wtorek, 11 marca 2014

Rozdział 52

Tak więc witam po bardzo dłuuuugiej przerwie spowodowanej brakiem weny twórczej i jakich kolwiek pomysłów.

Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Liczę na komentarze :)

                                                                     ***

Zaraz po filmie wszyscy udaliśmy się na after party. Kręciłam się z kieliszkiem szampana między stolikami i ludźmi. Co jakiś czas witając się z osobami, których wcześniej nie zauważyłam. Niemalże na drugim końcu sali znalazłam stolik przy którym siedziała Danielle wraz z Troy’em, więc dosiadłam się do nich. Lecz oni nie zwrócili na mnie większej uwagi. Zaśmiałam się lekko i wyjęłam telefon. Zalogowałam się na twittera. Od razu zauważyłam aferę związaną z Zaynem i Perrie, i ich zaręczynami oraz z tym, że Danielle przyszła na premierę chociaż nie była już z Liamem. Pokręciłam z dezaprobatą głową. Napisałam kilka twetów związanych z filmem, który mi się naprawdę podobał. Chwilami miałam zły z oczach. Z resztą jak chyba wszyscy. Byłam z nich dumna i mimo wszystko cieszyłam się, że przyszłam. Bonnie miała racje, nie wybaczyłabym sobie, gdyby mnie tu nie było. Gdy chłopcy dziękowali wszystkim za przybycie oraz wsparcie nie wytrzymałam. Płakałam razem z resztą ich bliskich. Po przemowach rozległy się gromkie brawa, a zaraz potem każdy zajął się sobą. Jedni krążyli przy stołach z jedzeniem, jak to robił Niall, inni rozmawiali a jeszcze inni ruszyli w stronę parkietu. Ja po prostu dalej siedziałam na swoim miejscu i rozglądałam się dookoła. Nagle poczułam czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Zayna.
-Straszna afera?- zapytał przygryzając wargę.
-Czy ja wiem. Wszyscy są w szoku. Jak ja sama.- uśmiechnęłam się lekko.- Dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
-No wiesz babska solidarność i te sprawy...- zaśmiał się, przeczesując ręką włosy.- W sumie to nie wiedział nikt poza Liamem.
Spojrzałam na niego zszokowana. Nie miałam mu za złe, że mi nic nie powiedział, ale naprawdę zdziwiłam się, że Liam jako jedyny o tym wiedział. Zawsze mówili sobie o wszystkim.
-No to wielka afera mnie czeka?
-Nie wiem, Zayn. Na razie wszyscy są w szoku. Myślę, że nie będzie źle.- uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
Malik spojrzał w głąb sali uśmiechając się szeroko po czym zniknął niczym ninja. Spojrzałam w stronę, w którą jeszcze przed chwilą parzył mulat i zobaczyłam Liama. Jednym łykiem dopiłam zawartość kieliszka i odstawiłam go na tace kelnerowi, zabierając z niej pełną lampkę. Upiłam nie duży łyk. Miałam nadzieję, że Liam mnie ominie i pójdzie dalej. Niestety chwilę później uświadomiłam sobie, iż stoję praktycznie przy ścianie. Zaklęłam w duchu. Chłopak podszedł do mnie niepewnym krokiem, ze wzrokiem wbitym w swoje buty. Przyglądałam mu się przez chwilę nie wiedząc jak powinnam zareagować. Liam powoli podniósł na mnie wzrok i lekko się uśmiechnął.
-Zatańczysz?- zapytał wyciągając w moją stronę dłoń. Uniosłam jedną brew do góry i spojrzałam w stronę stolika, przy którym siedziała Danielle wraz z Troy’em i kiwali twierdząco głowami.
-Ja to wezmę.- odezwał się ni stąd ni zowąd Niall, wyrywając mi z ręki kieliszek. Spojrzałam na niego, ale on tylko się szeroko uśmiechnął. Mój mózg podpowiadał mi, że to jest jeden wielki spisek. Skinęłam twierdząco głową doskonale wiedząc, że nie mam innego wyjścia. Liam ujął moją dłoń i ruszyliśmy w stronę parkietu.
-W końcu!- usłyszałam za sobą uradowany głos Harry’ego. Pokręciłam z dezaprobatą głową. Miałam nadzieję, że nie będzie chciał przeprowadzić ze mną poważnej rozmowy. Nie miałam jednak zbyt wiele czasu, żeby się nad tym zastanawiać bo zaczepił nas Simon.
-Jestem pod wrażeniem.- powiedział  mężczyzna, klepiąc Liama po ramieniu.- Cieszę się, że zdecydowałaś się jednak przyjść.- zwrócił się tym razem do mnie.
-Ja też.- odpowiedziałam szybko.
-Może to nie jest najlepszy moment, ale czy moglibyście wpaść za tydzień do mnie do biura? Musimy przedyskutować parę rzeczy.
-Jasne.- mruknął Payne.
-Mela ty też.
-Ja? Po co?- zapytałam zszokowana. Nie wiedziałam czy mam się bać, czy nie. A jak zwykle z zachowania Simona nie wiele się dało wywnioskować.
-Spokojnie. Sprawy organizacyjne.- odchrząknął.- To ja już nie będę wam przeszkadzał. Udanej zabawy.- uśmiechnął się do nas i podszedł bliżej Liama.- Powodzenia synu.- poklepał go po ramieniu i poszedł w stronę Tory’a. Spojrzałam na chłopaka zdziwiona, ale on sam wydawał się być w szoku. Najwyraźniej też nie spodziewał się tych słów i nie wiedział o co chodzi. Zanim dotarliśmy na środek sali zaczepiło nas jeszcze parę osób, gratulując Liamowi. Przy okazji, jak się później dowiedziałam, poznałam parę kilka przydatnych osób i Payne mówił mi, kto do czego może mi się przydać. Starałam się wszystko zapamiętać, ale to było dość trudne zadanie.
Gdy weszliśmy inne pary, rytmiczna muzyka zmieniła się w wolną, wręcz leniwą. Czy ja zawsze musze mieć takie szczęście? Zawsze, kiedy akurat z nim tańcze włączają wolnego. Miałam ochotę zrobić coś Zaynowi. Parę dni wcześniej przyznał mi się, że to on układał listę na after party. Westchnęłam i położyłam rękę na jego ramieniu. Przez chwilę tańczyliśmy w ciszy.
-Mogę... muszę z tobą porozmawiać.- odezwał się. Zaklęłam w myślach. Wiedziałam, że tak będzie. Wiedziałam! To było  zbyt oczywiste.
-Teraz?- zapytałam, chcąc odwlekać tą rozmowę jak najdłużej. Domyślałam się o co mu chodzi, ale nie byłam też pewna. Chłopak skinął twierdząco głową. Patrzyłam na niego przez chwilę.- Przepraszam, ale musze iść.- powiedziałam wyrywając się z jego uścisku. Odwróciłam się i szybkim krokiem zaczęłam się przedzierać przez tłum ludzi. Nie wiedziałam w która stronę mam iść. Kilka sekund później zauważyłam drzwi z napisem „Dla personelu” i dla vipów, dodałam w myślach. Gdy je otworzyłam, zobaczyłam schody. Bez namysłu zaczęłam się po nich wspinać. Kilka minut później znalazłam się na dachu budynku, z którego roztaczał się widok na Londyn. Podeszłam do jego krawędzi i lekko się wychyliłam. Na dole stała duża grupa fanów, policji i paparazzich. Jęknęłam cicho i zrobiłam dwa kroki do tyłu zanim ktoś mnie zauważył. Potarłam zmarznięte ramiona. Usiadłam na niedużym murku, który osłaniał kanał wentylacyjny. Wpatrywałam się przed siebie, nie wiedząc co mam z sobą zrobić.
-Wiedziałem, że cię tu znajdę.- usłyszałam za sobą głos i lekko podskoczyłam.- Nie chciałem cię przestraszyć.- Nasunął mi materiał na ramiona. Gdy lekko odwróciłam głowę zobaczyłam, że to była jego kurtka.
Zignorowałam jego słowa. W sumie mogłam się domyślić, że Liam za mną pójdzie. On się łatwo nie poddaje. Jak to kiedyś ujął „cecha wrodzona”.
-Chcę z tobą porozmawiać... znaczy musze to zrobić!- powiedział zdeterminowanym głosem stając przede mną.
-Ale może ja nie chce? Miałeś tyle czasu i okazji żeby to zrobić ale nie... więc przykro mi czas minął.- mruknęłam wstając i zdejmując jego kurtkę. Chciałam już odejść, ale złapał mnie za ramię i lekko odwrócił w swoją stronę.
-Przecież wiesz, że nie odpuszczę...
-Ale kurwa dlaczego teraz? Ugh?
Liam wbił zwój wzrok w buty i schował ręce do kieszeni. To był dobry moment, żeby odejść ale chciałam znać odpowiedź na zadane mu pytanie. Z resztą chłopaków pogodziłam się jeszcze w lutym, a on mnie unikał. Na początku sama chciałam mu wszystko wyjaśnić, ale on tego nie chciał i ciągle mnie unikał.
-Nie wiem? Może dlatego, że się bałem...
-Niby czego?- uniosłam jedną brew do góry.
-Nie mam pojęcia. OK.? Bałem się całej prawdy. Bałem się usłyszeć tego co powiesz, bo nie ważne co to by było uwierzyłbym ci. Nie chciałem, żebyś znowu  mnie zraniła. Nie wiem!- powiedział głośno.- Nie chciałem się czuć tak jak wtedy gdy powiedzieli mi, że Anita... znaczy, że ty nie żyjesz! Wiesz jak ja się wtedy do cholery czułem? Jednego dnia myślisz, że jesteś szczęśliwy. Masz wszystko czego zapragniesz. Poznajesz kogoś kto wywraca twój świat do góry nogami. Później tego kogoś zabijają na twoich oczach. Ty sobie z tym nie radzisz, a gdy już zaczynasz się oswajać z całą sytuacją okazuje się, że tamta osoba nadal żyje i to pod twoim nosem. I traktuje cię jak śmiecia. Ty chcesz co zrobić ale nie wiesz co. Ta osoba zaczęła nowe życie i nie ma w nim dla ciebie miejsca.- Wpatrywał się we mnie zaszklonymi oczami pełnymi bólu i smutku.- Znajomo brzmi, co nie?- zaśmiał się nerwowo, wycierając jedną łzę spływająca po policzku. Odwróciłam wzrok. Świadomość, że doprowadziłam go do płaczu, stała za mną i wbijała mi nóż w plecy raz za razem. Gdy dotarło do mnie, że to nie był pierwszy raz, miałam ochotę zeskoczyć z tego budynku.
-Gdy ja chciałam o tym porozmawiać, to ty mnie unikałeś. Więc teraz zrób to co robiłeś przez parę ostatnich miesięcy i zejdź mi z drogi.- powiedziałam patrząc mu w oczy. Po chwili go ominęłam i ruszyłam w stronę drzwi ewakuacyjnych. Serce waliło jak oszalałe. Zaczęłam, żałować tych słów. Nie oszukujmy się. Chciałam żeby wszystko było tak jak dawniej. Przynajmniej w możliwym stopniu.
-Serio?- krzyknął za mną.- Serio tego chcesz?
Zacisnęłam dłoń na klamce, starając się powstrzymać łzy napływające mi do oczu.
-Wiesz co, Anita. Naprawdę mi na tobie zależało i nadal zależy! Ale wszystko zależy od ciebie!- podniósł głos.-Ty możesz zdecydować co będzie dalej.- dodał ciszej.- Wiesz... jeszcze przed tym jak rozstałaś się z Nathanem, przyszedł do mnie.
Odwróciłam się w jego stronę. Doskonale wiedziałam, że między tymi zespołami była dość napięta atmosfera. Zaciekawiło mnie po co Nath do niego poszedł.
-Przyszedł…- kontynuował.- przyszedł mi powiedzieć, że jeszcze tego samego dnia z tobą zerwie…
-C-c-co?- poczułam ucisk w gardle. I łzy z którymi do tej pory walczyłam spłynęły po moich policzkach.
-Powiedział, że wie jak mi na tobie zależy i że ty nigdy nie spojrzysz na niego tak jak na mnie.- zaczął łamać się mu głos.
Zaczęłam się cała trząść. Nawet nie wiedziałam dlaczego. Miałam w sobie górę sprzecznych emocji. Byłam zła na Nathana, że poszedł do niego i mu to powiedział. Z drugiej strony byłam nawet szczęśliwa, że to zrobił. Ale dalej byłam na niego zła, że się poddał. Wiedziałam też, że miał pieprzoną racje!
-Powiedział, żebym dał ci czas jak i sobie.- zaczął iść w moją stronę.- Zrobiłem to. Kazał mi się nie poddawać. I wiedz, że się nie poddam.- starł kciukiem łzę z mojego policzka.- Ale nie będę też na ciebie naciskał. Chcę zacząć wszystko od nowa, ale tak naprawdę wszystko jest w twoich rękach.
Nic nie powiedziałam. Nie byłam wstanie. Spuściłam głowę i starałam się ogarnąć samą siebie i swoje myśli.
Liam delikatnie podniósł moją głowę za podbródek. Zmuszając mnie tym samym do spojrzenia mu w oczy. Mimo to odwróciłam jednak wzrok.
-Zrezygnuje... ale pod jednym warunkiem. Odpuszczę jeżeli powiesz mi patrząc w oczy, że już nich dla ciebie nie znaczę.
Poczuła ukucie w sercu. To był cios poniżej pasa. Nie mogłam mu tego powiedzieć bo nie był mi obojętny. Biłam się ze swoimi myślami. Byłam w sytuacji bez wyjścia. No może z jednym lub dwoma, ale w tej chwili nie wiedziałam które lepsze. Mogłam zrobić to co mi kazał i tego żałować do końca życia lub tego nie zrobić i być może wszystko było by tak jak dawniej. Bałam się.
-Liam... ja ni…- nie dokończyłam bo mnie pocałował. Najpierw pomyślałam, że to było chamskie, a potem, że chciałam to zrobić, więc odwzajemniłam pocałunek.
-Przepraszam... za wszystko…- powiedziałam gdy się ode mnie odsunął.
-Cicho. Nic nie mów.- przytulił mnie mocno do siebie.- Wiem o wszystkim. Powiedzieli mi wczoraj.- pocałował mnie w czubek głowy.- Dopiero wczoraj…
-W końcu się doczekaliśmy!- usłyszałam za sobą głos Harry’ego który obejmował ramieniem Louisa. Obaj byli już lekko wstawieni, a ja z Liamem zaskoczeni. Nie wiedziałam skąd oni się tu wzięli.
-To takie urocze!- powiedział Lou udając, że zaczyna płakać ze wzruszenia.- Jak wy razem słodko wyglądacie... Wiesz, Harry. Myślę, że powinniśmy robić listę gości i odkładać pieniądze na wesele!
-Po co je odkładać? Przecież mamy ich w chuj!- zaśmiał się Styles.
Liam pokręcił głowa z niedowierzaniem, a ja zaczęłam się z nich śmiać. Może byli znacznie bardziej wstawieni niż sądziłam na początku.
-Chłopaki, idziemy na dół. Już! Bo jeszcze coś sobie zrobicie!- jęknął Payne pchając ich w stronę drzwi.
-O nieeeeee!- zajęczał Tomlinson.- Nasz irytujący Daddy wrócił z wakacji.
Uśmiechnęłam się pod nosem, ale zaraz potem posmutniałam. Dotarło do mnie to co mówił mi kiedyś Niall. Od mojej „śmierci” Liam zaczął wszystko olewać i przestał pełnić rolę tatusia. Po chwili znowu się uśmiechnęłam, uświadamiając sobie, że może jednak wszystko wróci do normy. Odwróciłam się w stronę krawędzi dachu i spojrzałam w dół. Nadal stało tam bardzo dużo osób.
-Jeżeli ci przytulę to zepchniesz mnie z tego dachu?- usłyszałam za sobą głos Zayna. Odwróciłam się w jego stronę z uśmiechem. Byłam pewna, iż żartuje, ale jak zobaczyłam wyraz twarzy odniosłam wrażenie, że jednak mówi poważnie.- Trochę się rozmazałaś.- uśmiechnął się lekko podając mi moja torebkę, w której miałam kosmetyki. Szybko wyjęłam kosmetyczkę, a Zaynowi wręczyłam lusterko, żeby mi je przytrzymał. Wyglądałam jak panda, a on mówił, że trochę się rozmazałam.- Cieszę się, że wszystko sobie wyjaśniliście.
-Właściwie to tego nie zrobiliśmy...- odezwał się za jego plecami Liam.- Ale to zrobimy.- dodał szybko.
-To dobrze. Słyszałem, że Lou zaczął wam planować wesele…- zaśmiał się Malik.
-Zayn! Nie ruszaj tym lusterkiem!- warknęłam na niego.
-Liam, zabierz ją do domu i wszystko sobie wyjaśnijcie. Ja jakoś ludzi spławię. W sumie nie będzie trudno bo wszyscy są pijani.- powiedział Zayn gdy doprowadziłam się do względnego porządku.
Payne skinął twierdząco głową i wyciągnął rękę w poją stronę.
-Mogę panią porwać?


1 komentarz:

  1. No w końcu się doczekałam!
    1. Chce Larry'ego!
    2. Liam i Ani...Melisa muszą sobie spoooro wyjaśnić!
    3. Ale i tak się jaram, że jest dobrze!
    4. nie wiem co jeszcze pisać.
    5. Ah no tak! Ta cała akcja była dobra, Lou i wesele + reakcja Harry'ego haahha

    OdpowiedzUsuń