Aga!!! Coś czuję, że spodoba Ci się ten rozdział... <3
ZAPRASZAM NA NOWEGO BLOGA Z NIALLEM W ROLI GŁÓWNEJ:
_________ _________________________
To,
że zaczęłam panikować było mało powiedzie. Gdy czekałam na Troy’a w salonie nie
mogłam się wcale uspokoić. Nie mogąc usiedzieć w miejscu poszłam do swojego
pokoju. Wyjęłam z garderoby jeansy, bluzę i trampki. Siedząc na dole doszłam do
wniosku, że będzie mi nie wygodnie w szpilkach oraz koszuli. Zwłaszcza, że nie
wiedziałam jak długo będziemy siedzieć w studiu.
Gdy
zeszłam na dół, Troy już na mnie czekał. Był ubrany jasne dopasowane jeansy,
białą bluzkę z długim rękawem i
skórzaną kurtkę. Jak na niego przystało miał starannie ułożone włosy.
-I
jak?- zapytał uważnie mi się przyglądając.
-Ujmę
to tak... szału nie ma, staniki nie latają.- powiedziałam naśladując głos
Bonnie, co moim zdaniem wyszło mi całkiem nieźle. Troy wpatrywał się we mnie
zdezorientowany. Nie mogąc znieść jego miny zaczęłam się głośno śmiać.- Jest...
zajefajnie. Ha, ha. Już?
-Taa...
To co idziemy?- gdy to powiedział ni stąd, ni zowąd pojawił się Andy.
-Ja
prowadzę.- powiedział mój ochroniarz.-
Siadacie z tyłu.
-Ale...-
zaczęłam.
-Bez
dyskusji, Mel. Już trochę robię w tym fachu. A znając zamieszanie jakie jest
wokół Harry’ego będą paparazzi.
Głośno
westchnęłam. Nienawidzę tych hien. I tak łażą za mną krok w krok.
-Chodźcie,
bo się spóźnicie!- pośpieszył nas Andy.- Mam podjechać po tą całą Bonnie? Czy
jak jej tam.
-Bonnie.-
przytaknął mu Troy.- I tak. Jedziemy po nią.
Pół
godziny później byliśmy już pod domem mojej przyjaciółki. Ochroniarz zostawił
nas w samochodzie i poszedł po nią. Ciągle się wierciłam. Gnębiła mnie myśl,
czy Liam, powiedział o mnie chłopakom. Miałam nadzieję, że nie, ale wiedziałam
też iż prędzej czy później, jeżeli on im nie powie, to wyciągnął to z niego
siłą.
Niespokojnie
wierciłam się na fotelu. Próbując odciągnąć moje myśli od tego wszystkiego i
się jakoś, przynajmniej trochę, uspokoić.
-Mała...
nie panikuj. Nie będzie tak źle.- powiedział Troy lustrując mnie wzrokiem.
Spojrzałam
na niego z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
-Ty
chyba nie wiesz o czym mówisz!
-Wiem...
Będę twoim rycerzem na białym koniu. Nie będę odstępował od ciebie nawet na
krok, a w razie czego będę wyciągał cię z tarapatów.- poruszał zabawnie
brwiami.
Zaczęłam
się śmiać.
-Rycerz
na białym koniu powiadasz? Hahaha... Nie pochlebiaj sobie!
-Spadaj!-
warknął. Zanim odwrócił się w stronę okna pokazał mi środkowy palec. Jego
zachowanie sprawiło, że zaczęłam się śmiać jeszcze głośniej.
-Posuń
się.
Na ziemię ściągnął mnie głos Bonnie. Chłodne
powietrze wpadło do samochodu. Zrobiłam to czego zażądała ode mnie
przyjaciółka. Po chwili ruszyliśmy.
Zdziwiło
mnie, że nie musiałam podawać Andy’emu
adresu klubu, w którym miała odbyć się impreza urodzinowa Hazzy.
Jakiś
czas później byliśmy już na miejscu. Andy miał rację mówiąc, że będą tam
paparazzi. Ledwo się zatrzymaliśmy, a
błysk fleszy już mnie oślepił. No cóż, jutro moje zdjęcia będą we wszystkich
możliwych brukowcach.
Pierwszy
z samochodu wyszedł Troy, poczym pomógł wysiąść mnie i Bonnie. Nie zwracając
uwagi na hieny weszliśmy do środka, gdzie już rozbrzmiewała głośna muzyka. Od
razu zauważyłam kilka znanych mi osób. Od kelnera, który krążył po sali wzięłam
kieliszek szampana. Wzrokiem szukałam Harry’ego, lecz nigdzie nie mogłam go
znaleźć. W końcu Troy lekko szturchnął mnie łokciem i wskazał głową na długą
skórzaną na kapę po lewej stronie, gdzie siedziała poszukiwana przeze mnie
osoba. Powoli zaczęłam, przedzierać się przez tłum ludzi. Gdy doszłam do
Harry’ego, złożyłam mu szybko życzenia. Zaraz potem zaczęli zbierać się wokół
niego inni ludzie, więc ostrożnie się wycofałam. Troy tak jak obiecał nie
odstępował mnie na krok.
-Powiedziałeś
wszystkim, że mają być o 8?- zapytałam. Chłopak tylko przytaknął głową.
-Widzę,
że jednak przyszliście.- usłyszałam za sobą głos Zayna. Odwróciłam się. Obok
Malika stał Niall z niepewnym uśmiechem.
-Jak
widać...- dopowiedział za mnie Troy.
-Gdzie
Tomlinson? Mam do niego sprawę...
-Nie
ma go i niestety nie będzie.- odezwał się Niall. Spojrzałam na niego
zdziwiona.- Przecież on to wszystko organizował. Nie czaję...- mruknęłam
bardziej do siebie niż do nich.
-Musiał
gdzieś pilnie pojechać.- powiedział Zayn posyłając mi znaczące spojrzenie. „I
wszystko jasne, masz szare firanki”, pomyślałam cytując fragment z jakiejś
polskiej reklamy.
-Zatańczysz?-
wypalił niespodziewanie blondyn. Intuicyjnie się zgodziłam. Chwilę później
byliśmy już na parkiecie. Ukradkiem rozglądałam się za Liamem, ale nigdzie go
nie widziałam. Czyżby mu tez wyskoczyło coś pilnego?
-Idę
po coś do picia.- powiedziałam do blondyna. On tylko skiną głową.
Podeszłam
do barku i zamówiłam martini. Po drugiej
stronie zobaczyłam Nicka. Uśmiechnęłam się od niego. Muzyka ucichła.
Nagle na nie dużym wzniesieniu pojawił się Liam z mikrofonem w ręce.
Przyglądałam mu się z uwagą. Jeszcze nie zdążył nic powiedzieć, a w sali już
panowała cisza.
-Harry...
Louis, prosił mnie, żebym przekazał ci od niego prezent. Nie wierzę, że to
robię.- chłopak się zaśmiał.- Wszystkiego najlepszego, młody!- powiedział, po
czym zgasły światła. W całkowitej ciemności, było jedynie słychać szepty
zgromadzonych osób. Z głośników popłynęła muzyka. Gdy moje oczy zaczęły się przyzwyczajać do mroku, zostało
zapalone światło, ale tylko nad mini sceną na której pojawiła się skąpo ubrana brunetka. Wiedziałam na co się zanosi.
Upiłam spory łyk martini. Kiedy dziewczyna zaczęła tańczyć, zaczęłam się śmiać.
-Co
cię tak bawi?- usłyszałam za sobą jakiś głos.
-To.
Nie wiedziałam, że Tommo wpadnie na taki pomysł. Nie wierzę.- odpowiedziałam
nie odwracając się od osoby stojącej za mną.
-Też
myślałem, że go dobrze znam. W dodatku o tym prezencie dowiedziałem się pół
godziny temu.
Gdy
się uspokoiłam, odwróciłam się. Serce podeszło mi do gardła, kiedy okazało się,
że moim rozmówcą jest Liam.
-Szkoda,
że nie wynajął striptizera do pary.- mruknęłam pod nosem. Chłopak się zaśmiał.
Poczułam się tak jak kiedyś. W końcu przyznałam się przed sobą, że brakuje mi
tych czasów, kiedy po prostu mogliśmy pogadać bez zbędnych tajemnic.
-Chyba
o tym nie pomyślał.
Odwróciłam
się w stronę sceny na której tańczyła dziewczyna. Kątem oka wypatrzyłam
Harry’ego. Jego mina była niedopisania. Przez cały czas czułam na sobie ciężar
spojrzenia Payne’a. Nie mogąc już go znieść, przeprosiłam go i poszłam do
toalety. Wyjęłam z kieszeni spodni telefon. Zaklęłam pod nosem. Od 10 minut
powinnam być w studiu. Wybiegłam z łazienki. Szybko znalazłam Troy’a i
wyszliśmy tylnimi drzwiami. Kilka minut później już jechaliśmy w stronę studia.
Liam:
Usiadłem
na jednej z narożnych kanap i rozglądałem się za Melisą. Prawie od godziny
nigdzie jej nie widziałem. Upiłem kolejny łyk coli. Troy’a też nigdzie nie
widziałem. Podszedłem do baru i zobaczyłem Nicka, który właśnie rozmawiał z
Bonnie. Bez namysłu podszedłem do dziewczyny z burzą loków na głowie.
-Hej.-
dałem jej buziaka w policzek.- Wiesz gdzie jest Mela?
-A
która godzina?- zapytała automatycznie. Trochę mnie to zdziwiło.
-9:05,
a po co ci to?
-Powinna
być jeszcze w studiu. Niektórzy muszą pracować.- machnęła ręką na barmana,
który podał jej długopis. Wzięła serwetkę i zaczęła coś pisać.- Błagam cię.
Wyjaśnijcie sobie wszystko.- podała mi serwetkę.- To adres studia. A jeżeli jej
tam nie ma, to na dole masz adres jej nowego domu.
-Jesteś
wielka!- Dziewczyna się zaśmiała i wróciła do rozmowy z Nickiem.
Przez
kolejne 10 minut szukałem kogoś, kto mógł by zawieść mnie do studia. W końcu
gdy znalazłem Paula znowu traciłem czas. Początkowo nie chciał się zgodzić lecz
po małym szantażu zmienił zdanie. Wyszliśmy tyłem. Po drodze wziąłem swoją
kurtkę.
Wsiadłem
do samochodu. Tak naprawdę nie miałem pojęcia. Co chcę jej powiedzieć, ale
byłem pewien, że musze wszystko wyjaśnić, bo to zaczynało zrzerac mnie od
środka.
Droga
do studia minęła zdecydowanie zbyt szybko. Wydawało mi się, że dopiero co
wyjechaliśmy spod klubu, a kilka sekund później patrzyłem budynek, w którym
kiedyś sam ćwiczyłem i nagrywałem.
-Payne!
Tu ziemia!- krzyknął mi do ucha Paul.- Idziesz tam czy nie?- powiedział ciszej.
-Idę.
Zaczekaj tu na mnie.
Wysiadłem
z samochodu i szybko wszedłem do budynku. Nic się tu nie zmieniło, te same
czerwone ściany, klika płyt oraz zdjęć na ścianach. Skierowałem się w stronę
sali prób, na pierwszym piętrze. Gdy byłem na dole słyszałem śmiech.
-Liam?-
usłyszałem za sobą znany mi męski głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Andy’ego. Uśmiechnąłem
się szeroko.- Co ty tu robisz?
-Przyszedłem
do Melisy. Musze z nią pogadać.- Mężczyzna skinął twierdząco głową.
-Zaraz
ją zawołam.- ominął mnie i wszedł do sali.
-Dobra!
Dziesięć minut przerwy! Potem bierzemy się ostro do roboty!- usłyszałem za drzwiami
glos Anity. Nagle ogarnęła mnie panika. „Po co ja tu w ogóle przyszedłem?!” po
chwili drzwi się otworzyły. Zdziwiła się na mój widok.
-Możemy
pogadać?- zapytałem niepewnie. Bałem się, że się nie zgodzi. Nasza ostatnia poważna
rozmowa była kompletnym niewypałem, ale
w klubie czułem się tak jak kiedyś.
-Jasne.
Chodź.- oznajmiła i zaczęła iść korytarzem. Poszedłem za nią od niedużego
pomieszczenia, które przypominało małą stołówkę. Niall zawsze spędzał tu wolne
chwile podczas nagrywania piosenek.- Co cię do mnie sprowadza?- zapytała
uważnie mi się przyglądając.
-Chciałem
cię przeprosić, że wtedy we Francji tak wpadłem do twojego pokoju. Naprawdę nie
wiem po co to zrobiłem.
-A
teraz?- powiedziała. Wyjęła sobie kubek z szafki i wlała trochę kawy.- No sory,
ale nie wydaje mi się, żebyś zwiał z imprezy urodzinowej kumpla, żeby mnie
przeprosić, bo mogłeś to zrobić wcześniej. Czego ty ode mnie oczekujesz?-
zapytała w taki sposób, jakby nie chciała poznać odpowiedzi.
-Nic?
Tylko chcę, żebyś mi to wyjaśniła. Niż z tego nie rozumiem.- przejechałem ręką
po włosach.
-Myślałem,
że jesteś mądrzejszy.- mruknęła pod nosem.- Przecież Alice ci wszystko
powiedziała.- Skinąłem twierdząco głową. Powiedziała i to więcej niż raz,
pomyślałem.
-Dlaczego
to zrobiłaś? Dlaczego akurat to?- Melisa nic nie mówiła. Wpatrywała się w jeden
punkt na ścianie. Dopiero teraz zauważyłem, że nie ma już na sobie turkusowej
koszuli ani szpilek w tym samym kolorze. Teraz była ubrana w trampki, przetarte
jeansy i bluzę. Włosy spięła w kok. Jak dla mnie i tak wyglądała olśniewająco. Po
chwili wzruszyła ramionami. Domyśliłem się, że nie chce o tym mówić.- A czy
mogło by być między nami tak jak kiedyś?- zapytałem. Tym razem to ja nie
wiedziałem, czy chcę poznać odpowiedź. Przyglądała mi się z szeroko otworzonymi
oczami. Była zaskoczona moim pytaniem.
-Nie,
Liam. Już nic nie będzie tak jak kiedyś. Ja mam swoje, nowe, życie a ty swoje.
W dodatku, wszystko się zmieniło. Ja się zmieniałam. Masz Danielle, ja też mam
kogoś...
-Nathana...-
przerwałem jej, całkowicie nie świadom, że powiedziałem to na głos.
-Skąd
wiesz?
-Naprawdę
powinnaś się bardziej interesować swoją osobą. W tej branży plotki szybko się
roznoszą.- wzruszyłem ramionami. Wtedy do mnie dotarło, że ona potwierdziła to,
że się z nim spotyka, co wywołało u mnie jakiś ból. Tak, byłem o nią zazdrosny.
Od kiedy tylko ludzie zaczęli o tym mówić, nawet gdy jeszcze nie wiedziałem, że
ona jest Anitą, miałem cichą nadzieję, że to nie prawda.
-To
wszystko nie ma sensu...- mruknęła i upiła łyk kawy.- Przez te parę miesięcy,
dawaliście dobie radę, beze mnie, więc teraz też o mnie zapomnijcie...- Nagle
otworzyły się drzwi i do pomieszczenia wszedł Troy.
-Mel,
długo jeszcze?- zapytał.
-Nie
zaraz przyjdę.- powiedziała posyłając mi znaczące spojrzenie. Chłopak wyszedł.
Mela podeszła do mnie. Dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów. Przerażało mnie
jak bardzo chciałem ją teraz przytulić i pocałować, i nie pozwolić jej stąd
wyjść.
-Naprawdę
powinniście o mnie zapomnieć.- przyłożyła swoją dłoń do mojego policzka. Zadrżałem.
Przechyliłem głowę, żeby jaszcze lepiej poczuć jej dotyk za którym tak
tęskniłem.- Proszę... zapomnijcie o mnie.- powiedziała błagalnym głosem. Do oczu
zaczęły napływać mi łzy. Niby jak miałem o niej zapomnieć. Nagle odskoczyła ode
mnie jak oparzona. Spuściła głowę.- Przepraszam... Nie powinnam... idź już, dobrze?-
mówiła, nie podnosząc wzroku. Nie chciałem, żeby się ode mnie odsuwała. Skinąłem
głową, chociaż nie wiedziałem czy to zauważyła.
Odwróciłem
się i podszedłem do drzwi.
-Żaden
z nas nie zapomniał o tobie w ciągu tych paru miesięcy.- powiedziałem stojąc
tyłem do niej. Nie chciałem na nią patrzeć bo wiedziałem, że nie wytrzymam i
zacznę płakać. To mnie za bardzo bolało.- Musisz też wiedzieć, że nasz, mój
stosunek do ciebie wcale się nie zmienił... nadal nam na tobie zależy nie zapominaj
o tym.
Nie
czekając na odpowiedź wyszedłem.