poniedziałek, 28 stycznia 2013

Rozdział 37

3 dni później:
Przekręciłam się na drugi bok. Otworzyłam oczy i zobaczyłam śpiącego Troy’a uśmiechającego się przez sen. Cicho się zaśmiałam. Nie, żeby coś się stało. Po prostu przez jakiś czas mieszka u nas Roy z Samem, ponieważ u nich w domu jest remont, a ja nie chciałam, żeby Tory spał w salonie na kanapie, która na dłuższą metę nie jest zbyt wygodna. Gdy ja namówiłam Troy’a na zmianę wystroju, to my mieszkaliśmy u nich. Przecież trzeba sobie pomagać! Ostrożnie wstałam z łóżka, wzięłam bluzę oraz telefon i wyszłam z pokoju. Była 7:30. Od dzisiaj będę towarzyszyć One Direction w promowaniu płyty. Chyba już wolałabym spędzić cały tydzień w szkole i mieć cały czas fizykę i chemie, niż spędzać czas z nimi! Wczoraj spotkałam się z Siomonem, który wtajemniczył mnie w plan działania. Otóż chłopaki nic nie wiedzą. Dzisiaj ok. 12 w jakimś programie telewizyjnym, w czasie ich wywiadu mam się tam pojawić, no i... Właśnie wtedy się dowiedzą o tym. Potem mamy iść na obiad z Simonem. Później będą mnie wtajemniczyć mnie w swój harmonogram.
Zajrzałam do pokoju Troy’a w którym powinni spać chłopcy, ale nikogo tam nie było. Wzruszyłam ramionami i poszłam do kuchni. Wlałam sobie soku. Usiadłam na wysokim krześle barowym przy szafce. Dopiero po dłuższej chwili zauważyłam jeden z najsłodszych obrazków na świecie (przynajmniej dla mnie). Roy siedział na kolanach u Sama i się przytulali, a co jakiś czas całowali. Oni naprawdę słodko razem wyglądają! Przyglądam im się jeszcze przez dłuższy czas, ale zaczęło mi burczeć w brzuchu. Wczoraj nawet nie miałam czasu, żeby coś zjeść, a jak wróciłam do domu to nie miałam siły. Z wielkim żalem zeskoczyłam z krzesła.
-Hej miśki!- krzyknęłam.- Nie chcę wam przeszkadzać w mizianiu się, ale no wiecie... co ze śniadaniem?- zapytałam. Obaj spojrzeli na mnie i zaczęli się śmiać.
-Hahaha... Coś ci skarbie nie pasuje?- wypalił Roy i pocałował swojego chłopaka.
-Dopóki przestrzegacie zasad wszystko jest ok.
-Jakich zasad?!- zapytał zaspanym głosem Troy schodząc na dół. Chłopaki zaczęli się śmiać.
-To ty nic nie wiesz!- krzyknął oburzony Sam. Tym razem to ja zaczęłam się śmiać.
-Otóż twoja ‘’córka’’ powiedziała, że dopóki u was mieszkamy obowiązuje  nas zero seksu!- powiedział ze smutną miną Roy. Ja tylko wzruszyłam ramionami. Troy spojrzał na mnie.
-To naprawdę straszne!- powiedział z nutą sarkazmu w głosie.- Ale ona ma rację!- przeczesał ręką włosy.- Nie pozwolę, żebyście zdemoralizowali mi dziecko!- chłopcy zmrużyli oczy.- A jeśli chodzi o waszą dwójkę... To ja w was chłopcy wierzę!- poklepał ich po plecach. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Ej. A tak na serio... to co z tym śniadaniem? Głodna jestem!- jęknęłam.
-Bonnie zadeklarowała, że wpadnie do nas na śniadanie ze świeżym pieczywem... A resztę, to raczej mamy.- powiedział Sam i przytulił się do Roy’a.
Czekając na naszą przyjaciółkę zaczęliśmy nakrywać do stołu. Ja z Samem zajęłam kuchnię, a pozostali ustawiali talerze. W między czasie odwiedził nas listonosz, przyniósł całą stertę listów. Zabrałam je i zaniosłam do pokoju. Gdy wróciłam na dół, do domu weszła Bonnie, oczywiście tylnym wejściem. Zapach świeżych bułeczek rozniósł się po całym domu. Przywitałam się z nią i poszłyśmy do kuchni.
-O matko!- Krzyknęła Bonn i zasłoniła oczy.- Jak ty wytrzymujesz pod jednym dachem z trzema, przystojnymi, półnagimi facetami, co?!
-Skarbie... My wiemy, że jesteśmy przystojni.- poruszał brwiami Roy.- Poza tym jesteśmy ubrani. Wszyscy mamy na sobie dresy! No prawie wszyscy... On ma jeansy.- spojrzał na Troy’a, który tylko wzruszył ramionami.
-Ale nie macie na sobie bluzek!- krzyknęła Bonnie. Wszyscy poza nią zaczęliśmy się śmiać.
-Tak na marginesie, odpowiadając na twoje pytanie... Hym to kwestia przyzwyczajenia. Mam w tym dość długą praktykę.- pokazałam jej język.- No dobra chłopaki! Załóżcie jakieś bluzki bo ona mi tu na zawał zejdzie!- powiedziałam i cała trójka grzecznie poszła na górę. Ja w tym czasie poszłam zrobić herbatę.
Przy śniadaniu, oczywiście nie obyło się bez rozmów, na różne dziwne tematy, i wygłupów. Przyzwyczaiłam się do tych naszych wspólnych poranków... I do tej mojej zwariowanej ‘rodzinki’.
Do ‘taty’ starszego ode mnie o całe 6 lat. Przyjaciółki, która zachowuje się jak moja mama, chociaż jest starsza ode mnie o 2 lata. No i oczywiście do moich dwóch stukniętych wujków. Nie mogę wyobrazić sobie bez nich życia. W końcu  wszystko zaczęło się układać... Czego chcieć więcej? Tym ludziom, których wcześniej nie znałam, którzy, ze względu na mnie, postanowili wywrócić swoje życie do góry nogami, zawdzięczam więcej niż swojemu biologicznemu ojcu. Taka prawda.
Po śniadaniu poszłam z Bonnie na górę. Wręczyłam jej mojego laptopa i kazałam, żeby zajęła się moim kontem na twitterze. Ja w tym czasie poszłam wziąć prysznic. Wróciłam po 15 minutach, owinięta ręcznikiem. Dziewczyna cały czas siedziała, przed komputerem, ale w między czasie przygotowała mi kilka zestawów ubrań.
-A już myślałam, że wiesz w co się ma ubrać...- mruknęłam i usiadłam koło niej. Ona tylko się uśmiechnęła i wyszła z pokoju. Po chwili wróciła z Roy’em. We trójkę zaczęliśmy się zastanawiać, który komplet ubrań wybrać. Nasza dyskusja była zacięta, ale w końcu  postanowiłyśmy się zdać na gust chłopaka, który wybrał to:

 

 

 

 

 
Zakręciłam włosy i byłam gotowa. Zostało nam jeszcze trochę czasu, więc zaczęłam odpisywać fanom. Po jakiś czasie przyszedł Troy. Pojechaliśmy w stronę studia gdzie jest nagrywany program.
 
Oczami Liama:
Siedziałem na kanapie koło chłopaków naprzeciwko kobiety, która przeprowadzała wywiad. Wcale nie mogłem się skupić na tym co się dzieje. Przed wywiadem powiedzieli nam, że będziemy mieli niespodziankę. Simon nie zdradził nawet w jakiej postaci to ma być. Ta ‘niespodzianka’ nie dawała mi spokoju. Miałem jakieś dziwne przeczucie... Ale czy ty będzie dobre czy nie, tego już nie potrafiłem określić. W każdym bądź razie ciągle się nad tym zastanawiałem. Czy tylko mnie to tak dręczy?!
-Chłopcy... Nadszedł czas, abyście dowiedzieli się o swojej niespodziance.- powiedziała kobieta i tym samym, nagle zacząłem kontaktować ze światem. Jakby wylał ktoś na mnie kubeł zimnej wody.-  Zapraszamy cię do nas.- Odwróciłem głowę do tyłu, gdzie było wyjście zza kulis. Po chwil zobaczyłem  Melisę? Co ona tu robi. Tylko mi nie mówicie, że ona jest ta niespodzianką! Ja wariuje przy tej dziewczynie. Sam nie wiem dlaczego. Nawet nic o niej nie wiem. A wątpię, żeby w wywiadach mówiła prawdę, przecież znam to z własnego doświadczenia. Przywitałem się z tą ‘chodząca zagadką’. Jak by było mało usiadła pomiędzy mną a Malikiem. Pięknie, teraz tu już w ogóle nie będę się mógł skupić. Reporterka zaczęła zadawać jej pytania. Ona cierpliwie na nie odpowiadała, chłopcy czasem coś wtrącili, nie zawsze to był cos mądrego, a ja... No właśnie. A ja co? Ja się jej przyglądałem katem oka. Ta dziewczyna strasznie przypominała mi Anitę. Wystarczyły by zmienić trochę jej wygląd: przemalować włosy na ciemniejszy kolor, dodać tatuaże, blizny na lewym nadgarstku no i oczywiście niebieskie oczy. Naprawdę byłaby wtedy idealna kopią. Nawet uśmiecha się tak jak Anita. Payne do cholery, ogarnij się! Potrząsnąłem głową, żeby pozbyć się myśli o obu dziewczynach i zacząłem uważniej przysłuchiwać się rozmowie.
-Chłopcy.. Wasza niespodzianka polega na tym, że Melisa będzie towarzyszyła wam przez najbliższy kilka dni w promowaniu płyty. Co wy na to?- Zapytała kobieta.
-Ja jestem jak najbardziej za!- krzyknął uradowany Harry. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Gdy sobie przypomnę jak Mela potraktowała go na festiwalu mimowolnie się uśmiecham. Od początku wpadła Styles’ owi w oko... Ale biedak nie będzie miał z nią łatwo. Poza tym krążą plotki, że spotyka się z Nathanem z The Wanted. Ale jak jest naprawdę, nie wiem i nie wnikam.
-Liam- zwróciła się do mnie kobieta. Już się boję, pomyślałem.- A czy twoja dziewczyna nie będzie zazdrosna, że taka ładna dziewczyna jak Melisa spędza z tobą, z wami wszystkimi tyle czasu?- Bum! Miałem rację, że się bałem. Miałem ochotę powiedzieć „Hello ja nie mam dziewczyny!” Bo taka jest prawda. Menager kazał mi zacząć spotykać się z Danielle. Lubię ją ale nic poza tym.
-Myślę, że nie. Ona jest bardzo wyrozumiała...- Wziąłem głęboki oddech.- Ufamy sobie. Dan, nie musisz się o nic martwić.- lekko się uśmiechnąłem.
-To jakie urocze.- Powiedziała kobieta.
-To prawda. Oni słodko razem wyglądają. A przy okazji pozdrawiam Danielle. Ona jest naprawdę świetna!- wtrąciła Melisa.
-To wy się znacie?- zapytała prezenterka. Dziewczyna skinęła tylko głową i zaczęła opowiadać jak się poznały.
    Gdy oznajmili, że zeszliśmy z wizji. Podszedł do nas Simon, Troy i Bonnie? Chyba tak ta dziewczyna ma na imię.
-To co teraz?- zapytał Niall i objął mnie ramieniem.
-Teraz idziemy na obiad.- oznajmił Simon.
-Super! Akurat trochę zgłodniałem...- podskoczył Horan. Ta jego radość gdy ktoś wspomni o jedzeniu. Dokładnie tak samo reaguje na widok Lin, JB i swojej gitary. Rozejrzałem się dookoła. Melisa stała ze swoją przyjaciółką i rozmawiały przez telefon. W tym samym czasie podszedł do mnie Troy, żeby się przywitać. Zaraz potem ruszyliśmy w stronę garderoby po kurtki.
-Też was kocham chłopcy.- powiedział Mela i schowała telefon do torebki.
-Wiesz skarbie... ślicznie wyglądasz.- powiedział Harry biorąc ją pod rękę. Oparłem się o ścianę, bo doszedłem do wniosku, że ta scenka może być interesująca.- Może dasz mi swój numer?
-Niby dlaczego miałabym to zrobić?- zapytała sucho.
-No wiesz, pomyślałem, ze skoro mamy razem spędzać dość sporo czasu to wypadało by się kontaktować, gdyby na przykład coś zmieniło się w naszym planie. Rozumiesz, żeby cię jakoś poinformować...
-Serio tak twierdzisz?- spojrzała na niego. Mój kumpel się szeroko uśmiechnął. To może być ciekawe, pomyślałem.- Cos ci powiem skarbie. Po 1 nie zasługujesz na mój numer. Po 2 taka sytuacja na sto procent nie będzie miała miejsca. Po 3 jesteś ostatnią osoba której bałabym mój numer.- dla podkreślenia swoich słów dźgnęła go palcem w klatkę piersiową i odeszła. Harry stał z otwartą buzią. Z tego co wiem, jeszcze żadna dziewczyna go tak nie potraktowała. Jej przyjaciółka zaczęła się śmieć.
-Harry... Przyzwyczaisz się, ona już taka jest.- powiedziała Bonnie starając się opanować śmiech.
-Stary... Coś czuję, że nie będzie łatwo.- poklepałem go po plecach.
-Wiesz, że takie lubię...- powiedzial i przygryzł dolną wargę. Spojrzałem na niego zdziwiony. Odwróciłem go w stronę Lou.
-Nadal tak twierdzisz?- zapytałem.
-On to co innego...- mruknął Hazz.
-Yyyy... O co chodzi?- zapytał zdezorientowany Louis. Pokręciłem tylko przecząco głową, a Harry wzruszył ramionami. Wzięliśmy kurtki i wyszliśmy.
Po 40 minutach dojechaliśmy do restauracji, w której Simon zarezerwował stolik. Usiadłem koło Cowella a obok mnie Larry. Zamówiliśmy sobie coś do jedzenia i zaczęliśmy rozmawiać.
-Liam, chciałbym, żebyś dzisiaj zapoznał Melisę z waszym harmonogramem i żebyście ustalili w które będziecie wspólnie spędzać. Mam nadzieję, że się jakoś dogadacie.- powiedział Simon. On chyba sobie jaja robi! Dlaczego ja?! A może mam inne plany, albo po prostu nie chce?
-Dlaczego ja?- zapytałem cicho.
-Ja się z chęcią nią zajmę!- powiedział Harry. Tomo walnął go w ramię.
-Już sobie wyobrażam jak ty się nią zajmiesz.- powiedział Zayn i wraz z Niallem zaczęli się śmiać.
-Wybacz Harry, ale Liam się lepiej do tego nadaje. Poza tym podzielam zdanie Zayn’a.
W tym samym czasie przynieśli nam nasze zamówienia.
Godzinę później naszym busem wróciliśmy do naszego apartamentu.  Zayn od razu poszedł spotkać się z Perrie, Niall z Lindsey a Larry jak to Larry. Kto może wiedzieć co oni będą robić... Wszedłem z Melisą do środka.
-Idź do salonu, zaraz przyjdę.- powiedziałem i poszedłem do pokoju. Po chwili wróciłem. Dziewczyna siedziała na kanapie. Przeglądała jakieś kartki. Poszedłem do salonu. Usiadłem na dywanie przy niskim stoliku do kawy. Rozłożyłem swoje rzeczy. Zaczęliśmy ustalać godziny. Przez cały czas atmosfera była sztuczna. Próbowałem się o niej czegoś dowiedzieć, ale odpowiadała ogólnikowo, więc dałem sobie spokój. Dość szybko uwinęliśmy się z naszym zadaniem i Melisa wyszła. Odprowadziłem ją do drzwi. Potem podszedłem do okna i patrzyłem jak wsiada do samochodu swojej przyjaciółki....
_________________---
Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam...

wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 36 :)

Ten rozdział dedykuję mojej ukochanej Agnieszce, która ten rozdział widziała i czytała już znacznie wcześniej. :)

**************
-Mela! Wstawaj z tego łóżka!- Krzyknęła mi do ucha Bonnie.
-Daj mi spokój.- mruknęłam pod nosem, przekręcając się na drugi bok.
-Zachowujesz się jak mała dziewczynka, wiesz! Nic ci to nie da, że spędzisz cały dzień w łóżku.- przykryłam swoją głowę kołdrą.- No dobra...- usiadła koło mnie.- Mów o co chodzi?- lekko uniosłam głowę.
-Można ująć to tak... Mam kaca społecznego...- usiadłam i spojrzałam na przyjaciółkę. Po jej wyrazie twarzy łatwo można było zrozumieć, że nie wiem o co mam na myśli.- Ugh...
-No dobra... Gadaj co ci leży na sercu...- uśmiechnęła się szeroko.
-Wtorek...- powiedziałam krótko. Bonnie od razu zrozumiała mój przekaz. Uśmiech na chwilę zniknął z jej twarzy.- Ja nie chcę wracać do Londynu. Nie chcę spędzić tych kilku dni z Nimi! Rozumiesz.- dziewczyna skinęła głową i położyła się koło mnie.
-Ale nie zatrzymasz czasu siedząc w łóżku... To bez sensu. I tak będziesz musiała tam z pojechać i się z nimi spotkać.
-Niestety wiem. Ale...
-Nie ma żadnego ale! Ruszaj ta swoją zacną dupę z łóżka. Nastaw się psychicznie na dzisiejszy wieczór jak i na następny tydzień. Poza tym przecież nie będziesz musiała gadać z chłopakami. Unikaj ich gdy tylko będzie się dało, a wszystko będzie dobrze! Ale pamiętaj, że chwilami będziesz musiała być miła...
-Mówisz do mnie jak bym była twoim pieskiem który ma charakterek i ma przyjechać jakaś ciotka albo banda dzieciaków której nie lubi.- zaśmiałam się cicho.
-Oj daruj sobie, te teksty.... Dzisiaj mamy w planach zakupy!- Krzyknęła triumfalnie Bonnie i zerwała się na równe nogi.- Trzeba cię będzie jakoś wystroić. Strzelić ci mega fryzurę. Nawet nie wiedz jak ci zazdroszczę, że idziesz na tą premierę. Tam będzie tylu sławnych ludzi! Chciała bym tam pójść razem z tobą...- gdy tak marzyła wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Stałam w samej bieliźnie i zastanawiałam się w co się ubrać.- Może tam będą jacyś znani ludzie ze świata mody. Czy coś  w tym stylu...
-Hej dziewczyny!- wszedł do pokoju, a co gorsza bez pukania, Jay.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa....- zaczęłam krzyczeć. Chłopak od razu się odwrócił. Spojrzałam na tego idiotę bez manier. Stał tyłem, bez koszulki tylko i wyłącznie w dresach. Bonnie gapiła się na niego jak... jak na jakiś najpiękniejszy cud świata. Jej mina była bezcenna.
-Hym... Sorry, że tak wpadłem bez pukania. Ale mam do was sprawę... A tak właściwie to do ciebie Bonnie.- powiedział niepewnie. Jay co ty kombinujesz? Pomyślałam i szybko wyjęłam z szafy szary T-shirt i jeansowe shoty.
-To ja pójdę się ubrać a wy tu sobie pogadajcie.- ruszyłam w stronę łazienki, Jay chciał się odwrócić.- Ej! Nie odwracamy się ok.?- chłopak skinął głową. Szybko weszłam do środka. Założyłam T-shirt.
-No dobra... To co cię do mnie sprowadza.- usłyszałam głos Bonnie zza drzwi. No właśnie, pomyślałam i złożyłam spodenki.
-No bo.. Hym... Jest dzisiaj ta premiera i jest taka sprawa...
-Jaka?- zapytała Bonn już widziałam tą jej zachęcającą do mówienia minę.
-Bo przed chwilą zadzwonił nasz menager z wiadomością, że są jeszcze dwie wejściówki i mamy kogoś ze sobą wziąć, znaczy ja i Max... No i tak pomyślałem czy... Czy zechciałabyś tam ze mną pójść?- zapytał. Stałam zszokowana i gapiłam się w lustro. Pięknie! Jay się zakochał czy mi się wydanie? Nie... Mi się nie wydaje. Ja mam do tego nosa! Podeszłam bliżej drzwi, żeby usłyszeć odpowiedź Bonnie. Przez chwilę panowała kompletna cisza.
-Wiesz, bardzo chętnie.- odpowiedziała, a ja zaczęłam bić brawa. Co z tego, że byłam w łazience...
-Dzięki Mela!- krzyknął Jay wybuchając śmiechem.
-Ależ naprawdę nie ma za co.- odpowiedziałam i zaczęłam rozczesywać włosy. Gdy wróciłam do pokoju Jay’a już nie było, a moja przyjaciółka leżała z wielkim uśmiechem. Właściwie to szczerzyła się jak głupi do sera.- Chciałaś to masz!
-Hahaha... Nie no, żebyś ty widziała jego minę, jak się pytał.
-Wyobrażam sobie.- Zaczęłyśmy się śmiać.- Dobra. W takim razie. Najpierw idziemy coś zjeść, potem idziemy na zakupy a później do kosmetyczki. Albo nie! Kosmetyczkę ściągniemy do hotelu! Zbieraj się. Musimy znaleźć dwie suknie wieczorowe!- powiedziałam. Założyłam czapkę i wyszłyśmy z pokoju.- My lecimy na zakupy. Nie martwcie się o nas. Śniadanie zjemy na mieście.- krzyknęłam do Roy’a i Troy’a, który siedzieli na kanapie i grali w Fifę.

 Po całym dniu spędzonym w mieście byłyśmy strasznie zmęczone, a tak naprawdę to dopiero wszystko przed nami. Zamówiłyśmy dwie kosmetyczki, które zajęły się naszym wyglądem.
-Stresuję się...- powiedziała Bonnie.
-Czym? Kobieto,  masz lepiej niż ja. Ty wchodzisz z dziewczynami tylnym wejściem, a ja mam do zaliczenia czerwony dywan! Wszędzie fotoreporterzy, którzy czekają, żeby zrobić ci kompromitujące zdjęcie... Grrr! Więc mi nie mów, że się stresujesz. Z tego co wiem to mamy miejsca koło siebie. Wszystko będzie dobrze.
-Skończyłam.- powiedziała blondynka która mnie czesała.- Możesz się ubrać zobaczymy efekt końcowy.-
wzięłam moją, ciemno zieleoną suknię i poszłam do łazienki się przebrać.
-Moim zdaniem jest idealnie.- powiedziały obie kobiety jednocześnie. Bonnie tylko szeroko się uśmiechała. Spojrzałam w lustro. I doszłam do wniosku, że wyglądam całkiem ładnie. Ta suknia do mnie pasowała. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
-Dziewczyny wychodzimy za pół godziny.- powiedziała Naresha.- Wow! Wyglądacie świetnie!
-Dzięki.- odpowiedziałam.

 Godzinę później byliśmy już na miejscu. Jechaliśmy czarną limuzyną. Gdy tylko wysiadłam wraz z chłopakami oślepił mnie blask fleszy, ale pomimo to się uśmiechałam.
-No to co... Dajemy te autografy?- zapytał uradowany Tom. Podeszliśmy do barierek. Podpisałam kilka kartek oraz moich zdjęć, odpowiedziałam na kilka pytań. Właśnie robiłam sobie zdjęcie z jakimś chłopakiem kiedy zauważyłam podjeżdżającą białą limuzynę.
-Dzięki!- powiedział.- Kocham Cię!- Uśmiechnęłam się do niego. W dalszym ciągu nie przyzwyczaiłam się do takich wyznań... Odwróciłam się w stronę podjazdu. Z limuzyny właśnie wychodziła Niall. Tak. TEN Niall. Tylko ich mi tu brakowało! Odwróciłam się i podeszłam do Jay’a. Wzięłam do pod rękę i poszliśmy pozować do zdjęć dla prasy.
-Co oni tu robią?- zapytałam cicho Nathana zerkając kontem oka na One Direction.
-To co my... Widzę, że za nimi nie przepadasz...
- Tak jakby.- odpowiedziałam.
Po jakiś 15 minutach, weszliśmy do środka. Dziewczyny czekały na nas, na naszych miejscach. Szybko do nich podeszłam.
- Jak tam?- zapytała Bonnie.
-Nie pytaj.- dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.- Odwróć się za siebie.- Zrobiła to o co ją poprosiłam.
-Cześć!- powiedział Niall ze swoim wyraźnym akcentem. Pomachałam mu tylko.
-Bonnie tylko mi nie mów, że oni maja miejsca koło nas...
-Yyy... Przykro mi skarbie.- Niech by to szlag! Fajnie i to w dodatku ja miałam siedzieć koło Horana. Wielkie dzięki temu kto ustalał miejsca!
-Chcesz się zamienić?- zapytała Naresha. Spojrzałam na nią zaskoczona, ale po chwili lekko skinęłam głową.- Ok. To ty bierz Nathana i siądziecie na naszym miejscu, a my tu. Może być?
-Matko! Wielkie dzięki.- powiedziałam i mocno ją przytuliłam. Wzięłam mojego towarzysza za rękę i poszliśmy usiąść.
-Przeżyjesz?- objął mnie ramieniem. Skinęłam tylko głową. Gdy wszyscy zaproszenie znaleźli się w środku rozpoczął się seans, który mnie specjalnie nie zbyt interesował. Nie chodzi tylko o to, że film był nudny, ale byłam zbyt świadoma obecności Liama, który siedział zaledwie kilka miejsc dalej, a koło niego Danielle. Czułam się co najmniej dziwnie... Oparłam głowę o ramie Natha. Oczy zaczęły mnie piec. Dosłownie w tym samym momencie, rozbłysło światło.
-A teraz zapraszamy Was na bankiet.- powiedziała jakaś kobieta. Wszyscy zaczęli powoli opuszczać salę.
-O matko... Teraz to dopiero będzie nudno.- mruknął pod nosem Max. Czekaliśmy aż zrobi się mniej tłoczno. A przy okazji miałam nadzieję, że 1D wyjdzie wcześniej. Jednak tak się nie stało. Gdy rozmawiałam z Nathanem kątem oka zauważyłam jak Danielle podchodzi do Payne’a i go całuje. Poczułam dziwne ukucie w sercu. Pięknie!  Po prostu pięknie! Mela daj sobie spokój, miałaś swój czas, powtarzałam sobie w myślach.
-Mel! Słuchasz mnie?- Styles pomachał mi ręką przed oczami.
- Co mówiłeś? Sorry... Zamyśliłam się.- Wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku sali w której miał się odbyć bankiet.
Rozejrzałam się dookoła. Było dość jasno. Każdy się z kimś witał i rozmawiał. Tylko ja wszystkiemu się przyglądałam.
-Melisa! Patrz ta stoi Jony Deep.- Bonnie ścisnęła mocno moją rękę.
-To idź do niego... Ja idę do dziewczyn z Little Mix.- powiedziałam i ruszyłam w ich stronę. Powoli do nich podeszłam. Mocno przytuliłam Jade.
-Mela! Jeju...- krzyknęła przytulając mnie.- Skąd ty tu?
-Ze Stykesem przyszłam... Co tam u was?
- Wszystko ok. A tobie gratulujemy! Jesteś naprawdę niesamowita! Ta twoja piosenka jest cudowna, po prostu ją uwielbiam!- powiedziała Leigh- Anne.
-Daruj... Ale i tak dziękuję.
-Cześć kochanie.- powiedział Zayn i pocałował Perrie. Mimo wolnie się uśmiechnęłam.- Hej Melisa.- przywitał się ze mną. Po chwili dołączyli do nas pozostali. Zrobiło się tu dość „niebezpiecznie”, przynajmniej dla mnie. Przywitałam się prawie ze wszystkimi. W sumie to został mi tylko Liam. To spotkania z nim się chyba najbardziej boję. Boję się, że przy nim wymiękne.
-Cześć.- uśmiechnął się serdecznie  mnie przytulił.- Poznaj moją znajomą Danielle.
-Hej! Właściwie to my już się znamy.-powiedziała dziewczyna. Chłopak był wyraźnie zaskoczony.- Poznałam ją na zajęciach tanecznych, które prowadziłam w zastępstwie.- wytłumaczyła.
-Ślicznie razem wyglądacie.- rzuciłam zanim się zorientowałam. Jaka ja jestem głupia! Chociaż w sumie to prawda. Fajnie, że ułożył sobie życie.
-Hej. Mogę ją na chwilę porwać?- Nathan złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb sali. Wziął 2 kieliszki szampana.- Chodź poznasz ludzi z branży...- Ciągnął mnie do grupki jakiś mężczyzn. Jak się okazało były to niezłe szychy.
Jakieś dwie godziny później atmosfera się trochę rozluźniła. Z głośników zaczęła płynąć dynamiczna (można powiedzieć, że klubowa) muzyka. Kilka par tańczyło na środku sali. Stanęłam z kieliszkiem szampana pod ścianą i obserwowałam ludzi. Na całe szczęście przez te 2 godziny skutecznie udawało mi się unikać całego One Direction.  Na całe szczęście. W sumie powinnam się zacząć do nich przyzwyczajać. W końcu już niedługo będę na nich zdana. Kto mi powie jak ja mam to wytrzymać?!
-Mogę poprosić do tańca?- usłyszałam nad uchem znajomy głos, przez który ugięły się pode mną  kolana. Cholera... Odwróciłam się. Spojrzałam na Liama.
-Oczywiście.- palnęłam. Po raz kolejny dzisiaj, pomyślałam. Chyba mnie nie zje. Co nie zmienia faktu, ze jestem głupia! Idiotko, to ten sam Liam Payne w którym się zadurzyłaś  i z resztą do tej pory ci to nie przeszło. Chłopak wziął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Gdy zaczęliśmy tańczyć DJ włączył jakąś wolną piosenkę. Na serio? Za jakie grzechy?! Nie no, no po prostu kurde cudownie! Niech mnie ktoś stąd szybko ewakuuje... Błagam...
-Mogę zadać ci pytanie?- skinęłam twierdząco głową.- Może to dziwnie zabrzmi, ale czy my się wcześniej nie spotkaliśmy? I nie mam na myśli tego festiwalu... Tylko czy jeszcze wcześniej...- Serce zaczęło mi walić. Matko tego się nie spodziewałam.
-Nie, raczej nie.- odpowiedziałam niepewnie po czym przygryzłam dolną wargę.
-To dziwne... Bo strasznie mi kogoś przypominasz.- Okręcił mnie kilka razy i przyciągnął bliżej siebie. Skarbie, stąpasz po grząskim gruncie, pomyślałam.
-Hym... No wiesz, na co dzień spotykasz wiele dziewczyn i może któraś wyglądała tak jak ja.
-Może mówię jak jakiś wariat, ale ja chyba wiem kogo mi przypominasz.- Nagle zaschło mi w gardle. Spojrzałam na niego wyczekująco, chociaż wcale nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć o kim myśli. Pochylił się nade mną. Poczułam jego perfumy, które tak bardzo mi się podobały.- Przypominasz mi Anitę. Nawet nie wiesz jak bardzo.- powiedział i mnie okręcił. Matko kochana. I co ja mu mam odpowiedzieć?! Niech mnie ktoś uratuje!
-Masz rację... Mówisz jak jakiś wariat.- powiedziałam.
-Odbijany!- usłyszałam za sobą czyjś głos. Ktoś odwrócił mnie do tyłu. Przed oczami zobaczyłam nawalonego Harry’ego. Pięknie. Normalnie noc pełna niespodzianek!- Cześć piękna.
-Ile wypiłeś?- zapytałam bez ostrzeżenia.
-Yyy...  nie dużo.- spojrzałam na niego zdziwiona. Nie dużo... Tak. Już to widzę. Jeszcze trochę i będzie wstanie jak po naszej pierwszej imprezie.- Ślicznie wyglądasz...-powiedział mi do ucha.
-Ja to doskonale wiem.... Wiesz, co? Lepiej idź. Taylor na ciebie czeka...
-To niech sobie zaczeka.- mruknął. Fajnie. Jeszcze chce mnie ktoś dziś dobić?
-Odbijany!- krzyknął jakiś mężczyzna w tłumie. Tym razem wpadłam w ramiona Nathana. Co jak co ale lepiej trafić nie mogłam. Przetańczyłam z nim kilka piosenek i poprosiłam, żebyśmy wrócili do hotelu. Kilka minut później byliśmy już w drodze powrotnej.

***********************
Strasznie was przepraszam za to opóźnienie. Nie wiem kiedy będzie następny, ale najpóźniej postaram sie go dodać w następny weekend.
Pozdrawiam! :*