno
bo wszyscy są pijani.- powiedział Zayn gdy doprowadziłam się do względnego
porządku.
Payne skinął twierdząco
głową i wyciągnął rękę w poją stronę.
-Mogę panią porwać?