Posprzątałam wszystkie puste butelki i puszki. W ogóle to doprowadziłam dom po porządku. No tak! Pewnie zapomniałam powiedzieć, że mieszkam na przedmieściach Warszawy w piętrowym domu jednorodzinnym. W dość ładniej okolicy. O kurde! Jest już 8:20! Za 40 minut muszę być już w pracy... Tego też nie powiedziałam? No więc, od 9 do 16 pracuję w kwiaciarni, która znajduje się jakieś 2 km od mojego miejsca zamieszkania, ale tam pracuję tylko w wakacje. Kasę dostaję dość dobrą... A od 17 do 23 pracuję w restauracji jako kelnerka- w tym miejscu pracuję już od 3 lat. Zawsze po szkole tam szłam i to był główny powód czego miałam kiepskie oceny. W końcu trzeba jakoś utrzymać dom...
Poszłam do łazienki, wzięłam zimny prysznic, wysuszyłam włosy i lekko się pomalowałam. Miałam jeszcze 30 minut więc spokojnie mogłam się wyrobić. Wyjęłam z szafki biały T-shirt, czarną koszulę ( którą potem zawiązałam w talii) i czarne szorty. Zastanawiałam się tylko jeszcze nad tym jakie buty wziąć, trampki czy japonki... Po chwili zdecydowałam się na czarne trampki. Wzięłam torbę, na nos nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Miałam 15 minut żeby dojść do pracy.
-Dzień dobry!- powiedziałam do właścicieli.
-Cześć! Siadaj właśnie zrobiłam kawę i wczoraj upiekłam szarlotkę.- usiadłam na krześle przy stoliku, który staw w rogu kwiaciarni. Po chwili dosiadła się do mnie pani Ania i podała mi filiżankę. To bardzo miła kobieta. Ok. 40, średniego wzrostu, szczupła o długich blond włosach. Ma męża i 2 dzieci... Wzorowa rodzina. Pani Ania była przyjaciółką mojej mamy.
-Będę za tobą tęsknić jak wyjedziesz... Mam nadzieję, że wyślesz czasem jakąś kartkę czy coś.- posłała mi promienny uśmiech.
-Ależ oczywiście.- powiedziałam i upiłam łyk kawy. W tym momencie do kwiaciarni przyszedł pierwszy klient. Dzisiaj był dość duży ruch. O 16 wyszłam z pracy i poszłam do drugiej, która znajdowała się 2 ulice dalej.
-Hej Anita!- powiedział mój uradowany szef.- A ty znowu wcześniej? A no tak wakacje są.- uśmiechnął się do mnie.
-No cześć Tomek- tak ma na imię mój szef- Widzę, że skleroza cię dopadała.- szczupły brunet uśmiechną się po nosem.
-Nie... Kiedy ja ostatnio do szkoły chodziłem...? To było jakieś... 4 lata temu.
-Taaa... Masz rację to było bardzo dawno temu.
-No widzisz!- pokazał mi język. Tomek to spoko gościu, jest współwłaścicielem tej restauracji. Ma ok. 24 lat. Takie z lekka nieogarnięta dziecko. ;) Poszłam na zaplecze, gdzie była szatnia i przebrałam się w mój mundurek. Kilka sekund później już byłam brana w czarną spódnicę, i białą bluzkę, a na nogach miałam czarne pantofle na niedużym obcasie. Chwilę po tym zaczęłam pracę. Ok. 20 miałam pół godzinną przerwę. Usiadłam na zapleczu i piłam już drugą dzisiaj kawę.
-Kiedy wyjeżdżasz?- usłyszałam za sobą głos Tomka.
-Za cztery dni.
-Już? Gdzie ja tak szybko znajdę taka dobrą kelnerkę?
-Hahaha... Bardzo śmieszne! Mam do ciebie taką jedna sprawę.
-Jaką?
-Czy mogłabym wziąć sobie jutro wolne? Bo wiesz, chce jeszcze pójść wypłacić kasę z banku, odebrać paszport i kupić jeszcze kilka rzeczy...
-Jasne. Nie ma problemu. Jak będę mógł ci w czymś pomóc to mów.
-Dzięki. Dobra ja wracam do pracy, bo mi się przerwa kończy.
Jak nigdy w środę był dość duży ruch. Zmęczona wyszłam o 23 z restauracji i powoli wracałam do domu. Jakoś nie chciało mi się nigdy tam wracać. Wyjęłam z torby telefon i słuchawki i puściłam moją listę odtwarzania. Była tam takie piosenki jak: Numb, Drunk, Warzone, Moments, Someone like you, More than this i wiele innych... Szłam cichymi i pustymi ulicami. W większości domów światła były już pogaszone. Po 40 minutach bardzo wolnego spacerku doszłam do domu. Światło paliło się tylko w salonie. Weszłam i jak zwykle zastałam ojca zawalonego przed telewizorem. Poszłam do kuchni zrobiłam sobie jakąś kanapkę i wlałam w 2 litrowa butelkę wody. Bezszelestnie poszłam na górę do swojego pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Na szczęście łazienką miałam przy swoim pokoju. Poszłam się odświeżyć. Jakiś czas później leżałam już na łóżku, koło którego na szafce nocnej stało moje zdjęcie z mamą. W słuchawkach leciało ‘Moments’, a ja się popłakałam.
‘’If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time...’’
To są słowa przy których wybucham płaczem. Mamo! Dlaczego nas zostawiłaś?! Jak mogłaś?! Czułam w sercu ból, nienawiść i miłość. Nienawidziłam mamy za to, że zostawiła nas samych, gdyby żyła moje życie wyglądało by całkiem inaczej, ale bardzo ją kochałam i nadal kocham. Wsłuchiwałam się w kolejne wersy piosenki i łzy spływały mi po policzku. Nie miałam już siły. Na początku po śmierci mamy wspieraliśmy się nawzajem. Jednak ojciec nie wytrzymał i zaczął pić. Nawet moi dziadkowie przestali się mną interesować i muszę sobie radzić sama.
Wtedy usłyszałam, że ojciec dobija się do moich drzwi. Wyjęłam słuchawki, wstałam z łóżka i poszłam otworzyć drzwi.
-Ty ździro!- warknął na mnie ojciec. Oho... Zaczyna robić się ciekawie.-pomyślałam.
-Czego ty ode mnie chcesz?
-Gdzie wpierdoliłaś moje fajki?- nie ma co przykładny ojczulek, wyzywa swoją córkę i jeszcze z flaszką przychodzi...
-W kuchni są!
-Nie ma do jasnej cho... cholery!- zacisnął pięść.
-Są na szafce leżą!- Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół a on za mną. Poszłam do kuchni.
-A to co niby jest?!
-Ty suko! Przecież one powinny być w salonie na stole!
-Odwal się!- podeszłam do niego i zabrałam mu wódkę, wzięłam porządnego łyka a resztę wylałam do zlewu.
-Kurwa! Coś ty zrobiła?- zaczął mnie wyzywać, a ja tylko się odwróciłam i skierowałam się w stronę pokoju.- Czekaj! Niech no ja cię tylko dopadnę!- zaczął iść za mną i przyśpieszył kroku. Szłam spokojnie i tak wiedziałam co mnie czeka, więc uciekanie nic by nie dało. Złapał mnie za ramie i odwrócił gwałtownie. Uderzył mnie w twarz z taką siłą, że pociekła mi krew z nosa.
-I co ulżyło ci!? Co z ciebie za ojciec! Mama chciała, żebyś się mną opiekował, a ty co?! Przy pierwszym niepowodzeniu zaczynasz chlać! Kim dla ciebie była mama?!
Pewnie jej nie kochałeś!- wiem, że uderzyłam w jego słaby punkt.- Naprawdę zaczynam w to wątpić. Gdybyś ją kochał nie poddałbyś się.
-Nawet nie mów tak.- Ścisną mnie mocno za nadgarstki.
-A co mi zrobisz?! Uderzysz mnie? No proszę! Wal śmiało!...- spojrzałam mu w oczy. Po chwili puścił moją ręką i usiadł na podłodze.- A tak dla twojej wiadomości, to za 4 dni wyjeżdżam do Anglii i zostajesz tutaj sam. Obawiam się, że zostanę tam na stałe, więc nie chcę mieć z tobą żadnego kontaktu! I albo się pozbierasz, albo zgarnie cię policja.
-Co ty mówisz? Na własnego ojca chcesz policję nasłać?!
-Ojca?! Nie mylisz się ja nie mam ojca! Straciłam go wraz z mamą. A ty jesteś innym, obcym mi człowiekiem.- po tych słowach pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko i wybuchłam płaczem. Miałam ochotę zdemolować dom! Ale się opanowałam.
Jak on może nazywać się moim ojcem! Gdy żyła mama on był całkiem innym człowiekiem. Często brał wolne tylko po to żeby pójść ze mną na lody... Tęsknie za tamtymi czasami, gdy chodziliśmy we trójkę na długie spacery, na lody do kina, na plac zabaw. Wtedy moje życie wyglądało całkiem inaczej... A teraz? Utrzymuję sama dom, mam ojca alkoholika, pracuję na dwie zmiany i w między czasie chodzę do szkoły... Po prosty cudowne życie. Takie o jakim marzy każda 18- latka!
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, przemyć twarz na której miałam zaschniętą krew. Nie za ciekawie to wygląda miałam rozwalona dolną wargę. Przemyłam ją i wróciłam i pokoju po czym zasnęłam...
----------------------------------------------------------------------------
Chcę go zadedykować osobom, które w dzień wagarowicza nie były w szkołach... xD
Będę wdzięczna za komentarze...
super rozdział...naprawdę fajny, czekam na kolejny <3 @Only_you_Harry
OdpowiedzUsuńFajne. Już nie mogę się doczekać kiedy wyjedzie do Angliiii. Czekam na następny rozdział...<3
OdpowiedzUsuń