piątek, 30 marca 2012

Rozdział 5 ;)


Poniedziałek, 7:30
Hej! Po tych 6 latach postanowiłam dodać nowy wpis. No więc dziś zamykam jeden rozdział mojego życia i zaraz rozpocznę nowy! O 10 mam samolot do Londynu. Wyjeżdżam z Polski, zostawiał tutaj wszystko i zrywam niektóre kontakty. Podsumowując zaczynam nowe życie!!!
 
Zamknęłam stary zniszczony zeszyt. Tak, ten sam w którym pisałam swoje sekrety i postanowienia przed  śmiercią mamy. Siedziałam w kompletnej rozsypce na łóżku i przyglądałam się mojemu pamiętnikowi, a po chwili znów go otworzyłam. Przeglądałam swoje stare wpisy. Otworzyłam go na bardzo kolorowej stronie, gdzie były moje plany (postanowienia) na przyszłość.

1.       Być księżniczką.
     2.     Mieszkać w pięknym zamku.
      3.     Poślubić księcia z bajki... i żyć z nim długo i szczęśliwie...
Hahaha... Byłam całkiem fajną siedmiolatką, gdy to pisałam. Po prostu pełna głowa pięknych, nierealnych marzeń... Ale to tylko część z nich...
Schowałam swój zeszyt do walizki i poszłam się odświeżyć.  Wzięłam szybki prysznic, wyprostowałam włosy i lekko się pomalowałam. Ubrałam się w czarne rurki, białą (taką dość elegancką) bluzkę i do tego czarny żakiet i czarne szpilki. Parę minut po 8 wyszłam z pokoju i poszłam się wymeldować. W międzyczasie zadzwoniłam po taksówkę. O 8:40 siedziałam już w taksówce i byłam w drodze na lotnisko. Przed 10 siedziałam już w samolocie. Szczęśliwa, ale pełna obaw. W końcu samolot wystartował...



         Ok. 13 Londyn.
Lot trochę się opóźnił, ale przebiegł bez żadnych problemów. No więc... Jestem w Londynie!! Aww... Mam ochotę skakać z radości, ale wolę nie... Za dużo ludzi jest na tym lotnisku. Może to dziwne, ale czuje się tak jakbym spędziła tu część mojego życia, nie wiem czemu. Czuję, że wszystko się teraz zmieni. Odebrałam swój bagaż i zmierzałam w stronę holu. Już z daleka spostrzegłam dwoje ludzi. Elegancko ubraną kobietę, o długich blond włosach. Obok niej stał mężczyzna w czarnym garniturze, o czarnych włosach, który trzymał kartkę z moim imieniem i nazwiskiem. Podeszłam do nich.
-Dzień dobry. Jestem Anita... Czy Państwo Brown?
-Tak. Witaj! Właśnie czekaliśmy na ciebie.- powiedziała z uśmiechem kobieta i uścisnęła moja dłoń.- Jestem Alice, a to jest mój mąż Tom.
-Miło mi poznać.- chwilę potem Pan Brown wziął moją walizkę i opuściliśmy lotnisko.
-No to kochana witaj w Anglii!- Wsiedliśmy do luksusowego Mercedesa i ruszyliśmy... Jechaliśmy dość długo, chyba 2 godziny. Już widziałam Big Ben i London Eye. W między czasie opowiedzieli trochę o swojej rodzinie. Dowiedziałam się między innymi tego, że na co dzień mieszkają a apartamencie w centrum Londynu, ale w wakacje przenoszą się do willi na obrzeżach miasta. Mają trójkę dzieci. Najmłodszy jest Max. Ma 3 latka i jest bardzo energicznym dzieckiem. Lucy ma 8 lat i uważa się za księżniczkę- tak samo jak ja gdy byłam w jej wieku. Najstarsza jest Daisy, ma 15 lat, typowa nastolatka. Ja przynajmniej tyle zapamiętałam. W końcu dojechaliśmy do bardzo bogatej dzielnicy. Jedyne co jestem w stanie teraz powiedzieć to: ‘O kurwa’. Wszędzie wielkie, piękne domy, wręcz pałace. Chwilę później zatrzymaliśmy się na podjeździe przed wielka willą. Nie mam słów żeby ja opisać. Po porostu cuuuuudo! Wysiadłam z samochodu i od razu usłyszałam tłum piszczących dziewczyn, które oblegały jakiś 5 chłopaków, przez sąsiednim domem. Normalnie współczuję im.
-Mam jedno pytanie.
-Słucham.- odpowiedziała kobieta.
-Dlaczego wcześniejsza opiekunka odeszła?
-Bo nie wytrzymywała z naszymi dziećmi.- ‘A myślałam, że będzie tak pięknie!’ pomyślałam. Może nie będzie, aż tak źle...
Weszliśmy do willi. Stanęłam jak wryta. Jak tu pięknie! Nie to chyba mało powiedziane, ale nic innego nie jestem wstanie wymyślić. Moim oczom ukazał się wielki salon połączony z gigantyczną jadalnią i kuchnią. Wszędzie panuje idealny porządek. Kurde kto to wszystko sprząta. Zwłaszcza, że ten ‘dom’ jest trzy piętrowy!
-Chodź przedstawię ci dzieci...
-Dobrze.
-Dzieci, chodźcie szybko na dół.- zawołała. Po chwili po schodach zbiegła mała, blond włosa dziewczynka. No może nie taka mała. Ubrana w różową sukienkę, Wyglądała jak aniołek, albo raczej jak księżniczka.
-Kochanie to jest Anita. Wasza nowa opiekunka.
-Cześć! Jestem Lucy.- powiedziała ze słodkim uśmiechem na twarzy.
-A ja Anita.
-Ładne imię. W ogóle jesteś ładna.- posłała mi promienny uśmiech.
-Heh. Dzięki.- po chwili na schodach zobaczyłam młoda dziewczynę z małym chłopcem na rękach.
-Dzieci, to jest wasza nowa opiekunka Anita.
-Cześć.- powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
-Hej, jestem Daisy.- powiedziała szczupła szatynka, o czekoladowych włosach.
-Hej! A ja mam na imię Max.- powiedział nieśmiało chłopiec swoim słodkim dziecięcym głosem.
-Miło mi was poznać.
-Daisy. Kochanie, proszę oprowadź Anitę po domu i zaprowadź do jej pokoju. Jak coś to za godzinkę będzie obiad.- powiedziała Pani Brown.
-Dobrze, mamo. Chodź.- powiedziała Daisy łapiąc mnie za rękę. Poszłyśmy na górę i szłyśmy długim korytarzem.
-Daisy... Twoja mama mówiła, że wasza poprzednia opiekunka odeszła, bo nie mogła z wami wytrzymać. Co wy jej robiliście?
-Oj nic takiego po prostu nie polubiliśmy jej, a mama sama nie chciała jej zwolnić. Nie martw się, z tobą tak nie zrobimy.- uśmiechnęła się.- Już cię polubiłam, Max i Lucy też. Coś czuję, że się zaprzyjaźnimy.
-Mam taka nadzieję.
-Chodź, chodź! Pokażę ci mój pokój!- Max zaczął krzyczeć i pociągnął mnie za rękę. Po chwili otworzył drzwi i zobaczyłam bardzo duży pokój. Wszędzie były zabawki z Toy Story.
-Ooo... Widzę, że nie tylko ja lubię tę bajkę.- powiedziałam wychodząc z pokoju chłopca.
-A tu jest pokuj Lucy.- powiedziała Daisy otwierając drzwi naprzeciwko pokoju Max’a. Weszłyśmy do środka... Cały pokój wypełniony różnymi lalkami, i meblami takimi jak w zamku. Różowe ściany tylko dopełniały to wszystko. Skrótem mówiąc pokój małej księżniczki...
Na końcu korytarza skręciłyśmy w prawo.
-Tu jest mój pokój.-powiedziała nastolatka wchodząc do środka. W jej pokoju nie było nic niezwykłego. Fioletowo- zielone ściany i modny wystrój. Jednak moja uwagę przykuła ściana pełna plakatów One Direction... Właśnie tak nazywał się zespół, którego nazwy nigdy nie mogłam zapamiętać.... xD
-Widzę, że jesteś ich wielką fanką.
-No jasne! To jest 5 największych ciach, jakie chodzą po tej planecie. Byłam na ich koncercie! OMG! W rzeczywistości są jeszcze ładniejsi niż na plakatach. A jak śpiewają... Mogłabym tak dłuuuugo gadać.- zaśmiała się cicho.- A ty... Lubisz ich?
-Wiesz, jakąś wielką fanką nie jestem, ale tak. Lubię ich. A zwłaszcza ich piosenki.
-Miałam rację.- spojrzałam na nią pytająco.- No co? Miałam rację, że się zaprzyjaźnimy. Twój pokój jest naprzeciwko mojego. Idź, a ja zaraz do ciebie przyjdę.- Wyszłam z pokoju i otworzyłam drzwi do mojego apartamentu... Zatkało mnie. Wielki dwupoziomowy pokój. W dolnej części znajdowała się kanapa kilka szafek, stolik, kominek i plazma! Mam nawet balkon i własną łazienką. Otworzyłam drzwi i... Nic nie będę mówiła po za wielkim WoooW! Obok jeszcze jedne drzwi... Do garderoby?! Matko! Mam wielką garderobę, wypchaną po same brzegi nowiuśkimi, modnymi ciuchami na każda okazję!
-Mam nadzieję, że ci się podoba... To taki upominek na dobry początek.- powiedziała Daisy.- Sama wybierałam.
-Nie wiem co powiedzieć... Dziękuję.- powiedziałam i ją mocno przytuliłam.- A skąd wiedziałaś jaki rozmiar?
-Widziałam twoje zdjęcie u mamy w biurze. A że mam miarkę w oczach...- wybuchłyśmy śmiechem.- Przymierz tę sukienkę.- podała mi czarną sukienkę z rękawami 3/4, której góra była biała dół czarny. Założyłam ją na siebie i wyszłam z garderoby.
-Ślicznie wyglądasz! Ja to mam gust!
-Zgadzam się z tobą.
-Chodźcie na obiad.- powiedziała Lucy wchodząc do mojego pokoju.
Po chwili zeszliśmy na dół i zasiedliśmy wspólnie do stołu. Rozmawialiśmy o różnych sprawach. Ja np. dowiedziałam się co będzie należało do moich obowiązków, zapoznałam się ze zwyczajami tej rodzimy. Potem pomogłam posprzątać. I poszłam do swojego pokoju. Weszłam po schodkach na łóżko... No tak nie powiedziałam, że łóżko znajduje się ok. metra nad pierwszą częścią pokoju... Położyłam się na miękkim, dużym łóżku. Po chwili weszłam na niższy poziom pokoju i zaczęłam rozpakowywać rzeczy. Jakieś pół godziny później siedziałam już na kanapie i się relaksowałam, ale byłam tak podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć w miejscu i wyszłam na balkon pod którym znajdował się basen! Z mojego balkonu widać sąsiednią willę, tą której podjazd okupują dziewczyny.

Ok. 19 zeszłam na dół, do gabinetu pani Brown.
-Proszę pani. Ja idę pozwiedzać okolicę niedługo wrócę, a w razie czego to proszę dzwonić.
-Dobrze. Ale ma do ciebie prośbę. Nie mów do mnie ‘pani’. Jestem Alice.
-Dobrze.
-Wróć niedługo.- Po tych słowach wzięłam żakiet i wyszłam z domu. Przeszłam obok tłumu rozwrzeszczanych dziewczyn i szłam sobie dalej bogatą dzielnicą. Po półgodzinnym spacerze, doszłam do pięknego parku. Wcale nie przypomina tych polskich. Ten jest znacznie bardziej zadbany. Założyłam na siebie żakiet, bo zaczęło się robić chłodno i włączyłam muzykę. Szłam właśnie niewielkim mostkiem nad stawem, po którym pływały łabędzie, gdy ktoś na mnie wpadł i mnie przewrócił.
-Do jasnej cholery! Uważaj jak biegasz!- krzyknęłam podnosząc się z ziemi i otrzepując dół sukienki.
-Przepraszam nie chciałem.- powiedział młody, szczupły chłopak, o brązowych włosach, czekoladowych włosach i ładnym uśmiechu. Złapał mnie za rękę i zaciągnął po most, na którym przed chwilą zaliczyłam glebę.
-Co tu kurwa robisz!- powiedziałam do niego piorunując go złowrogim spojrzeniem. On zatkał mi usta ręką. Po krótkiej chwili usłyszałam, tupot stada, rozpędzonych i rozkrzyczanych nastolatek. Odsłonił mi usta i powiedział:
-Dzięki Bogu! Zgubiłem je! Bardzo cię przepraszam, że cię potrąciłam, ale po prostu cię nie zauważyłem. Nic ci nie jest?- zapytał  i wyszliśmy spod mostu.
-Nie nic mi nie jest.- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.-Ale na przyszłość uważaj jak uciekasz...
-Spoko. Postaram się. A tak właściwie to Liam jestem.- powiedział chłopak i dopiero wtedy zauważyłam, że go już gdzieś widziałam. Miałam ochotę go zapytać, czy się gdzieś nie spotkaliśmy ale to było by trochę dziwne bo ja dzisiaj przyleciałam.
-Miło mi. Anita.
-Czy ty nie jesteś przez przypadek z Polski?
-Zgadza się.
-Może dasz się zaprosić na ciastko, bo chcę ci wynagrodzić nasz początek znajomości. A tak po za tym to fajnie poznać dziewczynę, która nie piszczy na mój widok, tylko mnie wyklina. Miła odmiana.- powiedział i się cicho zaśmiał.
-Wiesz, dzisiaj nie da rady, bo musze już wracać, ale może kiedyś.- usłyszałam dźwięk sms- a.- Już nawet mnie szukają.- powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku willi.
-Spoko. Rozumiem...
-Czekaj dam ci mój numer. To się jakoś zgadamy na to ciastko.- powiedziałam i podyktowałam mu ciąg liczb. On puścił i sygnał i zapisałam sobie jego numer.
-Dzięki!- powiedział- Mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy.
-Ja też.- pomachałam mu zaczęłam wracać do domu.

Jakieś 20 minut później jadłam już kolację. Po posiłku poszłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic i przebrałam się w luźny T-shirt i dresy.
-Można?- usłyszałam głos Daisy.
-No jasne, wchodź.- włączyłam telewizor na M-TV.
-Mam do ciebie pytanie... A właściwie to prośbę...
-Jaka?
-No bo wiesz chłopaki z One Direction, podpisują jutro płyty w centrum handlowym i chciałam się zapytać czy nie poszła byś ze mną...
-Jasne! Z chęcią pójdę. Może w końcu zapamiętam jak się nazywają...- zaczęłyśmy się śmiać i wtedy dostałam sms-a.

 ‘Hej. Mam nadzieję, że jeszcze nie śpisz. ;)

To jak będzie z tym ciastkiem? xx L.’

‘Hej. ;) A  kiedy ci pasuje?’

‘Może jutro wieczorem? Co ty na to?’

                                                                                          ‘Mi pasuje... A o której?’

‘Dokładnie nie wiem. Jutro ci dam znać. Ok.?’
 

                                                                                                           ‘Ok.. ;)’


‘Super! ;) Dobranoc... ;*’


                                                                                                       Dobranoc ;)
 
-Z kim ty tak zawzięcie piszesz?- zapytała mnie Daisy.
-A z takim Liam’em... Dzisiaj go poznałam.- uśmiechnęłam się pod nosem.
-Co? Jak? Gdzie? Kiedy? Ładny? Opowiadaj no!- opowiedziałam jej całą historię. I to, że skądś go znam, albo że mi kogoś przypomina.
-Jakie to romantyczne!- powiedziała i popatrzyła na mnie rozmarzonym wzrokiem.
-Hahaha... Ogarnij się! Halo? Tu ziemia do Daisy.
-Sory... Już wyobrażałam sobie was z gromadką słodkich dzieci.
-O no proszę cię!- szturchnęłam ją lekko w bok.
-No już, już.
Potem jeszcze chwilę siedziałyśmy i rozmawiałyśmy jak to dziewczyny... To o ciuchach, to o muzyce, to o chłopakach... Daisy znam od kilku godzin, a już się z nią świetnie dogaduje... Cos mi się wydaję, że będzie moja przyjaciółką. Na początku myślałam, że to będę rozpieszczone bachory, a tu niespodzianka! Trójka, fajnych dzieciaków! Ok. północy Daisy poszła do swojego pokoju, a ja poszłam do garderoby pooglądać moje nowe ubrania, buty i biżuterię. Ok. 2 nad ranem padnięta poszłam i rzuciłam się na moje łoże...


 

A o to i nowa bohaterka ;) Daisy- 15 lat. Wielka fanka One Direction. Pewna siebie i z charkaterkiem... Typowa pełna enrgii nastolatka. Uwielbia tańczyć i śpiewać...

No więc, o to i rozdział 5...
Mamy nadzieję, że się podoba... ;)
Od dziś postanowiłyśmy was trochę po szantażować...
Wiemy, że tego bloga odwiedza sporo osób, ale  mamy mało komentarzy, więc stwierdziłyśmy, że następny rozdział dodamy jak będzie przynajmniej 5 komentarzy ( to tak na początek).
Zapraszamy do komentowania, bo to bardzo motywuje ;)


5 komentarzy:

  1. BOOOOOOOOOOOOSKIE ! Fajnie, że się polubiły. :D Chcę już "widzieć" minę Daisy jak się dowie, że tym chłopakiem był Liam. xd Czekam na nn. : ) x

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisteee. Wkońcu jakaś akcja ;p. Czekam na nn. Kocham...<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne ;D "-Co? Jak? Gdzie? Kiedy? Ładny? Opowiadaj no!- opowiedziałam jej całą historię." - haha to mnie rozwaliło xD Czekam na nn ;p

    [heart-beats-harder.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem jak ona pozna resztę chłopaków ;) <3

    OdpowiedzUsuń