sobota, 24 listopada 2012

Rozdział 33 :)

Wstałam około 9, ale jakoś kompletnie nie chciało mi się wstawać z łóżka... Spojrzałam na telefon. Miałam 2 wiadomości. Jedna od Cher, a druga od Nathana... Mimo iż doskonale pamiętam, że nie dawałam mu mojego numeru jakoś mnie to nie zdziwiło, że mam jego numer... Ale miałam ochotę go zabić. Najpierw otworzyłam wiadomość od Cher. „ Koło południa przywiozę ci ubrania. :* Trzymaj się J xxx” Spoko, pomyślałam i zaczęłam czytać wiadomość od Stykes’a. „Powodzenia ! J Mam nadzieję, że nie wymiękniesz... :P Do zobaczenia ;) xxx” Zastanawiałam się czy mam mu odpisać... I po kilku minutach doszłam do wniosku, że to zrobię. „ Dzięki ale i tak cię zabije cię! Do zobaczenia ;]”. Wysłałam wiadomość i wzięłam laptopa. Od razu zalogowałam się na tt. Odpisałam kilku osobom i łaskawie zwlokłam swoje zwłoki z łóżka. Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, po chwili wróciłam do pokoju. Wzięłam z krzesła za duży sweter i zeszłam na dół. Troy siedział przy blacie kuchennym, czytając gazetę. Po całej kuchni krążył zapach świeżo parzonej kawy.
-Jaki zapach... Załapię się na kawę?- zapytałam z uśmiechem. Chłopak spojrzał na mnie i skinął głową. Potem podał mi kubek z gorąca kawą. Usiadłam koło niego. Siedzieliśmy w ciszy.- Wiesz co? Zachowujesz się tak jakbyś miała jakieś 40 lat. Siedzisz w kuchni z gazetą w ręce popijając kawę...
-A co mam innego robić? Czekałem aż się obudzisz.- powiedział i odłożył gazetę.- Stresujesz się?
-Nie... Wcale...- odpowiedziałam z sarkazmem. – W niezłe bagno mnie wpakowaliście...- powiedziałam i upiłam łyk kawy.
-To nie my! Wszystkiemu winna Becky gdyby się nie rozchorowała nie musiałabyś śpiewać.
-Oj weź się zamknij...- Mruknęłam pod nosem i poszłam do swojego pokoju. Włączyłam muzykę, podeszłam do okna. Niby świeciło słońce, ale nie było zbyt ciepło jak to jesienią bywa... Poszłam do łazienki wysuszyć włosy a potem je zakręciłam lokówką. W między czasie przyszła Cher. Przebrałam się w ubrania które mi przyniosła, kilka razy zaśpiewałyśmy i po chwili wyjechaliśmy z  domu. Przez całą drogę śmialiśmy się. Troy chwilami próbował nas ogarnąć, ale mu to nie wychodziło.
Po ponad 30 minutach  jazdy dotarliśmy wreszcie na miejsce. Wielki tłum ludzi kręcił się po całym parku. Na scenie śpiewały właśnie dziewczyny z Little Mix... Poszłyśmy za scenę, gdzie już byli wszyscy moi nowi ‘znajomi’ i dziewczyny z grupy tanecznej, które mają po nas wystąpić. Wszędzie coś się działo, tu ktoś sprawdzam sprzęt, a tam ktoś rozstawiał statywy. Rozejrzałam się dokoła w poszukiwaniu jednej osoby, którą odrazy wypatrzyłam.
-Hej lalusiu...- powiedziałam podchodząc do Stykes’a. Jay jęknął i objął mnie ramieniem.
-Stary, ale ci pojechała...- mruknął Tom z chytrym uśmieszkiem.
-Cześć skarbie...- Odpowiedział z uśmiechem.- Nie możesz mnie zabić, tu jest pełno ochroniarzy...- zaśmiał się i schował za Max’a. Ten spojrzał na niego zdziwiony, a ja wraz z resztą zaczęłam się śmiać.
Gadaliśmy do czasu aż przyszła po mnie Cher i zabrała mnie od nich.
-Mel.. Dasz radę. Nie stresuj się. Wczoraj świetnie ci poszło. Wszystko będzie ok.- zaczęła nawijać jak najęta
-Cher. Ja się nie denerwuje, ale ty tak. A teraz idź na tą scenę i zrób show!- powiedziałam i kopnęłam ja na szczęcie. Zgromadzeni przywitali ją brawami. Po chwili zaczęła śpiewać. Gdy nadeszła moja kolej tam sam facet co wczoraj dał mi mikrofon oraz wypchnął na scenę. Cham, przeszło mi przez myśl.
Laughtin’ so damn hard
Crashed your dad’s new car...
Usłyszałam słowa, dopiero wtedy zorientowałam się, że zaraz ja mam śpiewać. Nagle dopadła mnie trema. Cher wzięła mnie za rękę. Wspólnie zaczęłyśmy śpiewać refren. Serce waliło mi jak oszalałe. Sama się sobie dziwiłam, że jeszcze jakimś cudem wydobywam z siebie dźwięki. Ale po chwili cały stres minął. Czułam się tak jak kiedy byłam u Cher i jak głupie skakałyśmy po łóżku śpiewając różne piosenki. Teraz też zaczęłyśmy się wygłupiać. To całkiem faje. Nie dziwię się jej, że tak bardzo lubi swoją pracę. W tłumie zobaczyłam Bonnie, która stała wraz z naszym szefem. Pomachałam im, a Bon zaczęła skakać i coś krzyczeć. Niedużo brakowało, żebym wybuchła śmiechem. Jedna na szczęście się powstrzymałam. Gdy skończyłyśmy śpiewać, ukłoniłyśmy się. Zaszłyśmy ze sceny.
-Ja się przebiorę i pójdę po Bonnie, ona tam już długo nie wytrzyma.- powiedziałam.
Przebrałam się  w to:

Gdy wyszłam z prowizorycznej przebieralni, wpadłam na jakiegoś faceta.
-Przepraszam.- powiedziałam szybko i chciałam odejść, ale mnie zatrzymał.
-Cześć. Właśnie cię szukałem.- oderwałam wzrok od moich butów. Zobaczyłam znajomą twarz, ale za nic nie mogłam sobie przypomnieć skąd go znam.
-Dzień dobry.- odpowiedziałam niepewnie.
-Jestem Simon...- O cholera! No tak! Wujek Simon. Ale kurde co on ode mnie chce?!
-Miło mi poznać. Melisa Maynard.
-Jesteś spokrewniona z Conorem?- zapytał zdziwiony. Kolejny... Przez moją głowę przebiegło kilka niezbyt ładnych słów od adresem osoby, która wybrała mi to nazwisko.
-Nie.- odpowiedziałam krótko.

-Chciałem pogratulować ci występu. Byłaś naprawdę niesamowita.
-Dziękuję.
-Mam dla ciebie propozycję...- spojrzałam na niego zaskoczona.- Chciałbym nawiązać z tobą współpracę. Masz naprawdę świetny głos i jestem pewien, że jeśli się zgodzisz to osiągniesz sukces.- Stałam jak wryta, nie wiedziałam co mam powiedzieć. Po prostu kompletna pustka.
-Sama nie wiem...- powiedziałam po chwili.
-To moja wizytówka, chciałbym, żebyś jutro do mnie zadzwoniła, obojętne o której godzinie, to umówimy się na spotkanie i wszystko ci powiem... Wiem, że ciężko jest podjąć decyzję od tak.- pstryknął palcami.- Ale proszę Cię zastanów się.
-Jasne.- powiedziałam bawiąc się niedużą karteczką. W tym samym momencie przyszła Cher i zaczęła gadać z Simonem. W tym czasie się ulotniłam.
-Czekaj! A ty dokąd?- zapytał Stykes.
-Po znajomą... Wczoraj ją poznałeś.
-Nie poczekasz, na nasz występ??- Parker spojrzał na mnie błagalnie.- A tak swoją drogą byłaś świetna...
-Dzięki.- lekko się uśmiechnęłam.- I poczekam na wasz występ. Poszłabym pod samą scenę, ale obawiam się, że fanki Stykes’a mi nie pozwolą.- Posłałam mu złośliwy uśmieszek.- Więc się nie martwcie i tak tu wrócimy. Obiecałam jej, że was pozna więc nie mam innego wyjścia.- powiedziałam. Po chwili wyszłam zza sceny i zadzwoniłam do Bon, żeby się dowiedzieć gdzie jest. Jak się okazało cały czas stała tam gdzie wcześniej. Gdy tylko ją znalazłam rzuciła się na mnie. Myślałam, że  mnie udusi. Cały czas powtarzała jak jest ze mnie dumna, że było cudownie itd.
-Tylko, żebyś mi się tu teraz do show biznesu nie przeniosła.- powiedział z uśmiechem mój szef. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę. Gdy usłyszałyśmy stado piszczących dziewczyn. No tak Nath na scenie. Pociągnęłam przyjaciółkę za ręką i podeszłyśmy do sceny najbliżej jak się tylko dało. Gdy zaczęli śpiewać zaczęłyśmy tańczyć, o ile można to było nazwać tańcem... W każdym bądź razie świetnie się bawiłyśmy. Szkoda, że to były tylko 3 piosenki, pomyślałam i pomachałam chłopakom, oni od razu nas zauważyli.
-Dobra... Chodź.- powiedziałam do koleżanki w wydostałyśmy się z tego tłumu.
-Matko! Nie mogę uwierzyć, że ich poznam! Jak wyglądam? Włosy w porządku? Nie pobrudziłam się?- zaczęła nawijać jak jakaś opętana. Ja się tylko zaczęłam śmiać.
-Skarbie wyglądasz świetnie. Weź się uspokój! Bo cię jeszcze za jakąś wariatkę wezmą...
-Masz rację. Już się ogarniam.- powiedziała biorąc głęboki wdech. Ochroniarze sprawdzili nasze identyfikatory  i bez problemu wpuścili nas za scenę. Myślałam, że Bonnie zaraz zemdleje, gdy tylko zobaczyła ta wszystkie gwiazdy. Pociągnęłam ją za rękę i podeszłam do chłopaków z  The Wanted. Przedstawiłam ich sobie nawzajem i zaczęliśmy gadać. Moja przyjaciółka w między czasie robiła sobie z nimi zdjęcia. Stanęłam z boku. Zaczęłam się bawić telefonem.
-Można prosić o autograf?- oderwałam wzrok od ekranu telefonu. Spojrzałam na uśmiechniętego Nathana, który machał jakąś kartką i długopisem.
-Wszystko ok.?- zapytałam, on tylko pokiwał.- Idiota.- Mruknęłam pod nosem. Wzięłam od niego kartkę i ‘artystycznie’ się na niej podpisałam.
-Dziękuję!- powiedział i pocałował mnie w policzek. No po prostu debil... pomyślałam.
-Mela. Chodź tu chcę ci kogoś przedstawić.- usłyszałam głos Cher. Rozejrzałam się dookoła, stała obok 5 chłopaków. Kogo jak kogo, ale ich wszędzie poznam, nawet jeśli stoją do mnie tyłem. Nagle zrobiło mi się gorąco. Kurde! Zapomniałam, że oni tu będą! Za jakie grzechy, co?! Czy ja nie mogę sobie spokojnie żyć? Inne dziewczyny robią wszystko, żeby ich spotkać i im się nie udaję, a mnie kurde wszędzie prześladują.
-Mela, idziesz?- jeszcze raz usłyszałam Cher.
-Zaraz.- powiedziałam cicho. I wpadłam na pomysł. Podeszłam do Bonnie, która właśnie gadała z Max’em.
-Porwę ją na chwilę, ale później oddam.- Uśmiechnęłam się do niego. Dziewczyna był zszokowana, ale się nie opierała. Może to trochę nie ładnie z mojej strony, że ją wykorzystuję, Jednak jestem pewna, że nie będzie  miała nic przeciwko temu,  nawet będzie skakała z radości, a mi przy okazji uratuje życie. Cały czas patrzyła na mnie zdziwiona. Lekko się uśmiechnęłam, mimo iż żołądek mi się skręcał , serce waliło mi jakby miało zaraz wyskoczyć. Czułam się tak jakbym wchodziła do paszczy lwa, który od dawna nic nie jadł. Błagam zabierzcie mnie stąd!
-Co tam?- zapytałam Cher podchodząc do niej.
-Chciałam ci przedstawić moich znajomych.- powiedziała uradowana i pokazała ręką na 1D. Cholera, moja psychika zaraz wysiądzie, pomyślałam. Bonnie mocniej ścisnęła moją rękę.
-Hej.- lekko się uśmiechnęłam.- Jestem Mela, a to moja przyjaciółka Bonnie.
-Fajnie was poznać.- wyszczerzył się Horan, gdy Liam był nieobecny, Zayn próbował coś powiedzieć, a Lou i Harry się na mnie gapili. Spojrzałam na nici pytająco.
-Czy... Czy... Czy my się już wcześniej gdzieś nie spotkaliśmy?- wydukał Tomo. Wiedziałam, że nie chodzi mu o to, że przypominam mu Anitę, ale o nasze spotkanie w Tesco.
-Debilu... To ta laska z  Tesco!- szturchnął go Harry.
-Brawo Styles!  Aleś ty spostrzegawczy.- mruknęłam.
-Wy się znacie?- zapytał w końcu Zayn.
-Powiedzmy, że tak...- zaczęłam.- Kilka dni temu prawie rozjechali mnie wózkiem w Tesco.- Niall zaczął się    śmiać.
-Chłopaki niezły podryw.- powiedział gdy opanował swój śmiech.
-Oj weź się zamknij.- walną go Lou. Bonnie poprosiła ich o zdjęcia i autografy. A ja poczułam na sobie czyjś wzrok. I chyba nawet wiedziałm czyj. Nie chciałam się odwrócić, ale coś robiło to za mnie. W końcu spojrzałam na Liam’a który do tej pory się nie odzywał. Wpatrywał się we mnie pustymi oczami, ale definitywnie nad czymś się zastanawiał.
-Czego mi się tak przyglądasz?- zapytałam sucho. Zdziwiłam się, że mi się udało, bo tak naprawdę miałam ochotę się rozpłakać, stąd uciec i mocno go przytulić.
-Po prostu  mi kogoś przypominasz...- powiedział smutno.- Ale to nic, przepraszam.- odwrócił wzrok. Zrobił mi się go strasznie żal. Poczułam się jakoś dziwnie...
-Przykro mi z powodu twojej znajomej...- wypaliłam zanim się zorientowałam.- Była dzielna.- dokończyłam wbijając wzrok w podłogę. Poczułam na sobie jego zaskoczony wzrok.
-Heh. Dzięki. Masz racę, była dzielna...- powiedział bacznie mi się przyglądając. Payne do cholery, nie gap się tak na mnie! Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że zauważył mój tatuaż na karku, pomimo że byłam pewna iż dobrze był przykryty pudrem i nikt nie powinien go zauważyć. Cher podeszła mocno do chłopaka i go przytuliła. Wzięłam torbę i odeszłam na bok.
-To co z ta kawą.- usłyszałam koło ucha głos Harry’ego. Niech by go szlag...
-Chciałbyś...- mruknęłam od nosem.
-Weź nie bądź taka... Tylko jeden raz. Proszę.- mówił spokojnie. Nie chciałam się godzić, ale jak bym w dalszym ciągu odmawiała to by mi i tak nie dał spokoju. Jak to kiedyś powiedział :”Lubię dziewczyny o które trzeba trochę powalczyć...” Punkt bez wyjścia... A może jednak nie? Kontem oka zobaczyłam Nathana, który bawił się telefonem. Yeah, bingo!
-A niby czemu miałabym się zgodzić?- zapytałam, żeby zyskać trochę czasu. Gdy Hazz wymieniał jakieś argumenty, których i tak nie słyszałam pisałam sms-a „Pomóż mi!!! Weź mi się pomóż jakoś od Styles’a oderwać, bo mnie już zaczyna wkurzać.” Gdy tylko wysłałam spojrzałam na Stykes’a. Lekko się uśmiechnął i pokręcił głową. „ Weź nie bądź taki. Proszę?” wysłałam mu kolejnego sms-a. „Coś za coś :]” szybko odpisał, zaraz po przeczytaniu kiwnęłam twierdząco. Stwierdzam fakt iż płeć przeciwna jest beznadziejnie beznadziejna.
-... ale najważniejszym powodem jest to, że chcę cię przeprosić... Przekonałem cię?- już mu miałam odpowiedzieć, ale odezwał się mój ‘wybawiciel’.
-Hej skarbie... O! Cześć Harry. Przepraszam, ale musze ją porwać umówiliśmy się na kawę.- powiedział z uśmiechem.- Mam nadzieją, że się nie obrazisz...
-Jasne, że nie.- lekko się uśmiechnął. Nathan wziął mnie za rękę.

-Dzięki.- powiedziałam i go przytuliłam.
-Nie ma za co... To teraz idziemy na kawę.
-Dupek...
-Sama się zgodziłaś...- poruszał śmiesznie brwiami.
-Po raz kolejny, dupek. A piwo wchodzi w  grę?- zapytałam, a mój towarzysz tylko skinął głową. Napisałam Bonnie oraz Troy’owi sms-a że idę na spacer i poszliśmy na to obiecane piwo. Zanim doszliśmy do stoiska z napojami, między innymi tez tymi procentowymi sporo gadaliśmy. Potem poszliśmy usiąść na ławce. Nagle poczułam, że ktoś lekko złapał mnie za ramię. Zobaczyłam dwie uradowane dziewczyny, w moim wieku albo nawet trochę młodsze.
-Matko! Byłaś świetna! Od dziś jesteśmy twoimi wielkimi fankami!- powiedziała jedna z nich.
-Heh... Fajnie, dzięki.- uśmiechnęłam się lekko.
-A tak w ogóle o jestem Monika.- powiedziała brunetka.- A to jest Lili.- pokazała na blondynkę.- Mogłabyś nam podać swojego twittera?
-Jasne... albo lepiej wy podajcie mi swoje.- Dziewczyny aż podskoczyły z radości. Nathan siedział zdziwiony. Chyba chodziło mu o to, że na niego nie zwracały uwagi. Monika i Lili podyktował mi nazwy swoich kont i od razu dałam im follow.
-Wielkie dzięki! Szykuj się na swój własny fanpage na facebook’u.- powiedziały chórem.
-Bez przesady... Wystąpiłam tylko jeden raz i jak na razie nie planuję nic więcej, poza tym i tak byłam tak jakby na zastępstwie.
-Oj tam, oj tam... My wiemy, co mówimy.- uśmiechnęła się blondynka.  Potem Nathan zrobił nam zdjęcie i moje pierwsze fanki zniknęły gdzieś w tłumie. Stykes siedział z obrażoną miną popijając piwo. Gdy się tak mu przyglądałam zaczęłam się z niego śmiać,
-Coś jest ze mną nie tak... Ładne 2 dziewczyny nawet mnie nie zauważyły... Zazwyczaj piszczą na mój widok.- powiedział zamyślony. Zaczęłam się jeszcze głośniej śmiać, po chwili on dołączył do mnie. Potem zadzwonił jego telefon, jak się okazało to był Seev musieli już jechać, więc go odprowadziłam. Po drodze znalazłam Troy’a i poszliśmy coś zjeść. Opowiedziałam mu o moich ‘pierwszych fankach’ oraz o tym jak Nathan uratował mnie dzisiaj przed napalonym Harry’m. Chłopak miał z tego niezły ubaw. Nie mógł opanować śmiechu. Nagle w koło rozległy się piski. Odruchowi się odwróciłam i spojrzałam na scenę. One Direction... Serio oni są moją klątwą....
-Chcesz iść?- zapytał całkiem poważnie Troy.
-Nie... No co ty! Tu jest tak fajnie. A jeśli chodzi o nich to zaśpiewają 3 piosenki i pójdą...- powiedziałem niezbyt pewna swoich słów.
Na początku zaśpiewali What Makes You Beautiful, oraz Live While We’re Young.
-A teraz zaśpiewamy ulubioną piosenkę naszej przyjaciółki, której już z nami nie ma...- usłyszałam poważny ton głosu Louis’a i nogi się pode mną ugięły. Z głośników rozległy się pierwsze nuty ‘Moments’. Stałam jak wryta. Nie mogłam się ruszyć. Było już dość ciemno niektórzy wyjęli zapalniczki. Do oczu napłynęły mi łzy. Gdy Liam skończył śpiewać swoją zwrotkę, zauważyłam jak zbiegł ze sceny.  Zayn pobiegł za nim, ale po chwili wrócił.
-Troy... Błagam cię chodźmy stąd.- powiedziałam łamiącym się głosem. Chłopak złapał mnie za rękę i poszliśmy w stronę samochodu.

__________________________________________

Hej! J Przepraszam za opóźnienie. Mam nadzieję, że wybaczycie. Jeśli chodzi o rozdział to nie mam zdania. Wszystko zależy od Was.

A teraz mam pytanie takie czysto HIPOTETYCZNE!!!

Załóżmy, że mam pomysł ma 2 bloga... Po 1 kto by go czytał. A po 2 kto miałby byś głównym bohaterem? Zayn i Lou odpadają, bo już mam na nich pomysł. Harrego, jeśli mam być szczera, to nie widzę w głównej roli. Myślałam nad Niallem i jedna osoba to popiera. J Ewentualnie nad Liamem, ale o nim już piszę...

CZEKAM NA WASZE ZDANIE J

niedziela, 11 listopada 2012

Kilka dni później:
-Podwójne latte.- powiedziałam do Bonnie, która stała dziś za barem. Ja w między czasie usiadłam na krześle. Przez ostatni kilka dni sporo się zmieniło. Znalazłam prace w kawiarni, jako kelnerka. Troy nie był szczęśliwy na wieść, że chce zacząć pracować, ale musiał to zaakceptować. Lepsze to niż siedzieć cały dzień w domu. Tutaj poznałam Bonnie. Jest naprawdę miła. Namówiła mnie na zajęcia taneczne, na które chodzimy w poniedziałki, środy i piątki po południu, a tak konkretnie to na break dance i hip- hop. Tam też poznałam parę fajnych osób.
-Proszę...- powiedziała dziewczyna podstawiając mi pod nos 2 filiżanki z ciepłą kawą. Po chwili zaniosłam je do stolika przy którym siedziały jakieś kobiety i poszłam na zaplecze. Usiadłam przy stoliku i wyjęłam telefon z kieszeni mojego firmowego fartuszka. Miałam zamiar zadzwonić do Troy’a i mu zameldować, że nikt na mnie nie napadł i mam się całkiem dobrze, (on ostatnio, a właściwie od kiedy zaczęłam pracować stał się strasznie nad opiekuńczy) ale przyszła Bonnie.
-Skarbie, przyszedł do ciebie jakiś przystojniak z...- spojrzałam na nią wyczekująco.-Z Cher Lloyd! Czego mi nie powiedziałaś, że ją znasz!? Ale ci zazdroszczę!
-Nie ma się czym chwalić... a poza tym zaraz ją poznasz.- uśmiechnęłam się do niej.- Powiedz im, że zaraz przyjdę.- Dziewczyna wyszła z małego pomieszczenia. Podeszłam do stolika na którym stały butelki z wodą i wzięłam jedną do ręki. Po co Cher przyszła tu z Troy’em? Przecież zaraz ma próbę razem z Becky w Hyde Parku przed jutrzejszym festiwalem, pomyślałam Upiłam łyk chłodnej wody, wzięłam głęboki oddech i do nich podeszłam. Bonnie właśnie robiła sobie zdjęcie z Cher. Gdy to zobaczyłam szeroko się uśmiechnęłam.
-Hej. Tak z czystej ciekawości... Co wy tu robicie?- zapytałam, witając się ze znajomymi.
-Musisz mi pomóc! Błagam cię!- powiedziała Lloyd.
-Ale o co chodzi?- zapytałam spokojnie.
-Becky się rozchorowała i nie mam z kim zaśpiewać ‘Oath’ i...
-Nie! Nie ma mowy! Cher, nawet mnie o to nie proś...- przerwałam jej.
-Mela, ja cię nie proszę tylko błagam! Już to przecież śpiewałaś! Dasz radę, mam podobną tonację do Becky... No błagam cię, no!- powiedziała robiąc maślane oczy.
-Nie! Troy weź jej coś powiedz.- spojrzałam na niego, ale on tylko wzruszył ramionami.- Dzięki...- syknęłam pod nosem.- Nie ma mowy! Nie i jeszcze raz nie!
-Co tu się dzieje?- Zapytał facet koło, trzydziestki. Mój szef... Ups! No to mamy mały problem, pomyślałam.
-Bardzo przepraszam, wszystko panu wytłumaczę.
-Cher?- zapytał patrząc na nią, brunetka tylko kiwnęła głową.- Miło mi cię poznać... No to o co chodzi?
-Moja znajoma z którą miałam jutro wystąpić na festiwalu, rozchorowała się. I wpadłam na pomysł, żeby Mela z nią zaśpiewała, ale ona nie chce się na to zgodzić...- powiedziała ze smutkiem. Mój szef groźnie na mnie spojrzał.
-Nie chce się zgodzić powiadasz?- mrukną cicho.
-Nie patrzcie tak na mnie!- powiedziałam głośno. Głupio się poczułam gdy zorientowałam się że oczy wszystkich tu zgromadzonych były zawieszona na mnie.
-Panno Maynard! Albo pójdziesz z panną Lloyd na ta próbę, albo wylatujesz z pracy ze skutkiem natychmiastowym.- oznajmił poważnie mój szef. Cher uśmiechnęła się triumfalnie. Jak ja nie lubię takich sytuacji! Gdybym nie znała w miarę dobrze mojego szefa, zaprotestowałabym, ale ostatnio zwolnił kelnerkę za to, że nie postawiła w tym miejscu co trzeba jakiś kartonów, więc chyba lepiej nie ryzykować. Popatrzyłam na nich... wszyscy się we mnie wpatrywali. Zaklęłam w myślach.
-Ugh! No dobra...- powiedziałam cicho i usłyszałam oklaski. WTF?!
-Super! Jutro przyjdę! A teraz się nie martw zastąpię cię, a ty leć na tą próbę! Mam nadzieję, że zobaczymy się dziś na zajęciach.- powiedziała uradowana Bonnie.  Tego co zauważyłam to ja jako jedyna się zbytnio z tego nie cieszyłam. Mój szef się uśmiechnął i poklepał mnie po ramieniu. Odetchnęłam ciężko i poszłam na zaplecze po torbę. W co ja się wpakowałam?! Wzięłam to co miałam wziąć i do nich wróciłam.
-Zabije cię za to!- syknęłam do Cher.
-Też cię kocham.- odpowiedziała i wsiedliśmy do samochodu.
Po 5 minutach byliśmy już w domu. Poszłam do swojego pokoju spakowałam w torbę ubrania na zajęcia taneczne i przebrałam się w to:

 Po chwili do nich wróciłam. Całą drogę nikt nic nie mówił. No i dobrze. Byłam w takim nastroju, że miałam ochotę ich wszystkich rozszarpać. W co ta wredna baba mnie wpakowała?!
Po 30 minutach dojechaliśmy na miejsce. Od razu zauważyłam rozstawioną scenę. Może nie była jakaś wielka, ale i tak na mnie zrobiła wrażanie. I pomyśleć, że mam na niej zaśpiewać... Gdy szliśmy przez park Cher cały czas coś mówiła, ale ja jej nie słuchałam. Po prostu się rozglądałam.
-Cześć chłopaki!- krzyknęła uradowana Cher, zaraz po tym jak weszliśmy za scenę. Byłam tak zajęta oglądaniem tego wszystkiego co się tu działo, że nawet nie zwróciłam uwagi na to, do kogo ona to powiedziała. Dopiero gdy mnie zawołała zauważyłam, że stoi koło chłopaków z The Wanted. Gdybym wiedziała, że oni tu będą wzięłabym z domu płytę, żeby mi ja podpisali, pomyślałam.
Cher przedstawiła mnie całej piątce i zaczęliśmy gadać.
-Max, a tak przy okazji to wszystkiego najlepszego! Bo znając cb pewnie na tt nie zaglądałeś.- powiedziałam.
-Dzięki... Haha. Skąd wiesz? Jesteś naszą fanką?- zapytał.
-No ba! Jedna z najwierniejszych.- odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać. Potem podałam im moją nazwę na tt i  zaczęli mnie obserwować! Co jak co, ale jestem niezła. Mam zaledwie 20 obserwujących, no teraz 26, w tym Cher, Becky, całe TW i oficjalne konto zespołu. Haha... Ja to mam szczęście. Potem poznałam jeszcze Ritę i Conora.
-Wy jesteście rodzeństwem?- wypalił roześmiany Nathan. Teraz wszyscy patrzyli na mnie i na Conora.
-Nie!- powiedzieliśmy równocześnie i wszyscy zaczęli się śmiać.
-Masz rację... Rodzeństwo... A może małżeństwo?!- zapytał Tom. Wszyscy po raz kolejny zaczęliśmy się głośno śmiać.
-No już, już. Porywam wam pannę Maynard na próbę.- Wyciągnęła mnie na scenę Cher. Powiedziała mi jak to wszystko ma wyglądać, że najpierw ona śpiewa 2 piosenki a potem w czasie refrenu wchodzę ja. Potem wepchnęła mnie znowu za scenę i zaczęła śpiewać. Najpierw ‘With ur love’ a potem ‘Want u back’ W między czasie ja tańczyłam za sceną z Conorem. Nagle jakiś facet wręczył mi mikrofon i wypchnął na scenę. Cher właśnie kończyła refren, a ja miałam zaraz zacząć śpiewać solówkę Becky. Najdziwniejsze było w tym wszystkim to, że kompletnie się nie stresowałam, po mimo że przede mną stała dość spora grupa gapiów.
Gdy skończyłyśmy śpiewać, wróciłyśmy za scenę.
-I czego ty nie chciałaś tego śpiewać?! Mogę powiedzieć, że zrobiłaś to lepiej niż Becky.- powiedział Troy.
-Cher! Rośnie ci spora konkurencja.- krzyknęła Rita wychodząc na scenę. Chwilę później poszłam z Cher do stoiska z napojami i poszłyśmy się przejść.
-Kurde!- krzyknęłam patrząc na zegarek. Dziewczyna spojrzała na mnie pytająco.- Ugh...  za 40 min mam zajęcia taneczne!
-To no chodź. Jeszcze może zdążysz...- powiedziała i rzuciłyśmy się biegiem przez park. Po kilku minutach intensywnego biegu byłyśmy przy scenie i szukałyśmy Troy’a. W między czasie pobiegłam za kulisy i wzięłam swoja torbę z ubraniami. Tam też znalazłam mojego ochroniarza, więc szybko mu wszystko wyjaśniłam.

Pół godziny później wbiegłam szybko do szatni, która na moje nieszczęście była już pusta i się przebrałam. Potem poszłam do sali gdzie miałam zajęcia.
-Bardzo przepraszam za spóźnienie.- wydyszałam stając koło Bonnie.
-Nic się nie stało, twoja koleżanka już cię usprawiedliwiła.- powiedział trener. Spojrzałam na moją znajomą, ale ona się tylko uśmiechnęła, więc odwzajemniłam gest.- No dobra, skoro jesteśmy już wszyscy w komplecie, to zaczynamy zajęcia.- powiedział chłopak i zaczął pokazywać układ którego będziemy się dziś uczyć. Bonnie szturchnęła mnie lekko w ramie i spojrzała wyczekująco.
-Nie pytaj...- powiedziałam i wywróciłam oczami. Zaraz potem trener kazał nam się porządnie rozgrzać i zaczęliśmy się uczyć układu.
 
Po długich i potwornie męczących zajęciach całą grupą poszliśmy do szatni. Wzięłam szybki prysznic. Przebrałam się w moje wcześniejsze ubrania. Wraz z Bonnie przegnałam się ze wszystkimi i wyszłyśmy z pomieszczenia. Szłyśmy długim oświetlonym korytarzem zaglądając co jakiś czas przez drzwi do innych sal, w których też odbywały się zajęcia.
-Melisa! Zaczekaj!- usłyszałam za sobą męski głos.- Mela!- odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka w czapce z daszkiem, okularach przeciw słonecznych i w bluzie z kapturem. Kiepski kamuflaż bo pewnie na zewnątrz jest już ciemno, ale w dalszym ciągu nie wiedziałam kim on jest.- Matko! Czego ten budynek jest taki duży... Już myślałem, że cię tu nie złapię.- powiedział  i zdjął okulary.
-Nathan?- zapytałam zdziwiona.- Yyyyy... A co ty tutaj robisz?- Bonnie stała jak posąg i gapiła się na chłopaka jak w jakiś obraz.
-Czy ty czegoś przez przypadek wcześniej nie zgubiłaś?
-Yyyyy... Raczej nie... A tak przy okazji poznaj moją przyjaciółkę Bonnie.
-Miło mi.- uśmiechnął się do niej.- No to przejrzyj wszystkie swoje rzeczy...- powiedział zadowolony z siebie. Podeszłam do pobliskiego parapetu i zaczęłam przeglądać zawartość torby. I chyba brakowało w niej telefonu?! Kurde!
-No dobra... Wiem... Wsiałam telefon. Tak?- Nath skinął głową i wyją z kieszeni moją zgubę.-Dzięki.
-Nie ma za co.- odpowiedział.
-Jeszcze jedno pytanie... Skąd wiedziałeś, ze tu jestem?- spytałam lekko zdziwiona. Przecież to nie jest jedyna szkoła tańca w Londynie.
-Jakąś godzinę temu gdy jeszcze byliśmy na próbie, zadzwonił telefon, leżał na ławce więc odebrałem, jak się okazało dzwonił Troy bo chciał się dowiedzieć czy ma po ciebie przyjechać.
-I on ci powiedział, że mam tu zajęcia...­-dokończyłam za niego.- Mogłam się domyślić. Jeszcze raz dzięki.
-Nathan mogę prosić o autograf i zdjęcie?- odezwała się ni stąd ni zowąd Bonnie. Ja zaczęłam się śmiać. Chłopak oczywiście się zgodził. Zrobiłam im kilka zdjęć.
-Do zobaczenia jutro.- powiedział Stykes i się z nami przegnał. Spojrzałam na moją przyjaciółkę, która nadal była w wielkim szoku. Wcale się jej nie dziwię. Jakieś kilka godzin temu poznała Cher a teraz on. To dużo emocji jak na jeden dzień... Pociągnęłam ją za rękę.
-O matko! Mel! Poznałam go! Aaaaaa.... Jaka ja jestem szczęśliwa! Patrz jakie ładne zdjęcie! Zaraz wstawię na tt! Inne dziewczyny będą mi zazdrościć!- mówiła uradowana Bonnie, a ja tylko się śmiałam.
-Uspokój się! Jak będziesz grzeczna jutro poznasz resztę... I może jeszcze Ritę i Conora, a może jeszcze kogoś...- powiedziałam starając się uspokoić. Wtedy dziewczyna zaczęła skakać z radości po całym korytarzu. To chyba nie był dobry pomysł, żeby jej o tym mówić, przyszło mi na myśl. Po jakiś 10 minutach gdy się opanowała wyszłyśmy z budynku i poszłyśmy do pobliskiego baru. Byłam potwornie głodna. Ostatnio jadałam śniadanie ok. 7 rano a jest 7 wieczorem. Po prostu umierałam z głodu! Zamówiłyśmy dużą pizze i usiadłyśmy przy stole. Zanim kelnerka przyniosła nam nasze zamówienie, opowiedziałam jej co się działo na próbie, kogo poznałam itd. Potem moją uwagę przykuł telewizor w którym zobaczyłam 5 doskonale znanych mi twarzy. Właśnie zaczynał się jakiś wywiad z One Direction. Błagam tylko nie oni, pomyślałam w myślach i zajęłam się jedzeniem pizzy. Moja przyjaciółka z wielkim zainteresowaniem wpatrywała się w wielką plazmę wiszącą na ścianie. Reporterka z wielkim uśmiechem przywitała się z chłopakami i zaczęła zadawać pytania. Na początku nie zwracałam na to zbytniej uwagi, ale jedno pytanie z wielkim hukiem obiło się o moje uszy. „W jaki sposób zginęła wasza przyjaciółka?” Kurwa, że co?! Przecież mieli o to nie pytać! Wysłałam szybko to Alice i do Troy’a sms-a żeby włączyli telewizory na tym kanale. Przez dłuższą chwilę, żaden z nich się nie  odzywał.
-Tak naprawdę nie wiemy zbyt wiele... Zanim Anita została postrzelona nas już stamtąd zabrali...- odpowiedział zszokowany Niall. Nie tylko on był mocno zaskoczony. Żaden z nich nie spodziewał się  takiego pytania. Nie dziwię się ich reakcji, przecież ich menager i Alice z Tomem mieli się tym zając! Do moich oczu zaczęły napływać łzy ale starałam się je powstrzymać. Co było dość trudne. Potem zauważyłam, że Niall i Liam mają na szyi moje nieśmiertelniki... A właściwie te od Anity. Payne ściął włósy i o ile wzrok mnie nie myli zrobił sobie tatuaże...Wtedy pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
-Zaraz wracam.- powiedziałam do Bonnie i szybko poszłam do toalety. Tam wybuchłam płaczem. Po jakiś 10 minutach gdy się uspokoiłam wróciłam na salę.
-Wszystko ok.?
-Tak.- odpowiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-Widzę, że tak nie jest...- powiedziała spokojnie i uważnie mi się przyglądała.- Ty... Ty znałaś tę dziewczynę, tak? Bo oczy ci się zaszkliły jak o nią zapytała.- Kurde dziewczyno! Niezła jesteś...
-Można tak powiedzieć...
-Przykro mi...- powiedziała ze smutkiem.
-Możemy o tym nie gadać? Proszę cię...          
-Jasne.- odpowiedziała i zaczęłam się ekscytować tym kogo dzisiaj poznała. Od razu poprawiła mi tym humor. Ok. 9 pm. Wróciłam do domu. W salonie siedział Troy, Alice, Tom i Carlos... Jak ja dawno ich nie widziałam... Zwłaszcza w takim składzie. Poszłam do niech i zaczęliśmy rozmawiać na temat tego wywiadu. Jak się okazało reporterka złamała jakąś tam umowę i będą musieli zapłacić za to jakąś karę, bo to jest ‘temat zakazany dla prasy’ jak to określił kiedyś Carlos. Porozmawialiśmy jeszcze trochę, a potem poszłam do swojego pokoju...

 __________________________________________________________
Hej... Tak wiem, że rozdział beznadziejny ale nie musiałam chyba coś dodać, co nie???  Kompletnie mi sie nie podoba.. ale cóż.... -,-
 
A teraz zapoznajcie się z nową bohaterką...
Bonnie, 20 lat. Uwielbia taniec i modę. Ok kilku lat pracuje jako kelnerka... ( jaka jest wyjdzie w trakcie xD )