niedziela, 12 sierpnia 2012

Rozdział 21 ;)


Oczami Anity:
Tydzień później.
Nareszcie! Minął tydzień od kiedy się wybudziłam. To była istna mordęga! Białe ściany i różne urządzenia, codziennie inne badania zmiany opatrunków... Istny koszar! Na szczęcie już czuję się lepiej i dzisiaj wychodzę. Fakt, faktem, że cały czas mnie boli brzuch, ale poza ty jest wszystko ok. Właśnie czekam aż ktoś po mnie przyjedzie.
Jak to bywa przez kolejny tydzień sporo się zmieniło. Moja babci wyjechała 3 dni temu. Lindsey już mieszka u Brownów. Daisy wyszła ze szpitala i stwierdzili u niej lekka niewydolność serca, ale jeżeli będzie przyjmowała odpowiednie leki powinna normalnie funkcjonować.
Z tego co czytałam w Internecie zostało wycofane oskarżenie złożone na Zayn’a. Wiem, że to dziwne, że nie jestem pewna ale cóż... Przez ten tydzień prawie wcale się nie widziałam z chłopakami. Byli u mnie AŻ jeden raz w piątek w nocy. Przez tę całą akcję, Paul zabronił im wychodzić z domu, mieli też nie z nikim nie kontaktować po za rodziną, Brownami, policją no i Paulem oczywiście. Skrótem mówiąc odciął ich od świata. Na szczęście mogliśmy rozmawiać na Skype, ale to nie to samo co rozmowa na żywo. Brakuje mi tych ich uścisków i wygłupów... Ale już dziś się z nimi zobaczę!
Siedziałam na szpitalnym łóżku i czekałam aż po mnie przyjadą. Nie mam ubrań, tylko laptop, telefon, 2 duże miśki ( jeden od chłopaków, a drugi od Max’a) i kilka kolorowych baloników napełnionych helem... Tak to był pomysł Niall’a i Lou. Haha ich inteligencja mnie przeraża, ale dobrze jest mieć takich przyjaciół...
-Ani...!!- usłyszałam wesoły krzyk Niall’a i zaśmiałam się w duchu. Po chwili rzucił mi się na szyję.
-Hej Niall!- powiedziałam i się do niego odwróciłam gdy się tylko ode mnie odkleił.
-Jak ja się za tobą stęskniłem! Jak się czujesz? Wszystko dobrze? Jak ci się podobają nasz baloniki? A wiesz, że ja je wybierałem a Lou je tylko pompował?- zamyślił się na chwilę, jak by sobie przypominał jak to robili a potem kontynuował.- Chłopaki z tęsknoty usychali!- przytulił się do mnie.- A najbardziej...
-Hello! Przepraszam, że przeszkadzam naszym gołąbkom, ale my tu mamy dla ciebie rzeczy i gości...- powiedział Harry z wielkim uśmiechem a za nim do sali weszły dwie kobiety.- Anita poznaj moją mamę Ann i starszą siostrę Gemmę.- Chciałam wstać z łóżka, żeby się z nimi przywitać jednak nie za bardzo mi to wyszło. Gdy tylko się podniosłam, zaczęła mnie strasznie boleć rana po postrzale. Ciągle się do tego nie przyzwyczaiłam... Niall ostrożnie pomógł mi się ponownie podnieść. Uśmiechnęłam się do niego lekko. Na wet nie zauważyłam kiedy one znalazły się przy mnie.
-Witaj. Wiele o Tobie dobrego słyszałam. Jestem Ann.  Miło mi cię poznać.- powiedziała kobieta z uśmiechem i mnie przytuliła.
-Miło mi panią znać.
-Jaka tam pani?! Mów mi Ann.
-Oczywiście.- uśmiechnęłam się i chwilę później podeszła do mnie Gemma. Kurcze, ładna jest!
-Ja się zastanawiał czego oni zawsze wybierają takie ładne dziewczyny. Czuję się wtedy taka brzydka.- powiedziała i się lekko zaśmiała.- Miło mi.- pocałowała mnie w policzek.
-Ty brzydka!? O no proszę! Ja się z chęcią zamienię!
-No widzisz! Gem. A ty się mnie nigdy nie słuchasz! Ona się zna na rzeczy.- wtrącił Harry. Gemma pokazała mu język a on zrobił to samo. ‘’Cóż za kochające się rodzeństwo” pomyślałam.
-Oj przymknij się- powiedziała dziewczyna. Niall tylko wywrócił oczami.
-Miałem przyjechać sam, ale Niall się uparł, że bardzo się za tobą stęsknił, a mamę i siostrę podrzucimy jeszcze na lotnisko. Tu masz ubrania, nawet nie wiem jakie, ale Liam ci pakował więc powinny byś dobre, znaczy ładne... Ugh! Znaczy wiesz o co chodzi. Jakieś kosmetyki też masz. Idź się przebrać, a my w tym czasie spakujemy twoje rzeczy.
-Ja biorę baloniki!- oznajmił Horan. Czasami to ja się zastanawiam ile on ma lat. Harry podał i torbę a ja poszłam do łazienki. Co jest rzadkością miałam własną łazienkę z lustrem! Rarytas! Haha..
Wróciłam do sali jakieś 7 minut później. Ubrana w luźną, granatową sukienkę, beżowe bolerko i czarne japonki. Payne zna się na rzeczy!
Ann i Gemma siedziały na łóżku, Harry właśnie zapinał drugą torbę a Niall wciąż odwiązywał balony.
-Popadam w kompleksy! Czego ty jesteś taka ładna?!- powiedziała z lekkim smutkiem Gemma.
-Odezwała się brzydka!- skomentował blondyn.- Chodźmy już. Głodny jestem. Śniadania nie jadłem.- dodał po czym podszedł do mnie i wziął za rękę. Już mieliśmy wychodzić gdy do sali wszedł mój lekarz.
-Chciałbym jeszcze porozmawiać z pacjętką.

-Oczywiście, ale Harry zostaje. Pomoże mi potem pójść. A przy okazji zapamięta to co mi koło ucha przeleci.
-O jak miło, że mnie aż tak doceniasz.- skomentował loczek.
-To my będziemy w samochodzie.- powiedziała Ann.
Przez całe 15 minut lekarz gadał co mam robić, a czego mi nie wolno. Mam jak najmniej chodzić, spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu ( oj Alice i Carlosowi to się raczej nie spodoba), mam jeść dużo warzyw zwłaszcza marchewek. Hazza oczywiście nie powstrzymał się i musiał powiedzieć, że Lou tego przypilnuje i się roześmiał. Musze regularnie przyjmować leki i codziennie wieczorem zmieniać opatrunek. Lekarz stwierdził, że sama nie dam sobie rady więc mam kogoś o to poprosić. I jeszcze kilka innych rzeczy. Gdy skończył mówić do sali weszła pielęgniarka. Zgrabna brunetka, o długich nogach. Harry już po chwili miał maślane oczy.
-Harry. Przykro mi. Ona jest mężatką...- powiedziałam kumplowi na ucho.
-oj przymknij się! A już miałem do niej zagadać. Ładna jest.
-Harry... Opamiętaj się! To nie jest dziew... Poprawka! Kobieta dla ciebie.- Zignorował to co do niego powiedział i zalotnie uśmiechał się do pielęgniarki, kobieta w między czasie podała mi wypis. Chwilę później wyszliśmy z sali i skierowaliśmy się w stronę parkingu, gdzie stał samochód Harry’ego.
Półtorej godziny później dojechaliśmy pod mój dotychczasowy adres. Mamę i siostrę Harry’ego odwieźliśmy na lotnisko. Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do domu. Panowała idealna cisza. Na dole nie było nikogo.
Harry i Niall pomogli mi wejść po schodach. Otworzyłam drzwi do mojego pokoju!
-Hej!- krzyknęli wszyscy na raz. Najpierw podbiegł do mnie Max i Lucy, potem Lindsey, Liam, Zayn, Lou, który kilka sekund później przedstawił mi swoja siostry i rodziców.
Siedzieliśmy tak przez dwie godziny i rozmawialiśmy. Rodzice Louis’a opowiadali jaki to on był kiedyś grzeczny ( ze reszta do dzisiaj mu to zostało xD ), jego siostry się bawiły z Max’em i Lucy.
-My już musimy iść.- powiedział Liam i wszyscy jakby doznali w jednej chwili olśnienia. Tylko ja nie wiedziałam o co chodzi i on od razu to zauważył.- Zaraz przyjedzie Paul. Wymyślił, że w ten sposób będzie nas kontrolował.
-Naiwny.- mruknął pod nosem Zayn, a ja się cicho zaśmiałam.
-Wpadniemy później.- powiedział Liam i pocałował mnie w policzek, potem pożegnałam się z innymi.
Gdy wszyscy wyszli była godzina 2 po południu. Siadłam na łóżku i włączyłam laptopa. Zajrzałam na facebook’a. Jakimś dziwnym trafem nie miałam przez ten tydzień czasu żeby na niego zajrzeć. Odpisałam kilku osobom. Popatrzyłam co się ‘tam’ dzieje. Później sprawdziłam na twittera. Całe mentions zapchane. Fanki chłopaków życzyły mi powrotu do zdrowia, pytały się jak się czuję. Prędzej spodziewałam się tego, że będą życzyć mi śmierci, a tu nie było ani jednego twetta o takiej treści. Strasznie mi się nudziło, więc odpisałam chyba każdej dziewczynie i dałam ‘follow’. Jeszcze napisałam :” Powracam do świata żywych. ;) Mam nadzieję, że wszystko będzie ok. Bardzo Wam dziękuję za troskę :*” i się wylogowałam. Zajrzałam jeszcze na yt. To właśnie Tu spędziłam najwięcej czasu. Przyjaźnie się z chłopakami z  One Direction a nawet nie znałam ich ‘historii’ , więc nadrobiłam zaległości. Fakt. Odpowiadali mi jak to się zaczęło, ale te filmiki oddaję swoje emocje. Mój komentarz co do nich? Rąbnięci idioci na całej linii horyzontu, oczywiście w pozytywnym znaczeniu. Włączyłam sobie piosenkę The Wanted- Chasing the sun. Wersję teledysku z Epoki Lodowcowej, bo jak by to było inaczej? I odpisałam babciom na maile. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Hej! Co będziesz robić za jakieś 2 godziny?- Zapytał Zayn.
-A bo ja wiem... A co?
-Mógłbym wpaść do ciebie z Liamem  i może byśmy cos obejrzeli? Lou z rodzinką, Horankiem i Hazzą wybierają się do restauracji.
-Jasne. Wpadajcie.
-Ok. to będziemy za dwie godziny. A tak poza tym to co ty tam słuchasz?- powiedziała a ja podgłosiłam muzykę.-Fuuuu! Jak ty możesz ich słuchać?! Może mi jeszcze powiesz, że ich lubisz?
-A żebyś wiedział, że lubię! Świetni są!
-Zdrada!- powiedział i się rozłączył. Zaśmiałam się w duchu. Kiedyś Daisy coś mi mówiła, że on za nimi nie przepada. Ciekawe czemu.
Zeszłam na dół gdzie była Lindsey, Lucy, Max i Daisy i coś rysowali.
-Hej wam. Za dwie godziny wpadnie do nas Liam i Zayn.
-Ok. Ale tobie nie wolno z łóżka wychodzić.- powiedziała Lin.
-Oj weź... Nie chce mi się tam siedzieć poza to przyszłam po coś do picia i do jedzenia.
-Siadaj tu! I już się robi.- rozkazała Daisy i cała czwórka poszła do kuchni. Usiadłam na kanapie i zaczęłam oglądać jakiś film o delfinach. Lubię je, są takie mądre i słodkie...
Nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy wrócili. Przynieśli kanapki, sałatkę i sok. Przyłączyli się do oglądania i rozpętała się dyskusja na temat tych ssaków. W między czasie na chwile do domu wpadła Alice z Tomem. Przebrali się i znowu popędzili do pracy. Jakoś tak dziwnie się czuję, że zajmują się moją sprawą.
Ok. 7  wieczorem przyszli chłopcy. Z 3 pizzami. Oczywiście Max się rzucił na Liam’a. Wiem, że setki razy to mówiłam, ale on tak ładnie z nim wygląda!
Na początek, ze względu na dzieci, włączyliśmy Epokę Lodowcową 4. W między czasie zjedliśmy pizze. Cały czas się śmialiśmy. To wszystko wina Sida!! Pod koniec filmu dzieciaki już wymiękły. Chłopaki położyli ich do łóżek i po chwili wrócili. Włączyliśmy jakąś komedię. Rozsiedliśmy się na kanapie i wszystko komentowaliśmy. Istny cyrk. Chyba więcej się śmialiśmy z naszych głupawych tekstów niż z tego filmu. Od tego śmiechu aż rozbolał mnie brzuch. Faktycznie lekarz coś mówił, żebym się zbyt dużo nie śmiała... Ale z nimi się nie da! I co z tego że było ich tylko dwóch! W pewnej chwili dostałam sms-a. Nadawca: Tata...? Co tu jest do cholery grane!? „Nie muszę cię szukać, bo już się znalazłem. Wiem na kim ci zależy i wiem, że zrobisz dla nich wszystko. W wkrótce się spotkamy. Już niedługo będziesz sama, tak jak ja teraz...” Gdy to przeczytałam telefon wypadł mi z ręki upadł na podłogę. Oczy mi się zaszkliły. Czy on miał na myśli chłopaków?! On nie może ich skrzywdzić! Spojrzałam na nich uśmiechnięte twarze. Oni nawet nie zdają sobie sprawy z tego w jakim są niebezpieczeństwie. Gdybym mogła im tylko powiedzieć... Ale nie mogę. I to wszystko moja wina!
-Ja idę się położyć. Jestem trochę zmęczona. Dzięki za miło pędzony wieczór.- powiedziałam i wszyłam. Nie mogłam już tam wytrzymać. Miałam ochotę się rozpłakać jak małe dziecko.  Gdy tylko doszłam do pokoju od razu zadzwoniłam do Alice i jej o tym powiedziałam. Zaraz potem przebrałam się w luźny, biały T-shirt z flagą Wielkiej Brytanii usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać...

Oczami Liam’a:
Oglądaliśmy film, gdy nagle Anita dostała sms-a. I wtedy jej oczy się zmieniły. Nie były już takie jak przed chwilą.... nie były wesołe, tylko poważne, zamyślone i smutne, nie wiedziałem co się dzieje. Po chwili wyszła mówiąc, że jest zmęczona ale ja w to nie wierzyłem, przecież przed chwilą jeszcze świetnie się bawiła.
Teraz ten film już nie był taki fajny. Mam na myśli to, że nie zwracałem na niego większej uwagi. Ciągle zastanawiałem się co było powodem zmiany nastroju mojej przyjaciółki.
-Ja idę zajrzeć do Anity.- powiedziałem i skierowałem się w stronę schodów.
Idą w stronę jej pokoju zastanawiałem się nad tym czy powiedzieć jej prawdę o tym co do niej czuję, ale jakoś nie mogłem się zdecydować. A może to nie odpowiedni moment? Jak zazwyczaj ten korytarz wydawał mi się strasznie długi, tak tym razem był za krótki. Stanąłem przed drzwiami, wziąłem głęboki oddech i wszedłem.

Oczami Anity:
Leżałam na łóżku i gapiłam się na ścianę. Przestałam płakać bo nie miałam już siły. W pewnym momencie ktoś zapukał. Po chwili w moich drzwiach pojawił się Liam.
-Hej. Wszystko w porządku?- zapytał z troską w głosie.
-Tak. Chyba tak.- powiedziałam i wymusiłam uśmiech. Liam, ty nawet nie wiesz jak jest cholernie źle, pomyślałam.
-No ok. Zmieniałaś dzisiaj opatrunek?
-Nie. Zapomniałam.- to prawda. Kompletnie to wyleciało mi z głowy.- Zaraz to zrobię.
-Sama nie dasz rady. Pomogę ci.- powiedział i podszedł bliżej. Wstałam z łóżka i przyniosłam mu potrzebne rzeczy. Podciągnęłam bluzkę. Jakiś mi to nie przeszkadzało, że byłam w samej bieliźnie. Delikatnie rozwinął bandaż, którym byłam okręcona w talii ostrożnie mnie położył. Wziął wodę utlenioną i zaczął mi przemywać ranę.
-Piecze?
-Trochę.- powiedziałam i zacisnęłam oczy. Wtedy zaczął delikatnie dmuchać. Tak jak mama gdy przemywa małemu dziecku skaleczony palec.
-Mogę się  ciebie o coś zapytać? Potrzebna mi porada jakiejś dziewczyny.
-Jasne. A w jakiej sprawie?- spojrzałam mu z oczy. Nie mogłam z nich nic wyczytać. Radość, niepewność, wiara ale i smutek? Ciekawa mieszanka.
-No bo... Ugh... Podoba mi się pewna dziewczyna... No i nie wiem jak jej to mam powiedzieć.
-Prosto z mostu i na temat.- odpowiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.- Ale delikatnie. A tak dokładnie to w czym problem?
-No nie wiem czy ona czuje to samo...- odpowiedział niepewnie i spuścił wzrok.
-Odwieczny dylemat? Zrób tak... Rozumiem, że tobie się podoba. Więc, ma chłopaka czy nie?
-Z tego co mi mówiła to nie.
-W jakich jesteś z nią stosunkach?
-Moim zdaniem bardzo dobrych. Jest moją przyjaciółką. I właśnie tego się boję! Że jak jej powiem prawdę to mnie odtrąci i przestaniemy się przyjaźnić.
-Ej! Uśmiechnij się! To nie ciebie torturują wodą utlenioną!- zaśmiał się. Farciara z tej laski. Czyli to co w rzekomo mówił w parku mi się przyśniło no ale cóż.- Jeżeli jest twoją prawdziwą przyjaciółką to cię nie wyśmieje i nie zostawi. A jeśli nie wiesz jak to zrobić...
-Wstań, już skończyłem.- przerwał mi i pomógł się podnieść, i zaczął owijać bandażem.
-To po prostu. Podejdź do niej i ją pocałuj tak jak żadnej innej i to powinno załatwić sprawę.- skończyłam mówić i on w tym samym czasie skończył mnie bandażować.
-Serio myślisz, że to podziała i zgodzi się na randkę?- zapytał z nadzieją i radością w głosie. Spojrzałam mu w oczy. Tańczyły w nich iskierki. Musi być mocno zakochany, albo zauroczony, przeszło mi przez myśl.
-Moim zdaniem tak. Na mnie by to chyba podziałało, oczywiście jeśli by się postarał...- powiedziałam i zabrałam zużyty opatrunek. Skierowałam się w stronę kosza na śmieć.- Ale jeżeli nie spróbujesz nigdy się nie przekonasz... Po prostu tak zwane ryzyko zawodowe.- uśmiechnęłam się i szłam dalej. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę i odwraca mnie do siebie. Nagle poczułam jak łapie mnie za rękę i odwraca mnie do siebie.
-Czyli mówisz, że mam zaryzykować?
-Yhym... Bez ryzyka nie ma zabawy kochany...- i wtedy stało się coś czego się kompletnie nie spodziewałam. Pochylił się nade mną i delikatnie pocałował. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. Zaskoczył mnie! Czy on mówił o mnie? Straciłam panowanie nas nad sobą. Ugięły się pode mną  kolana, ale odwzajemniłam ten pocałunek. Mój umysł się wyłączył. Robiłam to co podpowiadało mi serce. Banalnie brzmi? Najpierw całował mnie delikatnie, z takim uczuciem... a potem bardziej namiętnie. Po chwili się od siebie odkleiliśmy.
-I co myślisz, że przekonam ją żeby się ze mną umówiła?
-Yhym... Myślę, że tak. Ale moim zdaniem trochę za mał...- nie dokończyłam bo znów mnie pocałował. Teraz bardziej namiętnie. Bez namysłu odwzajemniłam pocałunek.  Czułam się taka bezpieczna... Wydawało mi się, że unoszę się nad podłogą. Nie wiem ile tak staliśmy.
-A teraz... Umówisz się ze mną?
-No raczej tak.- powiedziałam z uśmiechem.
-Naprawdę? Zapytał z niedowierzaniem a ja zaczęłam się śmiać.
-Tak wariacie.- powiedziałem i delikatnie musnęłam jego wargi.
-To może w niedziele?
-Mi pasuje.- Stop! Nie pasuje! Możliwe, że mnie nie będzie. Ale co tam raz się żyje.
-No to jesteśmy umówieni.
-Widzisz... I czego ty się tak bałeś.
-Ciebie! – powiedział krótko i wziął mnie na ręce.- A teraz tak. Nie wstajesz z łóżka. Jak cię znam leków też nie wzięłaś...- nic nie odpowiedziałam.- Wiedziałem.- podszedł do szafki na której stały wszystkie tabletki i mi je podał. Posłusznie wszystko połknęłam i położyłam się. A on koło mnie. Przytuliłam się do niego. Dość długo rozmawialiśmy i nawet nie wiem kiedy zasnęłam....

******************************
Hej!! Przepraszam, że dopiero teraz miał być dodany wcześniej, ale wiecie jak to bywa w wakacje. ;) Ostatnio zastanawiam się czy nie dodać do opowiadania THE WANTED.
Piszcie w komentarzach co o tym sądzicie...
Pozdrawiam!! :*


3 komentarze:

  1. fajny rozdział....hmmm....powiem ci szczerze że jak chcesz...ja ogólnie bardzo lubię The Wanted i też mam zamiar dodać ich do swojego bloga...a dokładniej do dwóch bo w jednym jest już Nathan...zrobisz jak będziesz chciała :)
    Pozdrawiam @I_LoveDance_

    OdpowiedzUsuń
  2. No chciałaś ten komentarz to masz ;p. Rozdział jak zwykle zajebisty, cud, miód ;** Co do The Wanted znasz moje zdanie ;p Ale akcja Liam'a z Anitą to mnie kompletnie rozwaliła *_____*. Nie przypuszczałam, że Liam jest taki odważny ;p A WIEC TERAZ CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ, KTÓRY MA SIĘ UKAZAĆ SZYBKOOOO ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham, kocham i jeszcze raz kocham :) <3 Ja chce następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń