wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 9 ^^

Właśnie jechaliśmy mostem w stronę Londynu. Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy.
-No dobra chłopaki! Wszystko ładnie, pięknie, ale ja chcę wiedzieć gdzie jedziemy...- spojrzałam na chłopaków a oni popatrzyli się na siebie. W końcu odezwał się Harry:
-Ok. Jedziemy do naszego ulubionego miejsca...
-Do Milk Shake City?!- krzyknęłam uradowana Daisy, a my, nie wiem czemu, zaczęliśmy się śmiać.
-Nie.-powiedział Liam przytulając Max’a.- Zgadujcie dalej.
-London Eye?!- krzyknęła tym razem Lucy.
-Blisko... Ale nie.- powiedział Louis.
-Braciszku... Weź nie bądź taki! Oświeć nas!- powiedziała Fizzy robiąc maślane oczy.
-A może wesołe miasteczko.- zapytałam niepewnie.
-Brawo! Zgadłaś!- krzyknął Malik, zrywając się z fotela i zaczął tańczyć jakiś dziki taniec.
-Super!- zawołał Max, który właśnie targał Liamowi włosy. Ja nie mogę jak oni słodko wyglądają. Czasami się zastanawiam się czy Payne na serio nie jest jego ojcem...
-Oj tam... Oj tam... Damy radę! Często tam bywamy...- powiedział dumnie Hazza. Znam osobiście tego chłopaka zaledwie od pół godziny a już go lubię? To do mnie nie podobne... W sumie to ostatnio ciągle robię rzeczy nie typowe dla mnie, ale to mi się podoba... Na chwilę ‘odcięłam się’ od otaczającego mnie świata i podziwiałam widoki za oknem limuzyny... Chwilę później wróciłam do rzeczywistości i zaczęłam się przysłuchiwać rozmowom moich towarzyszów. Zayn, Louis i Harry robili jakiś krótki filmik dla fanów... Oczywiście nie obyło się, bez ‘pocałunku’ Larry’ego... Przyznam się, że są momenty w których się ich boję. Dzieciaki się bawiły, a Niall i Liam gadali z Daisy. Już miałem przed oczami jej uradowany wyraz twarzy
-Hej. Wszystko ok.?- zapytał Liam siadając koło mnie.
-A... Tak. Tak wszystko ok.- powiedziałam wyrywając się z zamyślenia. Parę minut potem limuzyna się zatrzymała. Malik wyszedł pierwszy.
-Panie przodem.- powiedział z uśmiechem i podając mi rękę. Chwilę później staliśmy już przed wejściem do wesołego miasteczka.
-No co tak stoicie. Chodźcie!- krzyknął Tommo, biorąc Fizzy na ręce.
-Aww... Budka z Hot Dog’ami!!- krzyknął Niall biegnąc w tamtą stronę. JA go nie ogarniam... Czy on zawsze myśli o jedzeniu?! W wesołym miasteczku był dość spory ruch, ale jak na razie nikt nie zwracał uwagi na chłopaków. Larry, Lucy, Fizzy i Max poszli w stronę samochodzików , a jeśli chodzi o Niall’a to wiadomo co robił.
-Aaaaaaaaaaaaa... -Krzyknęłam chyba najgłośniej jak umiałam, gdy ktoś podniósł mnie do góry i zaczął kręcić.
-Ej. Spokojnie. Nie krzycz tak.- słyszałam cichy głos Liam’a i poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi. Nie wiem czemu, ale po moim ciele przeszedł dreszcz...
-Debilu! Puść mnie!
-Liam! Nie rób tego! Trzymaj ją i nie puszczaj, wiesz co masz robić tylko poczekaj chwilę na mnie!
-Chłopaki?! Co wy kombinujecie?! Weź mnie postaw na ziemi do jasnej...
-Już, już, już. Uspokój się! Przecież nic ci nie zrobimy... Aż tacy źli to mu nie jesteśmy.- powiedział Liam i uniósł brwi do góry i posłał mi złośliwy uśmieszek.
-Czyżby?! Ja się w tej chwili zaczynam obawiać o moje życie.
-Oj nie przesadzaj, aż tak źle nie będzie...
-Liam! Postaw mnie!- próbowałam się od niego oderwać ale on trzymał mnie jeszcze mocniej. Wtedy usłyszałam krzyk Daisy.
-Postaw mnie na ziemię! No ej! Proszę..- już wszystko wiadomo... Zayn porwał Daisy.
-Kuźwa! Zayn! Chłopie weź mnie puść! Muszę małych pilnować! Aaa... Zayn!
-Lou się nimi zajmie. -powiedział chłopak do Daisy.- Uspokój się nic ci nie zrobię.
-Zayn! Postaw mnie na ziemie!
-Liam! Postaw mnie na ziemię!- powiedziałam do Payne’a. Wtedy chłopcy wymienili się spojrzeniami i zaczęli szybko biec. Ja i Daisy piszczałyśmy w niebo głosy. Chwilę później we czwórkę leżeliśmy na zamku dmuchanym. Chłopaki zaczęli się śmiać i skakać! Przez chwilę siedziałyśmy i przyglądałyśmy się ich wygłupom, ale po chwili się do nich przyłączyłyśmy. Cały czas robiliśmy sobie zdjęcia. Jakiś czas po tym kupiliśmy popcorn i poszliśmy do gabinetu luster. Haha... Zayn robiła sobie ‘’sweet focie’’ przy każdym krzywym zwierciadle... Następnie poszliśmy na gokarty, na diabelski młyn. Nawet nie zauważyłam kiedy te 3 godzimy minęły i musieliśmy wracać... Zanim przyjechała limuzyna poszliśmy jeszcze na strzelnicę. Każdy z chłopców wygrał jakąś maskotkę. Louis oddał miśka swojej siostrze, Niall Max’owi, Harry Lucy, Zayn Daisy, a ja dostałam od Liam’a. Parę minut później przyjechała limuzyna. Podczas drobi powrotnej Lucy zasnęłam na kolanach blondyna, a Max spał słodko w tulony w Zayn’a. Jakieś 20 minut później byliśmy już pod willą. W domu było pusto. Znalazłam jedynie karteczkę od państwa Brown w której było napisane,  że pojechali do sklepu i że po 8 wrócą.  Horan i Malik zanieśli dzieci do pokoi i wrócili na dół. Daisy wzięła sobie cos do picia i też poszła do swojego pokoju.
-Wielkie dzięki chłopaki.- powiedziałam przytulając ich.
-Nie ma za co. To my dziękujemy.- odpowiedział z uśmiechem Zayn.
-Anita! Masz jakieś plany na wieczór?- zapytał niespodziewanie blondyn.
-Chyba nie... A co?
-No bo wiesz... Właśnie wpadłem na taki pomysł, żeby urządzić u nas ognisko, przecież jest jeszcze wcześnie... Co wy na to.- popatrzyła pytająco na mnie i na Zayn’a.
-Ja jestem jak najbardziej za... Chłopaki też się na pewno zgodzą.
-W sumie to ja też. Tylko musze poczekać na Alice i na Tom’a, no bo przecież samych dzieci nie zostawię.
-Rozumiem. To jak wrócą to przyjdź do nas, a my w tym czasie lecimy wszystko przygotować.
-Ok. Nie ma sprawy. Do zobaczenia.- powiedziałam zamykając za nimi drzwi. Zajrzałam do Max’a i Lucy ale oni słodko spali. Później jeszcze do Daisy. Poszłam do siebie do pokoju. Usiadłam na łóżku i łączyłam laptopa. Odpisałam babciom na maile i dodałam jeszcze kilka zdjęć z dzisiaj. Usadowiłam mojego Liam’a ( tak nazwałam swojego misia) na łóżku... Zrzuciłam zdjęcia na kartę pamięci... Zmieniłam tapetę. Ustawiłam sobie zdjęcie, na którym była cała nasza dziesiątka. Gdy przeglądałam sobie fotki z dzisiaj, do pokoju przyszła Alice.
-Co tam? Gdzie dzieciaki?- zapytała z uśmiechem na twarzy.
-A wszystko dobrze... Dzieciaki już śpią?
-Co?!- zapytała ze zdziwieniem.- Co ty im zrobiłaś, że już śpią?
-Ja? Nic... Były tak zmęczone, że od razu poszły spać. Z całą pewnością zdadzą jutro relacje.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Aha. Dobrze. Ładną masz tapetę... Czy to ci chłopcy z... no z tego zespołu za którym szaleje Daisy?!
-Hahaha... Tak.
-Skąd oni się tam wzięli?
-To z nimi pojechaliśmy...- Alice zrobiła taką minę, że prawie wybuchłam śmiechem.
-Żartujesz?
-Nie... A tak po za tym to zaprosili mnie dziś do siebie na ognisko. I chciałam się zapytać czy mogę pójść.
-Oczywiście. Tylko nie pij za dużo.- posłała mi promienny uśmiech.- Podwieźć cię?
-Nie trzeba... Oni są naszymi sąsiadami.- powiedziałam i cicho się zaśmiałam.
-Aha... Dobrze idź.
-Bardzo dziękuję.- Alice wyszła z mojego pokoju, a za zaczęłam się śmiać.
 Chwile później wyszłam z domu i poszłam w stronę willi chłopaków. Od razu poszłam do ogrodu, gdzie Niall rozpalał ognisko, a Hazza przygotowywał talerzyki.
-Cześć. Jadłaś kiedyś marchewkę z ogniska?- zapytał z radością Lou.
-Nie... Lou i wiesz, to chyba nie jest dobry pomysł...
-Oj no błagam cię... Mówisz jak nasz ojczulek...- chłopak poklepał mnie po ramieniu. Kilka minut później z domu wyszedł Zayn z Liam’em. Pomogłam chłopakom dokończyć przygotowania i zaczęło się ognisko. Gadaliśmy o wszystkim i o niczym, śpiewaliśmy, a Niall oczywiście grał też nam na gitarze. Robiliśmy sobie zdjęcia... Jedliśmy, wygłupialiśmy się, piliśmy i robiliśmy różne inne rzeczy... Około północy poszłam się przejść. Usiadłam nad basenem i zaczęłam rozmyślać.
 

Oczami Zayn’a:

Siedziałem z chłopakami przy ognisku, a Anita nad basenem. Nie wiem czemu siedziała sama, ale wyglądała na zamyśloną... Uroczo wyglądała owinięta kocem z butelką piwa w ręce. Blask księżyca, który odbijał się od tafli wody, delikatnie oświetlał jej zamyśloną twarz. Lekki wiatr rozwiewał jej włosy... Wyglądała ślicznie! Wyglądała jak bogini... Tylko to piwo zakłócało ten jej wizerunek, ale mi to nie przeszkadzało... Wręcz przeciwnie... Pociągało.
-Hej piękna. Co ty tu tak sama siedzisz?- zapytałam podchodząc.
-A tak sobie siedzę i myślę...
-A można wiedzieć o czym?- zapytałem siadając koło niej.
-Skrótem mówiąc nad tym jakie cholerne szczęście mnie spotkało w ciągu kilku ostatnich dni.- odpowiedziała upijając łyk piwa.
-Czyli? Jakie szczęście?
-Jak wiesz jestem z polski.- zaczęła- Chcąc uwolnić się od szarej, ponurej rzeczywistości, rzuciłam się na głęboka wodę i załatwiłam sobie pracę jako niańka u jakiej rodziny w Anglii. Jadąc tutaj nie znałam tych ich, nie wiedziałam jacy są... Na szczęście okazało się, że to bardzo porządni i mili ludzie, a dzieci którymi się opiekuję nie są wcale rozpieszczonymi bachorami.- uśmiechnęła się pod nosem i kontynuowała dalej nie dorywając wzroku od powierzchni wody.- Znając moje wcześniejsze ‘szczęście’ nie spodziewałam się, że będzie tak dobrze... Jeszcze tego samego dnia poznałam Liam’a. Zaś następnego dnia byłam na waszym podpisywaniu płyt. Później poznałam ciebie i dzisiaj pozostałych. Z rodzina u której pracuję, mam bardzo dobre stosunki. Ich dom jest moim domem. Poznałam świetnych przyjaciół... Chyba mogę was tak nazwać? Po prostu te 4 ostatnie dni mojego życia, są chyba najlepsze jakie kiedykolwiek przeżyłam. Ten cały przyjazd tutaj był jak los na loterii, a wygrana trafienie do bardzo dobrej rodziny i poznanie pięciu fajnych chłopaków i zaprzyjaźnienie się z nimi... Jak by mi ktoś powiedział pięć dni temu, że podczas pobytu tutaj poznam One Direction, zaprzyjaźnię się z nimi i będę piła piwo u niech na ognisku... To bym go wyśmiała.
-Każda decyzja jest jak los na loterii, czasami wygrana, a czasami nie...
-Tak Zayn. Zgadzam się z tobą.
-Gdy tu przyjechałaś, albo gdy byłaś jeszcze w Polsce, to czy chciałaś nas poznać?
-Bez obrazy... Jakąś zwariowaną Directioner to ja nie jestem, ale bardzo lubię wasze piosenki. Kiedyś nawet taka myśl chodziła mi po głowie, żeby poznać tych przy których piosenka potrafię się rozpłakać jak małe dziecko. Ale wtedy nie robiłam sobie nawet nadziei. No popatrz... Jakie są szanse, żeby taka zwykła dziewczyna jak ja i w dodatku z Polski, mogła poznać takie wielkie gwiazdy jak wy... Wiadomo, że to są bardzo znikome szanse. Ile waszych fanów o tym marzy? Nawet nie myślałam, że spotkam kogoś sławnego, a tym bardziej was i  w dodatku będziemy sąsiadami...
-Też racja.- przytaknąłem dziewczynie i stuknęliśmy się butelkami. Ona mnie szokuje... Jej tok rozumowania. Nie dość, że ładna, utalentowana i jeszcze mądra!  Takiej dziewczyny to ze świeca po całym świecie szukać, a i tak nie wiadomo czy się taka znajdzie.
-Sam widzisz... Tylko zastanawiam się kiedy to się wszystko skończy. Bo przecież wszystko co dobre kiedyś się kończy... Ja osobiście obstawiam na koniec wakacji bo wtedy wyjadę.
-No tak ale na razie ciesz się chwilą.- powiedziałem i chciałem wstać, gdy ktoś wepchnął mnie do basenu. Słyszałem jedynie szum wody i śmiech.
-Tommo! Do jasnej cholery!- krzyknąłem gdy tylko się wynurzyłem.- To nie jest Lany poniedziałek.
-Oj daj spokój.- odpowiedział z uśmiechem Lou i wskoczył do wody, a reszta za nim. Nawet Anita się z nami chlapała. Ok. 1 nad ranem wyszliśmy z wody i weszliśmy do mieszkania.
-Może obejrzymy jakiś film?- zaproponowałem.
-Ok. Ale najpierw musimy się przebrać w coś suchego.- powiedział Harry? Tak... To był Styles, a nie tatusiek.
-To lecę się przebrać i coś poszukać.- powiedziałem i pobiegłem do swojego pokoju.
 

Oczami Liam’a:
Wszedłem do domu cały mokry. Zayn pobiegł na górę, Niall robił coś w kuchni a Harry i Louis się ‘miziali’. Anita stała i się z nich śmiała. Uroczo wyglądała w mokrym ubraniu i mokrych włosach.
-Chodź.- załapałem ją za rękę i przyprowadziłem do mojego pokoju. Poszedłem do garderoby i przyniosłem jej czarne dresy, biały T-shirt i niebieską bluzę.
-Trzymaj i idź się przebrać. Tam jest łazienka, a suszarka do włosów jest w drugiej szufladzie po lewej stronie umywalki.
-Dzięki.- powiedziała z uśmiechem i zniknęła za drzwiami łazienki. Ja sam w między czasie się przebrałem. Chwilę później w łazienki wyszła Anita...
-Ślicznie wyglądasz...- powiedziałem podnosząc się z łóżka.
-Oj daj spokój.- powiedziała i lekko szturchnęła.
Zeszliśmy na dół gdzie Zayn włączał jakiś horror, a Niall robił popcorn. Pozostałych 2 jeszcze nie było. Kilka minut później odnalazły się i zguby rozsiedliśmy się na kanapie i zaczęliśmy oglądać film. W miedzy czasie toczyła się wojna na popcorn. Ok. 4 nad ranem skończył się film. Chłopcy już spali. Razem  z Anita uprzątnęliśmy trochę bałagan i odprowadziłem ją do domu.
-Dzięki za miło spędzony czas.- powiedziałem dając jej całusa w policzek.
-Nie to ja dziękuję. Dobranoc.- powiedziała z uśmiechem na twarzy i zamknęła za sobą drzwi. Wróciłem do siebie. Chłopaki spali na kanapie, a ja poszedłem do swojej sypialni. Rzuciłem się na łóżko i od razu zasnąłem....

---------------------------------------
                              Jutro nasza ukochana koleżanka ma urodziny... więc:
Kochana... Życzymy ci wszystkiego najlepszego, dużo zdroooooowia, szczęścia pomyśloności, spełnienia marzeń ^^ xD I czego sobie tam jeszcze życzysz... I żebyś pomagała nam pisać te opowiadania dalej... Kochamy cię!! <3  1o0 LAT!!!

Mamy nadzieję, że rozdział sie podoba.
Bardzo prosimy o komentarze...
xD

3 komentarze:

  1. Ja też życze wszystkiego najlepszego ^^ A rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyłączam się do życzeń. Zajebisty rozdział i czekam już na następny. Kocham...<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie dzięki dziewczęta!!! :* <3
    ALe to że to chlopcy popili troche nie jest związane z tym co sie działo w Australii ^^ ten rozdział powstał wcześniej xD

    OdpowiedzUsuń