poniedziałek, 10 grudnia 2012

Rozdział 34 :)

Przez cała drogę w samochodzie panowała cisza. Gdy tylko dojechaliśmy od razu wbiegłam do domu i poszłam do swojego pokoju. Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było udanie się do łazienki  w celu wzięcia zimnego prysznica. Wyszłam po 15 minutach. Założyłam swój ulubiony sweter z Myszką Micky. Przez dłuższy czas siedziałam na łóżku z nogami przyciągniętymi do brody, ze słuchawkami w uszach i tępo gapiłam się w okno, a właściwie w to co było za nim. Samochody, kilka spacerujących osób, jakaś para, pies, bezchmurne niebo, a na nim migocące gwiazdy, okrągły księżyc. To co kiedyś wydawało mi się fajne... poszarzało, stało się dołujące. Zwłaszcza niebo. Całkiem niedawno mogłam wpatrywać się w nie godzinami i myśleć, że jutro będzie kolejny dzień który będzie znacznie lepszy od dzisiejszego. A teraz?  A teraz, gdy spojrzę w gwiazdy, które zaraz zastąpi słonce zwiastując nowy dzień, zastanawiam się jak długo jeszcze wytrzymam. Myślałam, że sobie poradzę, ale chyba przeceniłam swoje możliwości. Świadomości tego co zdarzyło się w ciągu kilku  ostatnich tygodni bolała. I to cholernie! A może jednak źle się stało, że nie umarłam? Wtedy bym tak nie cierpiała, a chłopakom i tak nie zrobiło by to różnicy, przecież i tak są przekonani, że mnie zabili. Jednak z drugiej strony nie poznałabym Bonnie, Cher, TW i wielu innych świetnych osób. Szkoda tylko, że muzę ich wszystkich okłamywać. A teraz jeszcze ta propozycja Simona... Chciałabym ją przyjąć i nie chcę.  Stoję w martwym punkcie. Gdy ją przyjmę, będę musiała ciągle kłamać i możliwe, że będę narażona na spotkania z 1D. Jednak to mogło by być fajnym przeżyciem, które pozwoliło by mi chociaż na chwilę zapomnieć o niektórych rzeczach.
Bawiłam się wizytówką Simona, rozważając wszystkie za i przeciw. Nagle poczułam czyjąś rękę na ramieniu.  To było oczywiście Troy, a któżby inny. Usiadł koło mnie, pogłaskał po plecach. Oparłam głowę na jego ramieniu i teraz razem gapiliśmy się w okno.
-I co? Przyjmiesz tą propozycję?- zapytał zapalając lampkę. Po chwili w pokoju zrobiło się jaśniej. Spojrzałam na niego i... i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Po prostu się rozpłakałam. Pierwszy raz od ‘mojego pogrzebu’.- Ej. Nie płacz! Wszystko się ułoży. Jesteś silna...- nie dokończył bo mu przerwałam.
-Nie Troy! Nie jestem... Tez tak myślałam, ale się myliłam. A teraz sobie z tym nie radzę.
-Ale łzy nie są dowodem słabości...
-Może dla ciebie, bo dla mnie tak. Troy, ja już nie mam siły!
-Tak ci się wydaję, ale ja wiem swoje i uważam, że powinnaś przyjąć propozycje Simona. Nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ile osób chciało by być w tej chwili na twoim miejscu.
-Chciałabym, ale się boję.- spojrzałam na niego. Na jego twarzy ‘zawisło’ pytanie: ”Czego?”. Otarłam łzy i wzięłam głęboki oddech.- Wszystkiego. Boję się, że ktoś dogrzebie się to tego, że ta cala śmierć to ustawka, że będę musiała wszystkich okłamywać, że będę spotykała chłopaków... Liam’a...- Gdy wypowiedziałam jego imię, łzy ponownie napłynęły do moich oczu.- I spojrzę na nich to wszystko powróci, nawet jeżeli teraz znają mnie jako Melisę Maynard, to nie wiedzą, że wciąż jestem tamtą Anitą. Po prostu boje się tego potwornego bólu... To mnie przerasta...
-No właśnie! Wciąż jesteś tą samą Anita, która uciekła od ojca, która prawie naprawdę umarła. Tą Anitą, która wybrała najbezpieczniejszą opcję uratowania swojego ukochanego i przyjaciela, bo wiedziała, że to będzie dla nich najlepsze... Mela, zrozum. Ty jesteś wciąż tamtą silną dziewczyną, tylko, że teraz z nową przeszłością i trochę innym wyglądem. Nie możesz się teraz tak poddać. Zobacz jak daleko zaszłaś! Nie możesz tego spieprzyć!
-A jeśli Anita umarła?- cicho zapytałam.
-Nie... Na nadal żyje. Widzę ją codziennie, tylko ze teraz ma trudny okres który zaraz się skończy.- Nic nie mówiłam. Analizowałam jego słowa. Może ma rację?- Więc jutro mówimy wszystko z  Alice, Tomem i Carlosem, a potem zadzwonisz do Simona i powiesz,  ze podejmiesz się współpracy.- Mocno mnie przytulił.
-Wiesz, co? Jesteś zajebistym tatą. Ale to trochę dziwne, że jesteś tylko o 6 lat starszy.
-Sam się nie spodziewałem, że w wieku 24 lat będę miał 18- letnią córkę.- uśmiechnął się, a ja wybuchłam śmiechem. On wie co mi powiedzieć, żebym poczuła się lepiej.
-Idź spać, bo jutro jedziemy na kolejny zabieg.
-Mi się nie chce spać. Muszę się uspokoić. Obudź mnie.- pocałowałam go  policzek i Troy wyszedł z mojego pokoju. Ja potem wzięłam laptopa.

 Kilka godzin później:
Około 9 obudził mnie dźwięk budzika. Leniwie otworzyłam oczy. Czyli dziś mam zadzwonić do Simona... Na samą myśl przeszły mnie ciarki. Będzie fajnie, pomyślałam. Wstałam z łóżka i od razu wyszłam z pokoju.
-Troy! Gdzie jesteś?- krzyknęłam. Nie usłyszałam odpowiedzi, więc zawołałam jeszcze raz. Nic.- Troy!
-Chodź do kuchni.- usłyszałam głos, który z całą pewnością nie należał do Troy’a ale do jakiegoś innego chłopaka. Niepewnie szłam przed siebie. W kuchni na krześle siedział czarnowłosy chłopak.
-Hej.- powiedziałam podejrzliwie.
-Cześć.- odpowiedział uśmiechnięty.- Ty jesteś Mela?
-No tak... A ty to?
-Roy.- podał mi rękę i przeszył mnie wzrokiem.- Jestem przyjacielem Troy’a.
-Ok. A gdzie on jest?
-Pojechał do biura, zadzwonili do niego z samego rana. Chyba to był Carlos. Kazał mi tu przyjść i cię na ten zabieg podwieźć. Siadaj.
-Wy robicie w tej samej branży?- Chłopak skinął głową. Po chwili zauważyłam, że bacznie mi się przygląda. No tak, przecież mam na sobie duży sweter z myszką Micky.- Musisz się tak na mnie patrzeć?- zapytałam lekko zirytowana.
-Yyyyy. Nie muszę, ale podziwiam widoki. A tak swoją droga ładne nogi.- odpowiedział z uśmiechem. Spojrzałam na niego i chciałam mu coś powiedzieć, ale nie zdążyłam.- Spoko, dziewczyny to nie moje klimaty.- Nie do końca zrozumiałam o co mu chodziło.- Teraz ty możesz się tak na mnie nie patrzeć?
-Mogę. Ty jesteś.... Hym...
-Homo? Tak.- odpowiedział w pełni normalnie. Lekko się zdziwiłam, zazwyczaj mało kto potrafi się przyznać do swojej orientacji.
-Spoko. To wszystko zmienia. Przynajmniej nie musze się iść przebierać.- zaśmiałam się cicho. Zrobiłam sobie płatki i dosiadłam się do Roy’a. Zaczęliśmy rozmawiać. Jak się okazało ma 20 lat i od zawsze mieszka w Londynie. Ma chłopaka Sama. Poza tym, że pracuje jako ochroniarz w jakieś firmie od czasu do czasu bawi się w modela. Od samego początku został wtajemniczony w moje życie, więc rozmawialiśmy głównie o nim. W ten oto sposób zleciała nam godzina. Potem poszłam się przebrać w to:

-Fajne buty...- powiedział chłopak wstając z kanapy.- A tak poza to mogę prosić o zdjęcie i autograf?- zrobił maślane oczy.
-Żartujesz?
-Nie. Będę miał sławną znajomą! Czujesz to? Imprezy, bankiety i tak dalej?- rozmarzył. Zaczęłam się cicho śmiać.
-Dobra chodź tu!- Roy podszedł i zrobił nam zdjęcie.
-Dodam na tt i facebook’a. Ludzie będą mi zazdrościć!
-Daj spokój. Chodźmy bo się spóźnimy!
Potem pojechaliśmy do szpitala. Po godzinie czekania zostałam przyjęta. Było jakieś opóźnienie. Zabieg nie należał do przyjemnych. Godzinę później wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy na ciastko, które obiecał mi Roy jeśli nie będę płakać. Nie płakałam! Zabrał mnie do jakiejś niedużej przytulnej kawiarni. Już w drzwiach poczułam aromat świeżo parzonej kawy. Usiadłam przy okrągłym stoliku, który stał przy oknie, a w tym czasie mój towarzysz poszedł nam coś zamówić. Zdałam się na jego gust. Wrócił po kilku sekundach. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki nie zapytał o tą propozycje Simona. Gdy mu powiedziałam, że się waham wygłosił całą przemowę, dlaczego powinnam się zgodzić. Nawet nie wiedziałam skąd wziął tak długą listę argumentów ‘za’.
-A teraz idź zadzwoń. Zanim zmienisz zdanie.- powiedział z szerokim uśmiechem. O dziwo zrobiłam tak, jak mi powiedział. Wyjęłam telefon i wpisałam numer. Gdy usłyszałam pierwszy sygnał ogarnęła mnie panika, albo raczej stres. Nikt nie odbiera. Zgłosiła się sekretarka, więc się nagrałam. Roy na mnie patrzył zaciekawiony. Po chwili zadzwonił jego telefon. Chłopak szeroko się uśmiechnął.
-To Troy. Myśli, że cię porwałem.
-I się nie myli.- pokazałam mu język i upiłam łyk ciepłej kawy.
-Chodźmy... Bo chłopaczyna zaczyna panikować.- zaśmiał się cicho. Gdy już mieliśmy wychodzić z lokalu zadzwonił mój telefon.
-Simon.- powiedziałam cicho. Wzięłam głęboki oddech i odebrałam. Umówiłam się na spotkanie ok. 7 pm u niego w biurze. Roy mocno mnie przytulił. Poszliśmy do samochodu.
W domu, wraz z Troy’em, czekała na nas Alice. Uśmiechnęła się na nasz widok. Powiedziałam jej o dzisiejszym spotkaniu. Początkowo myślałam, że się nie zgodzi, ale się myliłam.
-Uważam, że to naprawdę świetny pomysł!- powiedziała kobieta z uśmiechem.- My się wszystkim zajmiemy. Ja się musze zbierać bo obiecałam dzieciakom, że gdzieś się razem wybierzemy. Daj znać, jak ci poszła rozmowa.
-Jasne. Odprowadzę cię.- uśmiechnęłam się do niej i poszłyśmy w stronę drzwi.
-Cieszę się, że sobie tak dobrze radzisz.- przytuliła mnie.
-Dzięki.- odpowiedziałam. Otworzyłam drzwi. Bonnie prawie wpadła na Alice. Trochę śmiesznie to wyglądało. Wpuściłam Bonnie do środka. I od razu zaciągnęłam ją do mojego pokoju. Oczywiście zauważyła, przyjaciela Troy’a. Jednak gdy jej powiedziałam, że nie jest w jego typie trochę się zasmuciła -Muszę ci coś pokazać!- pisnęła radośnie moja przyjaciółka.- Dawaj laptopa.- Zrobiłam to o co prosiła.- Patrz!- Pokazała mi stonkę na fb. I to nie byle jaką... fanpage’a, którego założyły te dwie dziewczyny, które wczoraj poznałam. 2 godz. Po powstaniu tej strony było już 100 osób, które to polubiły. A wśród nich Troy, Roy i Bonnie. Chłopaki mi nic nie powiedzieli, pomyślałam i zaczęłam przeglądać co tam jest. Były nasze zdjęcia z wczoraj i link do występu.
-One są szalone! Musze ci powiedzieć coś jeszcze...
-Słucham. Mam nadzieje, że to nic strasznego...- powiedziała niepewnie.
-Chyba nie. Dziś jestem umówiona na spotkanie z Simonem Cowellem.- dziewczyna szeroko otworzyła oczy i nic nie mówiła. Wyglądała na zaskoczoną. Wczoraj jej nic nie mówiłam na ten temat.- Halo! Tu ziemia do Bonnie!
-Jeeeeeestem... Ale ty to tak na serio?- zapytała. Skinęłam głową dziewczyna zaczęła piszczeć i skakać z radości.- Tak się cieszę!
-Właśnie widzę, ale... Mam prośbę.- Bonnie spoważniała.- Nie wiem w co się ubrać. Pomórz mi.- Podeszłyśmy do szafy.
-Matko ile ty masz tych ciuchów. Zaraz ci coś wybiorę.- zaczęła przeglądać wszystkie ubrania.- Coś eleganckiego, stonowanego, ale na luzie...- mruczała pod nosem. Usiadłam na łóżku i przyglądałam się jej wyczynom.- To powinno być ok.
Wzięłam od niej ubrania i poszłam się przebrać.
-Idealne. Jak wszystko wypali to będziesz moją stylistką.- uśmiechnęłam się.
-Liczyłam, że to powiesz.- przytuliła mnie mocno.- Lepiej się zbieraj, bo już 6.- Przegnałyśmy. 10 minut później siedziałam już w samochodzie. Strasznie się bałam. Bolał mnie brzuch. Troy cały czas się uśmiechał.
-Pójdziesz tam ze mną, co nie?- zapytałam. Chłopak skinął głowa i podgłosił muzykę. Oparłam głowę o szybę.
Nawet nie zauważyłam kiedy dojechaliśmy pod wielki budynek. Wyszłam z samochodu i pewnym krokiem szłam przez hol. Wsiedliśmy do windy. Gdy dojechaliśmy na 7 piętro miałam ochotę stamtąd zwiać.
-Już za późno...- powiedział Troy, jakby czytał mi w myślach. Zapukał do drzwi. Po chwili otworzył nam Simon.
-Nawet nie wiedz jak bardzo się cieszę, że się zgodziłaś.- powiedzial z uśmiechem mężczyzna.- Siadajcie.- Zdjęłam płaszcz i usiadłam koło mojego kumpla. Simon w tym czasie wyjął z szuflady jakąś teczkę.- Rozmawiałem z kilkoma osobami oraz zapoznałem ich z filmikiem z twojego wczorajszego występu. Mam już kilku menagerów którzy chcieliby z tobą współpracować.- Podał mi kartkę z nazwiskami oraz wytwórnie z którymi mają kontrakty. Od razu zauważyłam nazwisko menagera One Direction. Z nim nie chciałabym współpracować, powiedziałam w myślach. Kolejne znane mi nazwisko należało do menagera Justina. Było jeszcze przynajmniej 5 innych, których wcale nie kojarzyłam.
Simon potem przedstawił mi wstępne kontrakty i jak by miało wyglądać moje życie przez najbliższy okres czasu. Po bardzo długich dyskusjach wybraliśmy menagera JB. Cowell podał mi jego nr telefonu, adres e-mail.
-Ja już się zajmę zorganizowaniem waszego spotkania.- Powiedział uradowany mężczyzna. Potem podpisałam z nim umowę i pożegnaliśmy się.
-I co aż tak źle było?- zapytał Troy.
-Może nie... Wiesz mam ochotę piszczeć z radości... Trochę to do mnie nie podobne.- odpowiedziałam. Wyszliśmy z budynku.
Po 40 min byliśmy już w domu. Szybko poszłam do swojego  pokoju. Wzięłam laptopa. Załogowałam się na tt. Od razu zauważyłam wiadomość od Simona. „Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie owocna.” Gdy to przeczytałam lekko się uśmiechnęłam. „Ja również mam taką nadzieję.” Szybko odpisałam. Włączyłam głośno muzykę i położyłam się na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać jak teraz będzie wyglądało moje życie.

 

Wiem, że rozdział beznadziejny i nudny. Ale postaram się poprawić. Liczę na Wasze komentarze J

 

4 komentarze:

  1. "Wiem, że rozdział beznadziejny i nudny." Że co!? On jest zajebisty <3 Jezu jaram się xd I Mela będzie współpracować z Simonem *.* Jezu no nie mogę zajebisty jeszcze raz to powie <3 Pisz szybko następny! Błagam! Ja chce wiedzieć co dalej *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejkuuu jestem złą czytelniczką twojego bloga ;( Nie skomentowałam twoich 2 poprzednich notek. Jestem taaaaka zła. Dobra ale dosyć o mnie, teraz o twoim nowym rozdziale i ty jak jesteś zajebista. Rozdział jest.... cudowny :D Strasznie się cieszę, że Mela będzie współpracować z Simonem :D Będzie częściej spotykała chłopaków z 1D ^.^ Ciekawa jestem który z nich ją pierwszy rozpozna, no bo wiesz można zmienić wygląd zewnętrzny ale charakteru to nie za bardzo. Ja osobiście stawiam na Liam'a w końcu on ją najlepiej znał :) Mam nadzieję, że szybko napiszesz nowy rozdział i wybaczysz mi to moje karygodne zachowanie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny bloog ! *__* Czekam na następny rozdział . ;]

    OdpowiedzUsuń
  4. genialny rozdział z resztą jak każdy : )nie mogę się doczekać kolejnego

    OdpowiedzUsuń