2
tygodnie później:
-I
pamiętaj... jeżeli będzie ci źle śpiewać to żuchwa w dół i opierasz się mocniej
na przeponie.- mówiła Gabriella. Moja trenerka wokalna była bardzo
podenerwowana. Przejmowała się, że nie może mnie dziś wspierać na rozdaniu
nagród, bo jej córka miała mieć poważną operację.
-Tak.
Pamiętam.- mruknęłam wywracając oczami.
-Jeszcze
raz cię przepraszam, że nie mogę tu dziś z tobą być...
-Daj
spokój!- machnęłam ręką, przerywając jej.- Dam sobie radę i naprawdę nic się
nie stanie jeżeli cię tu nie będzie ale musisz to oglądać!- uśmiechnęłam się do
niej. W jej oczach nadal było widocznie podenerwowanie, które mnie irytowało.
Fakt, że dziś był mój najważniejszy występ, w mojej strasznie krótkiej karierze,
no bo BRIT to w końcu nie przelewki,
jakoś się nie denerwowałam. Do czasu... gdy Gabriella zaczęła
panikować.- Idź już lepiej bo i ja wpadnę w panikę, a to mi z całą pewnością
nie pomoże.
-Masz
rację.- mruknęła.- Po prostu ty od nie dawna się tym zajmujesz... i w dodatku
ja cię do tego przygotowywałam... Jestem z ciebie taka dumna!- powiedziała
kobieta ze łzami w oczach. Mocno mnie przytuliła. Sama się prawie rozkleiłam,
ale na szczęcie tylko prawie.- Powodzenia skarbie.- uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki.
Andy cię odprowadzi.- powiedziałam.
-Ale...-
zaczął mówić mężczyzna, ale podniosłam rękę do góry, żeby mu przerwać.
-Nie
ma żadnego „ale”! Tu jest tylku ochroniarzy, że boje się gdziekolwiek pójść,
żeby któryś nie wyskoczył mi z zza roku. Serio. Nic mi nie będzie...-
mruknęłam. Andy przyglądał mi się przez chwilę. Czasami miałam dość, że
pilnował mnie jak kilkumiesięczne dziecko. Do prawdy, potrafię sama o siebie
zadbać, przecież udawało mi się przez parę wcześniejszych lat.
-No
ok.- mruknął.
Chwilę
później obserwowałam, jak odchodzą.
-Cześć
mała.- usłyszałam dobrze znany mi głos, który należał do mojego chłopaka.
-Co
ty tu?- zapytałam zaskoczona. Nie powinno go tu być. Było dopiero po pierwszej
po południu, a oni nie występowali na gali, a teraz był czas prób, więc nic
dziwnego, że się zdziwiłam.
-To
już nie mogę przyjść w odwiedziny do własnej dziewczyny?- zapytał. Chwilę
później spuścił głowę.- Myślałem, że się ucieszysz...- mruknął smutnym głosem.
Zaczęłam
się śmiać. To było mi potrzebne, inaczej wpadłabym w taką paranoję, jak
Gabriella.
-No
jasne, że się cieszę głuptasie.- powiedziałam dając mu buziaka w policzek.- Ale
to nie zmienia faktu, że ciekawi mnie
jak się tu dostałeś...
-Znajomości!-
poruszał brwiami.- Masz chwilę?
-Jakieś
10 minut, później przychodzi fryzjerka.- powiedziałam patrząc na zegarek.- A
co?- Nic nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami. Przysunął się do mnie i mnie delikatnie pocałował.
-A
to... mam zamiar podenerwować cię przez te 10 minut.
-To
ci się może udać... chociaż wolałabym chwilę relaksu.- mruknęłam przytulając
się do niego. Chłopak się zaśmiał o popchnął mnie na ścianie. Oparł ręce obok
mojej głowy.
-Może
da się to załatwić...- powiedział i delikatnie mnie pocałował, a z każdą chwilą
coraz mocniej.- I co?
-Mi
tam pasuje.- zachichotałam. Zarzuciłam
mu ręce na szyje, całując go. Staliśmy tak przez chwilę na tym korytarzu.
Czułam się jakby stanął na chwilę czas.
-Cześć!-
na ziemię sprowadził mnie pełen jadu głos Zayn. Nathan odskoczył ode mnie jak
poparzony.
-Hej.-
powiedzieliśmy jednocześnie. Harry i Louis lekko się uśmiechnęli, Horan
spiorunował nas wzrokiem. Liam zaś, wcale nie zwrócił na nas uwagi. Szedł
prosto przed siebie wpatrując się w podłogę, jakby była jakimś arcydziełem.
Poczułam się co najmniej dziwnie, chociaż, jego zachowanie nie powinno mnie ani
dziwić, ani ranić, bo to ja go zraniłam. Z resztą nie pierwszy raz. Nie
rozmawiałam z nim od spotkania w studiu, chociaż widziałam się z nim kilka razy
na próbach. A jeżeli już się odezwał to było to jedynie krótkie, nic nie
znaczące „cześć”. Obserwowałam ich, jak idę w stronę sceny wtedy zauważyłam jak
Niall i Zayn przytulają Liama. W moim gardle pojawiła się wielka gula, której
nie mogłam przełknąć. To było dziwne. Nath chyba zorientował się, że coś jest
nie tak i objął mnie od tyłu opierając brodę na moim ramieniu. Gdy tak staliśmy
przeszła obok nas fryzjerka, która miała się mną zająć.
-Chyba
musisz iść...- mruknął mi Nathan do ucha. Z niechęcią mu przytaknęłam. Ten
dzień z całą pewnością zapowiadał się bardzo ciekawie. Zaczęliśmy w ciszy iść w
stronę, niedużej garderoby, którą dzieliłam z Taylor i Emeli. - To zmykaj.-
uśmiechnął się, gdy doszliśmy pod drzwi.-
Zobaczymy się wieczorem. Będziemy za ciebie trzymać kciuki.
-Dzięki.-
przytuliłam się do niego. Chwilę później weszłam do pomieszczenia i zaczęłam
wtajemniczać fryzjerkę w moją wizję.
***
Kilka
godzin później wszyscy ludzie gdzieś biegali. Każdy się śpieszył. Panowała napięta atmosfera. Troy ciągle
gadał z ludźmi z orkiestry i omawiał ostatnie szczegóły. Moi tancerze
rozgrzewali mięśnie, a Sam gadał z jakimś chłopakiem. Dopiero wtedy ogarnęła mnie panika. Bocznym wejściem weszłam do
sali w której miała odbyć się cała gala. Skierowałam się w stronę trybun, które
powoli się zapełniały, z nadzieją, że znajdę tam babcie i dziadka. Poszło nawet
łatwiej niż myślałam. Znalazłam ich bez problemu.
-Jak
ty ślicznie wyglądasz!- powiedziała babcia ze łzami w oczach. Zaśmiałam się. Tak...
z całą pewnością wyglądałam ładnie w jeansach i powyciąganym swetrze.
-Nie
płacz, bo ja pójdę w twoje ślady, a nie chcę, żeby rozmazał mi się makijaż.
Siedziałam na fotelu ponad godzinę.- zaśmiałam się.- Przyszłam się tylko
przywitać. Zaraz musze się przebrać i iść na dywan. Mam nadzieję, że będziecie
się dobrze bawili.- przytuliłam dziadka.- Lecę, do zobaczenia.
-Gdzie
ty tak pędzisz piękna?- roześmiałam się słysząc Roy’a.
-Skarbie,
praca mnie wzywa!- rzuciłam i biegiem skierowałam się w stronę kulis.
Roiło
się tam od ludzi. Z trudem dostałam się do garderoby, gdzie czekała już na mnie
Bonnie.
-Gdzie
ty byłaś! Już powinnaś wychodzić!- jęknęła, zdejmując długą, kremową suknię z
wieszaka. Wzięłam ją i szybko zdjęłam jeansy i sweter. 5 minut później szłam
już w stronę czerwonego dywanu. Po zrobieniu, całej serii zdjęć, wróciłam do
środka. Skierowałam się w stronę, stolika, przy którym miałam siedzieć z dziewczynami
z Little Mix. Usiadłam obok Jade. Kilkanaście minut później wszystko się
zaczęło. Prowadzący wszystkich przywitał. Zaraz po „otwarciu” imprezy przyszedł
czas na kategorię, w której byłam nominowana, a razem ze mną między innymi
James Arthur. Stawiałam, że to on wygra. Oglądałam X- Factor i wiedziałam jaki
jest. A jego piosenka, szybko wbiła się na listy przebojów. Nie miałam na nic
nadziei.
-Kategorię
„Odkrycie Roku” wygrywa...- Justin Tomberlake zrobił przerwę. Napięcie było tak
gęste, że można było kroić je nożem. Oglądając tego typu gale w telewizji nigdy
tak mocno tego nie odczuwałam.- ... wygrywa Melisa Maynard!
Nie
dotarło do mnie to co powiedział Justin. Jade mocno mnie przytuliła, a zaraz po
niej Leigh, Jess i Perrie.
-No
idź!- krzyknęła, któraś z nich, ale byłam w zbyt dużym szoku, żeby stwierdzić
która dokładnie. Powoli wstałam. I zaczęłam iść w stronę schodów prowadzących
na scenę.
-Oby
tak dalej. Gratuluję.- powiedział Justin wręczając mi statuetkę. Podeszłam do
mikrofonu i rozejrzałam się po sali pełnej ludzi. Nie wiedziałam co mam
powiedzieć. Nie byłam na to przygotowana. Po prostu podziękowałam wszystkim z
którymi pracowałam nad pierwszym singlem oraz osobom, które minie wspierały.
Oni na pewno wiedzieli o kim mowa. Wróciłam na chwilę do stolika, ale dosłownie
10 minut później poszłam za kulisy, żeby przygotować się do występu.
-Mel!
Wygrałaś!- krzyknął uradowany Troy. Nie zwracając uwagi na długą suknię
podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Byłam szczęśliwa. Łzy same
napłynęły mi do oczu.
-Nie
płacz, bo wypadną ci soczewki. Poza tym nie mamy żadnych kosmetyków, a musisz
wyglądać w miarę przyzwoicie!- przytuliła się do nas Bonnie.
Musiałam
szybko się uspokoić, aby móc wyjść, na scenę. Przebrałam się w specjalną
sukienkę, którą uszyła Bonnie. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie
wiedziałam, kiedy skończyłam śpiewać piosenkę. Zaraz potem poszłam się ponownie
przebrać, tym razem to już był ostatni raz.
Liam:
Kiedy
rozpoczęło się after party. Wraz z chłopakami pozowaliśmy w dalszym ciągu do
zdjęć i udzieliliśmy krótkiego wywiadu. Mimo otrzymanej nagrody, nie byłam w
najlepszym humorze. Wcale nie chciałam tu zostawać. Najchętniej wróciłbym do
domu i poszedł spać. To była jedyna rzecz, o której marzyłem w tej chwili.
Wziąłem
z tacy kieliszek szampana i zacząłem kręcić się po sali. Rozmawiałem z kilkoma
osobami, między innymi z Edem. Wtedy zobaczyłem Anitę, albo raczej Melę, która
udzielała wywiadu. Stanąłem kilka metrów dalej cierpliwie czekając, aż skończy
rozmawiać z reporterką. Kto by
pomyślał, że w tak krótkim czasie
odniesie taki sukces... Z przeciętnie śpiewającej dziewczyny w ciągu paru
miesięcy stała się prawdziwą gwiazdą, robiącą niezłe show. Simon jak zwykle
wiedział w kogo zainwestować.
Po
chwili zauważyłem, że grupka fotografów oddala się od Melisy. Upiłem łyk
szampana.
-Byłaś
świetna.- powiedziałem, stając tuż za jej plecami. Dziewczyna podskoczyła. Nie
spodziewała się mnie. Nie tylko ona. Po tym jak zobaczyłem ją kilka godzin
wcześniej z Nathanem na korytarzu nawet nie myślałem, że będę miał ochotę z nią
rozmawiać.
-Dzięki.-
powiedziała lekko speszona.- Wy też byliście świetni. Przy okazji gratuluje
nagrody... a już myślałam, że będę w czymś od was lepsza.- uśmiechnęła się
niepewnie. Zaśmiałem się.
-I
tak jesteś od nas lepsza!- oznajmiłem stanowczym ale rozbawionym tonem. Przez
chwilę poczułem się jak za czasów, kiedy ona była jeszcze Anitą i często się ze
mną przekomarzała. Lubiła się ze mną droczyć, w sumie z wzajemnością. A teraz
nie wiedziałem w jakim stopniu się zmieniła, ona sama nie pozwalała mi tego
stwierdzić.- My musieliśmy trochę
poczekać na BRIT a ty nawet nie wydałaś jeszcze płyty i pokonałaś Jamesa!
-W
takim razie jestem zdecydowanie lepsza od waszej piątki!- zaśmiała się upijając
łyk szampana. Przyglądałem się jej, starając się ocenić co się w niej zmieniło.
Przez te dwa tygodnie, w czasie których nie utrzymywaliśmy prawie żadnego
kontaktu, obejrzałem chyba wszystkie jej wywiady, przesłuchałem covery, które
wrzucała na youtube jak i filmiki, które nagrywała dla fanów. Wiedziałem, że
coś musiało się w niej zmienić, ale też byłem pewny iż jest ta samą Anitą
sprzed całej tej afery. Teraz była bardziej pewna siebie. Wiedziała jak
zachowywać się przed kamerą. Momentami była spokojna, a innym razem wybuchowa i
władcza, co nie było niczym nowym.
-Niestety
tu się z tobą zgodzę...
-Przepraszam
mogę zrobić wam kilka zdjęć?- zapytał jakiś młody fotograf. Spojrzałem pytająco
na Melę. Ona tylko skinęła twierdząco głową, więc objąłem ją ramieniem i lekko
przyciągnąłem do siebie. Wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo mi jej brakuje.
Niestety wiedziałem, że jest z kimś innym. Chcąc nie chcąc musiałem się z tym
pogodzić. Mężczyzna, tak jak
powiedział, zrobił kilka zdjęć i odszedł, chociaż jak dla mnie, mógłby zrobić
całą sesję zdjęciową. Nie miałbym nic przeciwko. Niestety rzeczywistość była
inna.
-Chciałbym
cię przeprosić...
-Za
co?- Zdziwiła się. Spojrzała mi w oczy. Spuściłem wzrok. Nie do takich byłem
przyzwyczajony. Te były ciemnobrązowe, a ja uwielbiałem te błękitne. Z takimi
oczami ją zapamiętałem...
-Że
wpadłem tak wtedy do studia. Rozumiem, że masz nowe życie, ale... nie
potrafię...- „nie chcę” dorzuciłem w myślach.- zapomnieć o przeszłości.-
Niczego od ciebie nie oczekuję jednak chciałbym, przynajmniej trochę, poprawić
relację między nami.- podniosłem na nią
wzrok. W jej oczach widziałem smutek.
Poczułem jakieś dziwne ukucie w sercu.
-Część
Wam.- usłyszałem głos jej chłopaka, który stał obok nas. Zastanawiałem się jak
długo. Odruchowo rozejrzałem się dookoła. Lepiej było, żeby Zayn tego nie
widział. Nie przepadał za Nathanem jak i pozostała częścią tego bandu.- Nie
obrazisz się, jeżeli porwę Melę do tańca, prawda?
Skinąłem
twierdząco głową. Dziewczyna w dalszym ciągu wpatrywała się we mnie, nie
zwracając uwagi na swojego chłopaka.
-Idziemy?-
zapytał Nathan.
-Yyy...
tak. Jasne. Chodź.- powiedziała, uśmiechając się do niego.
-Pamiętaj,
że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dzięki.-
wyszeptała. Odwróciła się do Sykesa i poszli w stronę parkietu.
Odwróciłem
się w stronę stolika, przy którym powinni siedzieć moi kumple, ale zamiast ich,
siedziała tam Danielle i zawzięcie dyskutowała o czymś z Troy’em. Nie chcąc im
przeszkadzać stanąłem pod ścianą. Przyglądałem się ludziom znajdującym się na
sali. Nawet nie zauważyłem kiedy, znowu, zacząłem się przyglądać Meli, która
tańczyła do jakiejś wolniej piosenki w objęciach Nathana.
-„... you look good in the dress and it hurts, causae I know you won’t be mine tonight...”-
usłyszałem obok ucha nucącego Nialla. Westchnąłem. Czasami do
tej pory dziwiłem się jak piosenki idealnie mogą opisywać sytuację w której
obecnie się znajdujemy.- I co z tym zrobisz?
-Nic?
-O
czym dyskutujecie?- podszedł do nas roześmiany Zayn. Niall wskazał głową na
Melisę i Nathana.- Blee... jak ona może się z nimi zadawać? Ten debil odbił
dziewczynę mojemu kumplowi! Chyba muszę mu wytłumaczyć parę rzeczy...
-Wiesz
co Malik, ty już lepiej nic nie pij poza wodą albo jakiś sokiem.- wymamrotałem.
-Och
wyluzuj...- mulat poklepał mnie po plecach.- Nie zrobię nic głupiego!-
uśmiechnął się nie. Jakoś nie mogłem mu uwierzyć. Wiedziałem jak nie lubił The
Wanted i że w tym stanie mógł zrobić coś niemądrego.- Co z tym zrobisz?
-A
niby co ja mogę?- warknąłem zirytowany ich pytaniami.- Ona już zdecydowała.
Tyle. Muszę, żyć dalej.
-Nie
wydaje mi się, żebyś dał radę...- mruknął Niall
-Odwalcie
się, OK.?
Moi
kumple wzruszyli ramionami po czym zostawili mnie samego. Zastanawiałem się nad
ostatnimi słowami Horana. Czy na serio nie dam rady, żyć dalej ze świadomością,
że ona ma kogoś innego. Tego nie wiedziałem. Nie mogłem tego stwierdzić. Gdy myślałem,
że nie żyła było mi jakoś łatwiej. Wtedy byłem oswojony z myślą, że jej tu nie
ma i nigdy nie będzie. A teraz nie byłem już niczego pewny.
Dopiłem
szampana. Odstawiłem kieliszek na tace, najbliższemu kelnerowi. Gdy znowu
spojrzałem na parkiet, zobaczyłem jak Mel całuje się ze swoim chłopakiem.
Wzdrygnąłem się na ten widok.
-To
z całą pewnością nie będzie łatwe...- mruknąłem pod nosem. Szybko odwróciłem się
i skierowałem w stronę stolika, przy którym siedziała moja dziewczyna, w
dalszym ciągu dyskutująca z Troy’em. Wtedy zdałem sobie sprawę, że dla Melisy
wcale nie jestem lepszy. Tylko nie liczni wiedzieli, że Dan, jest tylko moją
dziewczyną ze względów czysto zawodowych, a Melisa nie zdawała sobie z tego
wszystkiego sprawy. Po prostu cudownie. Przeczesałem ręką włosy. Po chwili
przyłączyłem się do rozmowy Danielle i Troy’a.
Czy ja już mówiłam jak bardzo kocham Malika? Jestem mu wdzięczna za przerwanie im tych ich czułości! :)
OdpowiedzUsuńRozdział boski *.*
Widzę, że wcielasz swój plan w życie haha ^ ^
Obiecałam to to robię ;P poza tym tak mówiłas setki razy jak wielbisz Zayna, gdzy przeczytałaś roboczą prepremierową wersję ;P
UsuńOkej, no więc nadrabianie zaległości czas zacząć ;D
OdpowiedzUsuń