wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 36 :)

Ten rozdział dedykuję mojej ukochanej Agnieszce, która ten rozdział widziała i czytała już znacznie wcześniej. :)

**************
-Mela! Wstawaj z tego łóżka!- Krzyknęła mi do ucha Bonnie.
-Daj mi spokój.- mruknęłam pod nosem, przekręcając się na drugi bok.
-Zachowujesz się jak mała dziewczynka, wiesz! Nic ci to nie da, że spędzisz cały dzień w łóżku.- przykryłam swoją głowę kołdrą.- No dobra...- usiadła koło mnie.- Mów o co chodzi?- lekko uniosłam głowę.
-Można ująć to tak... Mam kaca społecznego...- usiadłam i spojrzałam na przyjaciółkę. Po jej wyrazie twarzy łatwo można było zrozumieć, że nie wiem o co mam na myśli.- Ugh...
-No dobra... Gadaj co ci leży na sercu...- uśmiechnęła się szeroko.
-Wtorek...- powiedziałam krótko. Bonnie od razu zrozumiała mój przekaz. Uśmiech na chwilę zniknął z jej twarzy.- Ja nie chcę wracać do Londynu. Nie chcę spędzić tych kilku dni z Nimi! Rozumiesz.- dziewczyna skinęła głową i położyła się koło mnie.
-Ale nie zatrzymasz czasu siedząc w łóżku... To bez sensu. I tak będziesz musiała tam z pojechać i się z nimi spotkać.
-Niestety wiem. Ale...
-Nie ma żadnego ale! Ruszaj ta swoją zacną dupę z łóżka. Nastaw się psychicznie na dzisiejszy wieczór jak i na następny tydzień. Poza tym przecież nie będziesz musiała gadać z chłopakami. Unikaj ich gdy tylko będzie się dało, a wszystko będzie dobrze! Ale pamiętaj, że chwilami będziesz musiała być miła...
-Mówisz do mnie jak bym była twoim pieskiem który ma charakterek i ma przyjechać jakaś ciotka albo banda dzieciaków której nie lubi.- zaśmiałam się cicho.
-Oj daruj sobie, te teksty.... Dzisiaj mamy w planach zakupy!- Krzyknęła triumfalnie Bonnie i zerwała się na równe nogi.- Trzeba cię będzie jakoś wystroić. Strzelić ci mega fryzurę. Nawet nie wiedz jak ci zazdroszczę, że idziesz na tą premierę. Tam będzie tylu sławnych ludzi! Chciała bym tam pójść razem z tobą...- gdy tak marzyła wstałam z łóżka i podeszłam do szafy. Stałam w samej bieliźnie i zastanawiałam się w co się ubrać.- Może tam będą jacyś znani ludzie ze świata mody. Czy coś  w tym stylu...
-Hej dziewczyny!- wszedł do pokoju, a co gorsza bez pukania, Jay.
-Aaaaaaaaaaaaaaaa....- zaczęłam krzyczeć. Chłopak od razu się odwrócił. Spojrzałam na tego idiotę bez manier. Stał tyłem, bez koszulki tylko i wyłącznie w dresach. Bonnie gapiła się na niego jak... jak na jakiś najpiękniejszy cud świata. Jej mina była bezcenna.
-Hym... Sorry, że tak wpadłem bez pukania. Ale mam do was sprawę... A tak właściwie to do ciebie Bonnie.- powiedział niepewnie. Jay co ty kombinujesz? Pomyślałam i szybko wyjęłam z szafy szary T-shirt i jeansowe shoty.
-To ja pójdę się ubrać a wy tu sobie pogadajcie.- ruszyłam w stronę łazienki, Jay chciał się odwrócić.- Ej! Nie odwracamy się ok.?- chłopak skinął głową. Szybko weszłam do środka. Założyłam T-shirt.
-No dobra... To co cię do mnie sprowadza.- usłyszałam głos Bonnie zza drzwi. No właśnie, pomyślałam i złożyłam spodenki.
-No bo.. Hym... Jest dzisiaj ta premiera i jest taka sprawa...
-Jaka?- zapytała Bonn już widziałam tą jej zachęcającą do mówienia minę.
-Bo przed chwilą zadzwonił nasz menager z wiadomością, że są jeszcze dwie wejściówki i mamy kogoś ze sobą wziąć, znaczy ja i Max... No i tak pomyślałem czy... Czy zechciałabyś tam ze mną pójść?- zapytał. Stałam zszokowana i gapiłam się w lustro. Pięknie! Jay się zakochał czy mi się wydanie? Nie... Mi się nie wydaje. Ja mam do tego nosa! Podeszłam bliżej drzwi, żeby usłyszeć odpowiedź Bonnie. Przez chwilę panowała kompletna cisza.
-Wiesz, bardzo chętnie.- odpowiedziała, a ja zaczęłam bić brawa. Co z tego, że byłam w łazience...
-Dzięki Mela!- krzyknął Jay wybuchając śmiechem.
-Ależ naprawdę nie ma za co.- odpowiedziałam i zaczęłam rozczesywać włosy. Gdy wróciłam do pokoju Jay’a już nie było, a moja przyjaciółka leżała z wielkim uśmiechem. Właściwie to szczerzyła się jak głupi do sera.- Chciałaś to masz!
-Hahaha... Nie no, żebyś ty widziała jego minę, jak się pytał.
-Wyobrażam sobie.- Zaczęłyśmy się śmiać.- Dobra. W takim razie. Najpierw idziemy coś zjeść, potem idziemy na zakupy a później do kosmetyczki. Albo nie! Kosmetyczkę ściągniemy do hotelu! Zbieraj się. Musimy znaleźć dwie suknie wieczorowe!- powiedziałam. Założyłam czapkę i wyszłyśmy z pokoju.- My lecimy na zakupy. Nie martwcie się o nas. Śniadanie zjemy na mieście.- krzyknęłam do Roy’a i Troy’a, który siedzieli na kanapie i grali w Fifę.

 Po całym dniu spędzonym w mieście byłyśmy strasznie zmęczone, a tak naprawdę to dopiero wszystko przed nami. Zamówiłyśmy dwie kosmetyczki, które zajęły się naszym wyglądem.
-Stresuję się...- powiedziała Bonnie.
-Czym? Kobieto,  masz lepiej niż ja. Ty wchodzisz z dziewczynami tylnym wejściem, a ja mam do zaliczenia czerwony dywan! Wszędzie fotoreporterzy, którzy czekają, żeby zrobić ci kompromitujące zdjęcie... Grrr! Więc mi nie mów, że się stresujesz. Z tego co wiem to mamy miejsca koło siebie. Wszystko będzie dobrze.
-Skończyłam.- powiedziała blondynka która mnie czesała.- Możesz się ubrać zobaczymy efekt końcowy.-
wzięłam moją, ciemno zieleoną suknię i poszłam do łazienki się przebrać.
-Moim zdaniem jest idealnie.- powiedziały obie kobiety jednocześnie. Bonnie tylko szeroko się uśmiechała. Spojrzałam w lustro. I doszłam do wniosku, że wyglądam całkiem ładnie. Ta suknia do mnie pasowała. W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
-Dziewczyny wychodzimy za pół godziny.- powiedziała Naresha.- Wow! Wyglądacie świetnie!
-Dzięki.- odpowiedziałam.

 Godzinę później byliśmy już na miejscu. Jechaliśmy czarną limuzyną. Gdy tylko wysiadłam wraz z chłopakami oślepił mnie blask fleszy, ale pomimo to się uśmiechałam.
-No to co... Dajemy te autografy?- zapytał uradowany Tom. Podeszliśmy do barierek. Podpisałam kilka kartek oraz moich zdjęć, odpowiedziałam na kilka pytań. Właśnie robiłam sobie zdjęcie z jakimś chłopakiem kiedy zauważyłam podjeżdżającą białą limuzynę.
-Dzięki!- powiedział.- Kocham Cię!- Uśmiechnęłam się do niego. W dalszym ciągu nie przyzwyczaiłam się do takich wyznań... Odwróciłam się w stronę podjazdu. Z limuzyny właśnie wychodziła Niall. Tak. TEN Niall. Tylko ich mi tu brakowało! Odwróciłam się i podeszłam do Jay’a. Wzięłam do pod rękę i poszliśmy pozować do zdjęć dla prasy.
-Co oni tu robią?- zapytałam cicho Nathana zerkając kontem oka na One Direction.
-To co my... Widzę, że za nimi nie przepadasz...
- Tak jakby.- odpowiedziałam.
Po jakiś 15 minutach, weszliśmy do środka. Dziewczyny czekały na nas, na naszych miejscach. Szybko do nich podeszłam.
- Jak tam?- zapytała Bonnie.
-Nie pytaj.- dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona.- Odwróć się za siebie.- Zrobiła to o co ją poprosiłam.
-Cześć!- powiedział Niall ze swoim wyraźnym akcentem. Pomachałam mu tylko.
-Bonnie tylko mi nie mów, że oni maja miejsca koło nas...
-Yyy... Przykro mi skarbie.- Niech by to szlag! Fajnie i to w dodatku ja miałam siedzieć koło Horana. Wielkie dzięki temu kto ustalał miejsca!
-Chcesz się zamienić?- zapytała Naresha. Spojrzałam na nią zaskoczona, ale po chwili lekko skinęłam głową.- Ok. To ty bierz Nathana i siądziecie na naszym miejscu, a my tu. Może być?
-Matko! Wielkie dzięki.- powiedziałam i mocno ją przytuliłam. Wzięłam mojego towarzysza za rękę i poszliśmy usiąść.
-Przeżyjesz?- objął mnie ramieniem. Skinęłam tylko głową. Gdy wszyscy zaproszenie znaleźli się w środku rozpoczął się seans, który mnie specjalnie nie zbyt interesował. Nie chodzi tylko o to, że film był nudny, ale byłam zbyt świadoma obecności Liama, który siedział zaledwie kilka miejsc dalej, a koło niego Danielle. Czułam się co najmniej dziwnie... Oparłam głowę o ramie Natha. Oczy zaczęły mnie piec. Dosłownie w tym samym momencie, rozbłysło światło.
-A teraz zapraszamy Was na bankiet.- powiedziała jakaś kobieta. Wszyscy zaczęli powoli opuszczać salę.
-O matko... Teraz to dopiero będzie nudno.- mruknął pod nosem Max. Czekaliśmy aż zrobi się mniej tłoczno. A przy okazji miałam nadzieję, że 1D wyjdzie wcześniej. Jednak tak się nie stało. Gdy rozmawiałam z Nathanem kątem oka zauważyłam jak Danielle podchodzi do Payne’a i go całuje. Poczułam dziwne ukucie w sercu. Pięknie!  Po prostu pięknie! Mela daj sobie spokój, miałaś swój czas, powtarzałam sobie w myślach.
-Mel! Słuchasz mnie?- Styles pomachał mi ręką przed oczami.
- Co mówiłeś? Sorry... Zamyśliłam się.- Wziął mnie za rękę i poszliśmy w kierunku sali w której miał się odbyć bankiet.
Rozejrzałam się dookoła. Było dość jasno. Każdy się z kimś witał i rozmawiał. Tylko ja wszystkiemu się przyglądałam.
-Melisa! Patrz ta stoi Jony Deep.- Bonnie ścisnęła mocno moją rękę.
-To idź do niego... Ja idę do dziewczyn z Little Mix.- powiedziałam i ruszyłam w ich stronę. Powoli do nich podeszłam. Mocno przytuliłam Jade.
-Mela! Jeju...- krzyknęła przytulając mnie.- Skąd ty tu?
-Ze Stykesem przyszłam... Co tam u was?
- Wszystko ok. A tobie gratulujemy! Jesteś naprawdę niesamowita! Ta twoja piosenka jest cudowna, po prostu ją uwielbiam!- powiedziała Leigh- Anne.
-Daruj... Ale i tak dziękuję.
-Cześć kochanie.- powiedział Zayn i pocałował Perrie. Mimo wolnie się uśmiechnęłam.- Hej Melisa.- przywitał się ze mną. Po chwili dołączyli do nas pozostali. Zrobiło się tu dość „niebezpiecznie”, przynajmniej dla mnie. Przywitałam się prawie ze wszystkimi. W sumie to został mi tylko Liam. To spotkania z nim się chyba najbardziej boję. Boję się, że przy nim wymiękne.
-Cześć.- uśmiechnął się serdecznie  mnie przytulił.- Poznaj moją znajomą Danielle.
-Hej! Właściwie to my już się znamy.-powiedziała dziewczyna. Chłopak był wyraźnie zaskoczony.- Poznałam ją na zajęciach tanecznych, które prowadziłam w zastępstwie.- wytłumaczyła.
-Ślicznie razem wyglądacie.- rzuciłam zanim się zorientowałam. Jaka ja jestem głupia! Chociaż w sumie to prawda. Fajnie, że ułożył sobie życie.
-Hej. Mogę ją na chwilę porwać?- Nathan złapał mnie za rękę i pociągnął w głąb sali. Wziął 2 kieliszki szampana.- Chodź poznasz ludzi z branży...- Ciągnął mnie do grupki jakiś mężczyzn. Jak się okazało były to niezłe szychy.
Jakieś dwie godziny później atmosfera się trochę rozluźniła. Z głośników zaczęła płynąć dynamiczna (można powiedzieć, że klubowa) muzyka. Kilka par tańczyło na środku sali. Stanęłam z kieliszkiem szampana pod ścianą i obserwowałam ludzi. Na całe szczęście przez te 2 godziny skutecznie udawało mi się unikać całego One Direction.  Na całe szczęście. W sumie powinnam się zacząć do nich przyzwyczajać. W końcu już niedługo będę na nich zdana. Kto mi powie jak ja mam to wytrzymać?!
-Mogę poprosić do tańca?- usłyszałam nad uchem znajomy głos, przez który ugięły się pode mną  kolana. Cholera... Odwróciłam się. Spojrzałam na Liama.
-Oczywiście.- palnęłam. Po raz kolejny dzisiaj, pomyślałam. Chyba mnie nie zje. Co nie zmienia faktu, ze jestem głupia! Idiotko, to ten sam Liam Payne w którym się zadurzyłaś  i z resztą do tej pory ci to nie przeszło. Chłopak wziął mnie za rękę i poszliśmy na parkiet. Gdy zaczęliśmy tańczyć DJ włączył jakąś wolną piosenkę. Na serio? Za jakie grzechy?! Nie no, no po prostu kurde cudownie! Niech mnie ktoś stąd szybko ewakuuje... Błagam...
-Mogę zadać ci pytanie?- skinęłam twierdząco głową.- Może to dziwnie zabrzmi, ale czy my się wcześniej nie spotkaliśmy? I nie mam na myśli tego festiwalu... Tylko czy jeszcze wcześniej...- Serce zaczęło mi walić. Matko tego się nie spodziewałam.
-Nie, raczej nie.- odpowiedziałam niepewnie po czym przygryzłam dolną wargę.
-To dziwne... Bo strasznie mi kogoś przypominasz.- Okręcił mnie kilka razy i przyciągnął bliżej siebie. Skarbie, stąpasz po grząskim gruncie, pomyślałam.
-Hym... No wiesz, na co dzień spotykasz wiele dziewczyn i może któraś wyglądała tak jak ja.
-Może mówię jak jakiś wariat, ale ja chyba wiem kogo mi przypominasz.- Nagle zaschło mi w gardle. Spojrzałam na niego wyczekująco, chociaż wcale nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć o kim myśli. Pochylił się nade mną. Poczułam jego perfumy, które tak bardzo mi się podobały.- Przypominasz mi Anitę. Nawet nie wiesz jak bardzo.- powiedział i mnie okręcił. Matko kochana. I co ja mu mam odpowiedzieć?! Niech mnie ktoś uratuje!
-Masz rację... Mówisz jak jakiś wariat.- powiedziałam.
-Odbijany!- usłyszałam za sobą czyjś głos. Ktoś odwrócił mnie do tyłu. Przed oczami zobaczyłam nawalonego Harry’ego. Pięknie. Normalnie noc pełna niespodzianek!- Cześć piękna.
-Ile wypiłeś?- zapytałam bez ostrzeżenia.
-Yyy...  nie dużo.- spojrzałam na niego zdziwiona. Nie dużo... Tak. Już to widzę. Jeszcze trochę i będzie wstanie jak po naszej pierwszej imprezie.- Ślicznie wyglądasz...-powiedział mi do ucha.
-Ja to doskonale wiem.... Wiesz, co? Lepiej idź. Taylor na ciebie czeka...
-To niech sobie zaczeka.- mruknął. Fajnie. Jeszcze chce mnie ktoś dziś dobić?
-Odbijany!- krzyknął jakiś mężczyzna w tłumie. Tym razem wpadłam w ramiona Nathana. Co jak co ale lepiej trafić nie mogłam. Przetańczyłam z nim kilka piosenek i poprosiłam, żebyśmy wrócili do hotelu. Kilka minut później byliśmy już w drodze powrotnej.

***********************
Strasznie was przepraszam za to opóźnienie. Nie wiem kiedy będzie następny, ale najpóźniej postaram sie go dodać w następny weekend.
Pozdrawiam! :*

3 komentarze:

  1. W nastepny weekend? Serio? I ja mam tyle czekać?! Chyba Cię główka boli! A o do rozdziału to jest genialny, boski, zajebisty *.* Jaram się normalnie :D To z Liamem *.* Przyśpiesz to jakoś, że on ją rozpozna tak na 100%. W sumie to nie ważne kto to zrobi ale żeby tylko to zrobił no! Proszę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już ci coś mówiłam na ten tepat. Prawda?? o.O ;p

      Usuń
    2. No tak, ale ja chce żeby to było szybciej ; ) A i dziękuje, bo zapomniałam podziękować w komentarzu wcześniej(czyt. za bardzo się jarałam rozdziałem xd)

      Usuń