środa, 4 kwietnia 2012

Rozdział 7 ^^


Oczami Zayn’a:
Siedzieliśmy wszyscy na kanapie... On prawie wszyscy. Liam’a gdzieś wcięło, nie było go chyba ze 3 godziny. Oglądaliśmy jakiś film i ktoś wszedł do salonu.
-Tatuś wrócił!!- zerwał się Niall i pobiegł w stronę Liam’a.
-Ej! Horanek... Czy wszystko ok.?
-Tak, tato!- odpowiedział odlepiając się od niego. Chwilę później reszta zrobiła to samo, a ja siedziałem na swoim miejscu.
-Zayn... Wielkie dzięki, że się chociaż ty nade mną nie znęcasz.- powiedział Payne siadając koło mnie.
-A prosz....
-Tato?!- powiedział Lou- Gdzie ty tyle byłeś? Martwiłem się.- po tych słowach usiadł na kolanach mojego kumpla i się do niego przytulił.
-Louis... Nie uważasz, że to trochę dziwne, że ja jestem młodszy od ciebie a jestem ,jak to sam ująłeś’ twoim tatą... co?- Hazza patrzył na nich zabójczym wzrokiem.
-Oj! Liam, czepiasz się! Lepiej powiedz, gdzie byłeś.- powiedział z wymuszonym uśmiechem Horan. U niego zazdrość też brała górę.
-Wielkie mi halo! Byłem na spacerze z koleżanką...- po tych słowach Niall wypluł cały popcorn, który miał w swojej pięknej buzi, a on potrafi duuużo żarcia tam zmieścić. Lou spadł z jego kolan, Hazza siedział jak... Ok. Nie wiem jak co, ale po prostu go zamurowało. A mnie to tam jakoś obeszła...
-Że co?!- powiedział Lou podnoszą się z podłogi, Liam przewrócił oczami.
-A z jaka koleżanką? Znamy ja?- powiedział Harry.
-Nie...
-Tato! Ja się o ciebie zaczynam bać!- krzyknął Niall
-Czego?
-Bo umawiasz się nie wiadomo z kim...- Horan posmutniał.- Weź nam o czymś opowiedz.
-No matko! Wpadłem na nią wczoraj w parku, jak uciekałem przed fankami...- ‘Oho! Zapowiada się ciekawie’ pomyślałem- i w ramach przeprosin wyciągnąłem ją na lody... No to tyle...
-Co za romantyczna historia...- powiedział Styles ocierając oczy. Chłopaczyna się popłakał. Wstałem i poszedłem do mojego pokoju. Miałem dziś jakiś kiepski nastrój. Wyszedłem na balkon, żeby zapalić. Tak. Wiem, że obiecywałem fanom, że to rzucę, ale czasami od tak lubię sobie zapalić. To mnie relaksuje.
 
Oczami Liam’a:
-Chłopaki co ugryzło Malik’a?- zapytałem, bo jego zachowanie jakoś mi dzisiaj nie odpowiadało. Po prostu wyczułem, że cos jest nie tak.
-Nie wiem... Cały czas jakoś się tak dziwnie zachowuje. Weź idź z nim pogadaj, bo ja osobiście nie zniosę takiego fochniętego Zayn’a.- powiedział Lou. Wstałem i poszedłem do pokoju kumpla.
-Zayn... Jesteś tam?- nie usłyszałem odpowiedzi, więc uchyliłem drzwi. Wszedłem do pokoju, w którym jak zwykle panował sajgon. Wyszedłem na balkon. Pod ścianą siedział zamyślony Malik z papierosem w ręce.
-Zayn... Wszystko ok.?
-No tak...- odpowiedział, niepewnie.
-Ej. Ale ja widzę, że coś cię gnębi. Przecież mi możesz wszystko powiedzieć.- nie zareagował, więc usiadłem koło niego i tak po prostu siedzieliśmy w milczeniu.
-Tak Liam. Masz racę. Nic nie jest w porządku... Po prostu czuję się samotny.- spojrzałem na niego ze zdziwieniem, od kiedy go poznałem był zawsze duszą towarzystwa.
-Przecież masz nas, swoją rodzinę...
-Tak, ale mi nie o to chodzi... Mam na myśli osobę, która mnie pokocha i zaakceptuje mnie całego... Kogoś, do kogo będę mógł zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, kogoś do kogo mógł bym się przytulić... Daruj sobie wiem, że to głupio brzmi...
-Wcale nie...- poklepałem go po ramieniu.
-Chciałbym mieć kogoś, to nie traktował by mnie jak Zayn’a Malik’a z One Direction, tylko jak zwykłego chłopaka.- wstał i oparł się o barierkę.
-Rozumiem cię. Ja właśnie wczoraj spotkałem taka dziewczynę... Jest z Polski i jest chwilowo naszą sąsiadka... Myślę, że musicie ja poznać.- wtedy na balkonie zobaczyłem jakąś dziewczynę, ale  szybko się chowała.- Stary... Nie martw się, kiedyś kogoś takiego znajdziesz...
 
 Następnego dnia, 8:00, oczami Anity:
Wstałam dzisiaj bardzo wcześnie... I doprowadziłam się do porządku. Właśnie ubierałam się w niebieskie jeansy i luźny T-shirt, gdy zadzwonił telefon. Jednak nie zdążyłam do niego dojść i połączenie się rozłączyło. Spojrzałam na wyświetlacz, nie odebrane połączenie od babci. Wybrałam jej numer.
-Cześć babciu. Co tam?
-Nic chcę z tobą pogadać, dowiedzieć się co u ciebie...
-Wiesz co?! Wejdź na skype’a taniej wyjdzie. Ja zaraz włączę laptopa to porozmawiamy.
-Dobrze, wnusiu.- babcia się rozłączyła. Moja babcia idzie w duchem czasu!  Chwilę potem już z nią rozmawiałam. Wtedy, do mojego pokoju weszła Daisy...
-Oj! Przepraszam już idę. Nie będę ci przeszkadzać.
-Nie, zostań. Chodź przedstawię ci moja babcie.- dziewczyna nie pewnie podeszła i usiadła koło mnie. Przedstawiłam je sobie nawzajem i robiłam za tłumacza. Moja przyjaciółka, chyba mogę tak o niej powiedzieć, polubiła moją babcię. Porozmawiały chwilę i do pokoju wbiegł Max i Lucy... Ich tez przedstawiłam. Jakieś 20 minut później porzygałam się z babcią i poszłam z dzieciakami na śniadanie. Alice przygotowała omlety z szynką. Pychota!
-Dzieci, właśnie dzwoniła Caroline i zaprasza nas do siebie. Czy chcecie z nami pojechać?- zapytał Tom. Lucy i Max od razu się zgodzili, natomiast Daisy nie chciał jechać.
-Ja zostaje w domu... Co ja będę tam robiła z tymi dziećmi?! A tak to posiedzę z Anitą i my już sobie znajdziemy jakieś zajęcie.
-Nich ci będzie... Tylko czy Anita się zgodzi...- Alice spojrzała na mnie wyczekująco.
-Nie ma problemu. Przypilnuję jej.
-To świetnie! To my się zaraz będziemy zbierać. Tylko mam prośbę, czy mogłabyś sprzątnąć po śniadaniu?
-Oczywiście.
Pół godziny później państwo Brown już pomachali a ja zostałam sama z Daisy.
-To co robimy?
-Nie wiem...- odpowiedziałam.
-Umiesz robić zdjęcia?
-No chyba tak...
-W takim razie mam pomysł. Mama zgłosiła mnie do jakiegoś pokazu... Ale, muszę najpierw przesłać im swoje zdjęcia. Może byś...
-Spoko! Chodź na górę.- Poszłyśmy do jej pokoju i weszłyśmy do jej garderoby. Wybrałyśmy kilka zestawów ciuchów, pomalowałam ją i zaczęłyśmy robić zdjęcia. Stwierdzam fakt, że jest nie zła. Ona nadaje się na modelkę. Po pewnym czasie postanowiłyśmy zmienić otocznie do zdjęć i poszłyśmy do mojego pokoju. Przebrała się w ładną, letnią sukienką i powróciłyśmy do swojego zajęcia. Potem wyszłyśmy na balkon. Jest bardzo duży, więc nie było problemu z robieniem zdjęć.
-Chyba wystarczy... Dzięki.- powiedziała Daisy.- A może ja teraz tobie zrobię kilka fotek?
-Nie ma za co... Ja się do tego nie nadaję...
-Oj no proszę.- spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.- Ale tylko dla nas. NO tak dla zabawy...
-No dobra.- zaciągnęła mnie do mojej garderoby i wybrała mi czarne rurki, białą bluzkę na ramiączkach, czerwone szpilki, i go tego czarny żakiet i łańcuszek z koralików. Uczesała mnie i pomalowała. Stanęłam przed lustrem i mnie zamurowało... Sama siebie nie poznałam. To chyba przez ten mocniejszy makijaż. Wyszłyśmy spowrotem na balkon, ale tym razem to ona robiła mi zdjęcia.
-Uuuu! Brawo! Niezła jesteś!- usłyszałam na sobą głos. Odwróciłam się i zobaczyłam chłopaka o czarnych włosach. Podeszłam do barierki i przyjrzałam mu się. To był ten cały Zayn.
-Ej. Anita co się dzieję.- powiedziała Daisy, podchodząc do mnie. Nie zareagowałam. Chłopak mi pomachał.
-Nie masz co robić?!- zawołałam.
-No nie mam.- odpowiedział mi chłopak.
-Aaa... Anita...? Czy to jest Zayn?- zapytała mnie cicho moja przyjaciółka.
-Taa... A co?- nie odpowiedziała.- Daisy?!- odwróciłam się i zobaczyłam ją leżącą na balkonie.- Daisy! Daisy! Ej ocknij się!
-Wszystko ok.?- usłyszałam głos chłopaka, ale nie odpowiedziałam. Tylko próbowała docucić Daisy. Parę minut później ocknęła się.
-Ej. Dziewczyny. Wszystko w porządku?- podniosłam wzrok i zobaczyłam przed sobą stojącego Zayn’a.
-A skąd ty się tu wziąłeś?
-Nie odpowiedziałaś mi jak się pytałem czy wszystko ok... Postanowiłem to sprawdzić.
-No dobra.- popatrzyłem chwilę na niego.- Daisy!- poklepałam ją po policzku. Otworzyła oczy. Odetchnęłam z ulgą.-Dobrze się czujesz?
-Yyy... Chyba tak. A co się stało? O! Hej Zayn.- powiedziała spokojnym głosem.
-Zemdlałaś...- powiedziałam.
-Aaa... Wszystko ok. po prostu jakoś mi się tak słabo zrobiło...- próbowała wstać, ale zaraz się przewróciła i znowu zemdlała.
-Daisy!- poklepałam ja ponownie, ale tym razem nie zareagowała. Malik bez zastanowienia wziął ją na ręce. Wniósł ja do środka i położył na moim łóżku.
-Tu jest łazienka?- zapytał pokazując drzwi.
-Tak.- chłopak wszedł do środka i po chwili wyszedł trzymając w ręce mokry ręcznik. Podszedł do łóżka i położył go na czole Daisy.- Posiedź przy niej chwilę, ja pójdę po coś do picia.
-Spoko.- odpowiedział chłopak, a ja wyszłam z pokoju i pobiegłam na dół do kuchni po szklankę z wodą. Wróciłam do pokoju Zayn siedział obok niej na łóżku.
-Co z nią?- zapytałam.
-Jak na razie nic.
-Aaa...Anita...?- powiedziała Daisy otwierając oczy.
-Wszystko ok.? Dobrze się czujesz?- zapytałam siadając koło niej.
-Tak. Dzięki.- powiedziała siadając na łóżku.
-Co się stało? Czego zemdlałaś?
-Ja.. Ja nie wiem. Ja tak po prostu mam od kiedy tylko pamiętam. Potrafię zemdleć bez powodu...
-Ale już się dobrze czujesz?- zapytał chłopak. Daisy pokiwała twierdząco głową. A potem zamarła. Obstawiam, że to na widok Malik’a pewnie dopiero teraz uświadomiła sobie, że on tu jest.
-Ja pójdę się położyć.- powiedziała i wyszła z pokoju, zostawiając nas samych.
-Wielkie dzięki za pomoc.- powiedziałam podając rękę chłopakowi.
-Nie ma za co. A tak właściwie to Zayn jestem.- powiedział u nieśmiałym uśmiechem. On i nieśmiały uśmiech... Jakoś sobie wcześniej tego nie wyobrażałam.
-Miło mi Anita.
-To z tobą wczoraj Liam był na spacerze? Tak?
-Noo... Tak.
-Szczęściarz... On ma zawsze szczęście do ładnych dziewczyn...- w tym momencie zadzwonił jego telefon.- Przepraszam na chwilę.- Wstał i poszedł do okna. ‘Jestem u Anity. Zaraz przyjdę.’ Po tych słowach się rozłączył.
-Ja musze iść. Chłopaki się czepiają, że tak im z domu zwiałem.- powiedział i podrapał się po karku.
-Szkoda. Jeszcze raz dzięki za pomoc przy małej.
-Heh. Chyba nie przy takiej małej.- powiedział posyłając mi uśmiech.
-No w sumie to masz rację,
-Może zajrzę do was później. Oczywiście jeśli się zgodzisz.
-Z chęcią.- napisałam mu na kartce mój numer.- Tylko wcześniej daj znać.
-Nie ma sprawy.- Odprowadziłam go do drzwi. Potem poszłam zobaczyć do Daisy. Zajrzałam do niej pokoju a ona spała. Poszłam do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Podpięłam aparat i zaczęłam przeglądać zdjęcia.  Po pewnym czasie zgłodniałam i zeszłam na dół do kuchni zrobić sobie jakąś kanapkę. Gdy wróciłam do pokoju za oknem padał deszcz. Yaeh! Właśnie poznałam prawdziwe oblicze Brytyjskiej pogody. Najpierw świeci słońce, a pięć minut później pada deszcz. Wzięłam laptop i usiadłam na parapecie. Bardzo lubię patrzeć jak pada deszcz, przynajmniej wtedy nie trzeba ukrywać łez... Oglądałam zdjęcia i je segregowałam. Zrobiłam oddzielny folder na dzisiejsze zdjęcia Daisy, wyszła na nich super, a później na moje. Całkiem ładnie na nich wyszłam. Zmieniłam tez tapetę... ustawiłam sobie moje zdjęcie z Max’em i Liam’em. Bardzo mi się ono podoba. Wyłączyłam laptopa i wpatrywałam się w przestrzeń za oknem, za którym było widać okno do pokoju Zayn’a. Nie miałam nic lepszego do roboty, więc siedziałam i myślałam o różnych rzeczach. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk sms-a.
‘Hej. Jak tam Daisy? Xx Z.’

                                                        ‘Chyba dobrze... Na razie śpi’
‘Aha... ;) A ty co robisz?’
                                                        ‘Szczerze to siedzę i się nudzę.’

‘A mogę do ciebie wpaść, bo mi tez się nudzi. -,-‘
                                                        ‘Przecież masz chłopaków... ;P’
‘No właśnie nie mam każdy gdzieś podszedł,
 a ja zostałem sam...’
                                                        ‘No dobra chodź.’
‘Zaraz będę.’
 
Zeszła na dół do salonu. Wtedy zadzwonił mój telefon. To była Alice powiedziała, że zostają u jej przyjaciółki na noc. Zaraz po tym jak skończyłam z nią rozmawiać, ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Zayn, w rękach trzymał pudełko lodów czekoladowych.
-Hej. Mam nadzieję, że lubisz czekoladowe...
-uwielbiam, wchodź bo zmokniesz.- Wpuściłam go do środka i poszłam po łyżki.- Zostajemy na dole czy idziemy do mnie na górę.- zapytałam.
-Pani decyduje...- uśmiechnął się do mnie.
-TO chodź na górę.- Gdy szliśmy korytarzem zadzwonił, mój telefon, To była babcia... Rozmawiałam z nią przez krótką chwilę. Zajrzałam jeszcze do Daisy. Ona cały czas spała. Zayn podszedł do niej i pocałował ją w policzek. Weszliśmy do mojego pokoju, usiedliśmy na kanapie. Włączyłam telewizor na jakiś kanał muzyczny.
-Mogę się ciebie o coś zapytać?
-No jasne...
-Kim ty tak właściwie jesteś co? Bo jedni mówią, że wyluzowany, beztroski chłopak typ ‘Bad Boy’a’, a przy mnie zachowujesz się inaczej... W sensie, że jesteś opiekuńczy itp...
-Tak naprawdę to jestem tym i tym. Lubię się bawić i wygłupiać, ale tez jestem opiekuńczy... Wszystko zależy od tego, kto z jakiej strony mnie poznał...
Potem rozmawialiśmy chwilę i włączyliśmy jakiś film. Ok. 8 przyszła do moje go pokoju Daisy.
-Soryyy...- powiedziała speszona.- Nie wiedziałm,  że masz gościa... To ja nie przeszkadzam...
-Hej. Zaczekaj!- zawołał Zayn. Podszedł do niej i złapał ją za rękę.- Siadaj z nami.
-Ale ja nie chce przeszkadzać.
-No siadaj. Zayn ma racje, siadaj z nami. Twoi rodzice zostają na noc u Caroline.
-Jak zwykle...
Potem graliśmy we trojkę w prawda czy wyzwanie... Sporo było śmiechu, jak Malik wybrał wyzwanie, a Daisy wymyśliła mu, żeby się przebrał w moja sukienkę. Zdziwiło mnie to, że bez problemu się na to zgodził i zaczął paradować jakąś dziewczynę...
Dwie godziny później, Daisy zamówiła pizze. Po kolacji Zayn zaraz się zmył...
-Anita... Co to było?- powiedziała, wskazując ręką na drzwi...
-Yyy... Zayn?
-Tyle to wiem, ale co on tu robił...?
-Nudziło mu się to przyszedł...
-Wiesz, miałam dziwny sen, że jak zemdlałam na balkonie to on siedział koło mnie na łóżku i trzymał mnie za rękę, a później zadzwonił jego telefon i musiał iść, więc na pożegnanie mnie pocałował w policzek...- patrzyłam na nią i mimowolnie się uśmiechałam.- Chyba mi nie powiesz, że to prawda...- popatrzyłam na nią z uśmiechem.
-Przecież on tu przyszedł tylko dlatego, bo chciał sprawdzić czy się lepiej czujesz... Martwił się o ciebie...- widziałam, że na jej twarzy maluje się niedowierzanie i radość.- Dobrze się czujesz?
-No chyba sobie żartujesz! Ja się kobieto czuję zajebiście!- popatrzyłam na nią ze zdziwieniem.- Czaisz! Zayn Malik mnie w policzek pocałował! Aaaaaaaaaaaaa! I nosił mnie na rękach... Był w moim pokoju! Trzymał mnie za rękę! Aww! Poznałam swojego idola, a co lepsze to jest mój sąsiad! Czy ty to ogarniasz! Bo ja jeszcze nie!- Zaczęłam się śmiać, jak ona śmiesznie wyglądała jak się tym ekscytowała!
-Młoda ogarnij się dziewczyno! Nie zapominaj, że to jest normalny chłopak, który zarabia dzięki śpiewaniu...
-Oj no wiem... Ale... Ja nie mogę w to uwierzyć. On jest taki przystojny...- rozmarzyła się.- Ale nie w moim stylu... TO jest Bad Boy, a ja tam wolę grzecznych...
-A skąd wiesz, że jest Bad Boy’em? Pomijając wygląd oczywiście...
-Nie wiem...- uśmiechnęła się.- Okaże się jak go lepiej poznam, a mam nadzieję, że to mi się uda. Nie no ja i tak nie wierzę, że on tu był! A co robiliście w pokoju, zanim do was przyszłam?- spojrzała na mnie badawczym wzrokiem.
-Nic.
-Nie wierzę.
-Oj się czepiasz, jedliśmy lody i czekaliśmy aż się obudzisz... Oglądaliśmy telewizje i gadaliśmy...
-Tylko tyle?! Czuję się zawiedziona...- zaczęłyśmy się śmiać.- Doba ja idę spać... Bo będę nie wyspana...
-Ok. Dobranoc...- pocałowałam ja w czoło i każda z nas poszła w swoim kierunku.
Gdy wróciłam do pokoju poszłam do łazienki i wzięłam prysznic i przebrałam się w dresy i za duży T-shirt. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo. Liam?
-Hej. Możesz otworzyć drzwi na balkon?
-Po co?
-Oj no otwórz, sprawę mam a mi tu zimno!
Rozłączyłam się i podeszłam do drzwi balkonowych. Za nimi stał Liam, z telefonem w ręce.
-A ciebie to już do reszty powaliło!? A drzwiami to się nie da wejść tylko balkonem?!
-Oj nie wiedziałem, czy są właściciele w domu.
-Ale ty pojebany jesteś! Jaką masz do mnie sprawę?
-Masz te zdjęcia co wczoraj robiliśmy?
-No mam.
-A mogę je sobie skopiować na pamiątkę?
-No możesz. A nie mogłeś mi sms’em napisać adresu e-mila i żebym ci przesłała?
-Nooo mogłam, ale wolałem przyjść.
-Daj ten telefon... Masz kabel?
-Mam. Proszę.- podał mi kabel a ja włączyłam laptopa.- Ładną masz tapetę.
-Wiem...- Jakieś pięć minut później zdjęcia miał już na swoim telefonie.
-Wielkie dzięki.
-Nie ma za co. Ale weź na przyszłość daj znać jak się do mnie wybierasz to się chociaż normalnie ubiorę.
-Dobra... Przecież jesteś normalnie ubrana...
-Weź się uspokój!
-A co ja ci robię?!
-Nie odzywaj się!- powiedziałam gdy schodziliśmy na dół.
-No dobra! Księżniczko nie obrażaj się! Jeszcze raz wielkie dzięki za te zdjęcia!- pocałował mnie w policzek.- Dobranoc.
-Dobranoc.
Zamknęłam z nim drzwi i wróciła do swojego pokoju. Gdy tylko położyłam się do łóżka dostałam 2 sms-y. Jeden od Liam’a:’ Weź się na mnie nie obrażaj. Jak dla mnie nie musisz się stroić. Mówię prawdę. Proszę cię nie bij! ;) Dobranoc. :* xx L’
A drugi od Zayn’a: ‘ Jak się czuje Daisy? Mam nadzieję, że dobrze. Jak możesz to podaj mi jej numer. Z góry dzięki i dobranoc! ;)’
Tak wiem, że jestem wredna bo nie odpisałam na żadnego sms-a. Niech sobie trochę pocierpła w niepewności... Wyłączyłam telefon i poszłam spać...

------------------------------------------------
O to i rozdział  7 ;)
Mamy nadzieję, że może być..

                    PROSIMY O KOMENTARZE!!! :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz