niedziela, 6 maja 2012

Rozdział 13 ;)

Obudziłam się o 7. W końcu dzisiaj zaczyna się mój pierwszy ‘konkretny’ dzień pracy. W zeszłym tygodniu przyzwyczajałam się do otoczenia, ale dziś zaczyna się praca... I tak wiem, że nie będzie ciężko. Wstałam powoli z łóżka, żeby nie obudzić wciąż śpiącej Daisy, i poszłam do łazienki. Szybko doprowadziłam się do porządku. Pogoda nie była zbyt piękna, więc włożyłam ciemne niebieskie rurki, do tego turkusowy T-shirt, granatową bluzę i czarne trampki. Za oknem niby świeciło słońce, ale też było pochmurnie. Po cichu wymknęłam się z pokoju i zeszłam na dół, żeby zrobić śniadanie. Punktualnie o 8 rano wszystko było gotowe. Chwilę później do kuchni przyszła Alice ze swoim mężem i dziećmi. Oczywiście po za Daisy. Tuż przed 9 Alice i Tom wyszli do pracy a ja zostałam z Max’em i Lucy. Najpierw bawiliśmy się zabawkami potem poszliśmy do pokoju małej, gdzie bawiliśmy się w księżniczki, a Max był naszym dzielnym rycerzem.
-To ja was chodzę i szukam po całym domu a wy co?!- zapytała zdyszana Daisy wchodząc do pokoju.
-Oj no siostra...- spojrzała na nią Lucy, takim samym wzrokiem jak ten kot z Sherek’a.- My się bawimy w księżniczki.
-Ooooo... Jak słodko.
-Chcesz cos do jedzenia?- zapytałam
-Nie dzięki właśnie zjadłam płatki. Jakieś plany na dzisiaj?
-Nie. A co?
-Nic tak się pytam.- powiedziała i wyszła z pokoju. Ja w tym czasie zaproponowałam dzieciakom bajkę. Trwa chwilowa kłótnia, ale stanęło na Toy Story.
-Hej. Anita mogę pójść do Austina? Zadzwonił, że chce się jak najszybciej spotkać. Nie  mam pojęcia o co może chodzić.
-Dobra. Idź, ale wrócić nie długo na obiad.
-Dzięki. Pa.
Gdy Daisy wyszła przysiadłam się do Max’a i Lucy i zaczęłam z nimi oglądać bajkę. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Poszłam otworzyć, ale nikogo nie widziałam, ale pod drzwiami leżało jakieś pudełko. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.
-Dobra chłopaki. Wiem, że to wy. Wchodzicie czy będziecie dalej siedzieli w tych krzakach co?- wtedy z pomiędzy drzew wyskoczył Zayn, Louis i Harry. A zza rogu domu, wyszedł Niall z Liam’em.
-Mówiłem, że będzie wiedziała, że to my!- powiedział z lekka zdołowany Harry.
-Skarbie.- powiedziałam i poklepałam go po ramieniu.- Gdyby nie to, że tu są moje ubrania w których byłam u was na ognisku to bym się nigdy nie domyśliła.- na twarzy chłopaka od razu pojawił się wielki uśmiech.- A tak po za tym to co was do mnie sprowadza?- spytałam i wpuściłam ich do domu. Wtedy też zobaczyłam, że Niall ma jakieś kartki i gitarę, a Lou  coś trzyma za plecami.
-O tuż Horanek napisał piosenkę i chcemy się skonsultować, czy może być, czy tez ją jeszcze trzeba poprawić.- powiedział z uśmiechem Zayn i poszedł przywitać się z małymi.
-A że nasz kochany żarłok dawno nie miał weny postanowiliśmy to opić!- powiedział uradowany Louis.
-Ale ja nie mogę. A po za tym po imprezie ci jeszcze nie starczyło?
-Możesz, możesz!- powiedział chłopka i wyciągną zza pleców 2 duże butelki soku marchewkowego.
-Hahaha... Wy to macie pomysły!
-No widzisz. Było hard party to teraz trzeba zadbać o zdrowie.
-Masz rację.- powiedziałam i poszliśmy do salonu. Horan rozsiadł się na dywanie, a ja z chłopami na kanapie. Lucy siedziała na kolanach Hazzy, chyba się w nim zakochała... A Max jak zwykle u Liam’a.
-A gdzie jest Daisy?- zapytał Niall.
-Nie ma jej. Poszła do swojego chłopaka.- gdy to powiedziałam zobaczyłam w oczach Zayn’a smutek? Nie wiem o co chodzi, ale coś mi się wydaje, że mu Daisy w oko wpadła, no ale cóż... Niestety jest zajęta.
-No trudno. Nie wie co traci.- powiedział Niall i zaczął grać wolną, spokojną melodię, a po chwili zaczął śpiewać. Jaki on ma głos! Piosenka była o wiecznej przyjaźni... Gdy słuchałam tej wstępnej wersji piosenki, popłakałam się. Nie wiem czemu. Ona po prostu jest piękna. W pewnym momencie poczułam jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Przetarłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Liam’a. Przytuliłam się do niego i wysłuchałam  do końca.
-I jak?- zapytał Niall gdy skończył śpiewać.- Anita wszystko w porządku?
-Tak...- powiedziałam ocierając łzy.- Wiesz co! Ja cię uduszę. Jak ty mogłeś napisać coś takiego!- zobaczyłam smutek w jego oczach, wszyscy się na mnie popatrzyli.- Coś tak zajebistego! Człowieku ja tu ryczę. Piękne, wspaniałe i tylko spróbuj coś zmienić to  nie ręczę za siebie.- podeszłam do niego i go przytuliłam.
-Brawo stary!- krzyknął Louis.
-Mi się bardzo podoba!- powiedziała Lucy.
-No to możemy już poić pierwszy sukces piosenki. Anitko. Poproszę szklanki.- gdy to powiedział poszłam do kuchni. Po chwili już przyniosłam 8 szklanek. Louis zaczął trząść tymi sokami, chyba w celu zrobienia fontanny, ale mu to nie za specjalnie wychodziło.
-Patrzcie! Kotek chodzi po ogrodzie!- krzykną Harry. I zaczął biec w stronę szklanych drzwi prowadzących na taras.
-Harry!- krzyknęłam ale było już za późno. Styles walną całym ciałem w drzwi i wylał na nie sok który miał w szklance. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Kto tu postawił tę szybę.- powiedział masując głowę.
-Biedactwo.- powiedział Louis całując w głowę loczka.- Szkrabie, przecież tu są drzwi.- Wszyscy zaczęliśmy się  jeszcze głośniej śmiać.
-To nie jest śmieszne.- powiedział zbulwersowany Harry.
-Śmiech śmiechem, ale trzeba to posprzątać. Niall mop stoi tam za tymi małymi drzwiami. Lou posadź go na fotelu i wyjmij z zamrażarki coś zimnego i  przyłóż mu do czoła. Zayn idź z dzieciakami do kuchni. A ty Liam chodź ze mną poszukać czegoś czym będzie  można to zmyć.
Kilka minut później wróciłam z Liam’em do salonu. Zayn był w kuchni, Lou przykładał Hazzie woreczek z mrożonkami do czoła... A Niall... bardzo ciekawe zjawisko. Mył drzwi mopem śpiewając i tańcząc makarenę.
-Niall! Dziecko kochane...- powiedziałam i dopiero wtedy cała reszta zauważyła co on wyprawia.
-No co?! Kazałaś wytrzeć to wycieram.
-Matko kochana...-powiedział Payne wywracając oczami.
Jakieś 15 minut później nie było śladu po tym ‘wypadku’.
-Chłopaki zjecie z nami obiad?- zapytałam.
-Bardzo chętnie.
-To super! Jak tak to po pierwsze powiedzcie co zrobić bo nie mam pomysłu, a po drugie to mi pomożecie.
-Ja wiem! Kotlet z piersi kurczaka, ryż i jakaś dobra sałatka. Co wy na to?- zapytał Zayn. Wszyscy pokiwaliśmy twierdząco głowami.
-Z racji, że Niall’a strach wpuszczać do kuchni zajmie się dziećmi... Prawda?- zapytałam i spojrzałam znacząco na blondyna. Chłopak tylko się uśmiechnął i poszedł z Max’em i Lucy na górę.
-Ja się zajmę kurczakiem.- powiedział Malik.
-Ja i Lou robimy sałatkę i zajmiemy się ryżem.- wyszczerzył się Hazza.
-No to w takim razie Ja z Anitą nakrywam do stołu.
-Super! Tylko chłopcy... Proszę was nie zróbcie tutaj bałaganu, nie wiem ale może na obiad przyjdzie Alice i Tom, więc błagam was nic nie schrzańcie. Ok.?
-Tak jest! Ty tu rządzisz.- uśmiechnął się Tommo. Pokazałam chłopakom gdzie co jest i wzięli się do roboty. Ja zajęłam się nakrywaniem do stołu.
Półtorej godziny później siedzieliśmy przy stole i czekaliśmy na nasz obiad. Po chwili do jadali wparował Zayn trzymając ponakładane porcje na tacy. Następny przyszedł Lou również z tacą.
-Smacznego.- powiedział Harry po czym się ukłonił.
-Gdzie Daisy już powinna być?
-Nie wiem, ale jak wróci to sobie najwyżej odgrzeje.- powiedział Niall i zaczął pałaszować swoją gigantyczną porcję.
Obiad przebiegł nam w spokoju. Stwierdzam fakt, że chłopcy świetnie sobie radzą w kuchni. Co było dość dziwne, jednak się z tego powodu cieszę. Właśnie zanosiłam z Harry’m talerze gdy po domu jak torpeda wpadła zapłakana Daisy, trzasnęła drzwiami i bez żadnego słowa pobiegła na górę.
-Pójdę do niej i wezmę obiad.- zaproponował Zayn i po chwili to zrobił.
 
Oczami Daisy:
Nie wierzę! Do jasnej cholery nie wierzę! Mój świat tak nagle legł w gruzach... Tak z dnia na dzień... Jeszcze wczoraj wszystko było dobrze! Mówił, że mnie kocha, nigdy nie zostawi, że chce być ze mną na zawsze, że nigdy nie spojrzy na inną, nigdy nie zdradzi! Przytulał mnie i całował. A dzisiaj kurwa co?! Dzwoni z samego rana z tekstem, że się za mną stęsknił i chce się spotkać... Nie wyczułam co się święci...
 
Wyszłam z domu i od razu pobiegłam w stronę parku, bo właśnie tam zawsze się z nim spotykałam. To było nasze ulubione miejsce... Jak zwykle siedział na ‘naszej’ ławce o robił coś w telefonie. Gdy tylko mnie zauważył zaczął iść w moją stronę.
-Cześć.- powiedział i mnie pocałował.
-No hej... Co to za ważna sprawa nie cierpiąca zwłoki?- zapytałam i usiedliśmy na ławce.
-Musimy pogadać... O nas...- powiedział i spojrzał w moje oczy. Nie rozumiałam o co chodzi.-Bo  widzisz...- zaczął i spuścił wzrok.
-No powiedz to wreszcie. O co chodzi?
-No bo... Ja mam kogoś innego...- powiedział Austin i przygryzł dolną wargę. ‘Ja mam kogoś innego... mam kogoś innego... kogoś innego...’ te słowa odbijały się echem w mojej głowie.
-Że co?- zapytała z niedowierzaniem i zaczęłam się śmiać.
-Ej. Ja mówię serio. Jestem z nią już jakieś pół roku...- spojrzałam na niego z niedowierzaniem i żalem.- Zrozum nie kocham cię już...
-Ty chyba sobie jaja robisz!
-Nie.
-Czyli ty to tak na serio?
-Tak, ale proszę nie gniewaj się. Chcę żebyśmy zostali przyjaciółmi. Byliśmy ze sobą 2 lata i dużo dla mnie znaczysz.
-No chyba cię pojebało skarbie! Czekaj, czekaj, bo się pogubiłam... Czyli ty od pół roku działałeś na dwa fronty? Przez ten czas byłeś ze mną i z tamtą drugą?! Do jasnej cholery! Byliśmy ze sobą 2 lata... Jeszcze wczoraj mówiłeś, że mnie kochasz i namiętnie mnie całowałeś! A dzisiaj co? ‘ Mam kogoś innego’ i ‘Zrozum już cię nie kocham’... O co w tym wszystkim chodzi. I do tego chcesz, żebyśmy zostali przyjaciółmi!
-Noo tak.
-Wiesz co Austin! Jesteś cholernym dupkiem! Działającym na dwa fronty! W dodatku poniżasz się jeszcze do tego poziomu i chcesz zostać moim przyjacielem.- zaczęłam się na niego coraz głośniej wydzierać.- Nawet przed chwilą mnie pocałowałeś. I to dla ciebie nic nie znaczyło?! Nie wierzę myślałam, że jesteś inny, ale się myliłam. Spałeś z nią?!- zero reakcji.- Pytam się czy z nią spałeś?
-Tak...- odpowiedział niepewnie
-Pięknie! Co ona ma czego ja mnie mam! Czy tylko tobie chodziło o sex!? Wiesz co, wypierdalaj z mojego życia! Nie chcę cię widzieć na oczy ani nie chce o tobie słyszeć... Jesteś tylko wstrętnym, gnojem. Rozumiesz!
-Ej! Daisy skarbie! Ale ja nie chce cię stracić.
-Hahaha... Świetny dowcip. Trzeba było pomyśleć zanim się  z nią przespałeś... nie chcesz mnie stracić?! Do prawdy?- zapytałam z sarkazmem.- No to mam dla ciebie wiadomość! Już mnie straciłeś! Nie chce cię znać!- wykrzyczałam te słowa i zaczęłam biec przed siebie. Łzy spływały mi po policzkach. Czułam się tak jak by ktoś wbił mi nóż w plecy. Właściwie to tak było! Przed chwilą dowiedziałam się, że osoba którą bardzo kocham i na której mi cholernie zależy ma kogoś innego! Moje serce pękło. Nie chciałam jeszcze wracać do domu więc zaczęłam krążyć po parku. Cały czas płakałam, nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. I co lepsze miał inną już od pół roku i w dodatku z nią sypiał! Usiadłam na ławce. W koło mnie spacerowały same zakochane pary. A jeszcze wczoraj ja wyglądałam tak z Austin’em. Przynajmniej mi się tak wydawało. Cały czas byłam zdenerwowana dosłownie mną telepało. W sercu czułam taki cholerny ból! Po chwili wstałam i zaczęłam się kierować w stronę domu. Gdy wracałam zobaczyłam Austina z nią... Siedzieli na ławce i się namiętnie całowali. Nagle zamarłam! Tą dziewczyną jest jedna z moich najlepszych przyjaciółek. Nie wytrzymałam i podbiegłam do nich.
-O cześć Sophie. Widzę, że świetnie się bawisz. Jesteś zwykłą suką!- wykrzyczałam jej w twarz po czym wylałam na nią wodę która stała koło ławki.- Ups! Przepraszam.
-Daisy!- krzykną Austin.
-Wielkie dzięki za to, że spieprzyliście mi życie! Nienawidzę was! Jesteście siebie warci! Powiedziałam i zaczęłam biec. Po jakiś 10 minutach intensywnego biegu byłam już w domu. Nie zwracając uwagi na to co się dzieje trzasnęłam drzwiami i pobiegłam na górę.
 
Nie mieści to mi się w głowie. Jak osoba która mówi, że ci kocha może tak cię skrzywdzić?! Leżałam na łóżku... Patrzyłam się w jeden punkt na suficie i płakałam. Łzy same spływały mi po policzkach. Czuję się jak ostatnia zdzira! W dodatku on od pół roku jest z moją przyjaciółką, której wszystko mówiłam. Pewnie niezły ubaw miał Austin jak mu mówiła to co ja jej powiedziałam... I że ja nic nie zauważyłam?! Z moich rozmyślań wyrwało mnie pukanie do drzwi, ale nic nie powiedziałam. Jednak po chwili do mojego pokoju wszedł Zayn z tacą na której był nałożony obiad, jednak nie miałam ochoty na to żeby cokolwiek zjeść.

Oczami Zayn’a:
Gdy Daisy wbiegła zapłakana do domu zaniepokoiłem się. Nie miałem pojęcia o co chodzi, więc pod pretekstem zaniesienia jej obiadu poszedłem na górę. Gdy zapukałem do drzwi, nie podpowiedziała. Domyśliłem się, że jest w ‘ciężkim’ stanie i wszedłem do pokoju. Zobaczyłem ją leżącą na  łóżku. Cała zapłakana wpatrywała się pustym, a za razem smutnym wzrokiem w sufit. Postawiłem tacę z obiadem na szafce i podszedłem do niej.
-Hej skarbie co się stało?- nic nie odpowiedziała tylko usiadła. Po chwili przytuliła się do mnie i wybuchła płaczem. Zdawałem sobie sprawę, że nie ma co ją głupio pocieszać, więc tylko ją objąłem i głaskałem po plecach, żeby ją uspokoić. Widok płaczącej dziewczyny zawsze łamał mi serce, ale ten widok to już całkowicie. Po mimo, że nie wiedziałem o co chodzi cierpiałem razem z nią. Po jakiś 15 minutach się uspokoiła.
-Daisy... Co się stało?- gdy tylko zapytałem dziewczyna położyła się na moich kolanach, wbiła swój wzrok w okno i zaczęła opowiadać. Cały czas płakała.
-Wiesz Zayn co jest najgorsze w tym wszystkim? To że był z nią od pół roku, sypiał z nią, a mnie cały czas traktował tak samo jak wcześniej, czyli mnie całował i zachowywał się jak gdyby nigdy nic. I w dodatku to jedna z moich najlepszych przyjaciółek.
-Przykro mi.- powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. Przyznam się, że ta wiadomość nawet mnie trochę ucieszyła. Zdaję sobie sprawę, że to jest z lekka nie ludzkie... Ale on mi się spodobała. A wiadomość, że jest wolna dawała mi pole do manewru. Wiem, że nie szybko dojdzie do siebie.  Nie jestem jakąś tam hieną żerującą na ludzkim nieszczęściu, ale mam nadzieję, że będę miał u niej szansę.
-Zobaczysz... Wszystko się ułoży. Znajdziesz sobie drugiego, dużo lepszego i jeszcze będziesz szczęśliwa. Taka super dziewczyna jak ty nie będzie miała z tym problemu.
-Tak myślisz?- zapytała łamiącym się głosem.
-Ja to wiem skarbie.
-Zayn... Dziękuję ci, że tu jesteś.- powiedziała i się we mnie wtuliła, a po chwili zasnęła na moich kolanach. Delikatnie ja podniosłem i położyłem na łóżku. Wyglądała tak słodko i bezbronnie. Jak ten chłopak mógł jej coś takiego zrobić! On chyba serca nie ma! A ta jej przyjaciółka wcale nie lepsza...
Popatrzyłem na nią przez chwilę. Zanim wyszedłem z jej pokoju podszedłem do niej i delikatnie musnąłem jej delikatne, malinowe wargi. Ona tylko zamruczała coś pod nosem, a ja wyszedłem i sierowałem się w stronę schodów...
------------------------------------------
 
A o to i rozdział 13. ;D Jak się wam podoba? Mamy nadzieję, że może być, bo nam osobiście to jakoś tak nie za bardzo...
 Tak się zastanawiamy czy zeswatać Daisy z Zayn’em czy wprowadzić nowego bohatera... Weźcie nam pomóżcie!!



                  PROSIMY O KOMENTARZE!!

2 komentarze:

  1. Żadnego nowego bohatera, Daisy ma być z Zayn'em ! : ) Wiedziałam, że on z nią zerwie, jak tylko powiedziała że idzie do niego. : P Cham, ale przynajmniej teraz Malik ma szanse. : d Hazza i spotkanie z drzwiami, padłam ! Zajebisty rozdział, czekam na nowy ! : D x

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadrobiłam całe opowiadanie - wczoraj zarwałam nockę i teraz dokończyłam - nie żałuję! ;D
    Świetny pomysł i bosko się czyta i ci wariaci... ;)
    Kocham i czekam na 14 ;D

    Aaa i popieram osobę nade mną ;)

    OdpowiedzUsuń