niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 48

2 tygodnie później:
-I pamiętaj... jeżeli będzie ci źle śpiewać to żuchwa w dół i opierasz się mocniej na przeponie.- mówiła Gabriella. Moja trenerka wokalna była bardzo podenerwowana. Przejmowała się, że nie może mnie dziś wspierać na rozdaniu nagród, bo jej córka miała mieć poważną operację.
-Tak. Pamiętam.- mruknęłam wywracając oczami.
-Jeszcze raz cię przepraszam, że nie mogę tu dziś z tobą być...
-Daj spokój!- machnęłam ręką, przerywając jej.- Dam sobie radę i naprawdę nic się nie stanie jeżeli cię tu nie będzie ale musisz to oglądać!- uśmiechnęłam się do niej. W jej oczach nadal było widocznie podenerwowanie, które mnie irytowało. Fakt, że dziś był mój najważniejszy występ, w mojej strasznie krótkiej karierze, no bo BRIT to w końcu nie przelewki,  jakoś się nie denerwowałam. Do czasu... gdy Gabriella zaczęła panikować.- Idź już lepiej bo i ja wpadnę w panikę, a to mi z całą pewnością nie pomoże.
-Masz rację.- mruknęła.- Po prostu ty od nie dawna się tym zajmujesz... i w dodatku ja cię do tego przygotowywałam... Jestem z ciebie taka dumna!- powiedziała kobieta ze łzami w oczach. Mocno mnie przytuliła. Sama się prawie rozkleiłam, ale na szczęcie tylko prawie.- Powodzenia skarbie.- uśmiechnęła się do mnie.
-Dzięki. Andy cię odprowadzi.- powiedziałam.
-Ale...- zaczął mówić mężczyzna, ale podniosłam rękę do góry, żeby mu przerwać.
-Nie ma żadnego „ale”! Tu jest tylku ochroniarzy, że boje się gdziekolwiek pójść, żeby któryś nie wyskoczył mi z zza roku. Serio. Nic mi nie będzie...- mruknęłam. Andy przyglądał mi się przez chwilę. Czasami miałam dość, że pilnował mnie jak kilkumiesięczne dziecko. Do prawdy, potrafię sama o siebie zadbać, przecież udawało mi się przez parę wcześniejszych lat.
-No ok.- mruknął.
Chwilę później obserwowałam, jak odchodzą.
-Cześć mała.- usłyszałam dobrze znany mi głos, który należał do mojego chłopaka.
-Co ty tu?- zapytałam zaskoczona. Nie powinno go tu być. Było dopiero po pierwszej po południu, a oni nie występowali na gali, a teraz był czas prób, więc nic dziwnego, że się zdziwiłam.
-To już nie mogę przyjść w odwiedziny do własnej dziewczyny?- zapytał. Chwilę później spuścił głowę.- Myślałem, że się ucieszysz...- mruknął smutnym głosem.
Zaczęłam się śmiać. To było mi potrzebne, inaczej wpadłabym w taką paranoję, jak Gabriella.
-No jasne, że się cieszę głuptasie.- powiedziałam dając mu buziaka w policzek.- Ale to  nie zmienia faktu, że ciekawi mnie jak się tu dostałeś...
-Znajomości!- poruszał brwiami.- Masz chwilę?
-Jakieś 10 minut, później przychodzi fryzjerka.- powiedziałam patrząc na zegarek.- A co?- Nic nie odpowiedział tylko wzruszył ramionami.  Przysunął się do mnie i mnie delikatnie pocałował.
-A to... mam zamiar podenerwować cię przez te 10 minut.
-To ci się może udać... chociaż wolałabym chwilę relaksu.- mruknęłam przytulając się do niego. Chłopak się zaśmiał o popchnął mnie na ścianie. Oparł ręce obok mojej głowy.
-Może da się to załatwić...- powiedział i delikatnie mnie pocałował, a z każdą chwilą coraz mocniej.- I co?
-Mi tam pasuje.- zachichotałam.  Zarzuciłam mu ręce na szyje, całując go. Staliśmy tak przez chwilę na tym korytarzu. Czułam się jakby stanął na chwilę czas.
-Cześć!- na ziemię sprowadził mnie pełen jadu głos Zayn. Nathan odskoczył ode mnie jak poparzony.
-Hej.- powiedzieliśmy jednocześnie. Harry i Louis lekko się uśmiechnęli, Horan spiorunował nas wzrokiem. Liam zaś, wcale nie zwrócił na nas uwagi. Szedł prosto przed siebie wpatrując się w podłogę, jakby była jakimś arcydziełem. Poczułam się co najmniej dziwnie, chociaż, jego zachowanie nie powinno mnie ani dziwić, ani ranić, bo to ja go zraniłam. Z resztą nie pierwszy raz. Nie rozmawiałam z nim od spotkania w studiu, chociaż widziałam się z nim kilka razy na próbach. A jeżeli już się odezwał to było to jedynie krótkie, nic nie znaczące „cześć”. Obserwowałam ich, jak idę w stronę sceny wtedy zauważyłam jak Niall i Zayn przytulają Liama. W moim gardle pojawiła się wielka gula, której nie mogłam przełknąć. To było dziwne. Nath chyba zorientował się, że coś jest nie tak i objął mnie od tyłu opierając brodę na moim ramieniu. Gdy tak staliśmy przeszła obok nas fryzjerka, która miała się mną zająć.
-Chyba musisz iść...- mruknął mi Nathan do ucha. Z niechęcią mu przytaknęłam. Ten dzień z całą pewnością zapowiadał się bardzo ciekawie. Zaczęliśmy w ciszy iść w stronę, niedużej garderoby, którą dzieliłam z Taylor i Emeli. - To zmykaj.- uśmiechnął się, gdy doszliśmy pod drzwi.-  Zobaczymy się wieczorem. Będziemy za ciebie trzymać kciuki.
-Dzięki.- przytuliłam się do niego. Chwilę później weszłam do pomieszczenia i zaczęłam wtajemniczać fryzjerkę w moją wizję.
***

Kilka godzin później wszyscy ludzie gdzieś biegali. Każdy się śpieszył.  Panowała napięta atmosfera. Troy ciągle gadał z ludźmi z orkiestry i omawiał ostatnie szczegóły. Moi tancerze rozgrzewali mięśnie, a Sam gadał z jakimś chłopakiem.   Dopiero wtedy ogarnęła mnie panika. Bocznym wejściem weszłam do sali w której miała odbyć się cała gala. Skierowałam się w stronę trybun, które powoli się zapełniały, z nadzieją, że znajdę tam babcie i dziadka. Poszło nawet łatwiej niż myślałam. Znalazłam ich bez problemu.
-Jak ty ślicznie wyglądasz!- powiedziała babcia ze łzami w oczach. Zaśmiałam się. Tak... z całą pewnością wyglądałam ładnie w jeansach i powyciąganym swetrze.
-Nie płacz, bo ja pójdę w twoje ślady, a nie chcę, żeby rozmazał mi się makijaż. Siedziałam na fotelu ponad godzinę.- zaśmiałam się.- Przyszłam się tylko przywitać. Zaraz musze się przebrać i iść na dywan. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawili.- przytuliłam dziadka.- Lecę, do zobaczenia.
-Gdzie ty tak pędzisz piękna?- roześmiałam się słysząc Roy’a.
-Skarbie, praca mnie wzywa!- rzuciłam i biegiem skierowałam się w stronę kulis.
Roiło się tam od ludzi. Z trudem dostałam się do garderoby, gdzie czekała już na mnie Bonnie.
-Gdzie ty byłaś! Już powinnaś wychodzić!- jęknęła, zdejmując długą, kremową suknię z wieszaka. Wzięłam ją i szybko zdjęłam jeansy i sweter. 5 minut później szłam już w stronę czerwonego dywanu. Po zrobieniu, całej serii zdjęć, wróciłam do środka. Skierowałam się w stronę, stolika, przy którym miałam siedzieć z dziewczynami z Little Mix. Usiadłam obok Jade. Kilkanaście minut później wszystko się zaczęło. Prowadzący wszystkich przywitał. Zaraz po „otwarciu” imprezy przyszedł czas na kategorię, w której byłam nominowana, a razem ze mną między innymi James Arthur. Stawiałam, że to on wygra. Oglądałam X- Factor i wiedziałam jaki jest. A jego piosenka, szybko wbiła się na listy przebojów. Nie miałam na nic nadziei.
-Kategorię „Odkrycie Roku” wygrywa...- Justin Tomberlake zrobił przerwę. Napięcie było tak gęste, że można było kroić je nożem. Oglądając tego typu gale w telewizji nigdy tak mocno tego nie odczuwałam.- ... wygrywa Melisa Maynard!
Nie dotarło do mnie to co powiedział Justin. Jade mocno mnie przytuliła, a zaraz po niej Leigh, Jess i Perrie.
-No idź!- krzyknęła, któraś z nich, ale byłam w zbyt dużym szoku, żeby stwierdzić która dokładnie. Powoli wstałam. I zaczęłam iść w stronę schodów prowadzących na scenę.
-Oby tak dalej. Gratuluję.- powiedział Justin wręczając mi statuetkę. Podeszłam do mikrofonu i rozejrzałam się po sali pełnej ludzi. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie byłam na to przygotowana. Po prostu podziękowałam wszystkim z którymi pracowałam nad pierwszym singlem oraz osobom, które minie wspierały. Oni na pewno wiedzieli o kim mowa. Wróciłam na chwilę do stolika, ale dosłownie 10 minut później poszłam za kulisy, żeby przygotować się do występu.
-Mel! Wygrałaś!- krzyknął uradowany Troy. Nie zwracając uwagi na długą suknię podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona. Byłam szczęśliwa. Łzy same napłynęły mi do oczu.
-Nie płacz, bo wypadną ci soczewki. Poza tym nie mamy żadnych kosmetyków, a musisz wyglądać w miarę przyzwoicie!- przytuliła się do nas Bonnie.
Musiałam szybko się uspokoić, aby móc wyjść, na scenę. Przebrałam się w specjalną sukienkę, którą uszyła Bonnie. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie wiedziałam, kiedy skończyłam śpiewać piosenkę. Zaraz potem poszłam się ponownie przebrać, tym razem to już był ostatni raz.

Liam:
Kiedy rozpoczęło się after party. Wraz z chłopakami pozowaliśmy w dalszym ciągu do zdjęć i udzieliliśmy krótkiego wywiadu. Mimo otrzymanej nagrody, nie byłam w najlepszym humorze. Wcale nie chciałam tu zostawać. Najchętniej wróciłbym do domu i poszedł spać. To była jedyna rzecz, o której marzyłem w tej chwili.
Wziąłem z tacy kieliszek szampana i zacząłem kręcić się po sali. Rozmawiałem z kilkoma osobami, między innymi z Edem. Wtedy zobaczyłem Anitę, albo raczej Melę, która udzielała wywiadu. Stanąłem kilka metrów dalej cierpliwie czekając, aż skończy rozmawiać z reporterką.  Kto by pomyślał, że w  tak krótkim czasie odniesie taki sukces... Z przeciętnie śpiewającej dziewczyny w ciągu paru miesięcy stała się prawdziwą gwiazdą, robiącą niezłe show. Simon jak zwykle wiedział w kogo zainwestować.
Po chwili zauważyłem, że grupka fotografów oddala się od Melisy. Upiłem łyk szampana.
-Byłaś świetna.- powiedziałem, stając tuż za jej plecami. Dziewczyna podskoczyła. Nie spodziewała się mnie. Nie tylko ona. Po tym jak zobaczyłem ją kilka godzin wcześniej z Nathanem na korytarzu nawet nie myślałem, że będę miał ochotę z nią rozmawiać.
-Dzięki.- powiedziała lekko speszona.- Wy też byliście świetni. Przy okazji gratuluje nagrody... a już myślałam, że będę w czymś od was lepsza.- uśmiechnęła się niepewnie. Zaśmiałem się.
-I tak jesteś od nas lepsza!- oznajmiłem stanowczym ale rozbawionym tonem. Przez chwilę poczułem się jak za czasów, kiedy ona była jeszcze Anitą i często się ze mną przekomarzała. Lubiła się ze mną droczyć, w sumie z wzajemnością. A teraz nie wiedziałem w jakim stopniu się zmieniła, ona sama nie pozwalała mi tego stwierdzić.- My musieliśmy  trochę poczekać na BRIT a ty nawet nie wydałaś jeszcze płyty i pokonałaś Jamesa!
-W takim razie jestem zdecydowanie lepsza od waszej piątki!- zaśmiała się upijając łyk szampana. Przyglądałem się jej, starając się ocenić co się w niej zmieniło. Przez te dwa tygodnie, w czasie których nie utrzymywaliśmy prawie żadnego kontaktu, obejrzałem chyba wszystkie jej wywiady, przesłuchałem covery, które wrzucała na youtube jak i filmiki, które nagrywała dla fanów. Wiedziałem, że coś musiało się w niej zmienić, ale też byłem pewny iż jest ta samą Anitą sprzed całej tej afery. Teraz była bardziej pewna siebie. Wiedziała jak zachowywać się przed kamerą. Momentami była spokojna, a innym razem wybuchowa i władcza, co nie było niczym nowym.
-Niestety tu się z tobą zgodzę...
-Przepraszam mogę zrobić wam kilka zdjęć?- zapytał jakiś młody fotograf. Spojrzałem pytająco na Melę. Ona tylko skinęła twierdząco głową, więc objąłem ją ramieniem i lekko przyciągnąłem do siebie. Wtedy uświadomiłem sobie jak bardzo mi jej brakuje. Niestety wiedziałem, że jest z kimś innym. Chcąc nie chcąc musiałem się z tym pogodzić.  Mężczyzna, tak jak powiedział, zrobił kilka zdjęć i odszedł, chociaż jak dla mnie, mógłby zrobić całą sesję zdjęciową. Nie miałbym nic przeciwko. Niestety rzeczywistość była inna.
-Chciałbym cię przeprosić...
-Za co?- Zdziwiła się. Spojrzała mi w oczy. Spuściłem wzrok. Nie do takich byłem przyzwyczajony. Te były ciemnobrązowe, a ja uwielbiałem te błękitne. Z takimi oczami ją zapamiętałem...
-Że wpadłem tak wtedy do studia. Rozumiem, że masz nowe życie, ale... nie potrafię...- „nie chcę” dorzuciłem w myślach.- zapomnieć o przeszłości.- Niczego od ciebie nie oczekuję jednak chciałbym, przynajmniej trochę, poprawić relację między nami.-  podniosłem na nią wzrok.  W jej oczach widziałem smutek. Poczułem jakieś dziwne ukucie w sercu.
-Część Wam.- usłyszałem głos jej chłopaka, który stał obok nas. Zastanawiałem się jak długo. Odruchowo rozejrzałem się dookoła. Lepiej było, żeby Zayn tego nie widział. Nie przepadał za Nathanem jak i pozostała częścią tego bandu.- Nie obrazisz się, jeżeli porwę Melę do tańca, prawda?
Skinąłem twierdząco głową. Dziewczyna w dalszym ciągu wpatrywała się we mnie, nie zwracając uwagi na swojego chłopaka.
-Idziemy?- zapytał Nathan.
-Yyy... tak. Jasne. Chodź.- powiedziała, uśmiechając się do niego.
-Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dzięki.- wyszeptała. Odwróciła się do Sykesa i poszli w stronę parkietu.
Odwróciłem się w stronę stolika, przy którym powinni siedzieć moi kumple, ale zamiast ich, siedziała tam Danielle i zawzięcie dyskutowała o czymś z Troy’em. Nie chcąc im przeszkadzać stanąłem pod ścianą. Przyglądałem się ludziom znajdującym się na sali. Nawet nie zauważyłem kiedy, znowu, zacząłem się przyglądać Meli, która tańczyła do jakiejś wolniej piosenki w objęciach Nathana.
-„... you look good in the dress and it hurts,  causae I know you won’t be mine tonight...”- usłyszałem obok ucha nucącego Nialla. Westchnąłem. Czasami do tej pory dziwiłem się jak piosenki idealnie mogą opisywać sytuację w której obecnie się znajdujemy.- I co z tym zrobisz?
-Nic?
-O czym dyskutujecie?- podszedł do nas roześmiany Zayn. Niall wskazał głową na Melisę i Nathana.- Blee... jak ona może się z nimi zadawać? Ten debil odbił dziewczynę mojemu kumplowi! Chyba muszę mu wytłumaczyć parę rzeczy...
-Wiesz co Malik, ty już lepiej nic nie pij poza wodą albo jakiś sokiem.- wymamrotałem.
-Och wyluzuj...- mulat poklepał mnie po plecach.- Nie zrobię nic głupiego!- uśmiechnął się nie. Jakoś nie mogłem mu uwierzyć. Wiedziałem jak nie lubił The Wanted i że w tym stanie mógł zrobić coś niemądrego.- Co z tym zrobisz?
-A niby co ja mogę?- warknąłem zirytowany ich pytaniami.- Ona już zdecydowała. Tyle. Muszę, żyć dalej.
-Nie wydaje mi się, żebyś dał radę...- mruknął Niall
-Odwalcie się, OK.?
Moi kumple wzruszyli ramionami po czym zostawili mnie samego. Zastanawiałem się nad ostatnimi słowami Horana. Czy na serio nie dam rady, żyć dalej ze świadomością, że ona ma kogoś innego. Tego nie wiedziałem. Nie mogłem tego stwierdzić. Gdy myślałem, że nie żyła było mi jakoś łatwiej. Wtedy byłem oswojony z myślą, że jej tu nie ma i nigdy nie będzie. A teraz nie byłem już niczego pewny.
Dopiłem szampana. Odstawiłem kieliszek na tace, najbliższemu kelnerowi. Gdy znowu spojrzałem na parkiet, zobaczyłem jak Mel całuje się ze swoim chłopakiem. Wzdrygnąłem się na ten widok.

-To z całą pewnością nie będzie łatwe...- mruknąłem pod nosem. Szybko odwróciłem się i skierowałem w stronę stolika, przy którym siedziała moja dziewczyna, w dalszym ciągu dyskutująca z Troy’em. Wtedy zdałem sobie sprawę, że dla Melisy wcale nie jestem lepszy. Tylko nie liczni wiedzieli, że Dan, jest tylko moją dziewczyną ze względów czysto zawodowych, a Melisa nie zdawała sobie z tego wszystkiego sprawy. Po prostu cudownie. Przeczesałem ręką włosy. Po chwili przyłączyłem się do rozmowy Danielle i Troy’a. 

3 komentarze:

  1. Czy ja już mówiłam jak bardzo kocham Malika? Jestem mu wdzięczna za przerwanie im tych ich czułości! :)
    Rozdział boski *.*
    Widzę, że wcielasz swój plan w życie haha ^ ^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecałam to to robię ;P poza tym tak mówiłas setki razy jak wielbisz Zayna, gdzy przeczytałaś roboczą prepremierową wersję ;P

      Usuń
  2. Okej, no więc nadrabianie zaległości czas zacząć ;D

    OdpowiedzUsuń