niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 38


Oczami Melisy:
Sama się sobie dziwię, jakim cudem przeżyłam wczorajszy dzień i to z takim spokojem. Chociaż w sumie najgorzej było wieczorem. Jestem straaasznie wdzięczna Simonowi, że akurat z Liamem musiałam ustalać ten cholerny harmonogram. Chociaż w sumie czego się spodziewałam? Z tej piątki to Liam jest najbardziej ogarnięty... Ale dlaczego na przykład nie poprosił o to Louisa?! On też przecież byłby wstanie to zrobić! To jakaś masakra! Jeszcze jutro mamy lecieć do Manchesteru na 2- 3 dni. Jak ja to przetrwam?! Praca to praca. Nie mam innego wyjścia.
-Mela! Długo jeszcze musimy zaraz iść!- usłyszałam Roy’a.
-Czekaj ubiorę się!- powiedziałam. Wzięłam z szafy to:

 Zaraz potem zeszłam na dół.
-Kto bierze gitarę?- zapytałam chłopaków.- Ja nie jestem w tym najlepsza...
-Dobra ja wezmę!- powiedział Sam i poszedł na górę. Po chwili wrócił z pokrowcem. Wyszliśmy z domu. Mieliśmy zamiar jechać da szpitala w którym sama kiedyś leżałam, tyle że jako Anita, żeby spotkać się z dziećmi. Wczoraj wpadłam na taki pomysł a Scott stwierdził, że nie ma nic przeciwko, więc namówiłam chłopaków. Po drodze wstąpiliśmy do sklepu po coś słodkiego. Godzinę później byliśmy na miejscu. Bonnie czekała na nas w holu.
-Wy tu zaczekajcie, a ja pójdę się dowiedzieć do których sal będziemy mogli wejść... Ogółem ogarnę temat.- powiedział Troy i podszedł do pielęgniarki. Nie słyszałam ich rozmowy, ale można było zauważyć, że się cieszy na nasz widok.-  Już wszystko wiem.- klasnął w ręce.-  No więc, tak. Na początku odwiedzimy wszystkie sale i pozwiedzamy szpital. A potem pójdziemy do świetlicy...
-Yeah! Dzięki...- pocałowałam go w policzek. Po chwili przyszła ta sama pielęgniarka z którą gadał Troy. Szliśmy za nią długim oświetlonym korytarzem. Na początku poszliśmy na ortopedię. Miło było zobaczyć uśmiech na twarzy tych dzieci. Z każdym robiliśmy sobie zdjęcia i staraliśmy się zamienić kilka słów. Rozdawaliśmy słodycze. Podpisaliśmy gips kilku osobom. Sporo czasu zajęło nam zanim zajrzeliśmy do każdej sali. Po jakiś 3 godzinach poszliśmy do świetlicy. Sam z Roy’em ustawiali krzesełka. Ja i Bonnie poszłyśmy po gitarę Sama. A Troy chodził gdzieś po szpitalu. 20 minut później cała sala była zapełniona. Była większość dzieci wraz z rodzicami. Było nawet kilka mam z malutkimi dziećmi. Zaśpiewaliśmy Oath, King of Thieves- mój pierwszy singiel, Luckiest Girl, U Smile, They Don’t Know About Us i jeszcze kilka innych. Gdy tylko sama opustoszała, zaczęliśmy składać krzesełka. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy się trochę nie powyłupiali. W pewnym momencie zauważyłam w kocie sali dwunastoletnią dziewczynkę na wózku i jej mamę. Obie z uśmiechami na twarzy obserwowały nasze zachowanie.
-Dacie sobie radę...- poklepałam Roy’a po ramieniu i poszłam w kierunku tej dziewczynki.- Dzień dobry.-uśmiechnęłam się.-Nie widziałam cię wcześniej w żadnej sali.- powiedziałam. Jej mama zaczęła pokazywać coś rękami. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że ona mnie nie słyszy. Poczułam się co najmniej dziwnie.
-Miała przez ten czas rehabilitacje.- odpowiedziała jej mama.- Miło mi cię poznać. Mam na imię Marta, a to jest moja córka Shay.- przywitałam się z nimi.
-A mogę wiedzieć co się jej stało?- zapytałam niepewnie.
-Trzy lata temu jechała z moim mężem samochodem. Mieli wypadek. On zginął na miejscu, a ona doznała urazu kręgosłupa w związku  z czym jest po części sparaliżowana i straciła słuch. A nie mówi od zawsze.
-Tak mi przykro.- przytuliłam dziewczynkę.- Zrobimy sobie zdjęcie?- zapytałam jej mamy, a ona zapytała córki. Dziewczynka szeroko się uśmiechnęła i twierdząco pokiwała głową. Zawołałam pozostałych. Zaraz potem podpisałam się w jej pamiętniku.- A czy można coś zrobić? Znaczy... nie wiem, na przykład żeby odzyskała słuch, albo sprawność fizyczną?
-Można zakupić aparaty słuchowe, ale one są bardzo drogie. A jeśli chodzi będzie ciężko ćwiczyć to może znowu zacznie chodzić.- odpowiedziała kobieta. W tym samym czasie wpadł mi do głowy pomysł. Który zachowałam dla siebie.
-Mam do pani prośbę. Czy może mi pani podać swój numer telefonu? A jej powiedzieć, że jeszcze ze mną zatańczy...- uśmiechnęłam się do dziewczynki. W tym czasie Shay zaczęła pokazywać coś rękami. To jest dziwne uczucie, kiedy nie ma się pojęcia o co chodzi.
-Shay mówi...- zaczęła Marta.- Że może i cię nie słyszy, ale na pewno ślicznie śpiewasz, i że ma nadzieję, że cię kiedyś usłyszy.- Dokończyła kobieta i podała mi kartkę. W oczach pojawiły mi się łzy. Uśmiechnęłam się szeroko.
-Tak. Na pewno mnie usłyszy...- powiedziałam. Potem się z nimi pożegnałam i wróciliśmy do domu. Przez całą drogę w samochodzie gadaliśmy o tym co się działo. Sam i Roy byli tak podekscytowani, że nie mogli spokojnie usiedzieć. A ja zastanawiałam się jak wdrążyć mój plan w życie.
W domu zjedliśmy wspólnie obiad, czyli pizze doszliśmy do wniosku, iż żadnemu z nas nie chce się nic ugotować, w dodatku było już dość późno. Gdy już się najedliśmy, chłopcy wybrali się na zakupy. Ja w tym czasie, zajęłam się moim życiem publicznym. Przeglądałam jakieś stromy plotkarskie na których znalazło się kilka artykułów o mnie. Zadzwoniłam do babci, sprawdziłam pocztę. Podpisywałam fanom, w między czasie ogłosiłam, że zrobię później tc. Miałam jeszcze ponad godzinę, więc zaczęłam pakować walizkę, na najbliższe dni. Wcale nie chce mi się tam lecieć, a zwłaszcza z nimi! Ale co ja mogę poradzić? Jedynie mogę mieć nadzieję, że to przeżyję. W ciągu godziny się spakowałam, chłopacy wrócili z zakupów i oświadczyli, że idą do klubu. Zostałam sama w domu. Zabrałam z kuchni, żelki, chipsy, sok, colę i popcorn. Zamierzałam spędzić wieczór obżerając się i oglądając filmy. Chyba taki jeden niezdrowy wieczór mi nie zaszkodzi... W między czasie włączyłam komputer i przebrałam się w to:

 

                                                       Usadowiłam się na łóżku i włączyłam kamerkę. Już na samym początku było ok. 3 tys. widzów. Przywitałam się, opowiedziałam mój dzisiejszy dzień. W ten sposób zleciała mi godzina. Gdy odpowiadałam na pytania fanów, ktoś zapukał. Odwróciłam głowę od komputera.  Zaskoczył mnie widok mojego gościa.
-Patrzcie kto mnie odwiedził.- powiedziałam i skierowałam laptopa na stojącego w drzwiach Nathana. Chłopak się przywitał.- Jak wszedłeś?- zapytałam.
-Drzwi były otwarte.- wzruszył ramionami. Pożegnałam się z fanami i wyłączyłam komputer.
-A ty przypadkiem nie miałeś być w domu z rodziną?- spojrzałam na niego zdziwiona.
-Miałem, ale menager wymyślił spotkanie, więc musieliśmy zostać. Chłopaki teraz się zmyli, a mi nie chciało się samemu siedzieć...- spojrzałam na niego.- Zauważyłem, że robisz tc, więc postanowiłem cię odwiedzić.- Zaśmiałam się.
-Jaki oglądamy film?- zapytałam. Chłopak wzruszył tylko ramionami. Zaczęliśmy szukać czegoś w Internecie. W końcu stanęło na jakiejś komedii. Miała strasznie dużo pozytywnych opinii, ale już po 10 minutach oglądania mieliśmy jej dość. Była strasznie nudna, więc zaczęliśmy grać w „prawda czy wyzwanie”. Fakt, faktem, że w dwóję nie można zbytnio poszaleć, ale i tak było śmiesznie. Zwłaszcza jeśli chodziło o wyzwania. Tu miałam pole do popisu!
-Prawda, czy wyzwanie?
-Teraz prawda...- odpowiedziałam i zaczęłam się śmiać. Ciekawe co teraz wymyśli, pomyślałam. Usiadłam po przeciwnej stronie łóżka.
-Pierwszy pocałunek...- powiedział Nath i zaczął się śmiać za co oberwał poduszką.- Słucham.
-O matko... haha... W szkole, w 6 klasie. Chłopak z mojej klasy przyparł minie do ściany...
-No nieźle...- Wybuchł śmiechem a ja razem z nim.
-A twój?
-Przecież wiesz...- powiedział gdy się tylko opanował. Też racja... jeszcze ja jako fanka to i tak wiedziałam. Wystarczy wpisać w wyszukiwarkę.- Prawda czy wyzwanie?
-To drugie.- powiedziałam. Gdy on się zastanawiał, ja wzięłam butelkę z wodą. Zaczęłam się nią bawić. Przez dłuższą chwilę w pokoju panowała cisza. Kurde...
-Mam.- spojrzałam na niego wyczekująco.- Pocałuj mnie.- gdy to usłyszałam wyplułam wodę, którą jeszcze kilka sekund wcześniej miałam zamiar połknąć.- Przecież nie gryzę...

-Jaja sobie robisz...- pokręcił przecząco głową.- Ale tylko jeden!- na czworaka przeczołgałam się po łóżku i usiadłam na nim okrakiem. O matko! Tylko na taki komentarz było stać mój mózg. Oparłam ręce na jego klatce piersiowej i go delikatnie pocałowałam. Gdy chciałam się od niego odsunąć złapał mnie za bluzkę. Przyciągnął bliżej siebie i pogłębił pocałunek. Zaskoczyła mnie moja reakcja, bo bez oporu się na to zgodziłam.  Nath się uśmiechnął jak tylko odwzajemniłam gest.  Przesunął ręką wzdłuż mojego karku. Przeszły mi ciarki po plecach. To było nawet miłe. Położył ręce na moje biodra. W tym samym czasie poczułam ukłucie w miejscu w które zostałam postrzelona. Odkleiłam się od niego.
-Wszystko ok.?- zapytał zmieszany.- Zrobiłem coś nie tak?
-Nath... Ugh... Nie oto chodzi.- usiadłam na brzegu łóżka. Złapałam się za bolący bok. I zaczęłam głęboko oddychać. Tylko mi nie mówcie, że jeszcze będę musiała pójść z tym do lekarza. Chociaż w tej chwili to było moje najmniejsze zmartwienie. Tym głównym było to co się przed chwilą stało. Miałam mega wielki mętlik w głowie. Nie wiedziałam  co mam zrobić. W pewnym momencie, poczułam jego oddech na moim karku, którym delikatnie mnie łaskotał. Lekko się uśmiechnęłam. Po chwili pocałował mnie w kark.
-Proszę cię przestań.- powiedziałam cicho. Chłopak przejechał  ręką po miejscu w którym mnie pocałował i jakby zamarł. Odwróciłam się w jego stronę. Siedział z szeroko otwartymi oczami.
-Od kiedy ty masz ten tatuaż?!- zapytał. Odskoczyłam jak poparzona. Przez przypadek zrzuciłam, z szafki świecznik oraz album, który zrobił mi Niall, Zayn, Liam, Lou i Hazz. Wysypała się cześć zdjęć, ale i tak spojrzałam w lusterko. Fuck! Odgarnęłam włosy do tyłu. Po chwili zauważyłam, że Nath przegląda ten album. Matko to się dzieje zbyt szybko!
-Mela? Wszystko w porządku?- zapytał.- Skąd ty masz te zdjęcia?- spojrzał na mnie zdziwiony. Miałam pustkę w głowie. Nic nie mówiłam. Chłopak nadal przeglądał ten album. Zauważyłam, że zatrzymał się na stronie, na której kiedyś opisałam wszystko co się stało i podałam moje nowe dane osobowe. Wpatrywałam się w niego. Nie wiedziałam jaka będzie jego reakcja. Do oczu napłynęły mi łzy. Wszystko powróciło...
-Możesz mi to wytłumaczyć? Nic nie rozumiem...- powiedział łamiącym się głosem...
------------

1 komentarz:

  1. Rozdział boski! <3
    Tylko, że ja chce wiedzieć co dalej no ; <
    Jak mogłaś to skończyć w takim momencie ; <
    No, ale mam nadzieje, że to w końcu wszystko się wyjaśni ; ) I, że Liam będzie w końcu z Melą/Anitą <3

    OdpowiedzUsuń