poniedziałek, 26 marca 2012

Rozdział 4


Obudziłam się ok. 9. Dzisiaj jest sobota więc nie idę do żadnej pracy. Właściwie to powinnam po południu iść do  restauracji, ale Tomek dał mi wolne. Więc dzisiejszy dzień spędzę w domu. Miałam dzisiaj dziwny sen... Śniło mi się, że pogodziłam się z ojcem... Zaraz, chwila to nie był sen...? Nie, że coś ale jakoś nie wierzę w te intencje mojego ojca... Ostatnie 6 lat swojego życia dzielił z alkoholem, więc nie sądzę, żeby po takim okresie czasu znalazło się i miejsce dla mnie.
W kompletnej rozsypce zeszłam na dół do kuchni. Na stole stał talerz z kanapkami, a obok leżała kartka:’ Pojechałem do kolegi. Wrócę ok. 13. Zjedz
śniadanie. Pozdrawiam. Tata.’ Obawiam się, że wróci zalany... Ale jest jedna dobra strona, że nie ma go w domu. A właściwie dwie. Po pierwsze mam przez jakieś 4 godziny wolną chatę, a po drugie mam gotowe śniadanie... Wzięłam talerz i poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Zastanawiałam się nad tym, czy mój ojciec na serio chce się zmienić... Nie mogłam znaleźć nic ciekawego, więc skakałam sobie po kanałach. Po pewnym czasie stanęło na 4fun.TV. Do tego czasu zjadłam kanapki i odniosłam talerz. W między czasie przebrałam się w luźny zielony T-shirt i granatowe krótkie spodenki. Wróciłam na dół i doszłam do wniosku, że wypadałoby trochę ogarnąć dom. Chociaż przyznam, że takiego porządku nie było tu od paru ładnych lat... Podgłosiłam telewizor, żeby lepiej słyszeć muzykę w innych pomieszczeniach, i związałam włosy w kucyk. Po godzinie kuchnie i korytarz były już posprzątane. Właśnie wycierałam regał w salonie, gdy usłyszałam w miarę dobrze znaną mi piosnkę ‘One thing’ zespołu... Kurde! Zapomniałam, ale wiem, że jest One... cos tam. Usiadłam z zaciekawieniem i oglądałam teledysk. Przyznaję się! Nigdy go nie widziałam... Siedziałam i gapiłam się jak głupia w ten telewizor. Przez głowę przebiegał mi różne myśli, np.: takie, że już niedługo tam będę! Znaczy się w Londynie, aż mordka mi się cieszy na myśl, że to już pojutrze! <3 Hahaha... Może nawet spotkam ich gdzieś na ulicy... Ale była by zieja! Muszę się zgodzić z ich wielkimi fankami, że są bardzo ładni. Gdybym miał wybrać któregoś z nich pod względem wyglądu to miałabym spory problem... Ale może na pierwszy rzut poszedłby, ten który zaczyna śpiewać tę piosenkę... A drugi, to może ten z czarnymi postawionymi włosami...- mówiłam, że fanką nie jestem, więc nie znam ich imion. Ale stwierdzam fakt, że każdy jest ładny i ma w sobie to... to coś! Hahaha... Boska jestem. Zaśmiałam się na głos . Następna była piosenka Cher Lloyd ‘Want u back’. Obejrzałam fragment teledysku i wróciłam do swojego poprzedniego zajęcia. Posprzątałam już prawie cały dom. Zastał mi jedynie mój pokój i łazienka. Jest już 15 a ojca dalej nie ma. Niepotrzebnie się łudziłam, że się zmieni... Tak wiem! Jestem naiwna! I co z tego?! Ja tylko chcę odzyskać ojca?! Ok. 16: 30 cały domu był już wysprzątany na błysk. Usiadłam na łóżku i zaczęłam zgrywać piosenki z telefonu na mój nowy odtwarzacz MP4, bo dopiero teraz znalazłam czas. Piosenki wgrywały mi się na kartę pamięci, może to trochę potrwać bo mam ich nieco ponad tysiąc, i postanowiłam, że powoli zacznę kończyć pakowanie. Puściłam muzykę z laptopa i zaczęłam wyciągać z szafy moje ubrania. Zostawiłam sobie na jutro jeansy i bluzkę i ubrania na dzień wyjazdu, a właściwie to dwa zestawy wszystko zależy od pogody. Pozbierałam jeszcze swoje kosmetyki i inne rzeczy. Po pół godziny mój pokój był prawie pusty. Tylko na półkach stało kilka książek i figurek. Włożyłam do walizki też mojego pluszowego misia, którego dostałam od mamy, gdy jeszcze żyła... Może to i dziwne, że ja mam 18 lat i zabieram ze sobą miśka, ale on mi przypomina mamę, dzięki niemu czuję jej obecność.  W tym momencie usłyszałam trzaśniecie drzwi frontowych... Oho! Ojczulek wrócił i to najebany, bo zawsze wtedy trzaskał drzwiami... Usłyszałam kroki na schodach i po chwili pukanie do drzwi.
-Cześć córr... Co ty kurwa robisz?!- zapytał robiąc się czerwony na twarzy. Miałam rację był pijany.
-No co?! Nie widzisz? Pakuję się! Przecież po jutrze wyjeżdżam.
-Że co?! Tylko spróbuj ty mała...- przerwałam mu.
-A żebyś wiedział, że spróbuję. Nawet na pewno to zrobię!- wkurzył się jeszcze bardziej.- Wiesz, że prawie ci uwierzyłam, w to że chcesz się zmienić?! Hahaha... Ale ja jestem głupia! Na szczęście nie robiłam sobie większych nadziei i dobrze wiem, że ludzie nie zmieniają się tak z dnie na dzień! Domyśliłam się wszystkiego! To wcale nie było takie trudne. Wywnioskować, że chcesz to zrobić, tylko i wyłącznie po to żebym cię utrzymywała! Kto wie... Może i kiedyś byś się zmienił! Ale nie ze mną takie numery, aż taka głupia to ja wbrew pozorom nie jestem!- wykrzyczałam mu to prosto w twarz.
-Rozpakowuj te rzeczy! Już! Słyszysz?! Już!!
-A jeśli nie to co?!- zapytałam niewzruszona- No co? Uderzysz mnie czy zgwałcisz? Co!?- po tych słowach przyparł mnie do ściany i złapał za ręce.
-Jeśli tego nie zrobisz...- patrzyłam na niego wyczekująco.- Kochanie. Tym razem pozwolę ci wybrać chociaż ja osobiście wolałbym to drugie.- Dupek! Powiedziałam w myślach. Ale skoro chce... Niech się tylko nie zdziwi ja już mam plan.
-No to przykro mi bardzo! Ja i tak wyjadę czy ci się to podoba czy nie!
-Skoro tak...- zaciągnął mnie za rękę do swojej sypialni i rzucił mnie na łóżko. Ja nie mogłam się ruszyć. Był zbyt silny. Gdy rozpinał pasek ja z całej siły kopnęłam go w krocze. Mój ‘ojciec’ aby zawył z bólu i spadł na podłogę. Wstała szybko z łóżka, wzięłam kluczyk, który leżał na szafce, wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi na klucz.
-No chyba nie myślałeś, że ci się dam!- powiedziałam przez drzwi. Pobiegłam do swojego pokoju i zadzwoniłam po taxi. Zebrałam jeszcze swoje wszystkie pozostałe rzeczy i zmieniłam ubranie. Do torby wrzuciłam bilet, szybko napisałam kartkę dla tatuśka... Hahaha... ‘No i co!? Jesteś cholernie naiwnym dupkiem, tato! Mam nadzieję, że już się nigdy nie zobaczymy. Nie pisz, nie dzwoń. Pozdrawiam! Xx’’ Zeszłam szybko na dół. Kartkę zostawiłam w kuchni. Pobiegłam jeszcze na górę i wsunęłam pod drzwiami do pokoju ojca kluczyk. Nie szybko się podniesie, więc jak już wyjdzie to mnie to nie zastanie! Usłyszałam klakson taksówki i wyszłam z domu.
-Poproszę do najbliższego hotelu.- powiedziałam.
-Się robi, panienko.- po chwili ruszyliśmy. Jakieś pół godziny później byłam już w pokoju. Siedziałam i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić... Poszłam do łazienki i usiadłam na brzegu wanny. Siedziałam tak chwilę i biłam się z myślami.  W końcu wyjęłam telefon i puściłam Moments- ta piosenka ma na mnie cholernie dziwny wpływ. Wyjęłam z kieszeni bluzy żyletkę. Bawiłam się nią przez chwilę, gdy chciałam już zrobić sobie pierwsze nacięcie... Odezwało się moje wewnętrzne ja...
‘Do jasnej cholery! Dziewczyno weź się ogarnij! Po jutrze wyjeżdżasz i co pomyślą ci ludzie u których będziesz pracować! Już niedługo twoje życie się zmieni! Wywal tą żyletkę!’ Moje drugie ja ma rację! Przecież już niedługo wyjadę do Londynu i zacznę nowe życie! Bez ojca! Wsłuchałam się w piosenkę. W końcu wyrzuciłam tą żyletkę do kosza i postanowiłam zrobić sobie długą kąpiel...



Mniej więcej w tym samym czasie w Londynie... oczami Liam’a
- No chłopaki! Witajcie w naszym nowym domu!- krzyknął Zayn, kiedy weszliśmy do naszej nowej willi. Postanowiliśmy zmienić środowisko i przeprowadzić się. Chłopaki rozbiegli się szybko po całym mieszkaniu, każdy w innym kierunku. Poszedłem na górę. Dom jest bardzo duży i na początku nie wiedziałem co i jak. Na całe szczęście szybko się odnajduję w nowych miejscach. Szedłem korytarzem mijałem drzwi na których były karteczki z naszymi imionami- Paul się wszystkim zajął. Gdyby nie to, to już by się toczyła bitwa który pokój jest czyj.
-WooW! Jaka wielka lodówka i do tego pełna!!- krzyknął Niall- Lou! Nawet marchewki są!
-Fajnie! Gdzie jesteś?- zawołał Louis.
-No w kuchni!
-Ale w której!?- krzyknął Loui. I faktycznie w tym domu jest chyba trzy kuchnie. Jedna gigantyczna na gole, obok jadalni, druga tez jest na dole, ale należy do naszych ochroniarzy, a trzecia jest na samej górze obok salonu gier.
-W tej największej na dole.- wtedy z pokoju wybiegł Tommo i mało mnie nie przewrócił!
-Ej! Louis! Co to miał znaczyć!? Mało mnie nie zabiłeś!
-Oj sory tatuśku! Moje narzeczone mnie wzywają!- pobiegł dalej gdyby nie to, że słyszałem  tę rozmowę, to bym się nie domyślił co ten geniusz ma na myśli. Mój pokój znajdował się na końcu korytarza. Nie no fajnie! Będę musiał najdalej chodzić, i mam pokój koło Niall’a a na dodatek naprzeciw mnie, swój pokój ma nasz Louisek. Wszedłem do swojego pokoju... Hahaha... Paul się postarał.  Pokój jest bardzo duży i przestronny, na środku stoi wielkie łóżko, koło niego nieduża szafka nocna. Na półkach stały figurki z Toy Story... Ale  fajnie mam Chudego! Rzuciłem się na łóżko i leżałem chwilę. Dopiero wróciliśmy z trasy koncertowej i jak to dobrze poleżeć w domu, w wygodnym łóżku. Po chwili zeszedłem na dół. Chłopaki rozwalili się na wielkim białym narożniku.
-Jak cos to ja już pizze zamówiłem.- powiedział uradowany Niall.
-Super. Głodny jestem.- powiedział Harry, który właśnie jadł twix’a. Usiadłem koło nich i włączyłem telewizor. Po chwili ochroniarz przyniósł nam 3 duże pudełka  w których była pachnąca pizza. Chłopaki wylecieli w jego stronę jak poparzeni, znam ich już tyle czasu, a wciąż nie mogę się przyzwyczaić do ich apetytu. Kolacja przebiegła spokojnie, co jest rzadkością.
-Chłopaki widzieliście jaki basen mamy?!- powiedział Zayn.- Chodźcie popływać!
- Czy ty się dobrze czujesz?!- zapytał Lou z szokiem w oczach.
-Tak? A czemu pytasz?
-No bo o ile mi wiadomo boisz się wody. Wcześniej ciężko było cię do basenu zaciągnąć.
-Oj tam, oj tam. No ale ten basen jest zajebisty! To co chłopaki idziemy go przetestować??- po chwili już wszyscy siedzieliśmy w basenie....



Perspektywa  Anity:
Po półtora godzinnej kąpieli i użalania się nad sobą. Postanowiłam zacząć wszystko na nowo... Wysuszyłam włosy, tak naprawdę nie wiedziałam co będę robiła... Jest ok. 20. Wyszłam z łazienki i usiadłam na łóżku... Nie miałam pojęcia co mam ze sobą zrobić. Z jednej strony wyrzuty sumienia, a z drugiej radość. Tak! Radość... Że uwolniłam się od ojca... Podeszłam do walizki i wyjęłam czerwone rurki, białą tunikę na ramiączkach i czarne szpilki a to tego czarny żakiet. Przebrałam się i wyszłam z hotelu. Założyłam sobie słuchawki na uszy i puściłam wszystkie najsmutniejsze piosenki ja posiadam. Po półgodzinnym spacerze, w blasku zachodzącego słońca dotarłam na nieduży cmentarz. To  właśnie tutaj była moja mama... Przy bramie kupiłam jeden duży znicz i udałam się w stronę pomnika mojej matki. Usiadłam na niewielkiej ławeczce, pomodliłam się i zaczęłam rozmyślać... Czy ja w ogóle dobrze robię, że wyjeżdżam z Polski i zostawiam ojca samego. Doskonale wiem, że to jest dziwne, że się o niego martwię ale bądź co bądź to jednak jest mój ojciec, który stoczył się na dno... Zastanawiałam się też nad tym co by zrobiła mama... Może to jest jakieś nienormalne, ale właśnie na cmentarzu najbardziej czułam jej obecność... Zawsze wydawało mi się, że siedzi koło mnie i mnie mocno przytula. Po pewnym czasie wróciłam do pokoju w hotelu. Ale nadal mnie nosiło. Zeszłam na dół do baru. Usiadłam przy barze.
-Poproszę coś mocniejszego.- powiedziałam do barmana i posłałam mu wymuszony uśmiech.
-Już się robi.- odpowiedział i zaczął robić mi drinka.
-Czy mogę się dosiąść?- usłyszałam na sobą głos jakiegoś mężczyzny. Odwróciłam się i zobaczyłam szczupłego, ale dobrze zbudowanego faceta i blond włosach i jasno niebieskich oczach.
-A poroszę.
-Bardzo dziękuję.- odpowiedział z uśmiechem.- Poproszę to samo co ta pani.- dopowiedział, gdy kelner podstawił mi drinka.
-Oh! Najmocniej przepraszam nie przedstawiłem się. Wybaczy Pani.- wstał z krzesła.- Mariusz jestem.
-Miło mi. Anita.
-Co taka piękna i młoda dziewczyna robi sama w hotelowym barze?
-Zatapiam smutki.- powiedziałam z wymuszonym uśmiechem.
-To bardzo niedobrze...- barman podał mu drinka.- No to za te wszystkie zbędne smutki i za to żeby nie wracały!- powiedział podnosząc kieliszek.
-No to za smutki!- wypiliśmy jeszcze kilka drinków i długo rozmawialiśmy. Ok. 1 nad ranem wróciłam do swojego pokoju i poszłam spać... Jutro, a właściwie dzisiaj, jestem ostatni dzień w Polsce! Jutro wylatuję i zmieniam swoje życie. Powiedziałam uradowana po czym przebrałam się z za dużą bluzkę i poszłam spać...



A o to i rozdział 4... Już  niedługo Anita wyleci  z polski.
Mam nadzieję, że może być... No niestety 2 dziewczyny już rozgryzły, że ojciec Anity się nie zmieni... xD
Proszę o komentarze...
Z góry dzięki!! ;***

5 komentarzy:

  1. Rozgryzłam dziada. XD Bardzo dobrze, że Anita uciekła, niech sobie sam radzi !
    MEGA rozdział ! <3 Ciekawa jestem jak pozna chłopaków, oczywiście czekam na nowy ! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no widzisz!! Kobieto co ty wyprawiasz!! Będziemy musiały teraz wymyślać nagłe zwroty akcji!! :P
      Jak dobrze pójdzie pozna ich w następnym rozdziale :D

      Usuń
  2. hahahaha. Wiedziałam ;p. Kurczę weź jakoś przyspiesz tę akcję, bo dla mnie za mało się dzieję. A tak wgl zajebisty rozdział. Kocham...<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny ;D Jestem ciekawa, co wydarzy się jak już wyleci z Polski ;D I jak pozna chłopaków ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam że jej ojciec tylko udawał że się zmienia ;) Ciekawa jestem co będzie dalej ;)

    OdpowiedzUsuń